Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nie jestem niestety

NIE JESTEM RODZINNA!!! ANI TROCHĘ

Polecane posty

Gość nie jestem niestety

Kiedy przyjeżdżam do narzeczonego, staram sie być miła, ale jakoś nie rzucam sie od razu wszystkim na szyje, nie bawie cudzych dzieci i nie pomagam w sprzątaniu. Źle sie czuje w towarzystwie dużej rodziny. Na dodatek, kiedy sie wszyscy zjeżdżają rozmawiają o swojej rodzinie, której ja zupełnie nie znam i nie mam wtedy o czym z nimi nawet porozmawiać . Wtedy siedze i milcze. I czuje sie jak jakaś zupełnie nierodzinna osoba, niepasująca do nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jestem niestety
co o tym myślicie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez jestem mało rodzinna, w mojej rodzinie to chyba rodzinne :) ale rodzina mojego męża jest zupełnie inna i z nimi jest fajnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez tak samo się czuje
nie lubie dzieci, nie pomagam z zmywaniu donoszeniu do stołu i w ogolee mierzi mnie ta cała otoczka spotkan rodzinnych, czuje się jak piate koło u wozu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jestem niestety
dokładnie! dobrze to określiłas-jak 5 kolo u wozu. Tez sie tak czuje. Tym bardziej, jak obsmarowują dupe wszystkim sąsiadom i dalszej rodzinie, a ja nawet nie wiem o kim mówią. Źle sie czuje wśród nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w rodzinie mego męża jest inaczej, niż to zwykle bywa przy rodzinnych spotkaniach, na których od czasu do czasu się bywa. nie ma przesiadywania przy stole godzinami. ktoś ma chęć, to gra w karty, ktoś sobie ogląda tv, ktoś w tym czasie idzie sobie robić herbatę... a często jest tak, że za plecami na kanapie leży siostra męża i odbębnia poobiednią drzemkę... trochę zwariowane te spotkania z nimi, na początku nie mogłam się przyzwyczaić do tego rozgardiaszu, ale jest fajnie, luźniej i swobodniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez tak samo się czuje
najgorzej własnie jak wejda na temat dalszej rodziny i zaczynaja wspominać jakieś dawne historie..staram sie byc miła ale nudzi mnie to. no i jeszcze koszmar składania zyczeń kazdemu z osobna przy okazji swiat :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łojejkuuuuuuuuuuuu
jak ja nieznosze wszelikich spedow rodzinnych!o matko i corko!wrrrrr=/albo jak zjedzie sie rodzina...to juz w ogole jest do deeeeeeeeeeeeeeee...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko mam tak samo, a rodzina mojego faceta jest taka właśnie mega rodzinna:O jak tylko moge wymiguję sie od tych zjazdów bo źle się na nich czuję:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jestem niestety
ja też sie probuje wymigiwac, ale mój się wtedy obraża...:-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój też strzela fochy, ale mowie mu wprost że nie lubię takich zlotów, w mojej rodzinie tego nie ma i ja sie nie czuje komfortowo...musi mnie zrozumiec.oni mają taki głupi zwyczaj obściskiwania się i całowania z gośćmi:O musze sie witać z jakimś jego wujkiem czy kuzynką których w ogóle nie znam jak z kimś bliskim:O dla mnie to żenujące

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dafsfsfdg
Choć u mnie w rodzinnie odkąd pamiętam przewijało się sporo rodzinki, to jednak nie przyzwyczaiłam się do tych zlotów...no wiadomo, jak się ma 5, 10 lat, to się nie zmusza dziecka do siedzenia przez 3 godziny przy stole...i te komentarz rodziny mego męża o jaka ona małomówna....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez tak samo się czuje
tez czuje że oni sa w pewnym sensie mna rozczarowani własnie tym ze nie jestem i nie potrafie byc taka jak oni . nigdy nie słyszałam bezposredniego komentarza , ale tak czuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dafsfsfdg
Ja jak trochę poznam bliżej, albo kogoś wyjątkowo polubię, to pogadam, no ale z ludźmi których rzadko widzę i nie znam, to jakoś ciężko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dafsfsfdg
No bo niby o czym, ja nie znam ich życia oni nie znają mojego, poza tym z ciotką która ma ponad 50 lat, no to na prawdę nie wiem o czym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość f11
powiedz wprost, że nie przepadasz z ajego rodzina i już. to nie prawda, że nie wolno tak powiedziec bo to niegrzeczne. ja wolałabym szczerość od ściemniania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łojejkuuuuuuuuuuuu
dafsfsfdg Choć u mnie w rodzinnie odkąd pamiętam przewijało się sporo rodzinki, to jednak nie przyzwyczaiłam się do tych zlotów...no wiadomo, jak się ma 5, 10 lat, to się nie zmusza dziecka do siedzenia przez 3 godziny przy stole...i te komentarz rodziny mego męża o jaka ona małomówna.no u mnie tez tak bylo kiedys...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
F 11-on to wie,mówiłam mu o tym. On często stara się po prostu innego dnia odwiedzać rodzinę, a innego przyjechać do mnie. Ostatnio też powiedział,że będzie pilnował, żeby jego siostry "zachowywały się"-jak się wyraził. On sie stara-ja to wiem i widzę. Jednak nie zmniejsza to mojej niechęci do jego rodzinki. Poza tym,gdy mu mówię, że nie chce tam jechać to widzę, że mu jest przykro. Mi wtedy robi sie głupio, zgadzam sie jechac i sie męczę...Kurcze....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *8888*
Ja na początku właśnie nosiłam talerze,pomagalam,zmywalam,chcialam sie wkupić w rodzine męża,no bo jak inaczej???Chciałam byc miła i pomocna, ale po paru latach włarzenia im w dupe powiedziałam sobie dość.Dlaczego??? Bo mi i tak wszyscy tyłek obrabiali,i tak były niemiłe docinki na mój temat,każdemu sie coś we mnie nie podobalo.Jak przychodze do rodziny meża to siadam jak hrabina i mam wszystko w dupie .Chociaż teraz mają powody żeby na mnie gadac....a ja sie nie zmęcze ciągłym lataniem z talerzykami.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez palcem nie kiwne
nawet :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez palcem nie kiwne
zreszta jak do mnie ktos przychodzi to tez nie oczekuje zeby mi się po kuchni krecił czy naczynia zmywał i robił za kelnera

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez palcem nie kiwne
tyle ze mój ma brata którego dziewczyna jak sa zaproszeni na obiad to przyłaza wczesniej i ona w te pedy do kuchni leci ziemniaki obiera itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lup lup
*8888* Ja na początku właśnie nosiłam talerze,pomagalam,zmywalam,chcialam sie wkupić w rodzine męża,no bo jak inaczej???Chciałam byc miła i pomocna, ale po paru latach włarzenia im w d**e powiedziałam sobie dość.Dlaczego??? Bo mi i tak wszyscy tyłek obrabiali,i tak były niemiłe docinki na mój temat,każdemu sie coś we mnie nie podobalo.Jak przychodze do rodziny meża to siadam jak hrabina i mam wszystko w dupie .Chociaż teraz mają powody żeby na mnie gadac....a ja sie nie zmęcze ciągłym lataniem z talerzykami.to ty jestes wypisz wymaluj zona mego brata ciotecznego leniwa suka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
takie spędy rodzinne, kiedy to cały czas lata się z talerzami mogą dobijać. kto to w ogóle wymyślił, siedzieć i jeść przez kilka godzin

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lojejkuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu
dokladnie bleeeeee ale to chyba jest nalecialosc z czasoe kiedy ludzie nie mieli co jesc=/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dafsfsfdg
No masakra z tymi spędami, wypada coś pomóc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość garderobiana jolanda
Ja nie mam nic przeciwko rodzinom, nie powiem, zebym była wielką entuzjastką zjazdów rodzinnych, ale jes to dla mnie ok. Ale NIGDY nie zabawiam żadnych dzieci, bo normalnie mnie to nie interesuje i nie umiem tego robic - oraz nie lubię - ani nie podaję zo stołu. Uważam, że jest tam zawsze tyle osób, które są bardziej upowaznione do tego, zeby grzebac po szafkach i po garnkach, ze z ogóle tego nie tykam. Poza tym uwazam, że to jest głupi zwyczaj, że baby latają do kuchni i z powrotem, a żaden chłop nie podniesie tyłka. Dopóki wszystkie chłopy siedza - siedze i ja. Na szczeście u mojego męża jest tak, ze nie ma żadnego usługiwactwa, tylko kazdy sobie sam idzie do kuchni i bierze, co chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dafsfsfdg
Zgadzam się z opinią powyżej, osoba albo rodzina która organizuje przyjęcie powinna być świadoma tego, że nie powinna wychodzić z założenia, że ktoś jej pomoże, tym bardziej osoby z dalszej rodziny. Pomóc to można robiąc kawe czy herbatę, czy też coś przynieść z kuchni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×