najdziwniejsza potrawa, jaką jedliscie...

... i nie chodzi tu o dania typu chleb z dzemem, serem żóltym i cebulą, tylko o potrawy, które faktycznie się podaje w restauracjach, lub domach w innych krajach.. (lub też w Polsce) :)

czy kotlet mojej matki sie liczy?Bo jesli nie to jak narazie nie jadlam niczego dziwnego...

spaghetti :O

liczy się liczy;) ale proszę o dokladniejszy opis, na czym polega jego dziwnosc?:)

w holandii jadłam sałatkę z mięsem z węża...:o nie wiedziałam:) jako małe dziecko lubiłam wcinać rdzę. Tak, tak, zdrapywałam rdzę z czegoś metalowego i jadłam:D fuj. W ogóle jako dziecko jadłam wiele rzeczy: kredki woskowe, grafity od ołówków, papier, gryzłam swoje włosy, chyba byłam nerwowa:D przeszło mi już:)

ja jadłam np węgorza, rekina, małże(ale to juz chyba dosc dobrze znane i dostępne) no i kawior oczywiscie, to tez juz chyba dosc oklepane;)

i banany zasmarzane na patelni z syropem cukrowym z dodatkiem aromatycznego alkoholu, przed podaniem podpalone;)

Na tym ze to w malym stopniu przypomina kotleta ...

suszoną ośmiornicę i mięsne cukierki (wstrętne, ale kot się zajadał), jakieś chrupki nie wiem, z czego, zle dobre, i jakieś słodkie coś, podobne do waty ale nią nie było :D

- tapas z kałamarnicami i ośmiornicami - nic specjalnego, nie polubiłam - turecka zupa zrobiona z jogurtu z makaronem - ochyda, nie polecam - królik w pomarańczach - kurczak w miodzie - pieczony ser owczy - pycha - prawdziwe indyjskie curry - cudo - baklava - niebo w gębie ociekające miodem, cukrem i pistacjami

a i filety z kurczaka z brzoskwinią w środku i to wszystko jeszcze w ciescie-mojej własnej roboty;)