Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

konwalia f

Jedzenie kompulsywne - komu jeszcze marnuje zycie?

Polecane posty

Gość charlotte.
cześć dziewczyny :) jestem ostatnią osobą, która powinna radzić, ale chyba wizyta u psychologa to najlepszy pomysł. sama ciągle szukam wymówek.. praca, studia, nie ma kasy, nie ma czasu, sesja itd. ale czuję się okropnie. niby wiem jak powinno się jeść, ale to silniejsze ode mnie i napady ciągle wracają. już tak długo to trwa i coraz bardziej uwtierdzam się w przekoaniu, że sama sobie nie poradzę i psycholog to ostaatnia szansa. teraz jest na prawdę okropnie. sesja, więc orzez większość czasu siedzę w doomu. uczę się i jem, jem, jem. miałam przed chwilą kompulsa. na szczęście współlokatorka z koleżanką siedzą w kuchni, a ja nie lubię iść przy innych, więc byłam zmuszona przestać jeść. ech no i przytyłam ostatnio. robi mi się niedobrze kiedy patrzę na mój brzuch. szkoda, że przypominam sobie o tym dopiero po kolejnym napadzie. to samo jest w sklepie. obiecuję sobie, że nie kupię nic słodkiego i tylko to co jest mi na prawdę potrzebne. a potem wracam do domu z wypakowaną torbą chociaż sobie obiecywałam. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość charlotte.
zjadłam właśnie obiad - 3 pierogi i trochę surówki. potem jabłko. i miała być kostka czekolady, a była cała czekolada. kocham czekoladę. zawsze uwielbiałam, nawet kiedy nie miałam kompulsów, ale właśnie postanowiłam, że to była ostatnia jaką kupiłam. bo jeżeli jem z kimś to zjem kilka kawałków, bo więcej przecież nie wypada. ale jak sama kupię i jem w samotności to nie skończę dopóki nie zjem całej. to samo z ciastkami. mają być na 3 dni. zjadam w 15 minut nie wiem, od kilku dni jestem całkiem rozbita. nie tylko z powodu kompulsów. nawet nie mam nikogo z kim mogłabym porozmawiać o wszystkim albo chociaż o prawie wszystkim. ciągle tu zaglądam. czy nikt czegoś nie napisał. jeszcze trochę i będę uzależniona nie tylko od jedzenia, ale i od netu ;) chodziła może któraś z Was na mityngi anonimowych żarłoków? bo ja się poważnie zastanawiam czy po sesji się nie wybrać. tylko, że zawsze byłam strasznie nieśmiała i zamknięta w sobie. rozmowa o czymś tak wstydliwym, o czym nie wie nikt z obcymi ludźmi mnie przeraża. ale nie wiem już co mogę zrobić. tam bardzo nienawidzę siebie za to co sobie robię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jola irlandia
Czesc Charlotte! Sciskam cie mocno, bo tak dobrze cie rozumiem. Prosze, idz na spotkanie AZ, nie boj sie. Ja sama bym chciala, ale niestety jestem w Irlandii i jedene co mam to plyty, walsnie je dostalam, tak wiec zaczynam program 12 krokow..Boje sie, ale wiem, ze to jedyna droga. By poradzic sobie z choroba kompulsywnego objadania sie musimy odzysakac wewnetrza rownowage, balans, a tylko praca nad soba moze nam to zapewnic. Sciskam mocno, daj znac czy sie wybierasz na spotkanie AZ. Nie marnuj tej okazji, sa tam ludzie z takim samym problemem, ktorzy cie zrozumieja, a na pewno nie beda oceniac...NIe marnuj ani jednego nastepnego dnia, jaki jest przed toba!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość charlotte.
Dzięki Jolu :) Trzymam za Ciebie kciuki, żeby Tobie też się udało:) na razie znalazłam w necie info, kiedy odbywają się spotkania i wysłałam do prowadzącego grupę maila, żeby czegoś się dowiedzieć. podobno na początek lepiej iść na spotkanie otwarte. kolejne za 2 tygodnie w czwartek, ale wtedy wyjeżdżam, więc zostaje mi czekanie na sierpień. w tej chwili chyba nawet nie jestem jeszcze gotowa. może do sierpnia dojrzeję do tej decyzji. nie mam pojęcia jak wyglądają takie spotkania. kojarzą mi się tylko z siedzeniem w kole i amerykańskimi filmami. martwię się, że przyjdę i będę musiała coś powiedzieć, ale nie będę w stanie i ucieknę;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babigora
Witaj charlotte i inne dziewczeta ktore trapi ta dolegliwosc, ja przy pomocy pewniej osoby poznanej na tym forum zaczelam z tym walczyc...Ta osoba pomaga mi bo sama z tego wyszla, pierwsza rzecza jaka ona zrobilato przestala myslec o dietach, odchudzaniu, kaloriach i takie tam. Ma jednego wroga -kompu,sywne jedzenie - i to na walce z nim sie skupia, na reszte przyjdzie czas...w czwartek mam ostatni egzamini i biore sie za siebie, bede walczyc z soba i kompulsami. Jesli mis ie uda to napisze jak tego dokonalam jesli nic ide do psychologa...Pozdrawiam mojego menetalnego przewodnika i Was :0)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość charlotte.
dzień dobry powodzenia na egzaminie :) ja dzisiaj miałam ostatni. jeszcze 2 wpisy zostały do zdobycia, ale właściwie mam już wakacje. też biorę się za siebie. od jutra. bo dzisiaj mam grzeszny dzień. hmm zawsze zaczynam od jutra nigdy od dzisiaj .. ale od kilku dni jestem taka pełna energii i jakoś pozytywnie potrafię na to wszystko spojrzeć :) może w końcu się uda. na razie spróbuję sama, ale ciągle myślę o terapii. tylko jeszcze za bardzo się boję i wstydzę. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakłopotanka
ja chyba też to mam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość charlotte.
mi sporo czasu zajęło stwierdzenie czy cierpię na kompulsywne jedzenie czy tylko wmawiam to sobie, żeby usprawiedliwić łakomstwo, słabą silną wodę i rosnącą wagę trochę pomógł ten kwestionariusz http://www.anonimowizarlocy.org/kwest.php

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jola irlandia
Mam plyty AZ, to juz 11 dzien mojej abstynencj:)))), czy ktos chce wymienic nr gg i maila ze mna? bardzo bym chciala miec bierzacy kontakt z osoba z takim samym problemem.Pozdrawiam was wszystkie dziewczyny!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AniaC
Ja chętnie porozmawiam :). Jeżeli tylko masz ochotę - pisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość źle_mi
Witam. Mam chyba ten sam problem co Wy. Zmagam się z tym już od 13 roku życia. Teraz mam 17 lat..Sama nie wiem jak to wszystko się zaczęło. Od zawsze mam bardzo niską samoocenę, nie mam pojęcia dlaczego.Mimo tego, że bardzo dobrze się uczyłam i uczę.Zawsze byłam bardzo chwalona w domu, ogólnie moim rodzice są wspaniałymi ludźmi, zawsze mnie wspierali,chwalili za najmniejszy nawet sukces, nie wymagali rzeczy, które byłyby ponad moje możliwości. Ale mimo wszystko: nie cierpię siebie. Nie cierpię swojego wyglądu: chociaż nie mam nadwagi, jestem wysoka (176cm), BMI w normie, nawet ładna twarz i ogólnie proporcje w porządku... Tylko ten tłuszcz. Nie cierpię siebie. Mam do siebie tak wiele zastrzeżeń. Pewnie powiecie:pokochaj siebie. Ale ja nie potrafię. Mam do siebie wiele pretensji. że brak silnej woli, że słaba, że znowu nie wyszło.Źle mi. Nie wiem jak z tym walczyć.Wszystkie te problemy, niezadowolenie, wręcz NIENAWIŚĆ do samej siebie, do swego ciała... to wszystko przejawia się w niekontrolowanym jedzeniu. Praktycznie od zawsze JEDZENIE to mój największy problem...Jeść cokolwiek.Byleby PRZEŻUWAĆ. Nawet gdy nie jestem głodna, jem, jem, jem. NIE KONTROLUJE SIEBIE i to boli najbardziej. Rano wstaję, od razu do lodówki. Cokolwiek zjeść... Najlepiej, żeby było słodkie i łatwe do przygotowania.. Zero ruchu, oczywiście wymówki: bo zimno, bo kolano boli, bo coś tam coś tam. I tak CODZIENNIE. Porażka nakręca porażkę.Czasem.. się udaje.Wytrzymuje jeden dzień. Ale potem jakakolwiek pokusa, i znów. Na nowo.Bo po co się starać? Przecież i tak się nie uda.. Przecież i tak znowu nie wyjdzie...To dołuje, załamuje. Ale będę próbować. Kolejny raz,kolejna porażka, ale może kiedyś się uda? Próbuj 1000 razy, za 1001 powinno wyjść... Rozpisałam się, przepraszam. Ale mam już dość:muszę to z siebie wyrzucić, pisanie w pamiętniku i tak nic nie da.A tutaj może nie będę sama. Bo chyba jest ktoś kto ma podobny problem? Hah..:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj :) gdyby pokochanie siebie bylo takie proste, to pewnie żadnej z nas by tu nie było. lubię tu zaglądać, bo dzięki temu wiem, że nie tylko ja mam taki problem i nie jestem sama.. Jola, gratuluję :) oby tak dalej :) do mnie też można napisać, jak ma ktoś ochotę. mail na górze ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jkolo
mam to samo bylam tu kilka mscy temu, mialam nadzieje ze cos sie zmieni, tzn ze ja bede w stanie z Wami cos zmienic, dzis wracam i wyznaje ze nic sie nie zmienilo kiedys mialam ataki ale bylam w stanie wytrzymac jeden dwa dni bez teraz mam ataki codzien nie bede rozpisywac sie co zjadlam ale uwierzcie mi przeczytalam wszytskie wpisy i czegos takiego co robie ja nie znalazlam ja jestem chora zagladanie tu mi pomada, doraznie i chwilowo jeszcze nie wiem jaka jest recepta na te chorobe, pewnie psycholog jak czesto powtarzacie ja chwilowo nie moge bo jestem na koncu swiata sa tu cudowne osoby, tez znalazlam bratnia dusze pozdrawiam Ja i Was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też zmagam się z tym problemem od około 10 lat :( Ja mam dziwne nawyki żywieniowe, bo normalnych obiadów z rodzinką nie jadam, tylko sobie osobno robię warzywka do tego sztukę mięska, a często też jem mięsko z sałata ale to jest oszukiwanie samej siebie, bo później dojem tyle, że lepszym rozwiązaniem byłoby zjedzenie normalnego obiadu z rodziną. Jak smarze kotlety( które kocham ponad wszystko) i cała rodzinka się naje, a zostanie jeszcze jakiś kotlecik to ja muszę go zjeść, bo jak go nie zjem od razu to będę o nim myśleć, kręcić się kolo niego, skubać i w końcu i tak go zjem , masakra ! Oczywiście po rodzince też zjadam resztki, najczęściej mięso, bo uwielbiam i czasami nawet mam nadzieję, że ktoś coś zostawi na talerzu :( Czasami potrafię tak namieszać, że aż się żygać chce, a później czuję się tak paskudnie, że szok. Wiem jak jeść zdrowo i znam na pamięć wszystkie regułki zdrowego odżywiania i na temat odchudzania też mogłabym nie jednemu doradzić, ale co z tego jak sama z sobą nie potrafię sobie poradzić :( Normalnie załamka :( Schudłam kiedyś 18 kilo i pamiętam jak było pięknie, ale nawet to nie potrafi mnie zmotywować do normalnego jedzenia, do zdrowego jedzenia, bo mi nawet nie chodzi o to aby wytrzymać na diecie tylko żeby jeść normalnie jak zdrowy człowiek, to jest moim marzeniem :( Nie dawno urodziłam dziecko, całą ciąże mogłam sobie dogadzać, więc zaszalałam i przytyłam masakrycznie, obiecałam sobie, że jak urodzę i skończę karmić piersią to zabieram się za siebie na maksa i co ? i to co zwykle, ciągłe obiecanki przed samą sobą, że od poniedziałku już na pewno, dociągam do środy i rzucam się na żarcie, czasami do soboty nawet dociągne i tyle, ale mówię sobie, że w niedzielę się najem do syta na co tylko mam smaka i od poniedziałku znów zaczynam i tak w kółko :((( Mam 170 wzrostu i ważę 92 kilo !!! tyle to ja w życiu nie ważyłam, aż się boję do czego się mogę jeszcze doprowadzić :(( Nadmienię że miałam okres łykania tabletek przeczyszczających, ale przestałam je łykać kiedy przestały na mnie działać, potrafiłam łyknąć całe opakowanie i nic !!! Próbowałam też zwracać poprzez wymioty, ale z tym miałam problem, bo choć paluchy wpychałam, że aż mi oczy wychodziły to i tak nic zemnie nie wyleciało, może to i dobrze bo pewnie bym się tego uczepiła, ale znalazłam coś co pozwala mi się wypróżnić, jest to lewatywa i myślę, że do końca życia już ją będę robić, bo jak wszystko ze mnie zejdzie to czuję się bardzo dobrze. Mam problemy zoładkiem i jelitami i czasami mam już dość życia, a wszystko przez jedzenie :( Jak to jest że człowiek nie może poradzić sobie sam z sobą ? :((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jola irlandia
Pedantko! Podaje nr gg i czekam na kontakt! 6196564

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .agnieszka
Witam więc w klubie. Od zawsze lubiłam jeść. Zwłaszcza słodycze. Nie mam też najlepszej przemiany materii, więc byłam pulchnym dzieckiem i pulchną nastolatką. W zeszłe wakacje zawzięłam się i schudłam 5kg, potem jeszcze 4kg przez kolejne 4miesiące. Może to się wydać dziwne, ale właśnie wtedy, gdy zaczęłam swoją przygodę z odchudzaniem, zaczęły się również moje problemy z obżarstwem. Miało to miejsce co tydzień lub co dwa, zazwyczaj w weekendy. Ale mimo wszystko jeszcze nie tyłam, wręcz nadal chudłam, bo po każdym napadzie obżarstwa ostro pościłam, a czasem dodatkowo korzystałam z \"pomocy\" tabletek przeczyszczających. Jednak od ponad miesiąca moje kompulsywne obżarstwo nasiliło się ostro. Przytyłam już trzy kilo, kompletnie nie mogę tego przerwać, boję się tego, co będzie za kolejne kilka miesięcy. Ciągle obiecuję sobie, że od jutra zacznę jeść normalnie, że dziś ostatni raz zjadłam mnóstwo chałwy (moja największa słabość), tabliczkę czekolady, kilka kawałków ciasta, ciasteczka, batona ukradzionego ojcu, cukierki wykradzione z \'tajnej\' skrytki i wiele wiele innych. Nie wydaje mi się też, że byłabym w stanie porozmawiać o tym z psychologiem. Ba! Przez pewien czas chodziłam na wizyty do jednej pani psycholog (rodzice i kilkoro innych osób podejrzewało mnie o anoreksję, bo schudłam te 9kg. paranoja.) i nie byłam w stanie powiedzieć jej o moim problemie. Jestem załamana. Próbowałam już wielu sposobów - znajdowałam sobie kolejne zajęcia, które miałyby mnie oderwać od jedzenia, układałam jadłospis na następny dzień, obiecywała sobie, że każda kolejna taka uczta okupiona będzie jakąś karą. Nic nie pomagało - jadłam tony słodyczy, a fakt, że tym samym łamałam dane sobie obietnice jeszcze bardziej mnie dołował. Teraz mamy wakacje - prawie codziennie siedzę w domu, często sama, a taka sytuacja sprzyja wiadomo czemu. Jestem osobą bardzo zamkniętą w sobie, mam niewielu znajomych w dodatku daleko oddalonych od mojego miejsca zamieszkania, bo odkąd zaczęłam uczyć się w liceum w innym mieście, zupełnie zerwałam jakiekolwiek kontakty ze znajomymi z gimnazjum i podstawówki. Jakoś samo tak wyszło, zaniedbałam moje dotychczasowe znajomości. To był błąd. Od tego czasu znakomitą większość wakacji spędzam przed komputerem, telewizorem, z książką, itp. - za każdym razem w domu. I ciągle jem. Cieszę się ze znalezienia takiego tematu na forum. Być może wspólne dzielenie się problemami, sukcesami, porażkami i przemyśleniami dot. obżarstwa w jakiś sposób mi pomoże. Dziś po raz kolejny obiecuję sobie, że od jutra wezmę się w garść i nie pozwolę sobie na te napady. Może fakt, że kilka - co prawda zupełnie nieznanych mi - osób wie teraz o tym postanowieniu choć trochę mnie zmotywuje. Życzcie mi powodzenia, a ja trzymam kciuki za Was. Mamy wspólnego wroga, wspierajmy się i walczmy z nim razem. Jak mawiają - w kupie siła.^^ Agnieszka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jolu-odezwę się ja wrócę z Polski, za tydzień.\\ Agnieszko Ci życzę powodzenia, wierzę, że tym razem Ci się uda, trzymam za Ciebie i inne \"żarłoczki\" kciuki ;) Ja zaczęłam od czwartku, ważę się codziennie o tej samej porze i zapisuje sobie w kalendarzu który wisi na ścianie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość radioaktywna
kompulsy sa straszne ; / jak ja je mialam to potrafilam przytyc w kilka dni 6 kg, potem zrzucic je w kilka dni i tak w kolko. mialam,ale zeby nie bylo ,ze sie 'wyleczylam'. kompulsy doprowadzily mnie do bulimii. a do kompulsow glodzenie ; p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grubasyyyy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BezpruderyjnA
GRUBASYYY-WAL SIE DEBILU!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grubasyyy
BezpruderyjnA - grubasieee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jola irlandia
Pedantko, czekam na kontakt:)))), poza tym podaje nr gg dla was wszystkich dziewczyny:), piszcie , piszcie i jeszcze raz piszecie, bo ja tu jestem samotna... a w kupie sila:) gg nr 6196564

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość forgrt me not
www.youtube.com/view_play_list?p=D282D6CB83BF46B1 Zdecydowanie polecam obejrzeć wszystkie filmiki, a zwłaszcza 6 kroków to thintuition ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 29lat na szczęście88kg
Witam! Na szczęście Jola z Irlandii przebiła się przez mur ignorancji, bo mi się nie udało! Napisałam o AŻ 9 stycznia i nikt na to nie zareagował! Ja dziś ważę 70,4kg. Rok temu ważyłam 100,7kg czyli schudłam na 24h abstynencji od obżarstwa 30kg w ciągu 14miesięcy! Utrzymanie abstynencji jest cholernie trudne a jej brak wyniszcza i dołuje. Żeby iść na spotkanie trzeba dojrzeć i ja poszłam dopiero 3tyg temu. Dojrzałam do stwierdzenia, że co mi z tego, że schudłam tyle, skoro znowu skończy się jak zawsze... coś się podzieje złego w moim życiu i zacznę żreć! Sama zlikwidowałam tylko skutki kompulsywnego żarcia a teraz pora na pozbycie się przyczyn! I do tego właśnie służy 12kroków, o których pisze Jola. Z tego co się dowiedziałam samoistne przejście przez nie bez mitingów jest niemożliwe-Jola radzę Ci poszukać irlandzkiej AŻ z pewnością jest gdzieś blisko Ciebie jakiś miting, bo przecież o problemie kompulsywności cały świat wie już od dawna, tylko do Polski jakoś to marnie dociera :( Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i znowu to samo.. obżarstwo aż do bólu brzucha.. dłużej tak nie mogę, ale z kolei ciężko mi się opanować, napada mnie jakiś dziki szał i tylko jeść jeść jeść, a później obrzydzenie do samej siebie, czuje się jak jakiś prosiak wstydzę się przd znajomymi że pewnie jestem już gruba... ratunku!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie co w tym jets najgorsze? nie wiem jak wy macie, ale np. ja nienawidzę jeść przy ludziach, jeśli jem to tylko w samotności. nie wiem czemu tak jest, wydaje mi się że kiedy jem z ludzmi patrzą oni na mnie z polotowaniem 'ja na twoim miejsu bym tyle nie jadła' -- i zawsze kończy się tak po całym dniu przebywania ze znajomymi (głodzenia się) biegnę do domu i wpycham w siebie wszytsko co się da, jestem przy tym szczęśliwa aż do momentu kiedy nie zaczynam czuć się jak jakiś spaślak, wtedy czuje do siebie obrzydzenie i żałuję..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .agnieszka
Ja również nie lubię jeść przy innych. Zazwyczaj zakradam się po cichu do kuchni, jeśli chcę zjeść jakiś słodycz lub coś innego. W towarzystwie udaję, że mogę się obejść bez słodyczy. O ironio. Chciałam jeszcze napisać o dwóch bardzo niefajnych następstwach mojego chorego obżarstwa. Kiedy zaczyna mi się napad, a ktoś akurat jest w kuchni albo na drodze z kuchni do mojego pokoju i nie mogę wynieść stamtąd tego na co mam nieposkromioną ochotę - zaczynam na tę osobę kląć w myślach. Wściekam się, a potem zdarza się mi być niemiłą w stosunku do tego kogoś... Strasznie przez to popsułam swoje stosunki z rodziną. Poza tym, kiedy akurat nie ma już nic w domu słodkiego lub było tego za mało i mi nie wystarczyło, to muszę wtedy iść do sklepu po 'dostawę'. Wtedy właśnie okradam czasem moich rodziców i siostrę - bo akurat nie mam pieniędzy albo nie chce mi się wydawać swoich...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
objadanie się w samtoności to chyba typowy objaw. mam to samo. nie lubię jeść przy innych. jem, ale mało. czasami zdarza się więcej, jeżeli inni też jedzą dużo. w ogóle u mnie tak się zaczęło kilka lat temu. jedzenie w ukryciu. nawet nie dużych ilości, ale chciałam schudnąć i było mi głupio, że ktoś mógłby zobaczyć, że jem więcej niż powinnam. planowanie uczt kiedy wiedziałam, że zostanę na dłużej sama. a potem poczucie winy, chociaż nie było to takie obżarstwo, jakie zdarza mi się teraz. i jem na zapas. jeżeli gdzieś idę i wiem, że nie będę mogła tam jeść albo nie będę mogła zjeść dużo, zazwyczaj muszę się najeść przed wyjściem. u mnie od 2 tyg. całkiem nieźle. tzn. obyło się bez napadów. głównie dzięki temu, że nie było za bardzo okazji. ech i tak źle się z tym wszystkim czuję. taka byłam pełna optymizmu, kiedy dowiedziałam się o AŻ, ale brak mi odwagi by pójść na spotkanie. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×