Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość rybka welonka

czy znacie ludzi którzy z wyboru nie pracują?

Polecane posty

ale przeciez to zalezy od kobiety. jedna będzie się realizować, spełniać i czuć szczęśliwa i dowartościowana gotując w domu obiady i podsuwając wyprasowane koszule męża pod nos, inna do poczucia spełnienia potrzebuje konatktu z innymi ludźmi niż mąż i dzieci i satysfakcjonującej pracy zawoodwej. Najgorsze w zyciu jest robienie czegoś wbrew sobie. Druga sprawa, że polskie prawo jest do kitu, jeśli chodzi o bobiety będące w domu. W przypadku puszczenia w trąbę przez faceta, zostaje prawie bez niczego - np. w Niemczech facet musiałby jej potem zapewnić godziwe życie. U nas zostaje (przy dużym szczęściu) najwyżej z przyzwoitymi alimentami na dziecko, na siebie musiałaby długo o alimenty walczyć i dostałaby grosze. A mając np. 40 lat i brak doświadczenia zawodowego - nie dostanie nawet pracy kasjerki w Tesco :(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam wrażenie ,że panuje tu jakiś stereotyp.Kobieta która nie pracuje i jest na utrzymaniu męża,jest od niego uzależnioną a on wydziela jej drobne na zakupy i od czasu do czasu pozwala jej na szaleństw typu błyszczyk albo nowe buty.Ludzie,dajcie spokój.Nie obrażajcie innych tylko dlatego,że ich sposób życia różni się od waszego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobra zonka6545
ja rowniez nie pracuje bo jestem obecnie w ciazy , ale wczesniej pracowalam jako kierowniczka w sklepie i niezle zarabialam ale teraz jak sobie mysle ze miala bym tam wrocic o niedobrze mi sie robi i nie zrobie tego , wole zostac z moja corcia do czasu jak pojdzie do szkoly ( czyli za6 lat). Moja mam intensywnie pracowala kiedy ja bylam mala i pamietam co czulam przez jej ciagla nieobecnosc w dmu nie zamierzam zafundowac tego wlasnemu dziecku. Moj maz zarabia tyle ze nie musze chodzic do pracy a poza tym zam duze oszczednosci z czasow kiedy pracowalam. Mysle, ze kobiety ktore tak potepiaja inne kobiety ktore nie pracuja tak narawde im zazdroszcza bo same chcialyby zostac w domu ale nie moga bo sytuacja ekonomiczna w domu im na to nie pozwala. Sama uwazam ze mam duzo szczescia ze nie musze pracowac i mam zaradnego meza a nie jakiegos kapcia ktory ni e potrafi zarobic na rodzine. A ZUS place sobie sama :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też po urodzeniudzieci dość długo nie pracowałam i wcale nie czułam się z tego powodu gorsza czy mniej zaradna. A dzięki tym pierwszym latom spędzonym z dziećmi dojrzałam psychicznie, wyrobiłam w sobie poczucie odpowiedzialności za to co robię( wcześniej raczejmi go nie miałam), nauczyłam się dobrze organizować sobie czas, bo gdy pracowałam jeszcze jako bezdzietna panna miałam z tym spore problemy(wiadomo młodosć, imprezy, towarzystwo, rano nieraz straszny kac co wcale nie pomagało mi skupić się na pracy). Więc wbrew temu co tu niektóre piszą lata spedzone w domu na wychowywaniu dzieci rozwjaja osobowość, a już na pewno pomagaja dojrzeć, dorosnąć. Ja po latach spedzonych z dziećmi teraz na pewno jestem lepszym i bardziej odpowiedzialnym pracownikiem niż wcześniej, zanim je urodziłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czego zazdrościć - siedzenia
siedzenia w domu z dzieciakiem? żal...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Owszem ja znam... Dziewczyne, ktora jest na 2 roku studiow i jest na utrzymaniu rodzicow. W tym nie ma jeszcze nic zlego. Ale gdy zapytalam ja o plany na przyszlosc, czy zamierza dlaej robic jakis inny kierunek czy isc do pracy to powiedziala, ze planuje robic jakis inny kierunek, bo wtedy dalej rodzice jej beda placic za szkole i nie bedzie musiala isc do pracy;/ Nie potrafie zrozumiec takiego podejscia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ariadna moje imie
Ja nie pracuje zawodowo. pieniadze mam bo wynajmuje lokal robie to co lubie.. moje hobby to fotografia , i wcale nie bylabym szczesliwa gdybym musiala co rano zapierdzielac do roboty ..bo zycie jest ciezkie... dla mnie zycie to zabawa..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jem kupencję
ja mam 34 lata, nie robię, mieszkam z mamą i jem za jej kasę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze nie wiedzialyscie tego al
ale pieniadze męza sa tez pieniedzmi zony i nikt tu na nikim nie zeruje ja mam 31 lat i nie przepracowalam ani dnia, najpierw do 23 r.z. jezdzilam po swiecie, potem zaczelam studia zaoczne, w miedzyczasie wyszlam za maz, teraz koncze aplikację, najpierw utrzymywali mnie rodzice, teraz mąz :D i nie mam z tym problemu. Mimo ze nigdy nie pracowalam stac mnie na wyjazdy zagraniczne, dobre kosmetyki i ubrania i wiem tez ze to najbardziej wkurza ludzi, nie pracuje a ma :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uwilebiam takich ludzli
Sama taka jestem. korzystam z zycia ile wlezie. A pracusie robia na mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a to leniwe bestie są

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja znam i to duzo i co z tego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak czytam niektóre wypowiedzi to pusty śmiech mnie ogarnia. jakie równouprawnienie??? w jakimś tam tylko procencie to działa a u reszty wygląda to tak, że facet pracuje ale niestety nie zarabia na tyle by utrzymac rodzinę (nie mowie tylko o opłatach i jedzeniu ale o tzw. godnym życiu) więc kobieta idzie do pracy. dzięki temu zapieprza na 2 czy 3 etaty a wszystko po to by żyć na jakimś sensownym poziomie - bez luksusow. tak to wygląda to wasze równouprawnienie teraz. facet chodzi do pracy a w domu odpoczywa (znam mnóstwo takich rodzin). w wielu kwestiach wiadomo ze kobieta lepiej i łatwiej jej przyjdzie zajac sie pewnymi rzeczami. lepiej dba o dom i dzieci. w dodatku w większości kobieta zarabia przeważnie gdzieś z 40% mniej niż facet. wiem ze zaraz odezwa sie panie na stanowiskach ze wcale nie, ale pisze tu ogólnie. ile jest kobiet pracujących w sklepach, restauracjach itd... tzw. fizycznych - mnóstwo. pracuja ciezko za marne grosze a w domu od wejscia do wieczora kolejna robota. nie no super. naprawdę. niczego tu nie demonizuje ale zgadzam się z niektorymi wczesniejszymi wypowiedziami. chory system. kobieta dba o domowe ognisko, wspiera faceta, opiekuje sie wszystkimi a na starość dostaje kopa bo przeciez ona całe życie nic nie robiła. naprawde brawo. swoją droga same kobiety sie w takie zycie wkrecaja wlasnie tym krzyczeniem o równouprawnieniu. porażka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
znam. i z czasem zmieniłam podejście do tej kwestii. ludzie są różni - wiadomo. są i takie kobiety co chcą i pna się po szczeblach kariery. wiecie - lekarki, siedziny, adwokatki, księgowe itp... ale ja osobiście to może z kilka osób takich znam. jestem typem domatorki. lubię i bardzo dbam o dom. pracę zmieniłam kilkukrotnie i mimo ze mam studia (jak wiekszosc) i całkiem niezly fach w ręce to zawsze trafiałam na problemy w pracy. wiem ze to nie kazda ale pisze za siebie. a to problem z umowa. a to problem z wyplata. ciagla nagonka na kursy i doszkalania kosztem czasu i zycia rodzinnego za czym nie szly zadne pieniądze ani nawet lepsza pozycja w firmie. puste frazesy. a w ogóle jeszcze to chyba bylo najlepsze zatrudniajac sie do pierwszej pracy niby zartem mialam wielokrotnie powtarzane zebym przypadkiem za szybko nie zaszla w ciążę. moze ja mialam do tych prac pecha - nie wiem. ale generalnie doszlam do tego (pracuje w zawodzie 14lat) ze wszystko sprowadza sie do zapieprzania dla pracodawcy i ze nie ma ludzi niezastąpionych. a każda praca z czasem wychodzi bokiem. jednak pracuje bo glupio by mi było ot tak siedziec w domu choc to lubie a tez i sporo zainteresowań mam. gdybym miala taka możliwość zdecydowałabym sie w momencie. dawno do tego doszlam. praca mnie nie okresla. tylko zarabiam pieniadze. i podejrzewam ze ma tak 90% kobiet. zresztą jaka to przyjemność zrywać sie rankiem biec do pracy i 8h siedziec w zaduchu z innymi podobnymi sobie. chociaż tu akurat pisze o sobie :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Teraz nawet do pracy na szmacie patrzą czy człowiek ma maturę, gdzie wcześniej pracował i czy zna sie na rzeczy. Przecież praca powinna być przyjemnością, rozwijać... Lepsze jest leżenie w domu i oglądanie seriali, sprzątanie i gotowanie- owszem to jest też ok, ale w połączeniu z pracą daje wyśmienite rezultaty." HA - HA - HA :D matura doświadczenie w myciu podłóg... :D 'wyśmienite rezultaty' :D ktoś ma tu niezły ból doopy. osiągasz wyśmienite rezultaty? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znam siebie niepracuje i do pracy sie niewybieram maz mi niczego nie wydziela mamy wspolne konta i kazdy wydaje na co chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3 lata siedziałam w domu . Dodam, że nie wychowywałam żadnych dzieci, nie sprzątałam, nie gotowałam. Żyło mi się świetnie na koszt bogatego męża. Okazjonalnie lapałam fuchy wyjazdowe jako tłumacz, ale tylko takie ekstra, bo mogłam olewać wszystko co mnie nie interesowało. Do pracy w końcu wróciłam, ale tylko na 1/3 etatu i to są idealne proporcje. Nie mówiąc o tym jak się super pracuje jak wiesz, że w każdej chwili możesz to olać. Ludzie mają straszny ból tyłka jak ktoś nie pracuje, a powodzi im się dużo lepiej, ale to już ich problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
znam. kiedyś bardzo krytycznie podchodziłam do tematu ale poznając sytuację bliżej stwierdzam z czasem że nawet jestem w stanie to zrozumiec. osobiście w rodzinie i wsrod znajomych nie brak u mnie żon i matej nie pracujących z wyboru ale także np. dorosłych dzieci na utrzymaniu rodziców. sama się przekonalam na własnej skórze jak to "łatwo znaleźć pracę" mimo iż moje cv jest naprawdę okazale bym powiedziała. wiem ze temat głównie tyczy się matek pozostających z dziećmi ale łatwo jest oceniać sytuację po pozorach. poza tym u mnie wśród znajomych i rodziny to nie zawsze jest taki 100% wybór. zwykle wynika to z czegoś. córka mojej siostry np. młoda dziewczyna nigdzie sie nie moze zalapac na dlużej bo albo jej proponuja jakies staze za śmieszne pieniadze albo umowa śmieciowka tzw. albo sie okazuje ze zaraz zaczyna sie wykorzystywanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wielu ludziom (jakkolwiek to absurdalnie zabrzmi) nie oplaca sie pracowac za proponowane śmieszne pieniadze kiedy maja takie a nie inne zobowiązania do tego przedszole szkola dojazdy - wychodzi na 0 lub na minusie - serio. sama pół życia wierzylam w zasadę bez pracy zycie nie ma sensu ale teraz już mi przeszło. albo sama też to wiele razy słyszałam. a sporo czasu pracy szukalam. wez byle co. czy myślicie ze osoba z wyzszym wyksztalceniem z zainteresowaniem zawodowym np. załóżmy fotograf (bez znaczenia kobieta czy mężczyzna) pojdzie do sprzątania czy na taśmę produkcyjną jeżeli nie przymiera głodem? serio? bo jest jakiś mus pracy? i co to w ogole jest za gadanie ze kobieta bez pracy to pasozyt bo żyje na utrzymaniu męża. sama sie zdziwiłam ale naprawde wielu mezczyzn samych z siebie chce być zywicielami rodziny. chca mieć posprzatany dom, wyprane gacie, obiad na stole i zadbane dzieci o ile takowe mają. niestety najczesciej jest to nie do pogodzenia bo skoro kobieta chodzi do pracy to nie dla rozrywki czy ze jej sie nudzi ale tez ma tam przezycia, stresy, nerwy, tez bywa wykończona i wkurzona (nie wszystkie panie pracuja w biurze sa tez inne prace choc osobiscie znam tez kilku mężczyzn ktorych praca za biurkiem meczy niesamowicie tak bardzo ze nie maja sily po pracy z dzieckiem pobyc). kto chce niech pracuje kto nie chce to nie. absurdem tez jest to ze non stop wymysla sie ulepszenia techniczne (jestem po 40 i widze jak to szybko poszło do przodu w wielu dziedzinach) i robi sie redukcje etatów zastepujac ludzi maszynami a w urzedzie pracy proponuje im sie dodatkowe kursy i inne p*****ly wmawiając im ze sa do d**y bo bez pracy to życie nie ma sensu. ze musza pracować. no ale przeciez pracowali i chcieli nawet wiec w czym problemy? poza tym jezeli ktos nie chce pracować i ma swoje powody i nie wyciąga ode mnie kasy to w czym ja mam miec problem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
znam takich ludzi. sama też kombinuję aby przestać pracować i być na utrzymaniu męża. powód? nienawidzę swojej pracy i wszystkiego z nią związanego: ludzi, wstawania bladym świtem, spędzania tam tylu godzin, żenujących żarcikow, plotek itd... oczywiście jak większość tyram za marne grosze :/ chciałabym miec możliwość opłacenia sobie niezbędnych składek i zeby nikogo nie interesowało dlaczego nie pracuję. jestem domatorka i chciałabym być po prostu panią domu. sprzątać, prać, gotować. poki co nie uklada nam się za dobrze bo bez przerwy się kłócimy. moj mąż jest z rodziny w ktorej jego mama nie pracowała tylko zajmowala sie domem. kompletnie nie ogarnia ze ja po pracy tez jestem zmęczona i wkurzona. i nie mowcie mi tu o podziale obowiązków bo u nas od 10 lat jest ciągła walka bo inaczej tego nazwac nie mozna. o byle co. on chce byc zywicielem rodziny. takim się zresztą widzi bo taki model wyniósł z domu ale niestety za mało zarabia aby na wszystko starczyło więc poki co nie stac nas zebym mogla rzucic to w cholere. o dziecku w ogóle nie myślę choć mąż namawia bo gdybym miała wrócić do pracy po macierzyńskim a potem wszystkim się zajmować i praca i domem i dzieckiem to bym nie dała rady. często wracam tak padnieta że ide sie tylko myć, zjem jakas kanapke i od razu ide spać. no i te kłótnie o obowiazki domowe. jakbym miała czas i siłę to bym nawet o wynoszenie śmieci męża nie prosiła. a tak to on nic nie zrobi ja siła woli ostatnią często i jest jak jest. jestem potwornie zawiedziona jak to wszystko wygląda. ludzie powinni mieć wybór. może ktos powie - zmien pracę. niestety to tak nie dziala. szukam, pytam, dowiaduje sie ale lepszych perspektyw w mojej okolicy od dawna juz nie ma. a ja "takich" znajomości nie posiadam. poza tym nie widze niczego złego w byciu pania domu. komu to przeszkadza? kogo to boli? czy kobieta jest cos warta jak zapieprza na 2 czy 3 "etaty" jest wściekła i umeczona i nie ma sily sie chocby sobą zajac a gdzie dopiero innymi? czy to ma sens?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×