Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Gość kubciamala
ta osoba tez byla toksyczna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
wiem ze to skrajny przypadek. ale moj eks tez mial podobne jazdy. zawsze po alkoholu (moglo byc to nawet pol piwa) palma mu odbijala. zaczynal gadac bez ladu i skladu, bluznic, 'jeb sie' to byla odpowiedz na wszystko, a na odchodne stwierdzil ze 'modlil sie zeby diabel spal u mnie pod lozkiem' uwazam teraz z perspektywy czasu ze rowniez mial on problem. bo na pewno nie bylo to zachowanie normalne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
szkoda ze wtedy nie mialam adpowiednich akcesoriow;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sorki kubcia, ale patrząc logicznie, to nie demon, to się nazywa alkoholizm. Jeden nasika bezwiednie na obrazek, drugi w zamroczeniu będzie opowiadał o niebieskich kuleczkach w zlewozmywaku, które chcą go zjeść. Jeszcze inny po prostu pójdzie spać i koniec. Nie wnikam w Twoje poglądy. To Twoje życie. Ale proszę, byś nie zaczynała mnie przekonywać, że demony są na każdym kroku, że to, że nie biegam do kościoła i modlę się omijając przykazane przez kościół formułki, to oznacza, że jestem nie teges. Jestem inna i mam do tego prawo. Ktoś tu napisał o byłym mężu, jak pięknie woalował swoją toksyuczność wiarą. Ja nie miałam tego doświadczenia z moim byłym mężem, ale za to moja mama latała do kościoła, stała w pierwszym rzędzie i najgłośniej śpiewała, a w domu było co było. Nie oceniam jej wiary, wierzyła na swój sposób i miała swoje problemy, braki, z którymi nie potrafiła się uporać. Ja jednak szerokim łukiem omijam osoby, które afiszują się ze swoją wiarą i próbują przemawiać z ambony oceniając, krytykując, oskarżając i rzucając hasła, że jak nie będę tego czy tamtego w myśl zasad kościelnych, to będę smażyć się w piekle.Omijam osoby, które w imię świętej naszej wiary, katują swoimi przekonaniami, uważają, że jedyna racja jest po ich stronie i z góry oceniają poglądy innych jako złe, skazane na piekielny ogień. Nie wdaję się w bliższe kontakty z ludźmi , którzy narzucają swoją wiarę, sposób jej wyrażannia innym. Wolę ludzi, którzy po cichu sobie żyją, rozwijają się, może nie okadzają domów, może nie topią ich w święconej wodzie, ale za to nie kłamią, nie kradną, nie zabijają, itd. itp U mnie spokój. Błogi. Codzienne kłopoty, jak u każdego, ale za to spokojnie, bez chorych emocji. I tak jest cudownie. Doszłam do momentu, kiedy wszelkie telefony od byłego, w momencie, kiedy on ma ochotę na burzę emocjonalną , urywam krótkim: \"czy coś jeszcze w sprawie dzieci, jeśli nie, to żegnam\". Jeśli słyszę tak, pytam krótko i konkt\\retnie o co chodzi. Ale jeśli za drugim razem widzę próbę zarzucenia mnie śmieciami emocjonalnymi, po prostu się rozłączam. Działa:D:D:D:D Nie widuję się z byłym więcej niż to potrzebne, czyli ok 5 minut w tygodniu - tyle czasu ile zabiera mu ubranie butów, żeby wyjść od dzieci. To działa, hihihih. Stuk_puk piszę się na te owoce, choć hmmmm, obawiam się , że nie w najbliższym czasie. Będę musiała przejść na dietę bez cukru, bez owoców, chlebka pszennego. Coś za coś, ale spotkanie krakowskie jak najbardziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poa:D:D:D:D:D Już nie pamiętam która z dziewczyn - consekfencja czy yeez pisała o krakusach i Pani Dulskiej. O o o no proszę:D:D:D Czemu tak? Że niby dulszczyzna, że konformizm i inne centusie;>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
nie probuje nikogo przekonywac. pisze o swoich doswiadczeniach. mysle ze mogloby to komus pomoc. jezeli nie tobie to moze komu innemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
ps. ani jedna z tych dwuch osob nie jest alkoholikiem. pierwsza osoba jest opetana. jest to stwoerdzony fakt zarowno przez lekarzy psychiatrow jak i egzorcystow. druga osoba nie pije prawie wcale. sporadycznie piwko na imprezie. ale alkohol wyzwala w nim cos co jest przerazajace. nie wiem i nie potrafie wyjasnic dlaczego tak soie dzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka.... Tyle już słyszę o spotkaniu krakowskim :) Ja się piszę... mam co prawda 300 km ale co tam ! Jakby co możemy się skrzyknąć z Mazowsza i dołączyć ;) jak nas zaprosicie i pozwolicie współuczestniczyć ;) po drodze mogę kogoś zabrać... jakbym jechała autem, a pewnie tak. Pogoda u mnie dzisiaj boska (tfu tfu przynajmniej teraz) aż serce śpiewa, już tęsknię za słońcem. Temat kościoła hmmm Moja mama się na stare lata nawróciła, ale w sposób którego nie trawię. Była tzw wierząca niepraktykująca, a teraz jeszcze chwila i ja zaliczę do sorry moherów. Jest natarczywa swoją wiarą, nawraca wszystkich.. jakby należała do sekty. Okropieństwo. I wiecie co... ja w związku z jednym przegadanym kilka miesięcy temu z przyjaciółmi wieczorem... zaczęłam dosyć regularnie chodzić na niedzielne msze. Po prostu... tak mi się zachciało, taka mam potrzebę. Moja matka dalej dzwoni i gada o kościele i wiecie co... ja jej nic nie mówię, że chodzę do kościoła, a ona ciągle mnie namawia i opowiada....hehe Jakbym nie chciała, żeby to ona odtrąbiła jakieś nade mną zwycięstwo, żeby sobie poczytała moje systematyczne kontakty z kościołem za swoje zwycięstwo...bo tak absolutnie nie jest. Ona swoją natarczywością tylko mnie zniechęcała. Tak to u mnie wygląda na dzisiaj.... Aha... M postawa \"to ja Twój pieseczek\" cd.... nie próbuje zrozumieć jego postępowania, bo się nie da. To jest chore.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
tekst o krokodylach jest super

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Milego dnia wszystkim babeczkom🌻 Wczoraj w radio uslyszalam, na moje nieszczescie koncowke rozmowy sluchaczy z psychologiem na temat psychopatow; oni w zyciu kieruja sie zasada:homo homini lupus - w zwiazku z czym postepuja w sposob nastepujacy: nie daj sie przechytrzyc, pierwszy zrob komus cos, co on zamierza zrobic tobie i naturalnie wszedzie \"wesza\" zlo i podstep. Jestem troche zaniepokojona:( Moj maz przez ostatnie kilka dni wraca do domu po \"piwku\", jak sam to ujmuje. Wczoraj powodowana niekoniecznie troska, raczej obawa, osmielilam sie zwrocic mu uwage na fakt, ze jesli tak bedzie postepowal, to jak nic wpieprzy sie w uzaleznienie; \"Tak, jak twoj brat\"- odparl; najwieksza dla niego satysfakcja jest \"dokopanie mi\"; sprawa jest trudna, a zrozumie - kto doswiadczyl na wlasnej skorze; zdezorientowana19 - to nie jest w porzadku, odezwij sie😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z mojego doswiadczenia widze jak wazne jest, aby nie dac sie wciagnac w chora gre toksyka. To jakby polowa - a nawet dwie trzecie - sukcesu. Czesto dajemy sie wciagnac bo boimy sie co nastapi jak przestaniemy grac, boimy sie wscieklosci toksyka. Tymczasem toksyk ktory nie ma z kim grac jest jak wampir bez zebow. Czyli - po pierwsze: pozbyc sie leku, strachu przed nieobliczalnoscia toksyka. U mnie to byl lek wlasciwie od dziecinstwa, gralam bo tego ode mnie oczekiwano - nie dziwota ze wplatywalam sie w niewlasciwe zwiazki, z niewlasciwymi ludzmi. Ale - nie ma tego zlego. Dzieki mojemu zwiazkowi zaczelam patrzec na siebie i dostrzegac ze powod lezy we mnie. I powoli sie z tego leczyc. Maz uosabia wszystkie toksyczne cechy moich obojga rodzicow - momentami az groteskowo podkreslone. I wlasnie te lekcje los dal mi do odrobienia - a ja, jak przykladna dobra uczennica, staram sie pilnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak oneill, to racja, pozbyc sie leku, ale takiego irracjonalnego, leku, ktory powodowaly w nas osoby, badz zdarzenia nalezace do przeszlosci; inaczej wyglada sprawa, jesli chodzi o zagrozenia wciaz \"zywe\", obecne w naszym zyciu codziennie; zanim uporamy sie z takim strachem konieczna jest separacja.......na to zas wciaz brakuje odwagi i kolo sie zamyka; tak jak pisalas, niektorzy chyba musza az po szyje zanurzyc sie w szambie, zanim sobie przypomna, ze przeciez potrafia plywac:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie wszystkie Podczytuje sobie Wasze rozmowe,zabieram co mnie dotyczy ,zostawiam rzeczy ,kótóre wiem,że dzieki \"byciu\"tutaj ,nie bedą mi potrzebne ,przynajmniej zrobie wszystko ,żeby tak było.. NIe bedę zabirala głosu ,bo nie mnie dawać porad...sama czasami jestem w stosunku do siebie toksyczna...ale pogodziłam się ,ze jestem DDA i nauczylam się żyć z tymi konsekwencjami,które nie udało mi się zwalczyć...ok,może kiedyś>uciekam od tosyczności ,która przejawia się w kazdej dziedzinie ...omijam nawet takie koleżanki u ,których to widzę teraz ,wcześniej nie...uczę się ..lecze sieę....i wreszcie wracam powoli do tej samiej kobiety sprzed kilku miesięcy ,pełnej humory,życia,życzliwości...ale i tek ,która mowi\"NIE\"bi nie chce..... Teraz gorący mam czas..sesja,pisanie pracy,,,ale dm rady,,,,,bo ..chce,.....bo nie mam innego wyjścia:) jedno zdanie do stuk_puk--------jestes dorosła kobietą ,,,,,nie dziwczynka po studiach,ktora musi uczyc sie od Ojca pracy...weż się w garść i idz do swojego życia,pracy.....praca i pobyt u niego nie jest dla Ciebie szcześliwy to pocc tam jesteś ,z Twoim zawodem znajdziesz pracęszybko....wiesz ,myślę ,ze dużo kobiet tutaj mając Twoje lata juz miały swój dach nad głową,,,,,nie oceniam Cię ,ale skoro masz problem z Ojcem ,to \"uwolnij\"się SAMA nikt Ci nie pomoże...Pozdrawiam.... P.S.Tarta tylko z truskawkami:) chetnie się pisze mam niedaleko do Krakowa ,oczywiscie jezeli stu-puk się nie obrazi....WSzystkim miłego popołudnia i niedzieli,.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Czasami się odzywam i parę słów napiszę. Za to czytam Was codziennie. Przed chwila mój ,mąż nie mąż - już sama nie wiem kto - powiedział mi : -nie chcę być z Tobą za żadne skarby świata, wolę mieć odcięte kończyny dolne i górne niż być z Tobą. A ja głupia zastanawiam się cały czas co mam robić? Remontuję teraz komin na dachu. Naprawa kosztuje 3tyś. zł . Mówię do M. spokojnie, że musisz się dołożyć, a on na to że nie ma w tej chwili pieniędzy po za tym on tu nie mieszka i ze się wkrótce wyprowadza. Nie może mi wybaczyć pewnej znajomości z przed 3lat. Dodam,że się o de mnie odseparował i mieszka dwa piętra wyżej. -Jak będzie remontowana łazienka w sierpniu to za nią zapłacę.... Już to widzę. Cholera, utkwiłam w tym toksycznym, chorym związku i nie mogę się z niego wyczołgać.Dlaczego? Bo mój M. potrafi być również zdradziecko przyjemny - czułe słówka itd. ale od łózka to mnie odstawił....bo nie zasłużyłam, bo muszę ponieść karę....Co wieczór mówi mi ,dobranoc, i idzie dwa piętra wyżej spać. Czuję się wtedy okropnie. Wypijam piwo albo dwa aby się znieczulić i móc zasnąć. aby wstać rano do pracy Czuję się okropnie. Musiałam do Was napisać i wyrzucić to z siebie. Pozdrawiam Was wszystkie gorąco. Ada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
....I co ja właściwie powinnam zrobić? Błagać go o wybaczenie starając się mu dogadzać na różne sposoby, czy po prostu złożyć pozew o rozwód? Jak byście postąpiły?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aaadddaaa co masz zrobić, to Ty sama musisz ustalić, nikt nie da Ci przepisu na siebie. Znam kobiety, które do śmierci trwają w takich związkach. Dlaczego - nie wie nikt, pewnie one same nie wiedzą. Ważne, czego Ty chcesz. Jak chcesz żyć, co chcesz mieć w sensie duchowym. Ja złozyłam pozew. Bo przez wiele lat żyjąc z za chwilę byłym mężem, przeczyłam samej sobie. godziłam się na złodziejstwo, kłamstwo i nieodpowiedzialnośc. To ma moich oczach okradał mnie , moje dzieci, własnego ojca, teścia, babcię , znajomych. O wielu rzeczach wiedziałam, innych domyślałam się. Powiedziałam pas. I czuję, że odzyskuję szacunek do samej siebie. Już nie muszę fgodzić się na żadne świństwo, już nie muszę milczeć, przed własnym teściem, ojcem, znajomymi, nie muszę milczeć, bo przez usta nigdy nie przesżło mi kłamstwo, że nie wiem kto. Milczałam latami. A teraz mogę wychowywać dzieci w prawdzie, tak jak chcę, mogę żyć. WRESZCIE. To nie jest proste. Zdecydować się na odcięcie pępowiny, to jest bardzo ciężki krok, potem uniezależnić się psychicznie, drugi bardzo bolesny krok. Ale da się. Pół roku mija, od momentu, kiedy powiedziałam dość i stanowczo pokazałam drzwi. Złożyłam pozew, opłaciłam, odcinam się. Równocześnie zmieniam się z ofiary w kobietę, która wie czego chce i jakimi sposobami może osiągnąć swoje cele. Pięknie być sobą. Pięknie jest i spokojnie brać odpowiedzialność tylko za siebie, nie odbierać zachowań ludzi jako skierowanych pro albo przeciw. Pięknie jest myśleć o sobie z szacunkiem, sensownie i logicznie. Musisz zastanowić się, czy takie zycie Ci odpowiada. Jeśli nie, czas na zmiany. Zmiany trudne, bolesne, ale ....warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I wrócę jeszcze raz do słów Idalii wypowiedzianych tu kilka lat temu do mnie. Wahałam się, miałam dość, nie wiedziałam co zrobić. Niby wywaliłam z domu, a jednak oglądałam się wstecz. Iduś powiedziała mi , że wiszę na płocie. Dyndam. Raz w te raz we wte. I tak dy6ndałam ileś lat, bojąc się zamachnąć i przeskoczyć płot. Bo z jednej strony płotu było coś co znałam. Znałam faceta, jego zachowania, moje reakcje, dzieci reakcje. Po drugiej stronie płotu nie wiedziałam co jest. Może jest gorzej. Może będę sama, nieszczęśliwa, a tak to przynajmniej mam spodnie w domu, byle jakie, ale są. Dyndałam tak na tym płocie i dyndałam. W końcu jednak go przeskoczyłam. Po drugiej stronie jest .... spokojnie, cicho. Po drugiej stronie płotu jest zdrowo. Odpowiedzialnie. Jest masa problemów, ale można je logicznie i po swojemu rozwiązać. Czasem na krótką chwilę gości smutek. Za starym. Za byle jakością. Bo to była wygoda, nie wymagać, brać odpowiedzialność za kogoś, za niego nosić spodnie...Tak, wygoda, uzależnienie, bo nie wymagało to pracy nad sobą. Nie wymagało zastanowienia się nad swoim wnętrzem, własnym ja. Wygoda, bo można było zająć się roztrząsaniem co on mi zrobił, a nie było nigdy myśli, co ja zrobiłam sobie samej. Po drugiej stronie płotu jest siła na to, żeby stanąć twarzą w twarz ze sobą. Zobaczyć siebie rzeczywiście, nie iluzorycznie. Po drugiej stronie płotu ja jestem swoim własnym terapeutą. Przyjacielem. Doradcą. Szefem. życiowym szefem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
adax3 - na Twoim miejscu zlozylabym pozew o rozwod; a z alkoholem uwazaj bardzo, czesto mozna nie dostrzec granicy.... kobiety szybciej sie uzalezniaja; przeczytaj sobie E.Woydyllo\"Podnies glowe\"; ja jestem ta ksiazka zachwycona; najbardziej sie tylko obawiam, ze jak zaczniesz cos robic w kierunku rozwodu, to wtedy pan m zmieni maske😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cztery Umowy Bardzo dziękuję. Ładnie to ujęłaś, tak obrazowo. Z tym płotem - to świetne porównanie! Dokładnie tak wiszę i boję się tej drugiej, nieznanej strony. Wolę jeszcze trochę tak podyndać. Czuję jednak,że muszę coś zrobić, bo stracę do siebie całkowicie szacunek. Tak......to wszystko jest b.trudne. Nigdy nie przypuszczałam, że znajdę się w takiej sytuacji. Ani utopiona ani powieszona. Cztery Umowy - dzięki za te mądre słowa!!!! Ada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Vacancy ......właśnie, mnie już coraz bardziej ręka swędzi aby napisać pozew o rozwód. A jak myślisz, jaką mój M. może wtedy maskę włożyć? Bo w tym manipulowaniu jest naprawdę nie zły. Przeczytam zasugerowaną przez ciebie książkę. Dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ada - przeciez znasz to, dobrze wiesz, jaka maske wtedy zalozy; odwroci kota ogonem i wmowi Ci, ze to Ty chcesz!!!! rozwodu; jemu jest trudno majac na uwadze Twoja \"przygode\" sprzed trzech lat, ale on sie stara Ci wybaczyc, stara sie zapomniec, dla dobra i ku pamieci wspolnie przezytych, nie zawsze przeciez najgorszych lat; wywola u Ciebie poczucie winy, bedzie sie odwolywal do Twojego sumienia itp; on Cie tak zamataczy, ze zwatpisz we wszystko co dotychczas myslalas i o czym bylas przekonana. Najlepiej przekonasz sie o tym, jak zaczniesz dzialac; i zycze Ci, abym to ja nie miala racji😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czytam \"Nie zakładajmy sobie klapek na oczy. Nawiązujmy znajomości, mając oczy szeroko otwarte. Jak każdy człowiek, psychopatyczny oszust początkowo chce pokazać się z najlepszej strony. Posuwa się jednak znacznie dalej, wykorzystując aksjomat, że kontakty międzyludzkie opierają się na zaufaniu i że nie można ostrożnie i ze sceptyzmem traktować wszystkiego, co rozmówca powie lub zrobi. Dlatego próbują obezwładnić swoją ofiarę za pomocą pochlebstw, udawanego zainteresowania i życzliwości oraz kłamliwych opowieści o swoich finansowych przedsięwzięciach i pozycji społecznej. Wkrótce na jego masce mogą pojawić się rysy, ale kiedy już uwikłamy się w sieć oszustw i manipulacji, trudno nam będzie oswobodzić się bez emocjonalnych i materialnych strat.\" psychopaci są wśrod nas (prawda "do niebo blekitne"?)... ech i to całkiem niedaleko... I tu nawet nie chodzi o mojego Eksa. On bardziej był osobowością narcystyczną... Dzięki Oneill Pozdowienia dla wszystkich forumowiczek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a to z krokodyli jakby o moim małżenstwie. \"Pamiętam jak się spotykaliśmy jeszcze przed małżnstwem – kłociliśmy się regularnie co miesiąc , konczyło się to zawsze moimi łzami, rozchwianiem psychicznym, strasznie się dołowałam , uwazałam ze to ja byłam za to wszystko odpowiedzialna. Potrafiący smiac mi się prosto w oczy gdy doprowadza mnie do łez i ostateczności,a nastepnego dnia byc słodki, zrobic mi sniadanie, zaproponowac wspolną wycieczkę jakby nigdy nic – to wyglda tak jakby nasycił swoj psychopatyczny głód. nie liczy się zmoim zdaniem, jego potrzeby sa najwazniesze, średnio interesuje się dzieckiem.\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kormoranie...❤️....dziękuję za wsparcie......bardzo....tamto wydarzenie miało mnie zniszczyć takie były założenia...on tu sobie sam ze mną nie radzi dlatego wspiera się o pomocą innych ludzi....teraz posługuje się moją najmłodszą córką........omamia Ją i czaruje pozwala wierzyć że może się zmienić a najbardziej boli to że Ona jest szczęśliwa widząc zmiany w nim...powiedziała do mnie \"mamo ale tato już nie mówi na ciebie stara tylko powiedział mama.....\"widzisz zmienia się,ale ja wiem że to gra....jednak warunki w jakich żyjemy każa mi wybierać między mniejszym złem i każą mi zachować bezpieczeństwo dzieci przede wszystkim.....to jest niebezpieczny człowiek......ale nie mówmy teraz o tym napiszę post w najbliższym czasie..... Z wyrazami miłości podziękowania🌻 Vacancy ...❤️ otwórz swoją pocztę chyba gołąb doleciał:) Uściski dla wszystkich,dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wyniszczona psychicznie
witam...potrzebuje Waszej pomocy, bo juz nie daje rady.mam 22 lata a czuje sie jakbym miala o wiele wiecej :( jestem w zwiazku ktory mnie niszczy.zaczne od poczastku przyjechalalam na studia z malego miasteczka, z nadzieje ze sie zakocham.zawsze bylam wrazliwa wierzylam w prawdziwa milosc,chcialam stracic dziewictwo z kims kogo naprawde bede kochac.poznalam Go na drugim roku studiow byl 3 lata starszy taki typowy luzak ale wydawalo mi sie ze mu na mnie zalezy...co moge powiedziec strasznie sie zakochalam..a on nagle wyszlo jaki jest naprawde...juz po tygodniu zaczal sie do mnie dobierac...nie mial dla czasu,nie zabieral na imprezy a ja go kochalam...pewnego dnia zrobil mi afere ze mam isc do ginekologa po tabletki...poszlam zaczelam brac stwierdzialam ze wezme pierwsze opakowanie i sie z nim przespie...on zerwal ze mna zanim je skonczylam, mowiac ze nie chce mnie ranic ze nie potrafi byc w zwiazku...po jakis 4 miesiacach dowiedzialam ze prawdziwym powodem bylo to ze bylam dziewica a on nie potrafil wytrzymac dwoch tygodni az skoncze opakowanie tabletek :( bardzo zanim tesknilam, naprawde go pokochalam , chociaz nie wiem czemu ...skoro on mnie tak traktowal...po jakis 4 miesiacach rozmawialismy na gg jakos zeszlo na ten temat i powiedzialam ze nie jestem juz dziewica..on poowiedzial ze mu na mnie zalezy ale nie potrafi byc w zwiazku i zaproponowal luzny zwiazek..kochalam go wiec zgodzilam sie z nadzieja ze on zechce naprawde ze mna byc...w sumie on dawal mi nadzieje ze tak bedzie...bylo milo jakos przez 2 tygodnie , chociaz nie do konca potrafil mi powiedziec"sprobujmy anala potem Twoj maz bedzie z Ciebie dumny " albo sprobyjmy bez gumki kiedy sie nie zgdzadzalam on mowil "no dobra. sprobuje za jakims czas z kims innymi " to wszystko bardzo mnie bolalo ale trwalam w tym bo go kochalam i liczylam ze sie zmieni...w koncu czasem potrafil byc dla mnie mily...:( miarka prebrala sie pewnego dnia kiedy spoznial mi sie okres i mysalam ze jestem w ciazy....wczesniej rozmawialismy o tym co stanie sie gdy zaistaniaje taka sytuacja wtedy on mowil ze sie zajmie nami ze bedziemy wychowywac dziecko razem.kiedy mu powiedzialam ze muysle ze jestem w ciazy zniknal...nie przyszedl do mnie przez tydzien...potem powiedzial mi ze jesli jestem w ciazy to mam usunac albo bede wychowywac sama bo on tego dziecka nie uzna...i ze nigdy nic mi nie obiecywal ze lubie zmyslac rozne rzeczy....poczulam sie jakby wbil mi noz w plecy...:( na drugi dzien dostalam okres...ale juz nie potrafilam sie z nim spotykac,nie mialam ochoty sie z nim kochac, kochalam go a jednoczesnie nienawidzilam.potem spotkalam pewnego chlopaka byl dla mnie dobry traktowal mnie z szacunkiem to bylo tylko 1 spotkanie ale dal mi impuls ze zostawic tamtego...powiedzialam mu ze juz tak dluzej nie moge ze nie potrafie sypiac z nim bez zobowiazan ze czuje sie jak dziwka...ze chce byc szczesliwa....myslalam ze jesli mu to powiem to on ze chce ze mna byc na wylacznosc ale on mowil ze nie potrafi byc w zwiazku...odeszlam z strasznym bolem serca...kochalam go ale nie potrafilam tak zyc...wytrzymalam moze miesiac bez niego...to byl straszny miesiac ...ciagle plakalam ...myslalam o samobojstwie...wrocilam do niego powiedzialam ze go kocham...zabolalo mnie ze na moje "kocham Cie"nic nie odpowiedzial :( ale znowu zaczelismy byc w zwiazku bez zobowiazan tylko tym razem na wylacznosc...to dalo mi zludne poczucie ze jestesmy w zwiazku...niestety tym razem jest jeszcze gorzej...chyba po tym moim kocham CIe poczul ze ma mnie w garsci i ze nigdy od niego nie odejde...zaczal traktowac mnie jeszcze gorzej...krzyczy na mnie ciagle ..wyladowuje sie na mnie...wydziela mi 2 spotkania w tygodniu...potrafil mi powiedziec jak ze mna nei byl to przespal sie z jakas dziewczyna i ze zaluje ze z nia nie wyszlo bo byla zajebista w lozku....bardzo mnie to zabolalo....on ciagle mi wypomina ze go zostawilam pomimo ze wtedy przeciaz nie chcial byc ze mna na wylacznosc...mowi ze pewnie chcialam sie przespac z kims innym....chociaz doskonale zna prawdziwy powod mojej decyzji....powiedzial mi ze nie chce slubu ani dzieci ...nie mam prawa pytac co robil gdy sie nie spotkalismy uwaza ze to nie moja sprawa...wszystko jest wazniejsze ode mnie rodzina, praca,uczelnia,kumple potem dopiero jestem ja....nie znam jego znajomych, nie chce mnie zaprosic do siebie do domu...chyba dla niego musze po prostu byc pommimo wszystko....uwaza ze strasznie cierpial gdy go zostawilam...ale nie walczyl o mnie...gdy zostawily go inne dziewczyny to mial smutne statusy i umieszczal jakies zdolowane zdjecia na nk...a po rozstaniu ze mna nic takiego nie zrobil...moze nic dla neigo nie znacze..moze jestem tylko zabawka...nigdy nie dostalam od niego kwiatow,nigdy mnie nigdzie nie zaprosil, nie dostaje prezentow na urodziny swieta...ta znajomosc trwa juz połtora roku...a ja czuje sie wyniszczona, przestalam wierzyc w milosc,czuje sie glupia ,brzydka...nie mam sily juz tak zyc, nie mam sily odejsc....blagam pomorzcie mi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wyniszczona psychicznie
obawiam sie ze on mnie zdradza...na nk ma zdjecia z innymi kobietami a ze mna ani jednego....pisze na nk innym kobietom komentarze jakie one sa piekne...seksowne itd....na imprezy nigdy mnie nie zabiera apotem widze na profilach jego znajomych zdjecia jak bawi sie z jakimis dziewuchami :( czasem potrafi odowlac spotkanie ze mna w ostatnim momencie....mam dosc :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyniszczona...przytulam Cię mocno. Niestety my Ci nie pomożemy, bo jedyna osoba która może Ci pomóc jesteś TY SAMA. Nikt za Ciebie nie zakończy tego chorego, wyniszczającego związku. Nikt za Ciebie nie zerwie WSZYSTKICH kontaktów...nie zmieni nr telefonu, nie zlikwiduje się na NK, nie zablokuje jego GG. Nikt za Ciebie nie oleje jego prób kontaktu z Tobą, jesli takie będą. Masz 22 lata i co dalej????? Chcesz tak żyć? Chcesz żyć w takim kołowrotku? Chcesz nigdy nie być szczęśliwą i uśmiechniętą, spełnioną w związku kobietą ze szczęśliwą rodziną???? Ten człowiek to psychopata, chory potwór, który NIGDY się nie zmieni...ani dla Ciebie, ani dla nikogo innego... Ale Ty to widzisz, przyszłaś tutaj, napisałaś na topiku dla molestowanych psychicznie, przecież widzisz co się dzieje z tobą...jak reagujesz, jak nie dajesz sobie rady.... Możesz sobie pomóc, ale musisz chcieć! To co się w Tobie dzieje to nie miłość...to UZALEŻNIENIE. Nikt kto kocha i jest kochany nie pozowli być tak traktowanym ani nie będzie kochanej osoby tak traktował. Otwórz oczy! idź do psychiatry, niech Ci da leki jeśli jest Ci ciężko zerwać kontakt, jeśli nie umiesz sama sobie z tym poradzić. To normalna pomoc w takiej sytuacji...a najlepiej skontaktuj się z psychologiem i możesz też z niebieska linią: http://www.niebieskalinia.pl/index.php?assign=ofiary_przemocy Możesz umówić się na spotkanie... Poczytaj tez tutaj: http://www.kobieceserca.pl/psychotesty.html Zastanów się nad swoim zyciem, bo jesli Ty Kochanie teraz nic ze soba nie zrobisz, nie zaczniesz walczyć o siebie, to z duzym prawdopodobieństwem jesli już z nim uda Ci się zerwać to możesz popełnic ten sam błąd w kolejnym związku.... Na tych stronach jest dużo informacji, poczytaj...i przychodź tutaj i pisz....!!!!! Koniecznie. Ściskam Cię mocno i życzę wiary w szczęśliwe życie u boku kochającego mężczyzny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×