Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość doree

Pomóżcie mi poradzić sobie z tym... Proszę...

Polecane posty

Gość doree

Stwierdził, że do siebie nie pasujemy... To był krótki związek na odległość, 200 km różnicy. Dla niego zmieniłam szkołę, od października zaczynam nowe życie - miało być z nim ale będzie bez niego. Jak ja sobie tam poradzę? W końcu to stolica, a ja sama. Boję się teraz. Za szybko podjęłam tą decyzję, pod wpływem impulsu, pod wpływem jego słów i zapewnień. Dla niego (przez niego?) straciłam koleżankę. Mówił, że jestem interesująca, że właśnie takie dziewczyny go kręcą - trudne, tajemnicze, zdystansowane, dojrzałe jak na swój wiek i odpowiedzialne. Taka jestem. Spotkaliśmy sie 5 razy. Oczywiście ja jechałam do Wawy, on pracuje, wiec nie mógł mnie odwiezić, obiecywał ze jak znajdzie chwilę to na pewno przyjedzie. Ale brakło czasu, albo raczej jego chęci. Stwierdził, że nie mamy o czym ze sobą rozmawiać, ze nie mamy wspólnych tematów, ze lepiej dogaduje sie z obcymi, ze pod wzgledem charakterow nie pasujemy do siebie. Co najsmieszniejsze to on od początku zabiegał o ten związek, ja raczejpodchodziłam do tego z dystansem, jednak do czasu kiedy zależało mi coraz bardziej zależeć... Oboje jestesmy wodnikami - indywidualnościami (lecz ponoć takie związki mają duze szanse). Tylko, ze ja byłam gotowa sie zmienic, poświecic, prosiłam o szanse ostatnią - nastwiony z góry był na nie. Niby ostatni nasz wspólny wieczór przekreślil wszystko. Oglądalismy film u niego. Ponoć nie rozkreciłam sie, nie probowałam zainteresowac go sobą. Odprowadził mnie do mieszkania, obiecał ze jutro tez sie widzimy, bedziemy miec cały dzien dla siebie, zadzwonił jeszcze po 1 w nocy, miło rozmawialiśmy. Na drugi dzien napisał, ze nie da dzis rady sie spotkać. Nie odezwał sie juz do wieczora, na drugi dzien też nie. Zapytałam czy wszystko ok, odpisał ze nic nie jest ok, ze nie pasujemy do siebie... Nie rozumiem tego. Zal mi strasznie i przykro, straciłam swoj honor prosząc o szanse i obiecując poprawę, na nic sie to zdało. Powiedział, ze mozemy sie spotykac jedynie na realacjach kolezanka i kolega. Może za bardzo chciałabym kogoś kochać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wyrzucaj sobie, że prosiłaś. Nie jesteś w końcu maszyną ale wrażliwym, głęboko odczuwającym człowiekiem. Nie bądź dla siebie zbyt surowa ale też nie trwaj w tym. Zmiana szkoły i miejsca zamieszkania z pewnością będzie okazją do nawiązania nowych znajomości. Przypuszczalnie szybko wpadniesz w wir nauki i bardzo dobrze, bo nie będziesz miała czasu rozpamiętywać. Facet nie zachował się fair, bo Ciebie zwodził, zamiast otwarcie przyznać, że z jego strony \'to nie to\'. Nie chcę oceniać czy mało się starał, to już ocenisz sama. Pomyśl...jeżeli coś się skończyło, to naczy, że czeka Cię coś lepszego ;) Głowa do góry - pokaż klasę i nie zabiegaj o kontakt z nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doree
dziękuję za wsparcie, staram się tym nie przejmować jednak łzy same cisną się pod powieki... Po prostu jest mi przykro. Dawno nie spotkałam tak konkretnego faceta, ostatnie moje związki były bo były - żeby mi sie nie nudziło. To ja krzywdziłam, moze teraz dostałam to na co zasłużyłam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz co, ja wierzę w to, że to co uczyniliśmy wraca do nas. Ale w końcu życie to ciągła nauka i takie doświadczenia nie są pozbawione sensu. Popłacz, wyrzuć z siebie, to pomaga :) Wkrótce inaczej na to spojrzysz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×