Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

zapomniałam :) stuku puku :) Nie miej do siebie pretensji ani żalu wybacz sobie wszystko , absolutnie wszystko co wg Ciebie było nie halo to już minęło , tego nie ma teraz zaczynasz nowy czas , nowe zycie nie cofaj sie do tyłu by żałować , rozpamietywać wybacz sobie zrób miejsce na nowe lepsze to jest Twój czas Uśmiecha się do siebie w lustrze :) i mów : jestem piękna ! to działa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich po urlopie 🌻 Ja 1972 ❤️ udanych wakacji zycze. Yeez ❤️ zrobilas tutaj kawal dobrej roboty 😘 Ja urzadzilam sobie wedrowke wzdluz wielkich jezior i rzeki sw. Wawrzynca. Cudownie. Energia wody ma ogromnie terapeutyczna moc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj consekfencjo 😍 Ja jutro jadę do Pragi na trzy dni i bardzo się ciesze. stuk puk 😍 Jak pisałaś o swojej mamie to od razu skojarzyła mi sie moja mama. To specjalistka od fo pa ( to sie na pewno inaczej pisze jak?) Ostatni numer moich rodziców. Brat mojego ojca bardzo ciężko choruje i leży od roku i dziewieciu miesięcy. Mieszka daleko od nas. Akurat jechałam w tamtą strone i wzięłam rodziców ze sobą. Odebrałam ich i spędziłam tam ponad godzinę. Wujek leżal na kanapie, jest w pełni świadomy, ale się prawie nie odzywa. A moja matka w odległosci 2 metrów od niego rzucała teksty \"Co się zrobiło z człowieka\" \"Ja wolałabym szybko umrzeć\" itd On walczy o każdy dzień życia, a ona jakby go już nie było. A mój ojciec? Wujek czasami wysuwał do niego rękę, a on ledwo ją klepał. Oni rozmawiali z ciocią, jego córką, ze mną, ale z nim wcale. Ojciec siedział sztywno jak kołek, a matka..... Szkoda gadać. Bardzo żle się czułam z tym, bo sytuacja ich przerosła. A moja ciocia jak ciepło się do niego zwracała. A moja kuzynka \"tatusiu, tatinku, to tylko ślina, nie przejmuj się itd\" On odkrztuszał slinę, no i ciekło mu z ust. Ona ze stoickim spokojem suszyła, scierała. No, byłam pod wrażeniem. W kuchni powiedziała mi, ze w nocy nie sypia, bo slucha, co z nim. I że dla niego najwazniejsze były zawsze w zyciu dzieci. Oni sobie tak pięknie i prosto okazywali czułość. To było na prawde piekne. A moja matka zwsze mówiła, że on kłamie i stale chwali swoje dzieci.A on im po prostu dawał ogromne wsparcie. Dzisiaj ja to widzę tak prosto. A moi rodzice? Nie umieli ukazywać uczuć, a rozmowa o dziecku jakby go nie było to norma. Zobaczyłam tam u wujka, jak wygląda prosta miłość, troska o drugiego człowieka. Dwaj bracia, a dwa zupełnie różne podejścia do tematu. Jedno z tego samego domu wychodzi nieokaleczone, a drugie wręcz przeciwnie. I z tego drugiego dzieci juz sa tylko okaleczone. Fajnie cos takiego zobaczyć z boku. Moja kuzynka jest cudownym człowiekiem, a cale zycie myslałam, że jest głupia.A to tylko ja byłam głupia. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry Renta, inna_ja - to jeszcze nie przełom. To jest tylko przebłysk. Wystawiłam łeb z muszli i widzę że można inaczej, że na wet trzeba. Ale ja mam takie braki! Teraz muszę przedrzeć się przez niechęć tych, których do siebie zraziłam, zapomnieć o tym facecie, który koniec końców wcale nie był dla mnie. Czego się najbardziej boję, to tych wypraw na rozmowy kwalifikacyjne, tych odmów, tych \"to my się z panią skontaktujemy\" ... Ja naprawdę jestem sama. Samotność w domu, albo samotność na spacerze. Póki Mi się na mnie nie obraziła, jeździłam czasem do niej. Już kiedyś język mi zdrętwiał w gębie, bo odsunęłam się w cień i nawet wyprawa po chleb była trudna. Wiecie, boję się iść miedzy ludzi. Nie umiem się odprężyć i gadać o niczym. Zachwyt nad geniuszem absurdu, czy dyskusja o metafizyce postmodernistycznego kiczu- nie umiem. Nie wiem też jak sie bawić tak zwyczajnie. Nie pasuję do żadnej z grup. Nie umiem. Boję się piekielnie wkroczyć do biura i ... i znów dostanę obsesji że nie umiem się zachować, nie wiem jak poprosić o pomoc kiedy czegoś nie rozumiem, nie wiem jak żartować kiedy wszyscy się śmieją. Ja tych wszystkich rzeczy nie wiem. A Algierii we francuskiej szkole byłam jedyną Polką - inna. W Polsce, po powrocie, bo byłam inna i mówiłam z dziwnym akcentem, byłam inna - tak zostało, ta ksywa. Potem liceum, z piętnem choroba nowotworowa mamy, kłopoty rodzinne. Potem, bo miałam wyprany mózg i nie czułam siebie, nie wiedziałam czego chcę tak na prawdę, szukałam studiów dla siebie. Szło marnie, a każde potknięcie wypominane przez ojca, prze Mamę widziane jako klęskę - dramat, presja, a mój mózg wtedy stał. Tak jak niedawno. Po prostu stał. Dziś też stoi. Niby ruszyło coś ale boję się jutra, boję się co będzie boję się ze znów nie będę umiała wrzucić na luz i po prostu być sobą. Wyłączyć katastroficzne myślenie Mamy, zapomnieć o porażkach które ojciec mi przypomina bez końca. Nie mam pojęcia z czego wynika ta blokada. Ale dzieje się tak bardzo często - wiem jak można jakiś projekt zrobić, jak powinien wyglądać, w głowie mam już poukładane scenariusze - przychodzi do realizacji i mdleję, robię się oporna i leniwa. Mój psycholog ( na prawdę świetny facet ), zauważył że:\"tak jakby bała się pani odnieść sukces\". Ło matulu, mam mętlik w głowie. W dodatku same straty! Ludzie mi już nie ufają, nie wierzą. Co prawda mówi się \"nie miej przyjaciół wielu bo często bywają fałszywi, miej ich liczbę raczej mniejszą ale za to niech będą prawdziwi\". Ale co poradzę na to, że przykro mi że odwróciła się ode mnie Michalina, że żadna z koleżanek ze studiów nawet na tyle nie czuje do mnie sympatii żeby mi pogratulować wyróżnienia zdobytego w konkursie. Że były także nie widzi moich sukcesów ani samotności, tylko same moje wady. Idę już, bo przymulam. Nie wiem chcę do ludzi ale dokądkolwiek nie pójdę, to są pełne rodziny, gdzie mówi się o dorastaniu dzieci - a gdzie są te moje szkraby??????????? Gdzie jest moja rodzina? Psia krew ! Psia krew, gdzie jest ojciec moim dzieciom, gdzie? Cóżem ja zrobiła z tego mojego życia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ok, dziewczyny ! Jak mam to napisać? po prostu spróbuję: facet z którym byłam, oszukał mnie ! wielokrotnie mnie oskarżał że zdradzam, że szukam na portalach randkowych \'fagasów\', że jestem histeryczka i że jestem zazdrosna o jego dzieci ... nie wiem co mnie podkusiło - to on od marca ( a ja ostatni raz byłam u niego na Święta Wielkanocne w kwietniu ) jest zapisany na portalu randkowym i się ogłasza ... ok. teraz nie będę komentować tej sytuacji - jest denna i poniżająca bo ... brak mi słów czuję się oszukana - to raz czuję się obrażona - to dwa czuję się brudna - to trzy a w ogóle czuję się jakbym wdepnęła w jakąś najgorszego autoramentu plugawiznę i zadała się z człowiekiem prymitywnym, chamskim i bez honoru ! nie bardzo wiem co teraz mam zrobić ... muszę pomyśleć ... no bo mnie z nóg ścięło! jadę do koleżanki, już zapowiedziałam że chce na spacer, gdzieś na odludzie i chciałabym żeby mi pozwoliła kląć na niego jak na najgorszą kanalię - ja nie mam słów! miłego weekendu Anka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Renta ❤️ Milego pobytu w Pradze zycze. Stuk puk ... Kilka postow wyzej pisalas, ze zrywasz wszalki kontakty ze swoim eksem, on nie dla ciebie, ty nie dla niego... to po co tracic energie na ta historie z jego randkowaniem ... to jest przeszlosc i juz cie ponoc nie dotyczy. Ty moim zdaniem powinnas sie skoncentrowac na duzo wazniejszej sprawie - zaleczaniu wypaczonego dziecinstwa ogromnie wrazliwej dziewczynki imieniem Ania. Powiedzialas, ze chcesz byc zdecydowana, konkretna i profesjonalna kobieta. Do tego niezbedne jest przebudowanie fundamentow dziecinstwa. Silna i szczesliwa kobieta jest jak solidna budowla i wymaga solidnych fundamentow. :D Zatem droga pani architekt zapraszam do drawing board .... czas zrobic generalna renowacje... juz niezle zaczelas z Yeez. PS. GRATULUJE wyroznienia w konkursie. Zasluzylas, jest twoje. 🌻 🌻 🌻 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znacznie prościej jest ratować własną osobę gdy mamy za plecami kogos, kto nas kocha i wspiera. Trudniej - gdy jesteśmy sami... Wracając do problemu terapii szokowej...podkresle to tłustym drukiem - jest to rodzaj terapii którą moga stosować jedynie specjalisci. Koleżeństwo sie do tego absolutnie nie nadaje. I zadne dobre chęci tu niczego nie tłumaczą. Zresztą...czlowiek zyjący w zgodzie z samym soba nie odczuwa potrzeby szokowania innych i nie bywa rozdrazniony poczynaniami innych ludzi. Ma duzo tolerancji i wyrozumialości dla siebie,a przez to dla drugiego czlowieka. Popelnia błędy i pozwala na popełnianie. Umie wyciagac z tego wnioski i nie traktuje \"upadków\" jak końca świata. Nie wylewajmy na siebie zimnej wody. Wystarczajaco duzo zimna spotkało nas w zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane, podrawiam znad pieknego jeziora... czwarty raz staram się wysłac posta, ale internet działa tu okresowo i cyklicznie (a tak reklamują w TV)... zlamane.skrzydla fajnie, że u Ciebie lepiej...oby na stałe... mój dziad spokojny, łowi całymi dniami..... jeszcze raz pozdrawiam (a teraz jak nacisnę \"wyślij posta\" i znowy mnie rozłączy to......)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dramatyzujesz. Wyrażam swoje mysli i do głowy by mi nie przyszło pokazywać komus miejsce w szeregu. A wyrażam je w sposób, który sama uznam za własciwy. Opisujesz tu wlasne refleksje na temat więc pozwól innym na to samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"...ps....uwaga w sytlu \"Znacznie prościej jest ratować własną osobę gdy mamy za plecami kogos, kto nas kocha i wspiera. Trudniej - gdy jesteśmy sami...\" jak dla mnie jest poniżej pasa , ja poczułam się w tej chwili na tym topiku jak ktoś kompletnie nie na miejscu tylko dla tego że mam szczęście na dzień dzisiejszy mieć kogoś kto mnie prawdziwie wspiera , \" A cóż jest poniżajacego czy niewłaściwego w tej uwadze ? Dlaczego jest poniżej pasa ? Czy nie ma w niej prawdy ? Czy wsparcie innych ludzi jest bez znaczenia ? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Miłość wyklucza lęk i niepokój\" To nieprawda. Jest akurat odwrotnie. Miłość sprawia, że martwimy się o ukochaną osobę. Niezależnie, czy jest to małżonek, rodzic, dziecko czy partner. Kochając przeżywamy całą gamę uczuć, których przyjemnymi nazwać nie da się w żaden sposób. Przeżywamy niepewność, obawy, tęsknoty, zmartwienia, lęki, zazdrość, czasem rozpacz, a bywa, że i złość, niechęć a nawet nienawiść. Miłość, to nie tylko uczucia przyjemne, ekstaza, zauroczenie. Kto ją przeżył lub przeżywa, ten wie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to poczepiam się słówek ;) "...i żadna pomoc nawet najbardziej wyszukana tu nie była by nic warta gdybym nie zaczeła pracy nad sobą " Sama piszesz, że nie byłaby, gdybym... Zatem ma swoją wartość, jeżeli itd...(w tym miejscu można wstawić jakiś warunek, po spełnieniu którego pomoc innych nabiera wartości) Ten topik, to swoista grupa wsparcia, gdzie ludzie wspierajac się, doradząc sobie nawzajem, pomagają sobie. Udzielają sobie jakiejś pomocy. Ponieważ istnieje już bardzo długo, można sądzić, że ten rodzaj pomocy ma swoją wartość, zakładam, że dla niektórych przynajmniej, dużą wartość Myślę logicznie ? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Racja utracona mylisz pojęcia " które pojęcia pomyliłem ? :) Co de Mello miał na myśli, to nie wiem. Nie mam o tym najmniejszego pojęcia. On był jezuitą, zatem w sprawach miłości tylko teoretykiem. Przeczytałem cytat, nie zgadzam się z nim. Miłość i wszystkie towarzyszace jej uczucia znam z własnych przeżyć. Mam wiedzę praktyczną ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
inna ja nie możesz mi pozwalać lub nie na napisanie czegoś. Jeszcze raz powtorzę - sama korzystasz w pełni z wolnosci słowa. Mi się ta wolność także należy :) Ludzie maja wbudowany pewien niefajny mechanizm: łatwo oceniaja, krytykuja, mówia innym w jaki sposób POWINNI postepować. Znacznie gorzej jesli sytuacja ulegnie odwróceniu i sami staja się obiektem oceny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem na bazie jakich doświadczeń de Mello poczynił charakterystykę miłości. Dla mnie osobiście nie mozna mylic tego uczucia z nirvaną. Miłość zawiera w sobie cała gamę odczuć i emocji. Tych dobrych i tych złych. Zawsze jest tak, że jeśli mamy oparcie w kimś kto nas kocha to jest nam w życiu łatwiej. I nie wazne, iż to my sami podejmujemy decyzje, że to my sami za te decyzje jesteśmy odpowiedzialni. Po prostu jest łatwiej. Potrzeba związków międzyludzkich nie wzięła sie z kosmosu i nie słuzy do wspólnego pozowania do zdjęć. Ludzie, którzy musza sami zmagać się z trudnościami o wiele częściej ponosza porażki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pokazałam Ci dzisiaj prosty mechanizm "zimnego prysznica". Pomysl o tym zanim go znów na kims zastosujesz. Wzajemnie życzę miłego wieczoru :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każdy powrót do toksyka jest swoistą nauką. To boli. Ale też i uczy. Pól roku,kiedy byłam sama był najszczęśliwszym okresem w tym małżeństwie. W ciągu miesiąca bytności toksyka przeżyłam koszmar szantażu, wyskoczyłam z 2500, zmierzyłam się z flądrą (kochanicą męża-0 nie oko w oko, ale jednak_) A teraz znów powoli muszę zadbać o siebie i wyciągnąć wnioski. Coraz mniej go w domu, coraz więcej kłamstw....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I kompletnie nie wiem co dalej. Jedno wiem, nie zmienił się ani o włos. Zmienił się na gorsze. Potrafi płakać na zawołanie. Potrafi trząść się jak osika, wołać ratuj, pomóż, bo wie, że ja dam się złapać. Dałam. Pomogłam. A teraz jestem sama. Nie wiem nic. Będzie, nie będzie, wróci, nie wróci, zainteresuje się, czy nie... Znika. Wraca wieczorami, późno. Bo....babacia go potrzebuje. Ok. Ale gdzie w tym wszystkim jestem ja. Gdzie są dzieci? Coraz większy chłód. Coraz większe milczenie. I spłata zadłużeń. Moich....Bo jego zostały spłacone, przynajmniej na chwilę obecną...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 Umowy ❤️ Dzisiaj o Tobie myślałam i choć całym sercem życzę Tobie i Twoim dzieciom szczęścia, to.... podskórnie gdzieś czekałam na Ciebie i wiedziałam, że wrócisz tutaj. Przepraszam za to moje czekanie, ale zupełnie było poza mną... taka kobieca intuicja, a raczej doświadczenie wyniesione ze swojego życia, z tego miejsca, a może z Twoich słów... Przytulam Cię mocno. inna_ja ❤️ Dużo w Twoim życiu dramatyzmu. W moim też... od dziecka już niestety życie mnie doświadczało. Nie ma co się licytować, ale... dużo przeszłaś bardzo. I tak sobie myślę, że z toksyczna miłością, z wychodzeniem ze współuzależnienia, jest jak z każdą chorobą... choćby się miało wkoło dziesiątki kochających i wspierających ludzi to i tak człowiek jest zawsze ze swoim problemem sam i sam musi się z nim rozprawić. Ja ciągle się poddaję... nie chce mi się walczyć o siebie. Muszę chyba sama przed sobą przyznać, że ciągle mój moment nie nadszedł, że ciągle szukam na tej wierzbie gruszek... może tak będzie do emerytury albo raczej do końca życia, może taka moja \"uroda\". Próbuję ciągle, ale doopa z tego... http://www.youtube.com/watch?v=qsTk2xp0nvY

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo każdy człowiek ma nadzieję. I dopóki sam przed sobą nie przyzna, że jego nadzieja umarła, dopóty będzie przy niej obstawał. Pomimo tego, iz ma świadomość bezsensu własnych poczynań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór Nie zapomniałam o tym czego chcę. Nie. Jednak w głębi serca kochałam nawet jeśli rozsądek mówił że to nie to. Teraz czuję się zdradzona i oszukana. Czuję się upodlona tym co zaszło i nie ma znaczenia że facet był nie dla mnie. Znaczenie ma fakt że zadałam się z oszustem, cynikiem i kłamcą. To jest cios. Bo mimo że był nie dla mnie wolałam myśleć że miałam do czynienia z uczciwym człowiekiem. conferencjo, ja nie jestem na tym forum żeby zadowalać kogokolwiek, jednak zdaję sobie sprawę że najlepsze lata do zakochania się już minęły. Ani nie jestem piękna, ani wyjątkowa pod żadnym względem. Jednym z moich marzeń jest założyć rodzinę. I choć wiem że dobrze się stało, do dziś przechowywałam w duchu nadzieję że to ten, że potrzeba nam czasu i że coś z tego będzie. Okazało się że nie. To nie tylko boli ale przynosi realny obraz życia w samotności, czego nie chcę, pragnę mieć dom, dzieci i faceta - mam wrażenie że za późno za to się zabrałam, a ten który miał być ostatnim, okazał się tylko kłamcą i manipulantem. To było coś więcej niż policzek. Bo wierzyłam że on naprawdę mnie pokochał. Tym czasem to było kłamstwo. Co oznacza że nawet diabeł mnie nie chce. A to jest już bardzo bolesne. Tak pamiętam kim chcę się stać i czego chcę dokonać. Tak Ale kochane panie - jesteście matkami w większości, a to zupełnie inna perspektywa. inna_ja - rozumiem i niech to jedno słowo wystarczy za cały elaborat! nie chcę być świetną babką tylko po to by nia być, nie chcę być doskonałą maszyną do życia, jeżeli w domu nie znajdzie się nikt, kto kochał będzie ze mną mój dom - bez sensu ta agitacja do samodoskonalenia, jeśli w serca nie ma z kim dzielić - przykro mi choćbyście we mnie waliły argumentami z największego kalibru, nie przekonacie mnie. To że mam coś ze sobą do załatwienia wiem doskonale. Ale oddzielam to od pragnienia miłości. Jak zupełnie inną osoba byłam kiedy kochałam. Przykro mi nie jestem stworzona do samotnego rejsu. Dla mnie moje życie choć mocno wybełtane, to nie jeden wór i nie zakładam że dopiero kiedy stanę się taką jak należy, będę gotowa do miłości. To jest samo - oszukiwanie się. Chcę stawać się kimś coraz silniejszym ale nie mogę i nie chcę bez rodziny, la mnie to będzie oznaczało bycie trupem za życia i nic mnie nie wyleczy z tęsknego patrzenia na pełne rodziny i szczęśliwych małżonków. Wybaczcie - tu się nigdy nie zgodzę, bo każda kobieta potrzebuje miłości jak dżdżu! Każda jedna i mało tego każda jedna do tego dąży, choćby nie wiem jak bardzo była na nie. Więc nie opowiadajmy bajek. Zostałam zdradzona i oszukana. To jest gorsze niżby facet zdradzał fizycznie. DObranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
stuk puk mialam tak samo. Ja sie zakochałam, kochałam i oszalalam, on mial profil na Sympatii. Dowiedziałam sie o tym długo potem. Zwykłe skurwielstwo. Czułam sie upokorzona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To mnie w tej chwili w ogóle nie pociesza. Wierz mi w ogóle. Nie chciałam mieć o nim tak podłego zdania. To mnie upokarza najbardziej, że chcąc czy nie chcąc muszę przyznać że facet był dnem już kiedy się dałam nabrać, a wyszło po takim czasie. Tym czasem ja chcę naprawdę być kochana a nie oszukiwana - to jest cios! Że żyłam wierząc że ktoś w końcu mnie pokochał - a to było kłamstwo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja Cię nie pocieszam. Pocieszysz sie sama ale jeszcze dużo...bardzo duzo czasu przed Tobą. Z perspektywy czasu potrafię to traktować jako ciekawostke przyrodniczą. Trzy lata temu świadomośc tego faktu rozwalała mnie w proch.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ile masz - tego nie wiesz... Jesteś wsciekła??? To wywal tą wściekłość z siebie. Co Ci szkodzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tuptusia, a ja wierzyłam w Ciebie. Teraz tu zajrzałam i oczom moim nie wierzę. Szkoda mi wiesz, nawet już nie ciebie, ale Twoich dzieci - bardzo. Jakie to smutne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yeez 🖐️ To szkoda zabko, ze nie mozesz odpoczac sobie w tym roku... mam nadzieje, ze bol barku ustepuje systematycznie i w przyszlym roku zaszalejesz w pelni. Balam sie tego wyjazdu jak ognia. Zabralam z soba fax, kilka komorek i liczylam sie z mozliwoscia przerwania wakacji w kazdej chwili. Okazuje sie, ze swiat sie nie zawalil, a umiejetnosc rozdzielania obowiazkow na innych zamiast brania wiekszosci z nich na siebie jest cenna umiejetnoscia. :) Ponoc w dobrze zorganizowanej firmie nieobecnosci szefa sie nawet nie zauwaza, bo kazdy znakomicie wie co ma robic. A ja mam problem z braniem na siebie zbyt wielu obowiazkow i z wyrywaniem sie z pomoca innym czyli braniem na siebie cudzych problemow . Wlasnie nad tym pracuje. Uswiadomienie sobie problemu to juz pierwszy krok. Drugi krok to te dlugie jak na mnie wakacje. W weekendy owszem szwedam sie czesto, ale tak dlugi wyjazd w celach czysto wypoczynkowych to nowosc dla mnie. Ale bylo bardzo fajnie i ciesze sie, ze sie zdecydowalam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i jest nowy dzień. Ani trochę sen nie pomógł, wstałam tak samo wściekła jak poszłam spać. Nie chcę marnować ani chwili dłużej myśląc o tym człowieku. Tyle że nie mam wpływu na to do końca, bo jednocześnie po głowie kołaczą się dobre wspomnienia. Nie ważne, scenariusz zawiedzionych miłości zazwyczaj jest podobny. Szlag mnie trafia, bo nie są mi teraz potrzebne negatywne uczucia. Nie ważne. conferencjo, lubię Twój wpis, i lubię Twoje opanowanie. Jedyne z czym się nie zgodzę to z tym co tutaj czasem piszecie. Postaram się tak to ująć najzwięźlej jak potrafię. Tak się złożyło, że przez całe lata zakładałam sobie łańcuchy i okutałam się szczelnie nie dopuszczając do siebie miłości. Kochałam się platonicznie 2 x, a raz nawet odważyłam się \'chodzić\' z chłopakiem ( i niech mnie piorun z jasnego nieba, że obaj, ten z którym się odważyłam chodzić i ten co teraz mnie oszukał, to ten sam typ męskiego asekuranctwa i ... w ogóle ). Czemu tak robiłam, już wiem. Jednak co wtedy straciłam i już bezpowrotnie nie da się odzyskać. Teraz jestem starsza no i mniej mam już szans by poznać właściwą osobę. Loteria kiedy się ma 25 lat to zawsze jest na chybił trafił. Tyle że zarówno korzyści z tego są większe. JA ZMARNOWAŁAM TAMTEN CZAS!!! A przecież z tamtych lat większość z Was ma wspaniałe dzieci i wasza kobiecość jest ukonstytuaowana, mocna i świadoma. I czy przeszkadza Wam to pracować nad sobą, doskonalić się? Nie, za to stajecie się pełniejsze i niech mi nikt proszę nie mówi że można żyć wyłącznie dla siebie - nie da się żyć nie mogąc dzielić się sobą z innymi. Jasne że mogę stać się silniejsza i bardziej świadoma, więc i dokonać lepszego wyboru w życiu osobistym. Tylko czy ja mam jeszcze prawo wybierać? Mam 31 lat - szanse mają 25 latki, śliczne, uśmiechnięte i lekko podchodzące do życia. NIE NADAJĘ SIĘ DO SAMOTNEGO REJSU. NIE NADAJĘ SIĘ. WSZELKIE STARANIA MAJĄ SENS WTEDY, GDY SIĘ MA Z KIM DZIELIĆ ŻYCIE. Tak mam i to nie podlega reformacji. Miłego dnia. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Halsik, Niebo, ja pod skórą też czułam, że wrócę tu. Zresztą daleko nie odchodziłam. Codziennie czytałam, ale nie mogłam się odzywać. Bo o czym miałam pisać? Dałam szansę. Przyjęłam pod dach. A teraz widzę , że facet wrócił tylko po pieniądze i tylko dlatego, że spłukał się doszczętnie. Ktoś wisiał na nim, wymagtał spłaty długu. Sama sobie jestem winna. Pytanie podstawowe jak teraz z tyego wyjść. Dziewczynom, które marzą i tęsknią do powrotu powiem tyle. Powrót jest koszmarem gorszym niż nawet całe lata życie z toksykiem pod jednym dachem. Dużo łatwiej jest odzyskać siebie po latach molestowania, niż po krótkim nawet powrocie. Dlaczego? Bo powrót to taki koszmarny policzek wymierzony w godność kobiety. Powót w wykonaniu toksyka jest świadomy i nie bezinteresowny. Kiedy kobieta przekonuje się o tym, zastanawia się nad swoją godnością i honorem. Czuje wielki zawód i smutek, bo miała nadzieję, że to jednak uczucie, a nie interes. Dostałam straszną naukę. Nie chodzi o pieniądze. Będę pewnie sama spłacać, to będzie trudne, ale nie jest to najgorsza z możliwych strat. Straciłam siebie. Znów na miesiąc wysłałam siebie do diabła. I to jest najstraszniejsza strata, jaką sobie zafundowałam. Co do dzieci. Chwała Bogu, przez większość czasu, który toksyk spędził ze mną, nie było ich w domu. Były na wakacjach. Powrót dzieci zbiegł się z wycofywaniem się toksyka. Zastały więc sytuację, że pojawia się i znika.... To nie znaczy, że nie wiedziały, że ojciec był w domu i mieszkał tu. One zapewne to odczuwają. Mam tylko nadzieję, że jednak w mniejszym stopniu niż ja. Zresztą to wycofanie w chwili , kiedy wróciły6 dzieci, ma swój wydźwięk. Powróciły obowiązki, więc toksyk umył ręce. Czas się podnieść....i wysłać toksyka do diabła. Przywołać siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×