czy tylko czas leczy rany? nie da się inaczej?

mija kolejny miesiąc od rozstania...a ja nie umiem sie z tym pogodzic, nie umiem sie pozegnac...czy tylko czas leczy rany? codziennie licze na cud, ktory sie nie zdazy..chcialabym znalezc sposob zeby zapomniec, zeby znow sie usmiechac jak kiedys i normalnie zyc, widze po nim, ze jemu juz dawno przeszlo, bylo minelo..bedzie nastepna...po kilku latach zwiazku czuje jakbym w ogole go nie znala...

ale nie leczy

byl czas, ze bylo juz lepiej, chyba troszke zapominalam, probowalam...teraz on chyba kogos poznal...i zaczelo sie od nowa, mam nawet wrazenie, ze boli duzo mocniej niz wczesniej.

no ja wiem po sobie. czas LECZY rany!! u mnie to troche dlugo trwalo ale z kazdym miesiacem jest coraz lepiej...ja juz jestem po dwoch latach od rostania !! pare razy nawet probowalam od nowa z nim ale zawsze okazywalo sie ze on sie porpsotu po ra kolejny raz zabawial i nie byl zdecydowany a tymczasem moje uczucia wracaly i konczylo sie ze znwou cierpialam wiec nie polecam!

rany....moich jak dotąd nie zaleczył :(

Da sie. Mozna wziac jakies psychotropy.

ja w sumie czuje, ze u nas to skonczone definitywnie...bol jest nie do opisania...niech czas juz mija, skoro tylko tak mozna wyleczyc rany

Skoro "bol jest nie do opisania" to czemu nie wezmiesz jakiegos SSRI?