Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gardencja

Kocham - czy po latach bycia razem nadal tak samo?

Polecane posty

Gość gardencja

Czy po latach bycia razem słowo kocham nabrało jakiegoś innego znaczenia? Czy od dawna nie używacie już go? Coś zgasło, wypaliło się?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marina.......
Po latach kocha oznacza bardziej sentyment i przywiazanie niz pozadanie i plomienna milosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marina.......
*kocham

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przywiązanie w jakimś stopniu na pewno, ale przecież jeśli nie ma miłości to i przywiązanie nie pomoże..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zapewniam ciebie że nie ...
ale to wszystko zalezy od tych 2-ch osób, od siły ich uczucia, no i nalezy pamiętać, że miłość jest jak piekny kwiat, o ktory trzeba dbac i pielegnować zawsze, niezaleznie od tego ile lat jest się razem rok, 5, 10, 35 ... czy wiecej lat ... inaczej uczucie może nie przetrwac ... Wierz mi wiem co mowię bo jestem 39 lat po ślubie :-D Aha i pamiętaj, że pielęgnowac uczucie muszą zawsze 2 osoby , życzę szczęścia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja myśle, że prawdziwa miłość nigdy nie umiera. Ona z czasem się zmienia, ewoluuje. Ale w każdej fazie życia może być piekna i gleboka. Jeśli chodzi o seks w małzeństwie to jego rola też sie zmienia ale zawsze jest ważny. Na początku jest chlebem powszednim. Póżniej ciastem, deserem. W końcu staje się rodzynkiem w cieście ale wtedy warto go też wydłubywać :). Ja po 20kilku latach kocham swoją żonę, często jej to mówię i jest dla mnie nadl atrakcyjną kobietą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też po 20 latach kocham barzdo swojego męża i wierzyć mi się nie nie chce , ze to już tyle lat....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dokładnie tak jest ...
MM po ponad 30 latach małżeństwa mowi mi codziennie, że mnie kocha, przynosi kwiaty bez okazji ... a jeżeli chodzi o seks to ma ochote o każdej porze dnia i nocy :-D tak jak kiedys ... wszystko zalezy od tych 2-ch osób ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biedroneczka w dwie kreseczki
Ja jestem mezatka od trzech lat a od szesciu lat w zwiazku. Mojego meza kocham chyba bardziej niz jak go poznalam. Bardziej - bo jak go poznalam to nie bylam pewna, nie wiedzialam czego sie spodziewac tym bardziej ze przed nim mialam same rozczarowania. On dal mi wiare w milosc. Najpierw przewazalo przyciaganie fizyczne, z czasem doszlo tez zaufanie, fakt ze mozna zawsze liczyc na niego, to ze byl i jest opiekunczy no i to ze BYL i JEST ogolnie przy mnie. Po 6 latach, mimo ze byly i sa zawsze jakies klopoty, problemy, codzienne sprawy, kocham go tak samo szalenie jak na poczatku. I tak samo jak kiedys kiedy wracam do domu to bije mi serce jak przed randka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻KOCHAM🌻 -W moim przypadku to znaczy wiecej niz 10 lat temu.Znaczy ufam bezgranicznie,wierze jak nikomu na swiecie.Dziekuje ze mam szanse tak kochac i byc kochana🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekafskam
SZCZĘŚCIARZE :) Mam pytanie troche z innej beczki,ale dotyczace tak udanych zwiazkow milosnych, jakie byly poczatki? Kto i w jaki sposob wyjawil, ze czuje cos wiecej, albo chociaz chcialby poznac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biedroneczka w dwie kreseczki
U mnie poczatek znajomosci wogole nie przypominal milosci tylko bardziej takie troche fizyczne spotkania (choc nie od razu doszlo do seksu). Ja po poprzedniejszych rozczarowaniach mialam gdzies wyobrazenia o powolnym rozwoju uczuc eccc, on tez do zwiazkow podchodzil sceptycznie. Szczerze: nie spodobal mi sie od razu, ale dobrze calowal, byl kulturalny, dobrze sie z nim spedzalo czas, byl pomocny. Bardziej taki przyjaciel na zawolanie. Takze spotykalam sie z nim na spokojnie, zyjac chwilac i nie myslac o przyszlosci. Po niecalym miesiacu przez nieudany zart z jego strony wybuchla klotnia, ktora o malo nie zakonczyla sie rozstaniem. On wyszedl ode mnie wkurzony, a ja sie rozplakalam bo chyba czulam ze jakbym cos tracila. Po godzinie zadzwonil. I chyba wtedy zdalismy sobie sprawe ze jednak czujemy cos do siebie. Po dwoch miesiacach wyznal ze mnie kocha. Po dwoch latach wzielismy slub. Mija juz 6 rok i dalej sie kochamy:)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja nie pamiętam kto komu i kiedy powiedział co czuje.... po jakimś czasie było to dla nas tak oczywiste, że jesteśmy i będziemy ze sobą .... i tak jest te 20 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×