Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
phii

Drugie żony a dzieci z poprzednich związków

Polecane posty

Żalą się te kobiety na dzieci partnerów itp., nazywając czyjegoś męża jako" mój mąż" , sorry ale muszę  wtrącić swoje 3 grosze... To nie są wasi mężowie ,oni już byli mężami jeśli mają sakrament to zawsze będą mężem swojej sakramentalnej żony i nic ani nikt tego nie zmieni. Przez was ci mężowie zaniedbują swoje dzieci , nie chcą się zmienić , nie szukają porozumienia z żoną a zawsze istnieje szansa na pogodzenie się , poświęcają im coraz mniej czasu bo uważają  że są wolni i odsuwają od siebie coraz bardziej swoje dzieci ,nagle coraz bardziej zajęci są, coraz rzadziej zabierają dzieci do siebie , zaczynają im być kulą u nogi a wy nie widzicie takiego zachowania bo wam tak jest wygodnie . Musicie zrozumieć że jeśli godzicie się na taki układ życia w grzechu ciężkim to logicznym jest że nic z tego dobrego nigdy nie wyniknie . Nie oceniam nikogo róbcie jak uważacie ,zostawiam to waszemu sumieniu, ale nie żalcie się później że są problemy . Każdy popełnia błędy bo nikt nie jest doskonały ale zawsze istnieje szansa na nawrócenie się i pojednanie . Piszę z własnego doświadczenia i nigdy nie związałabym się z czyimś byłym mężem zabierając szansę na pojednanie się z jego żoną . No ale to sprawa wiary , a każdy żyje tak jak sobie sam wybierze ...

  • Haha 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
20 godzin temu, black75 napisał:

Żalą się te kobiety na dzieci partnerów itp., nazywając czyjegoś męża jako" mój mąż" , sorry ale muszę  wtrącić swoje 3 grosze... To nie są wasi mężowie ,oni już byli mężami jeśli mają sakrament to zawsze będą mężem swojej sakramentalnej żony i nic ani nikt tego nie zmieni. Przez was ci mężowie zaniedbują swoje dzieci , nie chcą się zmienić , nie szukają porozumienia z żoną a zawsze istnieje szansa na pogodzenie się , poświęcają im coraz mniej czasu bo uważają  że są wolni i odsuwają od siebie coraz bardziej swoje dzieci ,nagle coraz bardziej zajęci są, coraz rzadziej zabierają dzieci do siebie , zaczynają im być kulą u nogi a wy nie widzicie takiego zachowania bo wam tak jest wygodnie . Musicie zrozumieć że jeśli godzicie się na taki układ życia w grzechu ciężkim to logicznym jest że nic z tego dobrego nigdy nie wyniknie . Nie oceniam nikogo róbcie jak uważacie ,zostawiam to waszemu sumieniu, ale nie żalcie się później że są problemy . Każdy popełnia błędy bo nikt nie jest doskonały ale zawsze istnieje szansa na nawrócenie się i pojednanie . Piszę z własnego doświadczenia i nigdy nie związałabym się z czyimś byłym mężem zabierając szansę na pojednanie się z jego żoną . No ale to sprawa wiary , a każdy żyje tak jak sobie sam wybierze ...

Potrzebuję mediatora. Widzę, że masz wiedzę i talent w tej dziedzinie. Jeżeli chcesz się pojąć takiej funkcji będzie mi niezmiernie miło. Przyjmuję każde warunki finansowe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście chodzi o dwie strony żeby nie było to zrozumiane że chodzi mi tylko o mężczyzn .

Nie ma sprawy służę pomocą i to za darmo ,powodzenia i pozdrawiam 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, black75 napisał:

Oczywiście chodzi o dwie strony żeby nie było to zrozumiane że chodzi mi tylko o mężczyzn .

Nie ma sprawy służę pomocą i to za darmo ,powodzenia i pozdrawiam 🙂

Jest tylko jeden, ale za to poważy problem. Druga strona nie chce rozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zrób pierwszy krok , ważne jest wybaczenie , napisz sms niezobowiązujący , przeproś za swoje błędy  ty najlepiej wiesz jakie ...np. nie zawsze byłem dobry dla Ciebie pewnie za mało się starałem itp  Niech wie że czekasz i być może ją przyjmiesz gdy już  się nawróci( ale tylko wtedy , w innym wypadku to będzie naiwność i nie uda się ) gdy zrozumie również swoje błędy ,niech wie że ma szansę, że nie skreśliłeś jej na zawsze bo nadzieja umiera ostatnia.  Uratujesz nie tylko siebie ale i ją bo dasz jej do myślenia . No ale nikogo do niczego nie zmusisz , ona sama musi tego chcieć . Nawet zatwardziałe serca miękną z czasem . Takie sytuacje też czegoś nas uczą , przez cierpienie człowiek pokornieje , zauważa w sobie ile złego też zrobił /a . Nie wierzę w to, że tak łatwo przestaje się kochać ,zapomnieć o wszystkim . Byliście małżeństwem , kochaliscie się , zdecydowaliscie się na wspólne życie ,dzieci . Bądź dobry , dobro zawsze zwycięża . Jeśli jesteś wierzący to również módl się za żonę by jej serce nie było zatwardziałe. Z Bożą pomocą wszystko jest możliwe a sakrament małżeństwa jest nierozerwalny . Jeśli naprawdę się chce wszystko jest możliwe . 

Też miałam zatwardziałe serce , długo trzymałam w sobie ból , że jak on mógł itp . Ale spokorniałam , dużo zrozumiałam i mimo ,że sama odeszłam ,ciągle walczyłam by jednak nie doszło do rozwodu. Niestety tak widocznie musiało być . Człowiek czasami musi mieć ta wolność ,robić to co chce by zrozumieć co miał /a i co stracił /a 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Czasami trzeba żonę/ męża  puścić wolno mimo, że się kocha bo często  to jedyny sposób by cokolwiek zrozumiał/a

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

U nas kontakty są poprawne, dzieci raczej póki co niedużo rozumieją, oprócz tego ze taty nie ma w domu. Gdy przyjeżdzają bawia sie ze mną, bardziej niż z mężem. Za to mój mąż od początku stawiał dzieci na pierwszym miejscu, to jest ok jako rodzic, ale w sprzeczkach zawsze o tym przypomina, mówi ze i tak jego córka jest najważniejsza itp. Przez takie gadanie odechciało mi się kontaktów z dziećmi, bo czuje sie nie tyle nr 2, co w ogóle nieważna. 
Wchodząc w ta relacje nie spodziewlam sie jak bolesne może być spychanie na drugi tor, a nawet raz mąż powiedział ze jego córka to numer jeden i dwa, a ja być może jestem numer trzy. No cóż … chyba nie o to chodzi w związku, także kobiety które sie zastanawiają nad takim mężczyzna … nie róbcie sobie tego, poszukajcie dobrego męża bez dzieci 

Edytowano przez Monicabel

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, Monicabel napisał:

Gdy przyjeżdzają bawia sie ze mną, bardziej niż z mężem. 

Po co sie z nimi bawisz? Niech bawi sie maz jak sa na pierwszym miejscu. Ty sobie zrob wycieczke w tym czasie z kolezankami. 

Po co Ci zbierac ochlapy? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Niestety albo stety nie byłam byla zona, a wieloletnia partnerka. Po 14 latach "zwiazku" stwierdzam, że nigdy więcej takiego związku. Mimo największej chęci z mojej strony w stosunku do dzieci (zawsze wiedziałam, ze są na  pierwszym miejscu, są najwazniejsze). W moim przypadku wydaje się, że najgorsze było nie odcięcie się od bylej zony. Ona zawsze byla łączona z dziecmi (jej komputer służbowy dotyczyl dzieci, jej samochodo dotyczył dzieci dlatego były maz musiał jej kupic, jej całe życie był łączone z dziecmi). Dla mnie kropka nad "i" było to, ze byla zona byla przy ostatnim namaszczeniu "teścia". Były "partner", dzieci i byla zona, brak mnie w tak ważnym momencie.Oczywiście obecność bylej zony bylo na życzenie jednego z dziecka (lat 18), które na codzień wyzywa matkę, ale niestety mają wspólnego wroga w postaci mnie. Odsunęłam się, niech żyją razem, beze mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Ona1989 napisał:

Niestety albo stety nie byłam byla zona, a wieloletnia partnerka. Po 14 latach "zwiazku" stwierdzam, że nigdy więcej takiego związku. Mimo największej chęci z mojej strony w stosunku do dzieci (zawsze wiedziałam, ze są na  pierwszym miejscu, są najwazniejsze). W moim przypadku wydaje się, że najgorsze było nie odcięcie się od bylej zony. Ona zawsze byla łączona z dziecmi (jej komputer służbowy dotyczyl dzieci, jej samochodo dotyczył dzieci dlatego były maz musiał jej kupic, jej całe życie był łączone z dziecmi). Dla mnie kropka nad "i" było to, ze byla zona byla przy ostatnim namaszczeniu "teścia". Były "partner", dzieci i byla zona, brak mnie w tak ważnym momencie.Oczywiście obecność bylej zony bylo na życzenie jednego z dziecka (lat 18), które na codzień wyzywa matkę, ale niestety mają wspólnego wroga w postaci mnie. Odsunęłam się, niech żyją razem, beze mnie.

Facet z jajami wzial by ciebie za zone i traktowal na rowni z dziecmi. A tak bylas ich podnozkiem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
17 minut temu, Anielika napisał:

Facet z jajami wzial by ciebie za zone i traktowal na rowni z dziecmi. A tak bylas ich podnozkiem. 

Tylko dlaczego pozwoliłaś się tak traktować przez 14(!!!) lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Bimba napisał:

Tylko dlaczego pozwoliłaś się tak traktować przez 14(!!!) lat?

oje Bimba 😉 Ja bym sobie nie wziela faceta z malymi  czy nastoletnimi dziecmi. Nie na moje nerwy 😉 

Wiem, wiem to nie bylo do mnie...

Edytowano przez Anielika

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
47 minut temu, Bimba napisał:

Tylko dlaczego pozwoliłaś się tak traktować przez 14(!!!) lat?

Dlaczego? Bo ciągle słyszałam: "Narazie dzieci są za małe. Poczekajmy chwilę bo beda mialy uraz". "Poczekajmy, az będą pelnoletnie". Dzieci teraz są pelnoletnie i tak co z tego. Ja zostałam sama. On z dziecmi i z byla. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Ona1989 napisał:

Bo ciągle słyszałam: "Narazie dzieci są za małe. Poczekajmy chwilę bo beda mialy uraz". "Poczekajmy, az będą pelnoletnie". Dzieci teraz są pelnoletnie i tak co z tego. Ja zostałam sama. On z dziecmi i z byla

A kiedy miałbyc czas na wasze wspólne dziecko?

Na emeryturze?

Edytowano przez Bimba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sorry, ja wiem ze dzieci są najważniejsze ale nie żyje się tylko dla dzieci i "pod dzieci".

Dzieci odchodzą z domu, mają swoje życie, zakładają swoje rodziny i co wtedy?

On chyba cały czas kochał byłą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
45 minut temu, Bimba napisał:

Sorry, ja wiem ze dzieci są najważniejsze ale nie żyje się tylko dla dzieci i "pod dzieci".

Dzieci odchodzą z domu, mają swoje życie, zakładają swoje rodziny i co wtedy?

On chyba cały czas kochał byłą.

Wypośrodkowanie relacji w pełnej rodzinie, gdzie dzieci są dziećmi biologicznymi jest niezwykle trudne. Na pytanie w takiej rodzinie o ważność przeważnie z jednej i drugiej strony pada odpowiedź, że dzieci. Jak to wyjaśnić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
51 minut temu, Skb napisał:

Na pytanie w takiej rodzinie o ważność przeważnie z jednej i drugiej strony pada odpowiedź, że dzieci. Jak to wyjaśnić?

A co to znaczy "ważność dzieci"?

Czy mają dzieci nie można wyjść za mąż albo się ożenić? Nie można mieć kolejnych dzieci bo wtedy co? Zdradza sie poprzednie dzieci?

Traca wtedy ważność?

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Albo może trzeba dzieci oszukiwać że się nikogo nie ma?

W życiu układa się różnie a le to chyba nie dzieci decydują co mogą rodzice?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
39 minut temu, Bimba napisał:

Albo może trzeba dzieci oszukiwać że się nikogo nie ma?

W życiu układa się różnie a le to chyba nie dzieci decydują co mogą rodzice?

Odbiegam od mojego byłego, ale czy związałabyś się z mężczyzna, którego nie akceptuje Twoje dziecko/dzieci? Niestety czasami dzieci mają bardzo dużo do powiedzenia. U mojego byłego (jeżeli chodzi o kwestie ślubu) to jak napił się to powiedział prawdę o co chodzi z tym ślubem. Usłyszałam: "Chciałbym, żebyś została przy swoich nazwisku, bo wiesz, mam dzieci i one mają prawo je nosic". Na odpowiedź, czy była żona ma większe prawa odnośnie nazwiska niż ja odpowiedział, że tak "bo ona zawsze będzie matka jego dzieci". Po tym już wiedziałam, że zostanę stara panna 🙂

P.s. Jeżeli chodzi o wspólne dzieci to ich miało nie być, ze  względu na moją chorobę i jego dzieci. Co prawda nie jestem bezpłodna, ale jedyna szansa to in vitro i musielibyśmy bardzo postarać sie

Edytowano przez Ona1989

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Ona1989 napisał:

Odbiegam od mojego byłego, ale czy związałabyś się z mężczyzna, którego nie akceptuje Twoje dziecko/dzieci? Niestety czasami dzieci mają bardzo dużo do powiedzenia.

Nie I nie rozumiem po co on tobie doope zawracał skoro jego dzieci cię nie akceptowały.  

Tak samo i ty - skoro widzisz że gdzieś cie nie chcą (i dzieci a przede wszysykim on to po co się tam pchasz na siłę?

7 minut temu, Ona1989 napisał:

jak napił się to powiedział prawdę o co chodzi z tym ślubem. Usłyszałam: "Chciałbym, żebyś została przy swoich nazwisku, bo wiesz, mam dzieci i one mają prawo je nosic". Na odpowiedź, czy była żona ma większe prawa odnośnie nazwiska niż ja odpowiedział, że tak "bo ona zawsze będzie matka jego dzieci". Po tym już wiedziałam, że zostanę stara panna

Po takim tekście dostałby ode mnie w twarz i nigdy więcej mnie nie nie zobaczył.

 

8 minut temu, Ona1989 napisał:

Jeżeli chodzi o wspólne dzieci to ich miało nie być, ze  względu na moją chorobę i jego dzieci. 

Naprawdę po czymś takim jeszcze chciałaś z nim być???

To do czego mu byłaś potrzebna?

Do sprzątania?

  • Like 1
  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, Bimba napisał:

Nie I nie rozumiem po co on tobie doope zawracał skoro jego dzieci cię nie akceptowały.  

Tak samo i ty - skoro widzisz że gdzieś cie nie chcą (i dzieci a przede wszysykim on to po co się tam pchasz na siłę?

Po takim tekście dostałby ode mnie w twarz i nigdy więcej mnie nie nie zobaczył.

 

Naprawdę po czymś takim jeszcze chciałaś z nim być???

To do czego mu byłaś potrzebna?

Do sprzątania?

Myslalam, ze dzieci dojrzeja (teraz mają po 19 i 18 lat), będą miały swoje życie, przez to nie będą potrzebować tak tatusia. Teraz już wiem, że to był błąd. Mój błąd, że byłam tak głupia. Po tym wszystkim było też ratowanie związku u terapeuty ("bo jestem chora psychicznie i moja zazdrość jest wyolbrzymiona"). Czasami zastanawiam się po to mu to było? Po co marnował tyle lat?

Edytowano przez Ona1989

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Bimba napisał:

A co to znaczy "ważność dzieci"?

Czy mają dzieci nie można wyjść za mąż albo się ożenić? Nie można mieć kolejnych dzieci bo wtedy co? Zdradza sie poprzednie dzieci?

Traca wtedy ważność?

 

W typowej polskiej rodzinie dzieci są ważniejsze od partnera. Nie mówię o dzieciach z poprzednich związków. Tak więc jest to problem bardzo złożony i niejednoznaczny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
29 minut temu, Ona1989 napisał:

Odbiegam od mojego byłego, ale czy związałabyś się z mężczyzna, którego nie akceptuje Twoje dziecko/dzieci? Niestety czasami dzieci mają bardzo dużo do powiedzenia. U mojego byłego (jeżeli chodzi o kwestie ślubu) to jak napił się to powiedział prawdę o co chodzi z tym ślubem. Usłyszałam: "Chciałbym, żebyś została przy swoich nazwisku, bo wiesz, mam dzieci i one mają prawo je nosic". Na odpowiedź, czy była żona ma większe prawa odnośnie nazwiska niż ja odpowiedział, że tak "bo ona zawsze będzie matka jego dzieci". Po tym już wiedziałam, że zostanę stara panna 🙂

P.s. Jeżeli chodzi o wspólne dzieci to ich miało nie być, ze  względu na moją chorobę i jego dzieci. Co prawda nie jestem bezpłodna, ale jedyna szansa to in vitro i musielibyśmy bardzo postarać sie

Z nazwiskiem to mnie już całkiem rozwaliłaś. Rozumiem, że to jest kwestia życia i śmierci.... Była wróciła do poprzedniego nazwiska, dziecko ma moje.... nikt z tego powodu nie ma problemów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Skb napisał:

Z nazwiskiem to mnie już całkiem rozwaliłaś. Rozumiem, że to jest kwestia życia i śmierci.... Była wróciła do poprzedniego nazwiska, dziecko ma moje.... nikt z tego powodu nie ma problemów.

Jakbym usłyszała inny argument odnośnie nazwiska to może bym mu uwierzyła (byla ma naprawdę nieprzyjemne panieńskie nazwisko).  Jeżeli facet ma bzika na punkcie drzewa genealogicznego, szuka (a raczej pomagałam mu szukac) swoich przodków to wiem, że dużo to dla niego znaczy. Ale powiedzienie mi, że masz zostać przy swoim nazwisku skreśliło cały ślub. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 minut temu, Ona1989 napisał:

Czasami zastanawiam się po to mu to było? Po co marnował tyle lat?

Ja się zastanawiam po co tobie to było?

On nic nie stracił, miał żonę, dzieci, kochankę i wszystko koło siebie zrobione.

Dlaczego miał cokolwiek zmieniać?

Ty nie zyskałaś nic, a straciłaś szanse na normalny dom, fajnego męża i dziecko a do tego dołożyłaś kupę roboty  i starań których nikt nie docenił.

 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Bimba napisał:

Ja się zastanawiam po co tobie to było?

On nic nie stracił, miał żonę, dzieci, kochankę i wszystko koło siebie zrobione.

Dlaczego miał cokolwiek zmieniać?

Ty nie zyskałaś nic, a straciłaś szanse na normalny dom, fajnego męża i dziecko a do tego dołożyłaś kupę roboty  i starań których nikt nie docenił.

 

Na początku był moim przyjacielem. Wysłuchał, naobiecywal co nie co, dbał o mnie (ale to absolutnie nie dotyczyło naszego wspólnego zycia). Bylam młoda, głupia i naiwna. Dużo młodsza. Dlatego może teraz mam taki zal to nich, że skoro nie potrafili ukrócić tego, to po co ja  byłam im potrzeba. Razem dobrze się bawią? Ok, ale niech nie mieszają innych osób. 

Edytowano przez Ona1989
  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Ona1989 napisał:

Jakbym usłyszała inny argument odnośnie nazwiska to może bym mu uwierzyła (byla ma naprawdę nieprzyjemne panieńskie nazwisko).  Jeżeli facet ma bzika na punkcie drzewa genealogicznego, szuka (a raczej pomagałam mu szukac) swoich przodków to wiem, że dużo to dla niego znaczy. Ale powiedzienie mi, że masz zostać przy swoim nazwisku skreśliło cały ślub. 

Bzik ważniejszy od Ciebie? Już mi wszystko opadło! Wytłumacz mi jak 6 letniemu dziecku Twoją rolę w tym związku... A tak na marginesie.... więcej osób może nosić to samo nazwisko - nie jest to zabronione przez prawo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
21 minut temu, Ona1989 napisał:

Myslalam, ze dzieci dojrzeja (teraz mają po 19 i 18 lat), będą miały swoje życie, przez to nie będą potrzebować tak tatusia. Teraz już wiem, że to był błąd. Mój błąd, że byłam tak głupia. Po tym wszystkim było też ratowanie związku u terapeuty ("bo jestem chora psychicznie i moja zazdrość jest wyolbrzymiona"). Czasami zastanawiam się po to mu to było? Po co marnował tyle lat?

Nie wiesz, że: " Dziadków ma się przez chwilę, rodziców znacznie dłużej, a dzieci do końca życia!"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Skb napisał:

A tak na marginesie.... więcej osób może nosić to samo nazwisko - nie jest to zabronione przez prawo.

Ja też noszę nazwisko mojego pierwszego męża, jego druga żona także.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×