Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

tigero

STRACIŁAM CIĄŻĘ - PAŻDZIERNIK 2007

Polecane posty

Tigero, nie znamy sie osobiście, ale znam Cię z majówek, też miałam być majówką, ostatnią @ miałam 19 sierpnia i termin na 26 maja:( Niestety coś było nie tak z zarodkiem, bo beta była niziutka, pomimo dwóch pozytywnych testów:( Dzisiaj mijaja trzy tygodnie od dnia kiedy ostatecznie przekonałam się ze tej ciązy już nie ma:( Niby czas pomaga oswoic sie z myślą o stracie, ale róznie z tym jest. Trzymaj się i życzę Ci dużo siły aby przez to przejść 🌻 Majek, bardzo Ci współczuję..to straszne. Trzymajcie się dziewczyny, trzeba wierzyc ze i do nas uśmiechnie się los

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tigero bardzo ci współczuję bo wiem co przeżywasz .....ja to niestety też mam za sobą.Wiem że słowa nic nie pomoga trzeba się poprostu wypłakać.Ja duże oparcie miałam w mężu który cały czas miał nadzieję że nam sie uda po raz drugi ...i miał rację udało się ,ale w dalszym ciągu każdy dzień to strach czy sytuacja się nie powtórzy. Trzymaj się dzielnie i nie załamuj bo po burzy zawsze wychodzi słoneczko ,czasem nawet z piękną tęczą .....czego bardzo ci życzę. Majek nie ma słów na to żeby wyrazić jak bardzo życie jest niesprawiedliwe.....bardzo mi przykro❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Majek tak bardzo mi przykro... Ja też podczytywalam majówki 2008, mój termin porodu wypadal na 11.05, niestety moje szczęscie rozbilo się o szara rzeczywistość. 4.10 mialam zabieg laparotomii, moja ciąża ektopowa zostala usunieta w ostatniej chwili. Po mojej fasolce zostala dziura w pępku po nieudanej laparoskopii i blizna na brzuszku. Dziewczyny wiem co czujecie...Musimy byc silne, bo niestety nic innego nam nie pozostaje chociaż to takie trudne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zamilkłam na pare godzin...zasnełąm z tewgo wsztstkiego, m nie chciał mnie budzić...jak śpię, przynajmniej nie myśle o tym wszystkim...a tu tyle wpisów... do deli25: ja bede wyniki hist-pat miała dopiero za 2 tyg, ale naczytałam się, że w większości przypadków i tak nic nie wykazują, przykro mi, że też Ci sie nie powiodło do Majek123: współczuje...brak słów, nawet nie wiem co napisać...musisz być dzielna, nic innego nie pozostaje. Bedzie mi bardzo milo jesli zostaniesz na tym topiku, za jakiś czas moze bedziemy sie wspierac przy kolejnych probach, bo trzeba miec nadzieje, ze i nam Pan Bog da w konu radosc macierzynstwa :) do ja-neczka: ciesze sie ,ze tu zajrzałaś choć przykro mi,że tak sie to dla nas natenczas skonczyło...ja mysle ze faktycznie tylko czas tu jest lekarstwem. chcialabym aby z czasem ten topik byl coraz sympatyczniejszy, zeby byly juz tylko dobre wiesci... Och coral bay...Ty tez zajrzałaś, dziekuje :) Nie boj sie, z Twoim dzidziusiem bedzie wszystko dobrze, wierz mi ja mam dobre przeczucia a one mnie nie zawodza nigdy! Czułam, ze z moja ciążą jest nie tak ale Tobie i minimoni napewno się teraz uda...zreszta nic nie dzieje sie dwa razy. Ja Wam gorąco kibicuje!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj daily ja nie tylko podczytywałam majówki ale byłam razem z nimi a teraz tak jak pisałam wczesniej nawet nie mam odwagi tam zajrzeć, nie potrafiłam na tamtym radosnym topiku podzielić się moim bólem i cierpieniem...one trak bardzo się cięsza i czekaja na przyszly maj...a ja, a my... a nam pozostaje tylko wiara w lepsze jutro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tigero... no tak cie tylko pociesze.....ze skoro jajo bylo puste... tzn.. ze nie stracilam dziecka.. jego tam nigdy nie bylo... taki psikus natury. nie martw sie..nastepny strzal bedzie celny i zobaczysz jakiego urodzisz berbecia!!!!duzego i silnego!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
majek - strasznie mi przykro :( bardzo Ci wspolczuje i wierz mi, wiem co czujesz... stracilas swoje dzieciatko rowno rok po tym jak ja stracilam Anie w 21-22tc a teraz obok mnie lezy Julia Anna - moj Najwiekszy Skarb. wierze ze to Ania mi ja zeslala z nieba bo wie jak bardzo my rodzice cierpielismy po jej stracie... nie poddalam sie, po drugim normalnym okresie od porodu znowu bylam w ciazy - i nie dlatego ze kolejnym dzieckiem chcialam zapelnic pustke po stracie pierwszego bo zadne dziecko nie zastapi tego utraconego... swego czasu bardzo pomoglo mi forum DLACZEGO www.dlaczego.org.pl/forum. zapraszam, tu wszycy Cie zrozumieja i \"wysluchaja\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tigero i inne dziewczyny... bardzo Wam współczuję, wiem co to znaczy stracić dziecko. Choć moje było całkiem malutkie - 10 tc., to miało już rączki i paluszki i było moim dzieckiem. Teraz miałoby pół roku. Ale nie załamałam się, choć było mi ciężko. Po pięciu miesiącach od zabiegu zaszłam w ciążę i teraz leży koło mnie mała 5-tygodniowa dziewczynka. Do Was też się jeszcze uśmiechnie słońce 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
azazella 🖐️ widze ze laczy nas nie tylko to przykre wydarzenie, ale tez wrzesniowy topik, to samo imie i corcie urodzone w tym samym dniu :) trzymaj sie Kochana! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
elita83 - dziekuje za pocieszenie i dobre słowo ziarnko_piasku i azazella - gratuluje!!! dajecie nam nadzieję a to bardzo duzo! wstał kolejny dzień, nawet nie wiem jaka pogoda na dworze bo żaluzje zasłaniają mi świat, który i tak nie ma dla mnie teraz kolorów; tylko zimny powiew powietrza wkrada się przez uchylone okno a ja....coraz bardziej wchodze pod koldre żeby znów móc zasnąć i zapomnieć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję Wam za wsparcie...przez całą ciążę lekarz powtarzał mi,że dzidziuś jest zdrowy...jednak mam nadzieję,że jednak miał jakąś wade i dlatego Bóg mi go zabrał a nie dlatego,że taki miał kaprys...na ostatnim usg, kiedy serduszko już nie biło usłyszałam,że powodem była pępowina...jednak po porodzie lekarka powiedziała,że nie było zaciśniętej pepowiny i że musiała byc jakaś wada..mój lekarz prowadzony stwierdził,że mogła się zsunąć...w poniedziałek zrobili sekcję...wstępnie nie wykazała żadnych wad...nie potrafię zrozumieć dlaczego nawet w brzuszku dziecko nie jest bezpieczne...cała ciąża przebiegała prawidłowo i nagle okazuje się,że dziecko nie żyje...błagałam lekarza,żeby zrobił mi cesarkę,żeby chociaż tak mi pomógł...ale niestety...dowiedziałam się że dziecko wytwarza toksyny i że jeśli mnie otworzą to dojdzie do zakażenia i będzie po mnie...rodziłam w sumie 3 dni...na porodówce wpadłam już w histerię...dobrze,że mąż był przy mnie do końca...dzisiaj jest dzień naszych Aniołków...mam żal do kościoła...wczoraj na mszy ksiądz nawet nie wspomniał o tym...o duchowej adopcji co chwilę coś jest a o tym ani słowa... ziarnko_piasku po jakim czasie starałaś się o następne dziecko?udało się za pierwszym podejściem?miałam nadzieję,że bedę mogła starać się już w grudniu, ale niestety lekarz chce mnie dać na kurację anty,żeby hormony się wyregulowały i zabronił starań,bo to będzie ciąża wysokiego ryzyka...drugiej starty już bym nie przeżyła...jesteś dla mnie nadzieją,że i mnie się teraz uda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tigero 🌻 - zawsze trzeba miec nadzieje! a ja po tym co przezylam i to ze teraz mam Moj Malenki Skarb przy sobie bede dawac nadzieje poki zyje! Majek 🌻- jak napisalam w ciaze zaszlam po drugim normalnym okresie od porodu. po porodzie krwawienie trwalo 3 tyg, pierwszy okres dostalam normalnie po 28 dniach, potem drugi a trzeciego juz nie bylo. o ciazy dowiedzialam sie w dzien Nowego Roku! wiedzialam ze ten rok MUSI byc dobry. zaczelismy sie starac od razu! tzn. po pierwszym okresie. lekarz mi powiedzial ze mozemy zaczac starania jak dojde do siebie psychicznie. on wie ze rozni lekarze roznie zalecaja ale tak naprawde cialo kobiety gotowe jest po pierwszej miesiaczce a kiedy ja bede gotowa psychicznie to ode mnie zalezy. czy bylam? pewnie nie dokonca, poczucie straty bylo ogromne jednakze znam siebie na tyle ze wiedzialam ze im dluzej bede czekac tym strach, obawa bedzie wieksza. widzisz, udalo sie! teraz tule do siebie zdrowe, zywe malenstwo. choc ciaza nie nalezala do spokojnych... kazda wizyta na usg powodowala panike i rozstroj zoladka... to normalne i Tobie tez to bedzie towarzyszyc. Ktoras aniolkowa mama na forum DLACZEGO ma w stopce napisane: \"dzieci nie odchodza, one zmieniaja date przyjscia na swiat...\" piekne, prawda...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tigero dolaczam sie do ciebie. 4 pazdziernika wykonano zabieg lyzeczkowania. na wypisie bylo w trakcie 6 tyg. byl krwiak i jajeczko zaczelo sie odklejac i tak sie...... moj gin twierdzi ze wg niego byla to ciezka wada genetyczna. teraz czekam na wynik histppatologiczny ktory ma pokazac czy nie byl to zasniad. jezeli nie to pozwolil sie od razu starac chyba ze moja psychika nie jest gotowa. ja juz pogodzilam sie z tym skoro plod byl uszkodzony genetycznie. to byla moja 3 ciaza. 1 pozamaciczna 2 udana Dianka 1,6 mcy 3 poronienie nie poddam sie bo wierze ze sie uda. tez sie trzymaj - widocznie tak musialo byc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj dowa Ja tez czekam na badanie hist-pat ale bedzie dopiero za dwa tyg i wierze że bic nie wykarze. Po usunieciu ciązy trzeba ponoc czekać minimum 3 prawidlowe cykle żeby moc się znów starać a najlepiej pol roku. Jejku o rzadnych zaśniadach nawet nie myśle...musi być wszystko dobrze i juz! Pozdrawiam Cie serdecznie kochana :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tigero bardzo ci współczuje chociaz wiem ze żadne slowa tu nie pomogą. Wiem co przeżywasz bo dwa lata temu tez straciłam dziecko. Wszystko bylo w porzadku, ciaza bez komplikacji i dziecko bylo zdrowe. 1 października moj świat sie zawalił... Bylam wtedy w szpitalu i rodziłam mojego synka. Trafiłam na bardzo nieodpowiedzialnego lekarza. Przez nie uwagę gdy wyciągał dziecko ze mnie... Moje malenstwo wypadło mu na podłogę... Niestety nie przeżył... Skarżyć lekarza to za mało... Nic mi mojego Kubusia nie wróci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O jezu Magduś! myślałam że takie rzeczy dzIeją się tylko na amerykańskich horrorach...a tu życie potrafi tak doświadczać...aż mi gęsia skórka wyszła...współczuję Ci bardzo! Tak się zastanawiam za jakie grzechy musimy tak płacić? Kilka lat temu świat mi się zawalił gdy na 3msc przed ślubem moj ówczesny narzeczony odszedł z moja najbliższą przyjaciółka...wtedy też mi się świat zawalił i nie wierzyłąm że taka historia może się zdarzyć...miałam nadzieje, ze to juz koniec rozpaczy w moim zyciu....teraz mam wspaniałęgo mężą...ale z kolei straciliśmy upragnioną ciążę...ile jeszcze musimy wycierpieć aby móc normalnie życ? przecież nie chce niczego nadzwyczajnego...tylko mieć normalną rodzine...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam wyniki sekcji....kosmki w łożysku zaczęły się cofać i zmniejszył się przepływ przez pepowine...lekarz powiedział,że taka wada jest do wykrycia tylko przez mikroskop...Boże jaki człowiek jest bezradny :(:(:( powinien być jakiś sposób do wykrycia takich wad:(:(gdyby od razu wyszła na jaw,moje dziecko mogłoby żyć...przecież takie dzieci już żyją....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem tigero co czujesz ale wszystko przed Toba. Ja o Kubusia starałam 7 lat przeszłam miliony badań i terapi hormonalnych, a teraz po prostu ze strachu nie staram sie o następne dziecko, ale mam nadzieje ze kiedys przełamie ten strach i moze sie spotkamy na topiku gdzies za pol roku jako przyszłe mamusie. Nie trać nadzieii ze bedzie dobrze. Ja nie tracę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Majek...skoro dr powiedział, że taką wadę można wykryć przez mikroskop to może faktycznie nie było jak tego zrobić wcześniej...kochana po prostu nie mamy na to wplywu i nie ma rzadnej możliwości aby cofnąć czas...dlatego musimy żyć dalej nie tracąc wiary i nadzieji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trzymajcie sie dziewczyny, musimy być silne, choćby nie wiem jak bolało serducho. ściskam Was mocno, to dla wszystkich nas, którym nie dane było .... 🌻 🌻 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny WASZE historie są tragiczne, ale mówia też wiele o WAS samych. Jesteście fantastycznymi kobietami i będziecie najcudowniejszymi matkami na świecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny WASZE historie są tragiczne, ale mówia też wiele o WAS samych. Jesteście fantastycznymi kobietami i będziecie najcudowniejszymi matkami na świecie. DOWA mam nadzieję, że nie sprawię Ci przykrości tym pytaniem. Jak dlugo po ciąży ektopowej staralaś się o swoja kruszynkę i jaki mialaś zabieg: laparoskopie czy laparotomię (otwieranie jamy brzusznej). Tak sie cieszę że po tak traumatycznym przeżyciu jak ciąża pozamaciczna doświadczylaś szczęścia w postaci malutkiej kruszynki. Ja mam prawie 7 letniego synka i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się zostać jeszcze raz mamą. Nie mam nic gorszego niż strata maluszka i ta okropna niemoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MAGDUŚ, Majek tak bardzo mi przykro. WASZE ANIOŁKI patrza na WAS z góry i na pewno zeslą WAM szczęście...jestem tego pewna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tigero ja też bardzo chcialam dolączyc do majówek, ale balam sie ujawnić, zadeklarować, przylączyć do WAS, obwieścić że też będę majową mamą. Coś mnie powstrzymywalo, plamienia i to cholerne przekonanie, że coś sie wydarzy. W dniu zabiegu bylam w ostatnim dniu 9 tygodnia. Też boje sie wchodzic na majówki tym bardziej, że wszystkie dziewczynki maja terminy tak blisko siebie...spotkalo je ogromne szczęście, które nam zostalo brutalnie odebrane. Oby byly szcęśliwe i spelnione, tak bardzo im zazdroszczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja-neczko, daily - niestety topik majówek już bedzie bez nas, ktoś musiał wypełnić te czarna statystyke i pech chciał, że padło na nas...mam tylko nadzieje, ze rzadna z tamtych dziewczyn juz do nas nie dolaczy (no chyba ze tylko na babski plotki) i beda mialy sliczne, zdrowe bąbelki, czego im życze z całego serca! A my wszystkie: kurcze mam nadzieje ze zaraz w nowym roku załozymy nowy temat: : Znów po radosnej stronie tęczy :)\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A tak z innej beczki: Czy Wy coś przeczuwałyście? ja niestety tak, to było bardzo podświadome...moj m stukał się po głowie i mówił, że kracze niepotrzebnie ale ja wiedzialam, już w 6 tyg że coś jest nie tak...miałam taki dziwny sen, obudziłaqm sie o 4 nad ranem i śnił mi sie tonacy samochód a w nim chłopak, ja tez bylam w tej wodzie i najdziwniejsze jest to, że go wcale nie ratowałam (co jest nienormalne jesli o mnie chodzi bo jestem ratownikiem wodnym) on uśmiechał się do mnie oddalajac się w głebine i machał ręką jak na pożegnanie...a ja kołysana pod wodą patrzyłam na niego i czułam, że to jest pożegnanie i już i tak nic nie zrobie, bo nic to nie zmieni... Obudziłam sie zlana potem mimo ze w śnie czułam spokój, nie mogłam zasnąć do samego rana...to był chyba znak...ale może to tylko moja chora wyobraźnia... Czy Wy coś przeczuwałyście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×