Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sylwiiiiaaa

po jakim okresie od rozstani cierpienie jest największe

Polecane posty

Gość sylwiiiiaaa

na początku pierwsze dni,tygodnie czy jeszcze pozniej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monteczka
u mnie po pół roku:(:( ale on mnie już nie chce albo udaje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdalenkkkaaa
w obie strony jak to działa i ja jak zostałam rzucona i jak rzuciłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monteczka
u mnie ja rzuciłam. A teraz żałuje,ale już za póżno. ale może to tylko jego duma,złość i ból

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie ma na to zasady, każdy przeżywa inaczej takie rzeczy, ale jesli miałabym podac jakies ogólniki, to myslę, że kiedy jest się rzuconym to najbardziej bolą te pierwsze \"chwile\". Potem, z czasem następuje pogodzenie z sytuacją i czas zaczyna leczyć rany. Jesli sie rzuca to często najciężej jest w momencie, kiedy sobie uświadamiamy, że to był błąd, że chcielibysmy znowu wrócić do byłego, że jednak go kochamy, a nie ma już możliwości naprawienie swojego, co roblismy. Wtedy jst ogromny ból, który się nasila, kiedy człowiek widzi, że ukochany/a jest już w innym związku i my sie przestaliśmy liczyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie zostawił facet miesiąc temu. Ból jest tak niewyobrażalny, że nie wiem jak sobie poradzę z dalszym życiem. Kiedy się budzę to czuję się tak jakby ktoś prasą zgniatał mi serce i to uczucie utrzymuje się przez większość dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kayus, bo widzisz, ten newralgiczny moment dla każdego jest nieco inny - u jednego będzie on trwał kilka miesięcy, u drugiego po miesiącu zaczyna być coraz lepiej. Jedyne, co mogę Ci naisać na pocieszenie w tej sytuacji - jesli czujesz, że tak cierpisz, ze już bardziej sie nie da, to znaczy, że będzie już coraz lepiej, a nie gorzej :) Generalnie miesiąc to jest jeszcze dość świeża sprawa - większość jeszcze mocno przeżywa rozstanie w tym okresie. Wszystko w normie ;) - musisz swoje przecierpieć i będzie ok. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Klaudka27 to fakt już gorzej być nie może. Ale najgorsze jest u mnie to, że nie umiem się wyzbyć nadziei że on jednak wróci. I zamiast o nim zapomnieć to wymyślam chore scenariusze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"nie umiem się wyzbyć nadziei że ..." i to własnie Cię pogrąża - dokąd będziesz się tą nadzieją karmiła, dotąd będzie źle. Musisz się skupić na tym, żeby się tego wyzbyć, bo nadzieję to jest właśnie psychiczne i uczuciowe zabójstwo. Metody??? - są bardzo różne. Jedni wybijają "klina klinem", inni wmawiają sobie pewne rzeczy dotąd, aż zaczynąją w nie wierzyć i odpuszczają, a jeszcze inni cierpią latami ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja rzuciałm po 5 latach nie załowałam ani chwili decyzji zero bólu smutku tylko ulga :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smuuuteczek
U mnie trwało to do pierwszej sprawy rozwodowej.Kiedy opadły mi klapki z oczu i zobaczyłam jaki to gnój,cierpienie przerodziło się w poczucie ulgi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Klaudka27 wiem , że muszę tą nadzieję zabić, ale jak na razie mi się nie udaje. Niby jest dobrze, planuję sobie różne rzeczy na najbliższe pół roku, aż tu nagle przyłapuję się na tym, że myślę że jak po pół niespotykania się natknę się gdzieś na niego to wtedy on się we mnie zakocha od nowa itp. Wiem, głupia jestem. On odszedł i nigdy nie wróci. Tylko jak to sobie wbić do tego pustego łba?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę że to bardzo indywidualna sprawa. Każdy przeżywa to inaczej przecież.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gggggggg
Kayus jakbym czytala o sobie.. Tyle że my jestesmy razem, ale jakbysmy nie byli.. Sama nie wiem co gorsze. Chciałabym odejść, choć wiem ze bez niego bedzię mi cięzko i bardzo mi na nim zależy. Jestesmy 4 lata razem. Przez 3 lata było cudownie. Teraz zmienil sie nie do poznania. Zupelnie inny czlowiek. Obojętny, zimny, egoista. Ale mowi ze kocha. Ja kocham ale nie widzę przszłości z nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak ja zrywałam to nigdy nie cierpiałam, chłopak mi koło nosa latał. Za to jak rozstałam się za obupólną zgodą z narzeczonym to było mi smutno bardzo długo - 2 tygodnie. Jeszcze nigdy facet mnie nie rzucił to nie wiem jak to jest :D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 2tyg bardzo długo
buahahahahahahahaha dziwczyno nie jestes pępkiem świat ludzie cierpia po płroku albo i wiecej :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 2tyg bardzo długo
P.S. zycze c i zeby facet cie rzucił w sylwestra :D :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×