Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość hhhhhhhej

czy wasi męzowi to pomagali czy przeszkadzali przy porodzie?

Polecane posty

moj pomagał strasznie, nie wyobrażam sobie porodu bez niego... w pewnym momencie nawet za bardzo wczuł sie w rolę i położna musiała sprowadzić go do parteru, że to ona prowadzi poród a nie on :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moj pomagal bardzo:) Wietrzyl mi w pokoju, potem zamykal okno, biegal z piciem, masowal mi plecy, ocieral czolo:) Zgadywal kazda moja zachcianke:) W tym momencie byl dla mnie najwazniejsza osoba na swiecie:) Wydawalo mi sie, ze bez niego nie urodze:D Przy drugim porodzie tez napewno bedzie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u nas też na bank będziemy razem :) mój był tak dalece zaangażowany w akcję porodową, że nie w głowie było mu zaglądać czy przyglądać się temu co akurat dzieje się między moimi nogami... zresztą facet stoi przy Twojej głowie a nie między nogami... i moim skromnym zdaniem dla każdego dojrzałego faceta jest to wielkie i cenne przeżycie, którego nigdy nie zapomni... z drugiej strony sam finał to tylko ułamek całego porodu najcześciej... zanim dojdzie do parcia minie czasem 10 godzin... i w tym czasie mąż jest bardzo pomocny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
.. mi tez mój mąż bardzo pomógl, masowal plecy , trzymał mnie jak siedzialam na pilce , w czasie skurczu mogłam sie do niego przytulic ... no i zauwazył ze mam skurcze parte :D ... ja myslałam ze to jeszcze nie to bo wszyscy mówili ze to takie uczucie jak by sie kupe chciało :P a ja tak tego nie czulam ... on zauwazyl ze chyba juz cos na rzeczy , zawolam polozna i okazało sie ze juz główkę widac :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moj byl ze mna podczas dwoch porodow. Nie wyobrazam sobie, zeby bylo inaczej. Byl nie tylko pomocny, ale czyms o wiele wiecej....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julita_raben
Mój raczej przeszkadzał. Obmacywał pielęgniarkę, lekarzowi przyczepił do fartucha kartkę z napisem "Kopnij mnie w dópę", na cały regulator sluchał kaset z przemówieniam Hitlera a gdy dziecko już wychodziło próbował wepchnąć mi je z powrotem do macicy. Na szczęście go odciągnęli. Ale i tak go kocham, bo to taki fajny wariat. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mi tez bardzo pomagal przy porodzie :) do dzis sie smieje,ze bez niego bym nie urodzila. Dawal pic,zwilzal mi twarz ,podawal miske jak bylo mi niedobrze a na sam koniec trzymal mi nogi i mowil cieple slowa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o żesz w mordęęę
jak można TAKIE intymne filmy wrzucać na youtube :O Wstawia brochę do kamery i sensację robi...poczytajcie sobie komentarze pod tym filmikiem z linka....jak można świadomie (chyba, że nie) wystawiać się na ogląd gawiedzi w tak szczególnych momentach. Baby to są jednak głupie :O :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie chciałam żeby mój mąż był przy porodzie ale jemu bardzo na tym zależało więc w końcu się zgodziłam. Jakbym miała drugi raz rodzić to nie wyobrażam sobie porodu bez niego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moj nie chcial byc przy porodzie, chociaz drugi porod mialam naprawde wzorowy, szybko, bez masazy szyjki oksytocyny-naprawde naturalny ;) to nie chcial byc, troche zalowalam, nie chodzi o to zeby mi pomogl, bo naprawde nie mialby mi w czym pomagac, skurcze do samego konca mialam co prawie 10 minut, bol - wcale az tak nie bolalo ale fajnie jakby przecial pepowine i moglabym zobaczyc to wzruszenie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mooj był i bardzo mi pomógł.Zadna tam położna nie jest w stanie zrobic tyle co najbliższa osoba.Obecność męża naprawdę pomoże ...inaczej/niestety/traktuje się rodzącą ,która ma kogoś do pomocy a inaczej jeśli jest sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja najbardziej ppomoglem tym ... że byłem. Mamusia muminka ma rację! To było kilkanaście lat temu i wtedy (dziś jeszcze gdzieniegdzie też :( ) Na standardowych porodówkach panowały fatalne obyczaje. Obecnoość ojca je zmienia. Dzięki porodowi rodzinnemu (wtedy jeszcze rzadkość) zona mogła urodzić bezstressowo i w komfortowych warunkach. Wiele nie pomogłem bo przyjeczhaliśmy do szpitala prawie w ostatniej chwili. Nawet przebrać się nie zdazyłem bo już się zaczeło i poszło b. szybko. ale potem pomoglemżone wziąć przysznic, zrobiłęm herbatę i byłem do przeniesienia na salę poporodową. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najbardziej pomógł tym że poszedł za dzieckiem i wiedziałam że synkowi nic nie grozi, a w czasie porodu trzymał za rękę głaskał przytulał podawał wodę i przyprowadzał położną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mialam zzo wiec wszystko bylo bezbolesnie prawie i spokojnie, ale i tak ciesze sie ze moj maz tam byl. Sprawdzal czy widac juz glowke, zartowal a jak sie maly urodzil to plakal ze wzroszenia i ciesze sie ze dzielilismy ten moment razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×