Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sabira

Dam radę pokochać go w trakcie związku?

Polecane posty

Gość sabira

Jak na razie tego nie czuję po 3 miesiącach razem. Jest ogrom innych uczuć, ale nie nazwałabym tego miłością, chyba. A chcę tego, albo żadnego. Czy miłość może przyjść z czasem...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doswiadczona życiem
oczywiście przyjdzie...dziecko, a potem MIŁOŚĆ macierzyńska i kiedyś tam ktoś na boku. Znam to i dlatego radze wytrwać, kiedyś przecież sie ZAKOCHASZ w facecie, tylko, ze to nie będzie twój mąż

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sabira
Ale ja tak bardzo nie chcę go sobie odpuścić, że to tak brzydko powiem. Kurczę, to mnie pocieszyłaś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kafeteriankaaa3
Ja też uważam,ze się nie zakochasz.Sama byłam w podobnej sytuacji.Od początku jakos nie czułam że to moja druga połowka i że raczej nic z tego nie będzie,ale na siłę probowłam coś z siebie wykrzesać.Po jakimś czasie przyszło zauroczenie ale na tym się skończyło.Zauroczenie minęło i postanowiłam odejśc bo zaczełam się męczyć.Nie polecam angażowac się w taki związek.Jak nie czujesz tego na początku to nic z tego nie będzie!:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jestem w zwiazku do ktorego wchodzilam bez milosci. Milosc przyszla z czasem. Teraz kocham tak mocno ze nie wyobrazam sobie zycia bez tej osoby:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sabira
Jakie rozbieżne opinie :) Jak długo rodziło się w Tobie uczucie? Mi bardzo zależy, oddałabym lewą stopę za to, żeby zostać z nim już do końca...swojego albo jego ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooaoaaoaoaooaoaaooaoaoao
A jak poznasz, że jesteś zakochana???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sabira
Obudzę się i mnie oświeci, hehe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooaoaaoaoaooaoaaooaoaoao
ale jak się bedziesz wtedy czuła? Ja właśnie mam ten sam problem zależy mi ale nie wiem czy kocham :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też na początku nie kochałam
coś mnie do niego ciągnęło ale to nie była miłość, po pół roku związku byłam pewna że kocham. Teraz nie wyobrażam sobie życia bez niego. Razem jesteśmy 4 lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sabira
Uczepię się tych pozytywnych wpisów... będzie, jak chcę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to czego chcesz z nim być? a może to tylko kwestia nazewnictwa? może to, co czujesz to właśnie jest miłość? tzn. chęć pozostania z kimś na zawsze? chyba, że ten ktoś jest bardzo dobrze ustawiony i to jest kwestia zapewnienia sobie wygodnego bytu;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhhhhhhhhhhhhm
na początku mojego związku też miałam podobne odczucia! że nie jestem zakochana, ale najśmieszniejsze że miałam wrażenie, ze go kocham tak spokojnie i szczerze!...uwielbialam go po prostu..ale nie było tego zauroczenia szalonego..i co? jesteśmy ze sobą 1.5 roku i teraz jestem zakochana do szlenstwa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie czujesz, że coś jest nie w porządku? Wmawiasz sobie, że kochasz, ba! nawet wiesz, że nie czujesz miłości i mimo wszystko zmuszasz się, hipnotyzujesz się, czy jak, żeby coś wykrzesać z siebie... Zamęczysz się. Udawaniem zakochanego spojrzenia, uniesionych westchnień, pożądania. Po co masz to grać? Nie lepiej naprawdę to przeżyć? Zgadzam się z przedmówczynią - na pewno się zakochasz, w najmniej spodziewanym momencie (dokładnie tak jak pisałaś: olśni cię), tyle, że na pewno nie w tym człowieku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja bym tak nie mogła. Mało, nie mogłabym nawet związać się z facetem, z którym nie było "tego czegoś" od początku, np. z kolegą, przyjacielem. Może po prostu boisz się samotności...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sabira
Nie boję się samotności. Moje wszystkie związki byly krotkie jak oka mgnienie, częsciej byłam sama, niz z kims. Udawanie zakochanego spojzenia, westchnien...? Nie udaję, nie muszę :) Czasami mam wrazenie, ze to jest tak, jak pisal ktos wyzej - ze juz kocham, ale nie bylo etapu zakochania, wiec o co tu chodzi? Hehe, wiem, idiotycznie brzmi. Ech, dziwne to wszystko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kyszkysz
zadaje sobie to samo pytanie... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pan Michnikowski ma dla ciebie radę: "Jeżeli kochać - to nie indywidualnie... Jak się zakochać - to tylko we dwóch..." W twoim przypadku - w dwóch. Facetach. Jednego już masz. Zapewnia ci stabilność, stałość uczuć (takich czy innych). A ten drugi - to ten, o których pisały powyżej doświadczone życiowo panie. Tylko w dwóch!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak chcesz mieć nudny, ale stabilny związek to wchodź w to, ja bym nie potrafiła, w życiu potrzebuję dramatyzmu, miłości do krwi, ale niektórym wystarczy "stabilizacja" (co za straszne słowo)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Grześ z Czterech pancernych, mawiał, nie zabiło ci serce na jego widok , to po jakie licho pchasz się w takie układy, po to by sie przekonać że mimo wszystko prostytutka to ciężki kawałek chleba, jak sie nie ma ku temu predyspozycji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poziomka568
może, uwierz mi że może... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hungryyyy
byłam 3 lata w takim związku i wiem, że źle zrobiłąm. cały czas wiedzialam, że to nie ten jedyny. probowalam jednak przekonac caly swiat, ze go kocham i przede wszystkim siebie. czasami wydawalo mi sie, ze jednak go kocham, ale teraz wiem, ze to jednak to moje przekonywanie samej siebie na sile przynosilo jakies efekty. jednak mimo tego wydaje mi sie, ze bylam uczciwa w stosunku do niego, nigdy nie powiedzialam, ze go kocham, nawet jak pytal, zawsze mowilam, ze nie wyobrazam sobie przyszlosci z nim, slubu, moze nie tak gruboskornie jak to tutaj brzmi ale on wiedzial. najgorsze jest to,zze wiedzial, ale nie chcial wierzyc. i wiesz co jest najgorsze? że wczesniej musialam sobie wmawiac, ze sie zakochalam, ze go kocham, ze to ten jedyny. a niecały rok temu zjawil się Ktoś. Ktoś, z kim nie rozmawialam jeszcze o naszych uczuciach, Ktoś, z kimm nie wiem czy kiedykolwiek bede, ale teraz nie musze sobie wmawaic bo czuje to cala sobą. jak sie kocha, zakochuje to nie ma sie watpliwosci. a juz na pewno nie takich pomysl o tym, zanim skkrzywdzisz tego chlopaka i przede wszystkim siebie. pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość markotna margo
Ja trzy miesiace bylam w takim zwiazku w ktorym nie kochalam i byla to meczarnia zarowno dla mnie jak i niego. Co z tego, ze byl dobry, kochajacy i widac bylo ze mu zalezalo. Do milosci sie nie da zmusic. Ja caly czas staralam sie dac mu do zrozumienia, ze nie darze go tym uczuciem ktorym on by chcial, ale on im bardziej ja sie odsuwalam on tym bardziej byl nachalny i domagal sie ode mnie milosci. w koncu powiedzialam jasno, ze to koniec. on pol roku sie nie odzywal. potem w koncu zaczelismy gadac. on teraz jest szczesliwie zakochany i ja tez mam meza i jestem szczesliwa. i ciesze sie ze tak sie ulozylo:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sabira
Tylko kto powiedział, że trzeba kochać już po 3 miesiącach? Ja daję sobie czas ;) Każde z Was ma rację, więc tylko czas pokaże, jak się u mnie to rozwiąże, w którą stronę pójdzie. Najlepsze, że to właśnie w Nim widzę mojego przyszłego męża i to z nim chciałabym mieć dzieci...ale gdyby ktoś mnie zapytał, czy to co czuję teraz, to miłość, powiedziałabym, że raczej nie...wiem, poookręcone :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sabira
A nie mówiłam, że pokręcone? Mówiłam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmhmhmhmh
A ja jestem po tej drugiej stronie.. spotykam sie rok z kims kto mnie nie kocha. Troche to zamotane.. Niby nie kocha,ale zalezy mu,martwi sie i mowi ze nie wyobraza sobie jakby mnie nie bylo.. I jak to zrozumiec :/ nie wiem.. Wiem tylko ze do przyjemnych uczuc to nie nalezy. Czasami wydaje mi sie ze po prostu potrzebuje duzo czasu.Zmienia sie,ale te zmiany sa bardzo powolne.. Ale moze kiedys wszystko sie jakos ulozy? :) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×