Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Paweł z Wrocławia

Dupa, nie facet...

Polecane posty

Gość Paweł z Wrocławia

No dobra, będę się zwierzał :) Czuję się jak dupa, nie facet. I z tego powodu czuję się winny. I w związku z tym czuję się jeszcze bardziej jak dupa, nie facet, co pociąga za sobą jeszcze większe poczucie winy, a to sprawia że czuję się... itd. Wstyd się przyznać, ale to poplątanie frustracji i winy, sprawia, że nie mogę normalnie funkcjonować, jestem spięty, usztywniony, zamknięty i zachowuję się nienaturalnie. Mimo, że świadomie i racjonalnym umysłem uprzytamniam sobie absurd tej sytuacji, to nie potrafię wyrwać się z zaklętego kręgu emocji i obsesyjnego myślenia na temat niżej opisanej kwestii... A to wszystko ma związek z seksem z moją Żoną. Moja Żona, wraz z dojrzałością nabrawszy pewności siebie jest atrakcyjną i potrafiącą cieszyć się bujnym i różnorodnym erotyzmem, kobietą. Nie zawsze tak było - w początkach naszego związku, była nieco zakompleksiona w kwestii swojej atrakcyjności seksualnej, urody i jako kobiety w ogóle. Erotycznie, w związku z tym nie miała i nie formułowała "wymagań", a kontakt seksualny między nami polegał bardziej na Jej aktywności w zaspokajaniu moich potrzeb, nie bez mojej aprobaty i satysfakcji. Żona lgnęła do mnie, adorowała, zabiegając o seks. Jednak po niedługim czasie taka kolej rzeczy przestała mi się podobać i postanowiłem zmienić swoją bierną postawę i zacząłem mocniej adorować Żonę i czynnie potwierdzać Jej atrakcyjność, dawać jej do zrozumienia, jak mnie podnieca, itp. W ten sposób, od lat już, daję mojej Żonie pełen komfort fizyczny i psychiczny w naszych relacjach seksualnych, poprzez afirmację Jej kobiecości, zrozumienie dla potrzeb i nastrojów oraz akceptacji jej erotyzmu. Podczas zbliżeń, z pełnym zaangażowaniem z mojej strony, ku Jej satysfakcji i spełnieniu, okazuję akceptację Jej ciału, daję zarówno wszelkie wyrafinowane pieszczoty, jak i bardziej "dziką i ostrą" aktywność z mojej strony. Wszystko to z poszanowaniem Jej osoby i wczuwając się w Jej rytm i nastrój. Dzięki temu (jak sądzę), co mnie satysfakcjonuje i cieszy, widzę jak moja Żona jest dziś pozbawioną kompleksów i zahamowań, atrakcyjną, pewną i świadomą siebie, atrakcyjną, dojrzałą kobietą. Jednak, przez te wszystkie lata, zaczęły się dziać rzeczy dla mnie niepokojące i niemiłe, z którymi dawałem sobie radę, mając duży dystans do siebie i swoich emocji. Otóż coraz częściej czułem, że seks dla mojej Żony stawał się coraz istotniejszy i coraz ważniejsze dla Niej stawało się Jej zaspokojenie i dopieszczenie, a zbliżenia zaczęły się odbywać na Jej "warunkach" i wedle przez Nią wybranego "rytuału" (w zależności od nastroju). Nie byłoby w tym niczego złego, gdyby nie moje poczucie, od którego nie mogę się ostatnio opędzić i o czym myślę obsesyjnie, że sam seks dla mojej Żony powoli stał się ważniejszy ode mnie, jako osoby, jako mężczyzny. Moja Żona przestała mnie aktywnie "adorować" podczas zbliżeń, a tylko biernie wystawiać się na pieszczoty i spełnienie. Kiedy ma ochotę na seks, jest bardzo miła, zalotna i podniecająco flirtuje ze mną, lecz kiedy dochodzi "co do czego", znika większość Jej aktywności, na zasadzie: "a teraz się mną zajmij"... Żona zawsze jest wtedy silnie podniecona, co jednak nie przekłada się na czynne "adorowanie" mnie poprzez pieszczoty, czy "zainteresowanie się" moim ciałem. Dodam tu, że sprawianie przyjemności mojej Żonie jest dla mnie dużą, niekłamaną frajdą i satysfakcją, a ja nie jestem jakimś Quasimodo. Coraz częściej zdarzały się jednak sytuacje, w których po zaspokojeniu przeze mnie po prosu zasypiała. Potem oczywiście zazwyczaj z rozbrajającą czułością mnie przepraszała i obracała to w żart, jednak moja frustracja się nawarstwiała, mimo że z całych sił próbowałem to lekceważyć i zdystansować się od swojej urażonej męskości, potraktowanej np. sformułowaniem: "o mój biedny misiu, choć to Cię przytulę". Nawet jeżeli nie biorę swojej męskości całkiem serio i się z nią "nie obnoszę" i nie napinam, i nawet jeśli potem Żona postanawiała "oddać mi" straconą satysfakcję, to zawsze już "nie było to" i czułem było jedynie fizjologicznym zabiegiem technicznym i rodzajem "poświęcenia", bez erotycznego zaangażowania z Jej strony - ot po prostu: "trzeba mężowi zrobić dobrze, żeby nie miał pretensji". Niby nie powinienem narzekać, bo w końcu Żona jest świadoma również moich potrzeb, jednak ja w takich sytuacjach czuję się "wykastrowany", przez to, że mam wrażenie moja Żona "zajmuje się mną" bardziej z obowiązku i dla "odrobienia pańszczyzny" niż z podniecenia, pasji i faktu, że jestem dla Niej pociągający. Jednak przez te wszystkie sytuacje, jakoś udawało mi się przechodzić bez psychicznego szwanku i zazwyczaj po krótkim czasie, przechodziłem nad nimi do porządku dziennego. Ostatnio jednak wyjątkowo mocno przeżyłem sytuację, kiedy Żona przez całą sobotę "dawała mi do zrozumienia", że "ma wyjątkową ochotę" - była radosna, pełna werwy, czyniła nieprzyzwoite, acz miłe aluzje, zalotnie mrucząc "dobierała się" do mnie w ciągu dnia i generalnie cała była mocno rozerotyzowana. Wieczorem, długo rozmawialiśmy przy alkoholu w nastrojowej atmosferze. Kiedy doszło do zbliżenia, moja Żona była prawie nieprzytomna z podniecenia, a ja Ją pieściłem i "penetrowałem" na wszelkie sposoby (oralnie, analnie, waginalnie), ku jej wielkiej rozkoszy, w której wiła się, prężyła, jęczała i krzyczała - seks był dziki, pełen pasji i zaangażowania. Aż w końcu, nie mogąc wytrzymać już napięcia, moja Żona patrząc mi w oczy, "własnoręcznie" doprowadziła się do spełnienia, co moje podniecenie rozgrzało do białości (nigdy wcześniej tego nie robiła, podczas seksu). Po czym obsypała mnie komplementami, jaki to jestem cudowny i jak ją podniecam, osunęła się w błogość... i zasnęła. Niby nic nadzwyczajnego, mogłem przecież zrobić to samo co Ona - sam się zaspokoić, lub skończyć w niej, w trakcie zbliżenia, ale koncentrowałem się na Jej doznaniach i jak zazwyczaj chciałem przedłużyć wspólne igraszki. Ponadto znowu miałem wrażenie, że Żona pochłonięta jest w trakcie seksu wyłącznie swoimi doznaniami i rozkoszą, nie wykazując inicjatywy, by w jakikolwiek sposób spróbować mnie zaspokoić, by sprawić wrażenie, że moja rozkosz i podniecenie też jej sprawia satysfakcję. Oczywiście "udostępniała" mi własne ciało bez oporów, lecz nie wykazywała zainteresowania moim ciałem, moją osobą i moją przyjemnością. Tak oto leżałem obok śpiącej, zaspokojonej Żony czując się jak debil i kastrat. A im bardziej myślałem, co jest ze mną nie tak, że po takim seksie czuję taką frustrację i brak satysfakcji, tym bardziej zaplątywałem się we własnych myślach. Zacząłem odczuwać lęk przed porankiem, bo w tej sytuacji będąc zły na siebie, na Żonę, kompletnie nie wiedziałem jak się rano zachować. Czułem się jak wykastrowany i zmaltretowany własnymi emocjami, nad którymi przestałem panować - bardzo trudno mi przekazać tę burzę myśli i uczuć, które mnie tamtej nocy zdominowały. Jak porzucony psiak, wstałem i długo siedziałem w kuchni paląc papierosy i myślałem "co jest ze mną nie tak?" Dlaczego mnie to tak boli? Czy słusznie? A może to moja wina, że nie umiem sobie zapewnić satysfakcji w Żoną? A może to moja Żona jest egoistką? A może to właśnie ja nim jestem? Bardzo nie chciałem by następnego dnia sytuacja się potoczyła jak zwykle, kiedy to Żona zacznie przepraszać, czy nawet próbować mnie zaspokajać. Bałem się, że emocje wezmą górę i że chlapnę coś złego. Jednak Żona się nawet nie zająknęła na temat nocnych igraszek, więc zajęliśmy się zwykłymi coniedzielnymi sprawami. Przez cały dzień intensywnie myślałem i analizowałem na wszystkie sposoby sytuację i wkurzałem się że tyle czasu i energii pochłania moje zwykłe niezaspokojenie. Ale to było silniejsze ode mnie. Nie mogłem się zdystansować. Myślałem, czy by nie porozmawiać o tym z Nią, ale bałem się, że zostanie to przez Żonę odebrane jako skamlenie o seks, poza tym nie chciałem by "zlitowała" się po raz kolejny nad moim libido. I NIE chodzi mi tutaj o to, że "nie miałem orgazmu i jestem obrażony". Aż taki małostkowy nie jestem. Po prostu już nie wiem jak się teraz zachowywać i jakie relacje przyjąć z Żoną. Naprawdę bardzo mi zależy, by Ona znalazła swoją radość również w aktywnym zaspokajaniu mnie, jako ja to czynię, a nie tylko "dawania mi możliwości zaspokojenia siebie", poprzez zaspokajanie jej. Mnie bardzo podnieca fakt, że moja Żona jest podniecona, a moją Żonę też podnieca to, że Ona jest podniecona :) A ja chciałbym czuć, że to ja jestem dla mojej Żony podniecający, a nie sam seks, jeżeli w ogóle rozumiecie moje skomplikowane wywody :) Nie wiem przy okazji, czy to nie jest przypadkiem moja histeria i jakieś kompleksy. Kompletnie się pogubiłem i nie wiem co mam zrobić - jestem pełen wątpliwości. Chodzę zły, spięty i straciłem kompletnie szacunek do siebie. Czuję sie wykastrowany i w tej sytuacji im bardziej pragnę mojej Żony, tym bardziej boję się to okazać, bo obawiam się, że zrobię z siebie niemęskiego dupka, żebrzącego o seks, a Żona z litości mniej lub bardziej aktywnie mi się odda z cierpliwością i bez zaangażowania. Przeraża mnie taka perspektywa. Starałem się być szczery w swoim zwierzeniu - może Wy dostrzeżecie w nim jakąś wskazówkę, co mam robić i jak się zachowywać w tej sytuacji, może poradzicie mi na podstawie własnych doświadczeń, jak się wydobyć z takiego impasu, a może po prostu skomentujecie i powiecie co sądzie o postawie mojej lub mojej Żony, jak Wy to widzicie. Bardzo proszę o jakąś pomoc, bo czuję, że się rozsypuję, jako facet... P.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chybaś zdurniał
jak myślisz że ktoś to przeczyta 💤

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddddddddd
poeta sie znalazł zbij konia a nie sie żalisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja s
co zrobić? tylko i wyłącznie z nią porozmawiać, powiedz jej to wszystko co tu napisałeś , co cię boli , czego oczekujesz, jak byś chciał , itd , mądra kobieta zrozumie i wyciągnie wnioski , mężczyżni wbrew pozorom też oczekują czułości i zainteresowania powodzenia a jak to nie odniesie skutku to parę razy zrób tak jak ona, myśl tylko o sobie a potem spytaj jej jak się czuła, no chyba nie będzie zadowolona rozmowa to podstawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja przeczytałam....
następnym razem przeleć ją i się spuść bez tych wszystkich pierdół....bądź zaspokojonym egoistą odwróć sie na bok i zaśnij :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uff... dobrnęłam do końca :classic_cool: A próbowałeś rozmawiać z żoną o tym? Postaraj się wytłumaczyć jej jak sie czujesz, gdy ona nie chce sie toba zajmowac, tylko traktuje Cię jak obiekt do zapokajania swoich pragnień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paweł z Wrocławia
Oczywiście, że można w dwóch zdaniach :) Czuję, że moja Żona jest egoistką w łóżku - swoje zaspokojenie traktuje z pełnym zaangażowaniem i serio, a zaczyna zupełnie pomijać moją przyjemność i satysfakcję: często zasypia, kiedy jest już zaspokojona, a ja zostaję ze wzwodem i głupimi myślami. Boję się pomówić o tym z Nią, bo nie chcę żeby robiła coś z litości i bez erotycznego zaangażowania - zależy mi na tym, by podniecające dla niej było również sprawianie mi przyjemności i sam fakt obcowania ze mną. Teraz OK? P.S. Powyżej przytoczyłem pikantne szczegóły za to :) Poza tym chciałem obszernie i wyczerpująco opisać temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uważasz, że jesli powiesz jej o co chodzi zacznie się zajmować toba z litości??? A może ona nie widzi problemu, bo tak jest jej dobrze i myśli, ze tobie też, a gdy jej wytlumaczysz, to zrozumie i zmieni swoje postepowanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malami1234
Jak czytałam o początkach waszej erotycznej przygody, czułam się tak, jakby ktoś pisał o mnie. Później szczerze mówiąc do seksu podchodziłam tak jak Twoja żona. U mnie nie miało to związku z tym, że partner nie był dla mnie atrakcyjny lub mnie nie pociągał, wręcz przeciwnie, z tym, że tak jak gdzieś napisałeś, najbardziej podniecała mnie świadomość bycia podniecającą:P Tak jak Twoja żona kusiłam, byłam zalotna, podejmowałam flirt, by później wyciągnąć się na łóżku lub innym sprzęcie i łaskawie pozwalać, żeby mój facet spełniał się pieszcząc takie cudo jak ja:P Mnie wyleczył z Tego mój facet. Odpowiadał na moje zaczepki, flirtował, ale nie robił nic ponadto co robiłam ja. Chcąc nie chcąc musiałam wziąć sprawy w swoje ręce i teraz jest już ok. Tak myślę:) Poza tym uwielbiam patrzeć na mojego mężczyznę w ekstazie i teraz chyba nawet ja jestem tą aktywniejszą stroną..i obydwoje jesteśmy zadowoleni w pełni. Wracając do Twojego problemu, moim zdaniem wszystko z Tobą w porządku. Trudno mi pomóc Ci w jakiś sposób, bo Twojej żony nie znam. W każdym razie życzę powodzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja s
no chłopie , jak żona kocha to żadnej łaski nie robi , że będzie o ciebie dbać w seksie, nie dołuj się tak bardzo bo wpadniesz w seksualną frustrację a wiesz czym to się kończy pogadaj i tyle , nie bój sie przecież cię nie pogryzie a jak się obrazi to głupia jest i tyle o!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pawle mogę się z toba umówic
na sex. będziesz w pełni zaspokojony, to moge ci zagwarantować!!!! ja nie odwróce się do ciebie plecami i nie pójde spać po osiągnięciu orgazmu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chcesz się przekonać, co dla Twojej żony jest ważne? Zerżnij ją, robiąs sobie dobrze jej ciałem. Potraktuj ją przedmiotowo a nie podmiotowo. Takie szybkie ruchanko przed śniadaniem. Możesz jej powiedzieć, że masz ochotę ją zerżnąć i po prostu zrób to. Spuść się a potem - w zależności od sytuacji - doprowadź ją do orgazmu pieszczotami. Jeśli się oburzy albo odbierze to w jakiś negatywny sposób - to znaczy, że ważniejszy dla niej jest seks a nie Ty. Ja właśnie w ten prosty sposób się przekonałem co a raczej kto jest ważny dla mojej partnerki. Zawsze dbałem o to, żeby to ona miała satysfakcję i jej orgazmy dawały mi poczucie zaspokojenia, mimo że sam czasem nie dochodziłem. Ale któregoś razu tak jakoś wyszło, że ją zwyczajnie przeleciałem, mysląc o sobie. Była wniebowzięta:) Później powiedziała, że bardzo chciała abym kiedyś ją \"wykorzystał\", tak egoistycznie i tylko z myślą o sobie. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paweł z Wrocławia
@malami1234 Dzięki za Twojego szczerego posta, bo ja już myślałem, że to moje jakieś urojenia, że mogą być kobiety, które w ten sposób podchodzą do seksu i siebie, a żadna babeczka się jeszcze nie przyznała w mojej przytomności, że lubi (lubiła) się "podkręcać sama sobą". Jeszcze raz dzięki! P.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czołem Moim zdaniem powinieneś zachować się jak partner malejmi. Nie rób nic ponadto co Twoja żona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paweł z Wrocławia
@pawle mogę się z toba umówic to cieszy, że "wzruszyła Cię moja historia" :) Jednak pozwól, że zanim się z kimkolwiek umówię na "seks bez zobowiązań", to najpierw spróbuję wyprostować sytuację w moim małżeńskim "seksie ze zobowiązaniami", co mnie w tej chwili nieporównanie bardziej interesuje niż pojedyncza przygoda. Z całym szacunkiem dla Twojego poświęcenia i zaangażowania. Prawdziwe "siostry miłosierdzia" (nie te, którym się płaci) nie raz, kiedy byłem jeszcze wolny, dawały mi wiele szczęścia i pomocy. :) P.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malami1234
Wiem, że to ewidentnie głupio brzmi..no ale bycie podniecającym dla kogoś też może być podniecające:) Jak mój mężczyzna uciął mi moją sielankę, to początkowo miałam do niego o to ogromne pretensje, bo w mojej wizji kobieta miała być tą piękną, która wystarczy, że jest i pachnie, a facet musiał to doceniać, bo przecież byłam taka dla niego i na pewno każdy inny zdrowy facet skorzystałby... Więc początkowo seksu nie było w ogóle, bo ja czekałam, aż on łaskawie coś zrobi, a potem kiedy on już "pękał" i wchodził znów w mój schemat, często nie zgadzałam się na nic, bo w głowie mi się nie mieściło, że ja mam być na jego zawołanie (wcześniej mnie nie chciał a teraz co? Przypiliło i mam lecieć! O nie....) Po jakimś czasie dopiero przemyślałam sobie wszystko, pogadałam z odpowiednimi ludźmi... Oczywiście wcześniej nie obyło się bez kłótni. Strasznie rozgoryczona chodziłam tym brakiem zainteresowania z jego strony, więc bywałam np. złośliwa. Wypomniałam nieraz mojemu, ze w ogóle go nie pociągam, że co z niego za facet,itp., a on mi zawsze odpowiadał coś w stylu, a Ty masz ochotę? Kiedy Ci odmówiłem, czy cuś...i fakt faktem takiej sytuacji nie było..bo choć zaczynałam zabawę, to później czekałam na jego reakcje. Teraz wiem, że zachowywałam się dziwnie, ale młoda byłam i głupia:P Również proponuję rozmowę z Toją Żoną, choć chyba gdyby mój facet wtedy powiedział mi jak on widzi moje zachowanie, poczułabym się urażona i wkurzona i nie wiedziałabym albo nie chciała wiedzieć o co chodzi..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwudziestoparolatka ...
twoja żona jest EGOISTKĄ. następnym razem przeleć ją szybko bez żadnych pieszczot, tak żebyś to ty miał orgazm. może to, jak ona się wtedy poczuje, będzie punktem wyjścia do poważnej rozmowy. powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fleksiczka
dokładnie przeleć ją zaspokajając siebie :) nie wyobrażam sobie, że mój facet podczas seksu miałby nie skończyć :( okropne po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hsjsi
wiesz, ja tu nie widzę porozumienia między wami. T sobie coś tam planujesz, a ona pewni nwet nie ma pojęcia, co ci w głowie siedzi i egoistycznie skupia sie na soie. Powinieneś dać jej o sobie znać, mówić jej, dawać do zrozumienia, ze potrzebujesz jej uwagi. Nie sluchaj kolegów i nie próbuj zaspokoić tylko siebie, poczuje się jak szmata i zacznie znowu tobie usługiwać. Moż to i zadziała, ale z tego co czytam, wyglądasz mi na dojrzalszego faceta, który potrafilby znależć lpszy sposob. jak tam wolisz. Ty bedziesz odpowiadal za swoje czyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uysgdis
kiedy to czytam, to czuję jakbym sama to napisała, tyle że z perspektywy dziewczyny. analogia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ŁYNA UND GANGES AND NIL
Nie chce mi się tego wszystkiego czytać! Mało mnie to obchodzi, a nawet zwisa w sumie! Do bani nic nie bierz człowieku!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, nie jesteś "Dupa nie facet"... Gdyby tylko tacy "dupa nie faceci" chodzili po ziemi, nie istniało by pojęcie nieszczęśliwego związku. Czytam Twój post myśląc, jakie mogą być powody zmiany zachowania Twojej żony.. I jeden z pewnością przychodzi mi do głowy. A jeśli nie jest ona osobą z natury aktywną w łóżku, a była taka jedynie przez kompleksy związane z brakiem doświadczenia? Być może też przechodzi obecnie jakąś burzę hormonalną, stąd jej inne podejście do spraw seksu? Jeśli, za radą poprzednich forumowiczów, faktycznie ochłodzisz wasze relacje, ona najpewniej zacznie podejrzewać Cię o zdradę. A tego chcemy uniknąć. Więc zaskocz ją, pokaż jej że nie poznała jeszcze wszystkich niespodzianek, jakie dla niej masz. Być może jest też i tak, że ona, nie zdając sobie sprawy, jaką przyjemność może przynosić prawdziwy seks partnerski, zwyczajnie zachłysnęła się płynącymi z niego doznaniami, zapominając o Tobie. To jednak niesie za sobą zagrożenie, że zacznie ona rozdzielać sprawy seksu i uczuć, szukając ich poza domem. To co opisałeś to relacja piękna, i - najwidoczniej - silna, więc prawdopodobieństwo tego jest nikłe, ale nie żadne. Proponuję też wybadać, czy żona w międzyczasie nie zmieniła towarzystwa, i nie trafiła w krąg koleżanek które "najlepiej wiedzą, jak wychować sobie faceta" A co Ty możesz zrobić w tym wypadku? Zmień coś w waszym życiu erotycznym i codziennym. Pokaż jej, że nadal ma powody by się starać o Ciebie. Zaszalej troszeczkę, kup nowe, modne ubrania, nowe perfumy w jej ulubionej nucie, odwiedź fryzjera... Na początku zapewne zaskoczysz ją nieco i zacznie doszukiwać się śladów włosów na marynarce, ale gdy zauważy, że Twój zapał i zainteresowanie nie zgasły, najpewniej sama na powrót doceni Twoją atrakcyjność i zechce się nią nacieszyć. Pawle, życzę powodzenia. Jeśli chcesz porozmawiać o tym szerzej, jako że cenię to co pisałeś wyżej, moje gg 37990739 - i nie jest to oczywiście żadna oferta spotkania, randki ani nic w tym stylu :) a jedynie propozycja rozmowy - gdyż jak widzę po niektórych komentarzach, róźnie z tym bywa tutaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czaaarnulka
Hahaha... O ironio... U mnie jest odwrotnie... Jestem z mężczyzną 5 lat i NIGDY nie miałam orgazmu... Po latach dopiero odkryłam dlaczego, otóż za dobrze miał. Każda jego prośba była spełniana, a nawet bez prośby, z czystej chęci zaspokojenia ukochanej osoby. Tylko malusi problemik- w jedną stronę za długo nie podziała... Współczuję wszystkim tym, którzy mają partnerow-egoistów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×