Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość po rozstaniu ale w pionie

Czy po rozstaniu nie mam prawa do kontaktów z jego rodziną?

Polecane posty

Gość po rozstaniu ale w pionie

Rozstaliśmy się z powodu jego zdrady a raczej z powodu wyczerpania się limitu mojej cierpliwości do jego zachowań i skoków w bok". On zawsze skłócony z rodziną, bez przyjaciół, znajomych bo wszyscy to idioci, coś knują, kombinują, są nieudolni itp itd Spowodował, ze moja rodzina tez się od nas odsunęła, bo ciągle wszystkich krytykował bez ogródek, wysnuwał własne wnioski i próbował narzucać własny punkt widzenia. Niszczył i odsuwał wszystkich wokół siebie, któerzy mieli odmienne zdanie czy odmienny sposób na realizowanie swoich potrzeb życiowych niż on. On był "normalny" a cała reszta swiata nie. Były czasy lepsze i gorsze, to był nasz drugi związek - a raczej jego trzeci a mój drugi. Łagodziłam cały czas te kłótliwe sytuacje w rodzinie, tonowałam na kazdym spotkaniu jego wyskoki. Jakoś to było przez te 4 lata. Byłam świadkiem jak sztorcował swoja siostrę za utrzymywanie kontaktu z jego pierwszą żoną (rozstali się po 16 latach małżeństwa a one w tym czasie się zaprzyjaźniły - siostra i żona). Troche mnie to zdziwiło, siostra mu uległa a może w większej tajemnicy utrzymywała znajomość, mieszka daleko od brata. Po naszym rozstaniu czasem się spotykam z jego rodziną, dobrymi znajomymi, na których zawsze mogłam liczyć. Przeprowadziłam sie tu dla niego i jego rodzina była najbliższymi i w zasadzie jedynymi znajomymi poza znajomymi w pracy. Nie jesteśmy razem, on mi dokuczył, atakował psychicznie i fizycznie. Jakoś to zniosłam i znoszę. Ale nie skasowałam znajomości z naszymi znajomymi, z jego rodzina również. Czasem spotykamy się na kawie, czasem wpadnę do nich na wieś, czasem oni będąc w mieście zadzwonią i się umawiamy na jakiś koncert czy po prostu spotkanie. Nie jest to zbyt częste, ale on o tym wie. Ma mi za złe, ze się z nimi widuję, im to powiedział wprost, że sobie nie życzy takich układów. Czy naprawdę to jest złe? Czy to jakiś nietakt? Czy trafiłam na socjopatę i teraz mamy ulec jego formom niezadowolenia? Jestem już cała głupia w tej sprawie. Dodam, ze on nie pracuje, jest na rencie i tak naprawdę jest sam, mieszka w domku na wsi, oddalonym od sąsiadów, święta spedza sam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Owszem, trafilas na socjopate. On \"przeczuwa\", ze z nim jest \"cos nie tak\", ale wierzy, ze otoczenie nic nie zauwaza, albo przynajmniej niewiele. Obawia sie, ze Twoje (jak i bylej zony) spotkania z jego rodzina doprowadza do konfrontacji pogladow na jego dziwne zachowanie, i sprawa sie wyda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkowicie czarny kot
Trafiłaś na wyjątkowo zaburzonego osobnika. :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upupupupupu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×