Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Jusi 32

zostawił żonę dla byłej dziewczyny- rozwódki z dwójką dzieci

Polecane posty

Gość Jusi 32

...co o tym myślicie?.. Zakochał sie, ja cierpię...Kiedyś twierdził że nie mógłby być z kobietą która ma dzieci innego mężczyzny, a tu proszę... co o tym myślicie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widocznie ją kochał bardziej niz zonę...bywa.... Lepiej byc z kims kogo się kocha, niz udawać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hvrgfc
i tak bywa, tez to przeszłam, jestem sama nieżle sobie radzę i nagle zaczał do mnie dzwonic i przepraszać.Teraz moje zdanie się liczy , jestem na nie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jusi 32
Tak ale był z tą dziewczyną raptem rok , jak miał 20 lat. Przed nią i po niej były inne.Teraz oni oboje mają po 37. My byliśmy ze sobą 5 lat, w sumie, łącznie z małżeństwem. Staraliśmy sie o dziecko, budowaliśmy dom, zostawił mnie jak umarła moja mama- dwa miesiące po pogrzebie, kompletnie załamaną..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jusi 32
Bo nie dodałam, że kiedyś chodził z tą dziewczyną..Zdradził mnie w tydzień po tym jak ją ponownie spotkał. Ja w tym czasie byłam w głębokiej żałobie po nagłej śmierci mamy.. Potrzebowałam go tak bardzo.. Zresztą chwilę wcześniej ratowaliśmy po zawale tatę, jezcze wcześniej poroniłam... Wszystko sie zwaliło na mnie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja w tym czasie byłam w głębokiej żałobie po nagłej śmierci mamy.. Potrzebowałam go tak bardzo.. Zresztą chwilę wcześniej ratowaliśmy po zawale tatę, jezcze wcześniej poroniłam... Wszystko sie zwaliło na mnie.. I pewnie byłaś skupiona na sobie i Tacie, co jest naturalnie zrozumiałe w tej sytuacji. Przerosło go to. U tamtej znalazł "oazę spokoju" i zapewne błysk w oku na jego widok. Przykre to, ale bardzo często zdarzają się takie sytuacje. Dramaty cementują silne związki, słabe i oparte na kruchych podstawach, po prostu rozwalają. I tej wersji powinnaś się trzymać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zostaw przeszłość
Jusi ciesz się, że śmiecia się pozbywasz, bo inaczej nie mozna nazwać kogoś, kto w tak tragicznych chwilach zachowuje się jak zwykły kundel, który leci za suką w rui. Zasługujesz na kogoś, kogo można nazwać mężczyzną a nie na psa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gsfdgsdfg
wrócił w bagno które miał wcześniej (w końcu nie z powodu sielanki zerwali) i teraz będzie niańczył cudze dzieci, nie własne (sama radość... zwłaszcza spotkania z ich ojcem i patrzenie jak nieswoje dzieci są najważniejsze dla takiej kobiety która już niejednego miała) no bardziej za głupotę już się nie mógł ukarać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jusi 32
Poinformował mnie telefonicznie, ...jak byłam na szkoleniu..Dzień wcześniej kochał się ze mną. Mówił że mnie kocha i będzie tęsknił...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aiiiiiiiiiiiiiiiii
Jesli 32 to twoj wiek,to juz mamy malutki powod do radosci,jestes mloda,masz szanse ulozyc sobie zycie,jeszcze mnostwo cudownych chwil przed toba.To ze facet ktorego kochalas okazal sie niczego nie warta kanalia-jest cholernie bolesne,ale lepiej ze pokazal na co go stac teraz niz np.za 10lat w moze i gorszych okolicznosciach.Swoim egoizmem oraz bezwzglednoscia uratowal twoja szanse na reszte szczesliwego zycia.Teraz mysl wylacznie o sobie,zorganizuj sobie czas,nie separuj sie od ludzi,ale tez nie rob niczego na sile...a jak mu sie tamten zwiazek nie uda,bron Boze nie pozwol mu wrocic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jusi 32
Tak , to mój wiek i jestem już po rozwodzie... Powiedział mi, że zrobił tak " za całokształt", że wszystko jest moją winą.. naprawdę staram sie być silną babką ale nie umiem. Silna, wesoła jestem w pracy. Wieczorami płaczę. Związaliśmy sie z miłości. On bardzo sie we mnie kiedyś zakochał, po pewnym czasie ja w nim...Miał wtedy 31 lat, ja 26. Po pół roku okazywania wielkiej miłości oświadczył mi się, po 1,5 r.od poznania się wzięliśmy ślub. Wyprowadziłam się do niego do innego miasta. Zaczął działalność gospodarczą, ja pracę. Pomagali nam bardzo moi rodzice, dokładali na samochód, wykupili mieszkanie. Bo on musiał rozwijać przecież działalność gospodarczą. Siedziałam dni i noce sama- on dużo wyjeżdżał-miał mi kiedyś wynagrodzić..Zaczęłam też , no w miarę nieźle zarabiać.. Niestety bezskutecznie staraliśmy się o dziecko- zaczęłam to przeżywać. Nie znaleziono przyczyny niepłodności u żadnego z nas. Lakarze, badania... Mam temperament, problemy chciałam przegadać- on wycofać się i milczeć.. Wychodził i zostawiał mnie jak był problem. Mnie to doprowadzało do szału- zaczynałam wtedy krzyczeć na niego. Takie schematy zachowań. Ja -porozmawiajmy, on- nie mam ochoty. Ja płacze i awantura- on robi się zimny co mnie boli najbardziej.. Kiedyś zaraz po tym jak moi rodzice spłacili nam mieszkanie(bo on przecież musi inwestować) on kupił sobie w tajemnicy samochód, którym jeździł na rajdy..Pół roku twierdził że to samochód kolegi, który on tylko przechowuje u siebie w firmie i pożycza na rajdy. Nie wierzyłam.. Wydało się i zrobiłam mu awanturę.Nie lubiła mnie jego rodzina, ponoć sie wynosiłam- nieprawda, byłam baardzo niepewna siebie, bo nie zostałam przyjaźnie przez nich przyjęta.Moja rodzina się nie wtrącała, okazywali mu przyjaźń i miłość z założenia- bo mój mąż. Moja zmarła mama dosłownie go kochala. Zaszłam nagle w ciąże, radość wielka ale poroniłam. Niestety chorowałam bardzo przez wiele miesięcy i skończyło się stanem zapalnym jajowodów. Zawał przeżył mój tata, stan był beznadziejny - operacja by- passe, wyjechałam z tatą do Zabrza. Przeżył i dosłownie zaraz potem okazało się że mama ma raka. Umarła nagle wskutek powikłań pooperacyjnych. Załamałam sie kompletnie, poskładałam. To wszystko od straty dziecka stało się w ciągu roku. Byłam dla niego niedobra i niecierpliwa bo nie czułam wsparcia którego się spodziewałam. No nie jestem bez winy, w kłotni potrafiłam mu dopiec. Nakręcało mnie to że mnie ostentacyjnie ignoruje. Narzekałam na jego czasochłonną pracę i rodzinę- wiem , to fakty. Wykłócałam się o jego wyjścia z domu, bo wydawało mi się że ciągle i tak go nie ma. Nie prowadziłam samochodu więc bardzo pomagał mi np podwożąc mnie( np do pociągu, bo dojeżdżałam do pracy do innego miasta) Ale nigdy go nie okłamałam, byłam lojalna, nigdy nie mówiłam źle o nim nikomu z otoczenia(on o mnie tak- albo pozwalał źle mnie potraktować przez innych). Dbałam o dom, miał wyprane i podane do stołu. Zawsze okazywałam czułość. Często się kochaliśmy, dbałam o swoją atrakcyjność.Zawsze zasypialiśmy przytuleni. Starałam się mieć inicjatywę np w wyjazdach.Sprawiałam drobne przyjemności- o! jego ulubione czereśnie, ciastka, śliwki- kupię..Zadbam gdy chorował nawet na katar.Ale miałam też pretensje gdy on starań nie odwzajemniał.. Bolało jak diabli gdy poroniłam i chorowałam a on chciał iść sam na imprezę(bo to nie on jest chory- zostań i już).Jak wysyłał byłej dziewczynie gratulacje z powodu urodzinia przez nią dziecka akurat w tym czasie gdy my po dwóch latach starań straciliśmy. Jak jego siostry informowały go co u tej , czy tamtej byłej słychać..Która akurat o niego pytała..jak jego rodzina nawet nie zapytała- jak sie czujesz, jak czują sie twoi rodzice.Jak każdy znajomy mógł prosić o dowolną przysługę , gdy mnie zaczęły sie wygadywania..Gdy wychodziło mniejsze lub większe kłamstwo.. 2 miesiące po pogrzebie mojej mamy spotkał byłą dziewczynę, matkę dwójki dzieci. Zostawił mnie z dnia na dzień. Nawet nie wiedziałam że miał jeszcze i taką- mieli po 20 lat jak chodzili ze sobą przez rok. Budowaliśmy dom którym tak się cieszyła sie moja mama. Rodzice wypruwali sobie żyły żebyśmy z mężem mogli ten dom kupić, spłacili nam kredyt na mieszkanie.Namówiłam męża na tą inwestycję, znalazłam ofertę bo była jeszce wtedy bardzo płacalna. Teraz do tego domu wprowadziła się ona. Okazało się też po rozwodzie że zarabiał od dawna duuużo więcej niż mi mówił. Twierdził że zostają mu 3 tys a zostawało z 15 tys.. Mieliśmy sprzedać swoje małe mieszkanko żeby wykończyć dom- inaczej ponoć nie byłoby nas stać, wspólnie braliśmy kredyt na ten dom. Teraz okazało się że on sam go może spłacać. Stać go. Oddał mi raptem mieszkanie po rozwodzie(które sama spłaciłam) i powiedział że jestem pazerna! Nie chciałam i nie grzbałam mu w firmie- mam swój zawód.. Nie mściłam sie...Sam jeszcze dokupił sobie super samochód za super gotówkę.. Kiedyś obiecałam mamie że przed kominkiem w tym domu będziemy sobie siedziały i opowiadały.. Ludzie, ja popełniałam błędy, kochałam i popełniałam błędy! Ale przyznawałam sie do nich i chciałam sie z nich wycofać..Nie jestem doskonała ale ..to ja zostałam zdradzona, byłam oszukiwana i porzucona w dramatycznej dla mnie sytuacji przez własnego męża i jeszcze go przepraszałam za swoje winy. On nigdy się do swoich nie przyznał. Zakochał sie i tyle, ma inną i dwoje jej dzieci- pełną rodzinke. Kiedyś mówił że nigdy nie kochał nikogo tak jak mnie. Ale teraz okazuje się że ona byla tą prawdziwą miłością!Powiedział mi że związek ze mną to była męczarnia, a dobrze pamiętam że to i owo mu się podobało i korzystał z tego do końca! Sypiał ze mną do końca! Nawet po swoim odejściu nadal chciał do łóżka! Czuję sie nic nie warta. Nic nie chciał naprawić, nie próbował, po prostu uciekł. Wcześniej jak chciałam rozmawiać mówił " kocham, jest mi dobrze- idealizujesz inne małżeństwa". Potem , dosłownie w DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ po spotkaniu jej- "miałaś tylko pretensje". Czy ja na to zasłużyłam? Czy nawet jak się odchodzi -to w taki sposób?- będąc w małżeństwie? Czy to że się zakochał usprawiedliwia go że wobec mnie był tak okrutny? Czuję się nic a nic nie warta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna z internetu
słuchaj Kochana, nie doczytałam tego długiego do końca, ale już chyba wiem o co chodzi. Żyłaś z niewiele wartym tchórzem. Ciesz się że sobie poszedł. Na prawdę to Ty zwyciężysz. To tylko tak na początku jest, że spada poczucie włąsnej wartości. Ja miałam podobnie: facet jak zwykły tchórz, zdradził mnie pół roku po śmierci mojej Mamy, kiedy oczekiwałam Jego wsparcia. Potem wrócił, a ja głupia pozwoliłam na to, no bo Go kochałam. Zaszlam niespodziewanie w ciążę, a On? Jak najgorszy tchórz się zachował i bydlę. Utruł mi życie, psychicznie byłam zmarnowana w tej ciaży, aż dziw że dziecko się urodziło zdrowe i całe, cud po prostu. Siedziałam pod domem nie raz w samochodzie patrząc czy już świata zgasły, bo On - Panicz w mieszkaniu (moim własnym, po mojej Mamie) siedział i utruwał mi życie, że to moja wina że On jest nieszczęśliwy, że ja specjalnie wpadłam, żeby Go zniszczyć, takie jazdy miałam że zaszczuta byłam jak nie ja się zachowywałam, wciąż w depresji. Co jest nieprawdą nie do udowodnienia, bo wpadliśmy i tyle mojej winy było, że nie zgodziłam się na usunięcie ciąży.A na 3 dni przed rozwiązaniem uciekł plując mi w twarz. Dosłownie. Uwierz mi, tacy ludzie lepiej żeby od nas odchodzili. Dziś jestem sama z piękną mądrą córeczką i wierzę, że jeszcze ułożę sobie życie z kimś wartościowym. I wiem, wiem to ze 100% pewnością,że lepiej , że odszedł!!! Głowa do góry, myśl o sobie, pozbyłaś si,ę śmiecia z życia. Dobrze, że nie macie dziecka, łatwiej Ci będzie ułożyć sobie życie, jestes ode mnie młodsza i bezdzietna, świat przed Tobą! Głowa do góry! Dziś jest źle, jutro będzie lepiej, pojutrze odrobinkę lepiej i tak do przodu, zaświeci słoneczko, zobaczysz. Gnojek odszedł, jest powód do radości w zasadzie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uważam, że to jest dziwna sprawa, gdy facet wchodzi w związek z kobietą , która ma dwoje dzieci . Jeżeli facet tak postępuje to znaczy, że coś jemu brakowało ale czy będzie dobrym ojcem dla tych dzieci to trudno jest ocenić . \'Jusi\' , może byłaś zbyt zaborcza albo zazdrosna o męża ? Skoro jego zainteresowania są rajdy lub wyścigi to dlaczego z mężem nie jeździłaś ? Czy nadal nie masz prawa jazdy ? Zrób sobie prawko , bardzo się przyda . I jeszcze jedno , wszyscy popełniamy błędy ale trzeba sobie radzić , więc radzę - potraktuj rozwód jako koniec jednego i początek następnego , nie warto żyć przeszłością i rozpamiętywać historii , pomyśl bardziej optymistycznie, że wszystko jest przed Tobą i tego życzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej kochana
taka jedna z internetu i musztarda mają rację. Posłuchaj ich, życzę wszystkiego dobrego:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jusi 32
Pierwszy-lepszy ...Ja JEŹDZIŁAM Z MĘŻEM NA RAJDY! Jako pilot..I strzelałam fotki... No to mówił że woli sam.. Zaborcza i zazdrosna tak... ale to było też i z jego strony prowokowane..ustąpić też potrafiłam..zrozumiałam pewne rzeczy i chciałam zmienić je u siebie właśnie z tym związane, niezależnie czy on sam przegina, czy nie..Wierz mi.. Czy to było fer zostawić mnie z dnia na dzień w takiej sytuacji? Nie ostrzec, nie próbować nawet sie przekonać czy druga połówka zrozumie i coś zmieni w sposobie wzajemnej komunikacji?..Mówić "kocham" i odejść nagle? Postąpiłbyś tak? A dzieci ja też pragnęłam. Mimo niezindentyfikowanego problemu mieliśmy realną szansę na własne... Postąpiłbyś tak z własną żoną wiedząc że ona Cię szczerze kocha?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Czy ja na to zasłużyłam? Czy nawet jak się odchodzi -to w taki sposób?- będąc w małżeństwie? Czy to że się zakochał usprawiedliwia go że wobec mnie był tak okrutny? Czuję się nic a nic nie warta..." niczym sobie nie zasłużyłaś, nikt nie zasługuje na brak miłości bardzo ci współczuje, miałam inaczej, ale jego zachowania podobne, był zwykłym tchorzem i egoistą idącym na latwiznę.... wierzę, że ci się jeszcze cudownie w zyciu ułoży!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jusi jedyne co mnie przychodzi do głowy , że za przeproszeniem znudziłaś się jemu a on potrzebował odmiany i dodatkowo było i jest jego stać na odmianę , jednak dziwnie postąpił , że poszedł do kobiety dzieciatej aby jej dzieci wychowywać , mając forsę mógł poszukać młodej panienki i nie zrobił tego , dziwny typ .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miałam podobnie ale bez zdrady, poprostu sama nie wytrzymałam i go rzuciłam ale to nie znaczy ze jest mi z tym lekko, skoro go kochałam, zreszta minęło pol roku i okazuje się ze on ma nowa miłość swojego zycia -- bo tak mnie okreslał, a nawet miał spektakuralne gesty, ktore przysłoniły mi chyba istotę rzeczy, też niby kochał mnie bardziej, mocniej, traktował jak księzniczkę ale chyba tylko na pokaz, gdy mial byc wsparciem uciekał do mysiej dziury, ech szkoda gadac.. i wiem to wszystko, ale nadal nie mogę z tego się otrząsnąć i jakos boli..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jusi 32
Dzieci nie są jego.. Od tamtej kobiety jej mąż też odszedł do innej.. Tym bardziej chyba powinna była uszanowiać małżeństwo..? Ale to on mi składał przysięgę małżeńską...też z miłości podobno... Walił na oślep jak odchodził, rzucał mi oskarżenia, I nadal chciał... seksu (tamta mieszkała daleko).W czasie rozprawy rozwodowej stwierdził że jedyne co czuje to pociąg fizyczny bo dla niego nadal jestem atrakcyjna. Na rozprawie bez orzekania o winie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jusi 32
Kolorowa 37- to okropnie boli..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jusi32 ale jestes młoda, dasz radę i napewno ułożysz sobie zycie, z lepszym, wartościowszym człowiekiem ---życze Ci tego naprawdę :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jusi 32
PIERWSZY LEPSZY Ja mu się faktycznie musiałam znudzić, tamata była wolna- odmiana była pod ręką , nawet nie musiał sie bardo starać ale też..musiał sie zakochać..bo ja sprowadził do siebie z dziećmi z Holandii- tam pracowała fizycznie (spotkał jak spędzała wakacje w polsce). Jestem prawniczką, coś tam osiągnęłam, chciałam sie czuć doceniona, wspierana, ważna- partnerka w życiu, to męczące dla faceta? Za bardzo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jusi , napisałaś że rodzice Twoi bardzo pomogli i spłacili Wasze mieszkanie w którym obecnie mieszkasz , więc dlaczego Ex z wielką łaską powiedzial, że mieszkanie jest Twoje ? Czy mieszkanie nie było na Ciebie zapisane ? A co z domem, na kogo dom jest zapisany , czy również na Ex ? Dlaczego rodzice Twojego Ex Ciebie nie lubią ? Nie bardzo rozumiem jak to się stało, że jako prawniczka tak się dałaś załatwić ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jusi 32
Mieszkanie było na nas oboje. Zrobił pierwszą wpłatę, potem kredyt szedł z mojej pensji no ale on dawał też na zycie..Rodzice wyposażyli nam mieszkanie. Musieliśmy kredyt spłacić żeby wspólnie wziąć kredyt na dom. Więc spłacili rodzice... Dom nie był na nikogo...umowa z deweloperem..Na dom pierwszą wpłate wpłacił on z kasy firmowej. Firma była od 4 lat- serwis opon, podejrzewałam że przynosi więcej dochodu niż twierdził ale go nie sprawdzałam. Po prostu pytałam. Chciałbyś żeby żona za twoimi plecami Cie sprawdzała? Wzięłam mieszkanie i tyle. Uznałam że ja mam zawód a serwis opon to jego dzieło.Nie o finanse tu poszło. Jego rodzice mnie lubili, tzn zwłaszcza mama, wujowie, ojciec alkoholik był nieobecny w ich życiu od zawsze- ale jak już się pojawiał to synową lubił. Nie lubiły mnie jego siostry, głównie młodsza. Pracowała u niego, tzn utrzymywał ją zwyczajnie. nie lubiła i już aż kiedyś, jak publicznie mnie obraziła( na co mój mąż udawał że go nie ma i nic nie słyszy), zacięłam się i powiedziałam basta..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jusi 32
No i nie wzięłam domu bo i tak wyprowadziłam się do miasta , gdzie wcześniej dojeżdżałam do pracy.Po co mi dom który miał być wspólnym marzeniem, on takich skrupułow nie ma. Zresztą ktedyt pochłonął by mi za bardzo moje dochody. Nie wiedziałam że go na kredyt samego też stać. Miał dom sprzedać z kredytem i zarobić z 300 tys. Mniej zarabiam od niego ale biedy absolutnie nie klepię! Nie dzieliam mu serwisu opon na pół mimo wsplności majątkowej bo.. to podłe..to jego źródło utrzymania, tak jak mój zawód stanowi moje..Jestem głupia? Może.. i tak nazwał mnie na odchodne pazerną..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×