Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Gość cholipa
moze i "uwazasz":P ale to male z nie ma tu znaczenia:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do oneill
Siódemko, dla ciebie. veri_diana77@poczta.onet.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do oneill
Cholera. Słowo "poczta" razem oczywiście, ręka mi się na spację omsknęła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przyszedł dół :O Niepotrzebnie zaczęłam oglądać wspólne zdjęcia, na których jestem szczęśliwa i zrobiło mi się żal... Zastanawiam się teraz czy aby na pewno wystarczająco dałam z siebie by nam się udało. Wiem, to już bez znaczenia, bo nie cofnę się z drogi, którą już wybrałam, ale wątpliwości nadal pozostały. Na dodatek wpakowałam się w coś beznadziejnego... :O Chyba przedwcześnie się cieszyłam, że tak gładko poszło... :( Pozdrawiam Was wszystkie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholipa
jestem na 118 stronie, nadrabiam zalegosci ale to co sie dzieje tutaj ( w czesci teoretycznej) nie wyglada za dobrze to co napisala chyba Okrawia- przeteoretyzowane, przeterapetyzowane wiecie co nie pozwala normalnemu terapeucie w pomocy pacjetowi? to ze pacjent wie lepiej, laczni z tym jakie metody stosuje terapeuta i do czego maja one doprowadzic, w mniemaniu pacjetna;) zgadzam sie ze czasem taki zimny prysznic, zdroworozsadkowe podejcie jest idealne w danym momencie, tu na forum, by ktos bedacy w ciezkim stanie nie rozkleil sie bardziej i to dziala:) i chwala za to terapeutyczna rola tego forum jest bezcenna, na serio ale dziecka z kapiela wylewac nie mozna to jest wlasnie to przeterapeutyzowanie i przeteoriowanie kazda osoba bedaca wtoskycznym zwiazku po czasie ma toskyczne relacje z rodzina wlasna, z dziecmi nie da sie przechodzac takie stany emocjonalne funkcjonowac normalnie , czyli podswiadomie nietoskycznie wyczukenie consekwencji na rozmowe z ewa odbieram jako nieprzepracowana sytuacje wlasna wlasnie z rodzicami, swoimi albo za bardzo sie tymi przepracowaniami i wybaczaniem przejela, co jest charakterystyczne na pewnym etapie ( o czym sama consekwencja pisala), albo nie doszla jeszcze do tego ze kazdy sam przechodzi etapy w innym tempie i inaczej i nie ma co sie spierac, ktore tempo i ktory sposb jest lepszy wazne by byl skuteczny ladnie napisal duszek ze wybaczyl, ale nie ma potrzeby komunikowania o tym, on wie, i on odpuscil, sobie i na tym odpuszczeniu sobie polega caly pic! odpuszczeniu sobie, bo na przeszle rzeczy juz nie mamy wplywu i wracamy do Ewy... odpuśc sobie, dokonale haselko:) wiem jakie rzeczy mnie spotkaly, wie, z czego wyniklo wiele zlych rzeczy w moim zyciu ale moze zamiast babrac sie w przeszlosci, dajemy sobie szanse zeby dzialac tu i teraz? to ze mroki przeszlosci wyleza jeszcze raz ... spoko, wyleza:P ale zyjemy tu i teraz i nawet jak jeszcze dwa razy popelnie ten sam blad, cofne sie, uwstecznie, poddam to Ja wiem ze jestem juz krok do przodu, bo wiem i jakby nie patrzec jestesmy na plusie i o to chodzi:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cholipa, cos Ty Sloneczko dzisiaj pila, he? Jezli powolujesz sie na moje slowa to moze z dokladnoscia i zrozumieniem, co? \"Uduchowiona, przeteoretyzowana, przeterapeutyzowana...o jeden most za daleko\" - jasno i wyraznie widac, ze pisze wylacznie o sobie. A dwa, bylam terapeutyzowana przez kilkanascie lat z przerwami u roznistych psychospecow, jeden zrobil sie moim dobrym kolega. Na dzisiaj potrafie rozroznic od pierwszego kopa dobrego psychospeca od pseudopsychospeca. Doswiadczylam tez wielu metod terapeutycznych, od dzialania po omacku po przegadana sesje. Problem w tym, ze klientowi sie nie wierzy bo on jest powalony a psychospecowi, nawet partaczowi wierzy sie ot tak awansem. Otoz oni nie maja patentu na madrosc ani rentgena w oczach a klient nie moze byc traktowany jak cielatko co sie czesto zdarza. Serdecznosci - OKTAVIA 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cholipa... :D Nie skomentuje twojej wypowiedzi bo nie chce cie przetoeryzowac.. Zycze udanego cafania sie ze dwa razy w tyl z jakims toksykiem w tle... zobaczymy jak wielki bedzie twoj plus +.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Consekwencja, no Tobie tez niczego nie brakuje 👋 :) :) Serdecznosci 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich! Montia ..... dziękuję, że odpisałaś :) ......jesteś wrażliwą kobietą i traktuj to jako Twoją zaletę, doceń to w sobie (wierzę, że istnieją na tym świecie faceci, którzy umieją to docenić a nie tylko wykorzystać dla własnych celów) ..... ..... z czasem to Twoje analizowanie będzie słabnąć a będzie się pojawiać coraz większa ulga :) Dobrze, że wiesz czego chcesz!!! To ważne!! I tego Kochana się trzymaj! \"...czas leczy rany ... czekam sobie po cichutku....\" - wiem, że nie jest łatwo ale już wiesz, że musisz ....... dlatego będzie tylko coraz lepiej ! Myślę o Tobie i trzymam kciuki ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczoraj wieczorem po prostu padlam ze zmeczenia. Spalam do rana snem niezmaconym. Dzis mam troche spraw, spotkanie grupy - wiec jak na dobre zasiade to Wam opowiem co i jak. Wszystko w porzadku. Dzieki za wsparcie wszystkim 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poqtnica
Konferencja, temat: "Kariera zawodowa, a wierność małżeńska", referent wygłasza: - Pierwsze miejsce, jeśli chodzi o zdrady małżeńskie zajmują lekarze...te nocne dyżury sprzyjają, kilka etatów naraz itd... - Drugie miejsce... to oczywiście artyści... ciągle nowe role, plany, otoczenie... - ...No a trzecie miejsce... to właśnie ludzie tacy jak Państwo - uczestnicy konferencji, szkoleń, jeżdżący w delegację.. Z sali odzywa się facet: protestuję! Już od 20 lat wyjeżdżam i nigdy mi się to nie zdarzyło!!! Na to głos z końca sali, wstaje facet i krzyczy: -"I właśnie przez takich ch*jów jak ty mamy trzecie miejsce!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobra dziewczynka
To ja chyba jednak rozgladne sie za ta terapia malzenska, bo jak tego nie zrobie to moze mnie kiedys meczyc ze nie zrobilam "wszystkiego". Wczoraj zdalam sobie sprawe ze w moim zwiazku jest jak z tym sosem ;) co ma sos do zwiazku? ano ma: NIE LUBIE GESTYCH SOSOW! M. bardzo lubi gotowac i do tego robi to dobrze mniam. Do tego jest czlowiekiem ktory jak cos robi to efekt musi byc naj, o perfekcji nie bede wspominac, dlatego tez duzo czyta, uczy sie, poznaje, wertuje neta i wszystkie dostepne materialy. Tak tez podchodzi miedzy innymi do gotowania. Siedzimy przy stole z moimi rodzicami, M. wnosi zarelko na stol w tym pieczen i sos. Wszyscy nakladaja, moja mam nalewa sos i mowi: - ach jaki kolor, a jaki zapach, a jaka konsystencja - palce lizac. Zaczyna sie wymiana zdan (moja mam tez uwielbia gotowac), jak to uzyskuje sie taka konsystencje przecierajac przez sito tz to co sie przeciera nie moze przelatywac, tylko ma spadac duzymi kroplami i tak dalej i tak dalej, no i wteczas jest perfekt. Biore sosierke i robie z sosu kleksa kolo ziemniakow na talerzu. M. mowi - nalej sobie wiecej, bo jest naprawde dobry - na co ja - nie przepadam za gestymi sosami M. - ale ten sos jest taki jak powinien byc ja - ale dla mnie jest za gesty mama - ona lubi takie bardziej "wodniste" sosy, ale mozna rozcieczyc smietana. M. - ale to juz nie bedzie to smakowo, do tego kolor straci ... we wszystkich ksiazkach kucharskich pisza zeby wlasnie tak wygladal. ja - wino jest wteczas dobre kiedy mi smakuje, a nie kiedy ktos tak napisal. Za jakis czas M, pyta sie co bysmy chcieli na niedzielny obiad, mowie wiesz - taka pieczen ze sliwkami co robiles to bym chetnie zjadla. M. - ale ci nie smakowalo i juz nie bede robil ja - pieczen byla pycha, tylko sos za gesty M. - no wlasnie dlatego nie bede juz robil ja - jak lubisz taki, to zrob taki jak ostatnio a ja do swojej porcji doleje smietany, albo zrob calkiem inny sos M. - inny nie bedzie do tego pasowal cisnienie mi podnioslo - to nic nie rob, zamowimy pizze albo pojdziemy cos zjesc. W niedziele jest pieczen z rzadkim sosem piernikowym.... dla wszystkich. Ja zjadlam z przyjemnoscia, ale dla innych byla to chyba katorga tz ten sos w formie zupy. I tak M robiac ten sos - niby nagial sie do moich zyczen, ale zeby nie bylo tak prosto i nie po Jego ... ukaral innych "moim zachowaniem" serwujac im ta zupe - ale zeby byc ponad oskarzenia - dodal ze sos jest zrobiony specjalnie dla mnie (rodzice byli zachwyceni ze tak dba o mnie) a ja musialam patrzec jak wszyscy sie z ta zupa mecza. Perfidnie wyrachowane zachowanie, az do ksiazki sie nadaje: Piekna i Bestia hehe tylko ze w tym wszystkim sie pomylil i to jest dla mnie As w reku ... bo po rozgryzieniu i przetrawieniu tego przypadku we dwoje, jako wysunietego przeze mnie przykladu na Jego sztuczki manipulacyjne ... teraz jak cos zaczyna kombinosac, to mowie - znowu zaczynasz sos gotowac! Ten sos jest naszym znakiem rozpoznawczym, sygnalem ze cos nie pasuje ;) jesso ale sie rozpisalam ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobra dziewczynka
yeez - no widzisz jakie to proste ;) jeszcze prosciej bylo by zawolac mnie do kuchni i powiedziec - nalej sobie sosu do drugiej sosierki i dolej smietany tyle ile uwazasz. To bylo juz dawno - teraz sa dwa sosy ... tylko te "sosy" powtarzaja sie w nieskonczonosc. Co wiecej M. zalapuje to dopiero jak wyklaruje wszystko - i mowi zaskoczony - wiesz faktycznie jestem padalec ale nie pomyslalem w tym kierunku, cos mi sie na mozg rzucilo... musisz mnie odrazu do pionu stawiac, to bede chodzil jak zegarek. Nie prowadz ze mna dyskusji, tylko odrazu kopnij mnie w kostke jak cos ci nie bedzie pasowac. On wie ze ma tendencje do przekonywania o swoich racjach i przeciagania na swoja strone - w pracy jest mistrzem w tej zabawie. Tylko ze ja bym chciala zebym nie musiala ciagle tlumaczyc mojej szczesliwosci, zeby On sam z siebie zareagowal po pierwszym moim sygnale werbalnym - no po drugim niech mu bedzie hehe ..... nie wiem czy to sie uda tz czy uda sie wyrobic w nim ten nawyk. A ja swoja droga musze nauczyc sie kopac w kostke ;) tego to ja juz kompletnie nie umiem ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do oneill
Ewo, dziękuję za linka. Skorzystam. Dziękuję też za to,że jesteś. Każdemu pomożesz, dla każdego masz serce. Pozwalasz, przynajmniej mnie osobiście, wierzyć,że nie wszyscy są podli i wredni. I toksyczni. ;) Jesteś człowiekiem pierwszej klasy. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa 🌻 ja też czasem przelatuję pobieżnie Twoje posty. ALe czasem wczytuje się w nie po kilka razy, tak do mnie przemawiają. Niech wszystko zostanie tak jak jest. I niech każdy bierze z tego forum co mu pomaga, a resztę zostawi w spokoju. Oneil ❤️ wspieram Cię myślami. Będzie dobrze, chociaż trudno, jak opadną największe emocje. Całe szczęście, że Ty dobrze przygotowana jestes! Ja się miotam... Renta🌻 trafiłaś w dziesiątkę!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poqtnica
Konferencja, temat: "Kariera zawodowa, a wierność małżeńska", referent wygłasza: - Pierwsze miejsce, jeśli chodzi o zdrady małżeńskie zajmują lekarze...te nocne dyżury sprzyjają, kilka etatów naraz itd... - Drugie miejsce... to oczywiście artyści... ciągle nowe role, plany, otoczenie... - ...No a trzecie miejsce... to właśnie ludzie tacy jak Państwo - uczestnicy konferencji, szkoleń, jeżdżący w delegację.. Z sali odzywa się facet: protestuję! Już od 20 lat wyjeżdżam i nigdy mi się to nie zdarzyło!!! Na to głos z końca sali, wstaje facet i krzyczy: -"I właśnie przez takich ch*jów jak ty mamy trzecie miejsce!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olenka2255
Witam Was serdecznie!jestem tu nowa.przeczytalam watek do polowy(duzo tego):-) i postanowilam zapytac Was o rade,liczac na Wasze doswiadczenie.Otoz od 8 lat zyje w takim chyba ,,toksycznym,,zwiazku.Moj partner czesto siega po alkohol i wtedy staje sie zuelnie innym czlowiekiem.Nie raz mi sie oberwalo,raz nawet probowal wepchnac mnie pod samochod...o wyzwiskach juz nie wspomne...przykre to...kilka miesiecy temu postanowilam odejsc.wtedy blagal ze sie zmieni bylebym tylko wrocila.i wrocilam,bo kocham...rzeczywiscie on juz od trzech miesiecy nie pije wiec jest ok(te incydenty tylko po alku byly).teraz on nalega na slub.I tu moje pytanie:czy to mozliwe ze sie zmienil itak juz zostanie?znacie takie przypadki?dziekuje za odpowiedz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O sobie nie napisze bo mi sie \"trawi\" tych ostatnich kilka dni i zdarzen. Jest OK i spokojnie to najwazniejsze. To byl moj priorytet przeciez. Do Was tez sie nie ustosunkuje jeszcze bo patrz punkt 1 ;) Ale zebysmy sie tak nie zapamietali tylko w swoich problemach... Linka do tej prezentacji dostalam wczoraj - i przekazuje go. Zrobcie z tym co chcecie :) http://fun.noshit.pl/lubie/41291 PS. I - na Boga - przestancie udowadniac ze nie jestescie wielbladem! Mysli ktos tak a nie inaczej o kims - OK. Niech se mysli co chce, ze jestem kwadratowym jajem. Ma prawo. A ja wiem ze jestem jajem prostokatnym :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Olenka - skoro juz jestem na topiku - ze slubem bym sie nie spieszyla...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zaglądałam do Was od trzech dni ... z braku czasu i motywacji ;-) Bo ja TAK mam, że jak mnie dopadnie problem to muszę go przegadać, przemielić, przeanalizować, prze ... prze ... przedobrzyć :-D a potem od tego odpocząć ;-) Moja sytuacja nie jest obecnie tak krytyczna, mogę pozwolić sobie na względny spokój i kontemplację życia. Dlatego zabrałam się stanowczo i z determinacją za lekturę \"Radykalne wybaczanie\" Colina Tippinga. Niedawno próbowałam wywołać tutaj ten temat - czy spotkałyście się z tą praktyką, ale nie było odzewu ... Czytając wpisy yezz i Ewy :-) Czy Ewa nie jest przypadkiem zwolenniczką RW - radykalnego wybaczania...??? Np. wypowiedź: \"ponieważ tam nie chodzi o walke ega z duchem... tylko o szacunek do ega i ducha\". Ewa zawsze pisze tajemniczo i filozoficznie ;-) yezz pisze dobitnie ;-) Każda z Was może bronić swoich racji. Ja, osoba szukająca pomocy potrafię wyciągnąć z każdej z Was coś dla siebie :-) Nie przyszłoby mi na myśl, że nieświadomie jestem tutaj manipulowana... Ale są pewne posty, które bardzo dużo wnoszą i baaaaaardzo dużo dają osobom szukającym pomocy, jak dla mnie ❤️ renta11, yezz, cztery umowy, corobić; jesteście the best! Ewo, ty jesteś dyżurnym moderatorem tego forum, zawsze w pogotowiu, zawsze do usług ... korzystam z twoich uwag, doceniam Cię, chociaż jesteś dla mnie zagadką ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tekana
W sumie to aż nie wiem od czego zacząć... Mam 2 dzieci (5 i 2 lata). Z meżem jestem 7 lat, mieszkamy od 6 razem... To co sie dzieje w moim zyciu teraz jest po prostu dla mnie koszmarnym snem... Wiele razy padało u nas słowo rozwód, ale nigdy żadne z nas w to nie wierzyło... Zawsze był jeden schemat - on wrzeszczał o najmniejszą pierdołę, wyzywał, wywalał złość na cały swiat we mnie, mówił że teraz to juz koniec na pewno, że mam wypier... z domu, itd, po czym miał wyrzuty sumienia i nawet ze łzami w oczach po prostu podchodził, przytulał mnie i mówił, ze teraz sie postaramy i będzie inaczej, ze przecież wiem jak mnie kocha...ja mu wybaczałam i przez dzień czy dwa było ok... Teraz nie wiem juz jak to sie skończy, bo poza tym ze maż jest zdecydowany, to widzę juz u niego wątpliwosci a ja nie wiem jak sie wobec tego zachować, bo nie chcę dłużej znosic psychicznego znecania które od lat mam na codzień... Nawet po naszych dzieciach widac różnicę, stały sie bardziej płaczliwe, złoszczą się... Dobija mnie ten fakt, nie wiem co dla nich lepsze - maja tatę który zapewnia im dostatnie zycie, czasem sie pobawi, przytula, na pewno bardzo kocha ale kazdego dnia wyzywa nieludzko przy nich mamę, karze wipier...z domu na co córka płacze do mnie "mamusiu, powiedz ze Ty nigdzie nie pójdziesz", wywala ubrania do smietnika, wytyka ze nic nie znaczę, że sie mną brzydzi....a po 1h przychodzi i sie przytula prosząc "postarajmy sie jeszcze"... Umiałam tak przez lata... Nietety odkad na oczach dzieci złapał mnie za ręce i w samym szlafroku wypychał za drzwi z domu, krzycząc, itd, po prostu cos we mnie pękło... Mam problem z jakimkolwiek zblizeniem do niego, bo wiem że za 4h np moze byc powtórka... Zawsze trzymał mnie w pozłacanej klatce. Nigdy bez niegio wyjść nie mogłam, przyjaciółki miały mi nie raz za złe że umawiałysmy sie na wspólne wieczorki po czym ja nigdy nie docierałam, z imprez zawsze wychodzilismy na jego nagłe hasło "wychodzimy" bez względu na to która była godzina, czy ja chciałam tam jeszcze byc czy nie - on wychodził nie czekajac nawet na mnie, w rozumieniu ze mam natychmiast lecieć za nim, ponieważ nie pracuję muszę prosic go (pilnujac formy by to nie brzmiało roszczeniowo) o każde 5zł i tłumaczyć na co potrzebuję, Moje przyjaciółki czy mamę najchętniej by ode mnie odsunął bo uważa że maja na mnie zły wpływ, ze nie mogą mi radzic bo nie są idealne i oczywiście nic nie rozumieją, wiele razy zakazywał mi wpuszczania własnej mamy do domu. Ogromnym problemem jest praca - od roku walczę o to prawo bezskutecznie... Powtarzał że jak tylko pójdę do pracy to bedzie koniec z nami. To mysl która go wprawia w furię... Niedawno zrobiłam prawo jazdy (3 mies temu). Choc on ma 2 samochody, ja nadal pzakupy dxwigam na piechote, bo to jego... i nie widzi w tym nic dziwnego ze nie chce ryzykować ich rozbicia...Ostatnio poprosił bym pojechała z nim na spotkanie ze znajomymi w pubie, ale wkurzyło go to że bawiłam sie tam dobrze (ze swoja siostrą i koleżanką gadałysmy śmiejac sie duzo) a on miał gorszy humor, dlatego zostawił mnie z rachunkiem 6,00zł mówiac ze wiecej z nim nie pójdę bo gwiazduję zapominajac o tym ze to jego znajomi a ja powinnam być dodatkiem do niego a tymczasem za bardzo mnie tam lubią... W walentynki nakryłam go w firmie o 22:30 sam na sam z młodą ładna dziewczyną, w dodatku miłoscią z liceum... Uwierzyłam ze tylko rozmawiali choc przez tel cały dzień mi wmawiał ze jest u kolegi...a 7 h siedział z nią... W dodatku jak ich spotkałam w samochodzie (wyszłam pod koła niemal jak jechali), na moje pytanie "czy masz mi cos do powiedenia" odpowiedział "a czego sie spodziewałaś"?! Jego rodzina była bardzo wyrozumiała...dla niego, a teściowa kazała mi szukać problemu w sobie ze tak sie stało mówiac ze ona by do tego nie dopóściła... Wybaczyłam mu to, po jednej rozmowie nie wracałam nawet do tematu... Po 3 dniach znów u niej był, podobno pożegnalnie...ale już przestałam juz sprawdzać... Niedawno znalazł mojego maila do przyjaciela. To stary kumpel z którym zaczęłam gadac po tych walentynkach. Dzieki tym rozmowom łatwiej było zrozumieć meza, nabrałam sił i pewnosci siebie, wreszcie ktoś mnie docenił, uwierzyłam że coś znaczę... Faktycznie miedzy nami cos zaiskrzyło, choc to kontakt głównie przez tel i internet, było kilka spotkań na godzinkę... Kiedy przekonałam sie że zaczynam uczuciowo sie angażować, postanowiłam zakończyć tę znajomoć i tę wiadomość właśnie dorwał mój maż... Nie był tak wspaniałomyślny jak ja...Ja ze strach zemdlałam z utratą przytomnosci jeszcze zanim on sie odezwał... Zabrało mnie pogotowie - bez kurtki, butów czy skarpetek...a maz mnie nie chciał potem odebrać, dzwoniłam po nocy do znajomej by mi pomogła wrócić... Efekt jest taki, ze stałam sie wrogiem rodziny który dostał 14 dni na wyprowadzenie sie z dziećmi, tą złą i najgorszą przez którą rodzina sie rozpadła, a mój maż został mianowany ofiarą i biednym ojcem który traci dzieci, który tak kochał zone a ona go zawiodła... choc na moje dzieci przysiegam ze nigdy go nie zdradziłam, a ta znajomosc była naprawdę niezwykle wzmacniajacą mnie, szczera przyjaźnią z resztą z człowiekiem żonatym, z udana rodziną, który naprawdę ma dużo życiowej mądrosci... Mój mąż od pewnego czasu jak sam przestraszył sie swojego zachowania poszedł do poradnii do psychologa. Pani psych. rozmawiała ze mna raz i przez godz. powiedziała tylko 3 zdania: -dziewczyno, dlaczego Ty go tak bronisz?! -Czy Ty nie widzisz że on sie nad Toba zneca? -Czy naprawdę widzisz sens tego zwiazku? Pwnie ona ma rację... ale tak trudno jesrt z 2 dzieci zaczynać od nowa... Jestem na IV roku studiów, nie pracuję a dom w którym mieszkamy jest jego rodziców (co słyszę od lat na każdym kroku) Bardzo wierzyłam ze P.Psycholog moze nam pomóc... Niestety po pierwszym spotkaniu razem zapowiadział mi ze wiecej z nim tam nie pójdę, bo próbuję zmanipulować wszystkich, łącznie z Panią Dr, że wszystko sobie uknułam, ze to jego lekarz a ja go ciągnę na swoja stronę itd... Był u niej potem jeszcze 2 razy po czym stwierdził że nie podoba mu sie jej sposób myślenia, że sie wtrąca, itd i zmienia lekarza... Brak słów po prostu szczególnie ze to kobieta z 30 letnią praktyką, naprawdę bardzo odpowiednia dla niego...ale była ok dopóki tylko słuchała... Szkoda, ze zroezygnował bo miała go skierowac do psychiatry po leki wyciszajace, widząc ze on sobie z niczym nie radzi... Nie wiem co bedzie, przejsć przez tę drogę jest niezwykle trudno i na pewno nie da sie juz po tym byc tą samą osobą... Czasem wszystko sie tak piętrzy ze człowiek myśli ze juz wiecej nie zniesie, a dopiero kiedy problemy JESZCZE bardziej sie zaczynają zbierać, wtedy myslimy ze te poprzednie które zdawały sie byc juz szczytowo trudne, nagle staja sie małe w obliczu kolejnych... Człowiek moze zniesć wiele, czasem nawet sam nie wie jak duzo... Ważne by się nie poddawac, by wierzyc w przyszłosc, przeciez nie moze byćzawsze źle... Życie jest zmienne i majac cel trzeba do niego dążyć i ta myslą sobie dodawać sił... Sama nie wierzę ze to piszę, ale cóż............ pozdrawiam ps. moja wypowiedź jest pewnie bardzo haotyczna za co prepraszam, ale mam potrzebę porozmawiać z kims a tych mysli jest całe mnóstwo... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość duszek.weriniki
🌼 dla wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie❤️ Ewa i Yeez..... to jakby dwa odmienne światy,niebo i ziemia,ogień i woda..... można tak powiedzieć o Tobie Ewo że pochodzisz jakby z innego świata..........tak samo mówił do mnie M. I co? A no to że,ja, ta z innego świata bardzo dobrze rozumiałam i ten swój świat i ten jego świat,problem polegał tylko na tym, że on w żaden sposób nie mógł pojąć mojego świata. Podobnie dzieje się między Wami (tak mi się wydaje ale mogę się mylić) Yeez chyba po prostu nie rozumiesz tego co pisze Ewa......Ewa czasami pisze jakby z \"innego wymiaru\" .....Ty chyba nie znasz tego \"tego wymiaru\" i mam wrażenie że próbujesz go atakować tylko dlatego że jest inny i Tobie nieznany.....szkoda.... Ewa pisze (dla mnie) nie optymistycznie lecz pisząc dając nadzieje..... Wybaczcie ale myślę, że nie ma sensu na forum załatwiać tych spraw inną rzeczą jest to że wg mnie nie ma czego już załatwiać bo chyba wszystko zostało jasno powiedziane....... Wczoraj po obejrzeniu reportażu \"Ekspresu reporterów\" zrozumiałam do końca Wasze słowa \"Wygrałaś.....gratulujemy\" To Wy wszystkie miałyście rację,to ja czegoś nie chciałam zobaczyć i negowałam własne osiągnięcie......jednak wygranej bitwy........działo się tak bo ból jaki odczuwałam był silniejszy od wygranej..... Jednak po obejrzeniu wczoraj reportażu zrozumiałam.......że to on mógł zostać tutaj w tym domu a ja z dziećmi musiałabym w końcu pójść na tułaczkę w celu uzyskania normalności.................lub musiałabym zaprzedać własną duszę..... Dziękuję za wsparcie i obecność i każde słowo które dało mi nadzieję. Ewo...Twój post do mnie był długi.....wiele czasu spędziłam wczytując się w słowo po słowie aby odnaleźć prawdziwy sens i wskazówki jak dalej.......nie odpisałam Ci ale bądź pewna że przerobiłam...przemyślałam.....wyciągnęłam wnioski i o to przecież przede wszystkim chodziło ,prawda?:)dziękuję❤️ Myślę,że po tych kilku dniach załamania.... depresji..... wycia......zacznę realizować swój plan........tak trzeba tak czuję ...dla mnie samej......tu i teraz załatwić tą sprawę...... nie uciekać załatwić.......... Jest tylko jeszcze jedna rzecz której się boję.............boję się, że przyjdzie chwila która mi znowu będzie kazała patrzeć na M jak na normalnego człowieka z którym można się normalnie porozumieć.................i pomimo,że ja WIEM że nie można .......podejmę kolejną próbę....... Pozdrawiam, ciepło wszystkie dziewczyny i Duszka🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tekana 😍 Cokolwiek Ci teraz powiedziałabym na temat nieuchronności pogarszania sie Twojego życia i tak nie przyjmiesz. I ja to rozumiem. Więc prosze zostań na tym topiku. Na Al-Anon mówią \"Przyjdż, posadż swój tyłek, a rozum przyjdzie póżniej\" albo \"wsadż watę w usta i po prostu słuchaj\". :D Ja też to usłyszałam, jak pierwszy raz sie tam zjawiłam. Słuchałam, ale tak naprawdę usłyszałam dużo póżniej. Bo nie było we mnie gotowości. W Tobie też jeszcze jej nie ma. Możesz mi uwierzyć na słowo. Twój mąż jest bardzo toksyczny.Choć tak trudno i przykro będzie Ci to przyjąć. Zostań tutaj, bo wlaśnie tutaj jest Twoje miejsce. Czytaj, czytaj, czytaj. Moożesz zacząć od początku np. po kilka stron dziennie. Reszta się sama zadzieje.Przytulam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×