Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość trelemorele..

co byscie poradzili w takiej sytuacji? policja prokuratura ?

Polecane posty

Gość trelemorele..

Sprawa w wielkim skrócie wygląda tak. Byłam z chłoapkiem prawie 5 lat. jednak od 2 lat próbuje się z nim rozstac. tzn do tej pory próbowałam ale zaraz po nowym roku teraz podjęłam ostateczną decyzję ze odchodze. i zaczęło się moje piekło. ale najpierw powiem jak wyglądał zwiazek. nie byl od początku idealny jak kazdy zwiazek. ale bylam slepo zakochana i wierzylam w to ze i on mnie kocha.dla niego w imie milosci zrezygnowalam ze swoich znajomych. ze swoich pasji. ograniczał mnie na kzdym kroku. wiecznie sprawdzal. i wtedy mi to nie wydawalo sie zle. to byl moj pierwszy partner. wiec myslalam ze jest zazdrosny, ze poprostu chce wiedziec co jego dziewczyna robi. czasami zdazalo mu sie mnie szarpnac, uderzyc. pozniej na kolanach blagal ze nie chcaił ze przeprasza, ze mnie kocha. to wszystko trwalo do momentu az zaszlam w ciaze. czyli przez ok 3 lata. on zaczal szalec ze to nie jego dziecko itp itd. wtedy przejrzałam pierwszy raz na oczy. skoro tak zareagowal to znaczy ze jednak mnie nie kocha. postanowiłam ze odejde od niego. i tak tez sie stalo. niedlugo po tym poronilam. akurat ani przez niego ani z innych przyczyn. los tak zadecydowal. on sie dowiedzial o tym i byl przy mnie. ja go przyjęlam spowrotem. byl bo byl. wydawalo mi sie ze go kocham. poza tym potrzebowalam wsparcia. i wrocilismy do siebie. kiedy juz troche ochłonęłam po poronieniu i on to zauwazyl znowu zaczely sie wyrzuty ze to nie bylo jego dziecko, ze niby go zdradzilam a wcale tak nie bylo. po kilku miesiacach chciałam odejsc. powiedzialam dlaczego. ze przez jego zachowanie. obiecal ze sie zmieni. prosil o ostatnia szanse. wiec ok. dosatl ta szanse. pozniej pod wplywem alkoholu mnie pobil. wtedy zaczelam probowac sie uwolnic od niego. powiedzialam ze odchodze. zaczal mnie zastraszac ze mnie zabije, ze nie bede miala juz zycia. ze albo z nim albo wogole. balam sie o swoje zycie wiec wrocilam do niego. przez chwile bylo calkiem dobrze. pozniej zaczal pic i zaczaly sie powtarzac takie sytuacje. ja odchodze on grozi, straszy, bije. kilka razy nawet wyciagnal noz.zawsze jednak byly to sytuacje kiedy bylismy sami. nie raz zmuszal mnie do wspolzycia. zylam w starchu. balam sie komukolwiek o tym powiedziec. wstydzilam sie. juz wtedy rozumialam ze to jest chore. jednak nie bylam na tyle silna aby poczynic jakies kroki. nie mialam wsparcia. przez niego odsunelam sie od rodziny i znajomych. powoli on zaczal mnie tak traktowac przy innych osobach. potrafil mnie uderzyc. zwyzywac. zaczelam lapac depresje. w koncu na poczatku tego roku napisalam mu sms ze z nami koniec. nic nie odpisal. myslalam ze dal mi spokoj. jednak sie mylilam. zaczelo sie pieklo. zaczal przychodzic pod moj blok. zaczal przyjezdzac. zaczal pisac mi dziwne smsy. wystawal pod blokiem. krzyczal ze mnie zabije jak nie wyjde. dostawalam tez takie smsy. sledzi mnie. jezdzi za mna. jestem juz na skraju zalamania. nie moge wyjsc normalnie z domu bo wiem ze on gdzies jest. boje sie zostawac sama w domu. na szczescie mam czujnych sasiadow.- ale bylo kilka sytuacji kiedy dobijal sie do drzwi i to oni go przepedzili. kilka razy stal pod blokiem ze swoim psem i jak raz wyszlam to poszczul psa na mnie i wbiegl z nim do klatki ale akurat moja sasiadka byla to zrezygnowal a moze sie przestraszyl i dal sobie spokoj. i tak to sie ciagnie... ostatnio nawet zazadal ode mnie pewnej ceny za rozstanie. pierwsza rzecza ktora sobie zazyczyl to to ze mam zajsc w ciaze urodzic mu dziecko i mu je oddac. i bede miala spokoj. druga rzecza ktora sobie zazyczyl to dal mi dwa dni na zalatwienie 30 tys zl. i jak mu dam pieniadze to on da mi spokoj. moi kolezdy go troszke postraszyli, pogrozili mu jak widzieli ze byl w poblizu. moi bracia tez zajeli sie ta sprawa. ale po kazdej takiej \"interwencji\" jest gorzej. wiem ze powinanm to zglosic na policje. jednak jakos nie chce mu bardziej szkodzic. ma wyrok w zawieszeniu. a jak bym mu zalozyla sprawe to niestety ale wyszlo by wszystko i narkotyki, i sterydy. w zwiazku z tym mam do was pytanie. czy jest jakas inna mozliwosc rozwiazania tej chorej sytuacji? a jezeli nie to moze orientujecie sie jak to wyglada jezeli bede zakaldac taka sprawe. swiadkow mam sporo. i co najwazniejsze nie sa spokrewnieni ani ze mna ani z nim. tzn jest kilka osob spokrewnionych ale to jest moze 5 osob na jakies 20. poza tym co bedzie jezeli jego rodzina bedzie zeznawac przeciwko mnie i zaprzeczac wszytskiemu. jak beda brane ich zeznania. jego brat i siostra juz zapowiedzieli ze jak zaloze sprawe to oni mi zaszkodza. i jak dlugo bedzie toczyc sie takie postepowanie? chciałabym aby to skonczylo sie jak najszybciej. i jaki moze dostac wyrok. i czy np bede mogla wystapic o sadowny zakaz zblizania sie? i jeszcze cos. podejrzewam ze chyba bede musiala skorzystac z pomocy psychologa. zaczelam miec leki. zrobilam sie nerwowa. zasypiam po srodkach nasennych. mam koszmary senne. na kazdy dzwiek telefonu, pukanie do drzwi, kroki na klatce czy juz nawet warkot silnika za blokiem popadam w poploch i panike. z domu nie wychodze sama. i jak wychodze to naprawde wtedy kiedy musze. i w zwiazku z tym czy np jak bym podjela teraz takie leczenie i lekarz by przed sadem np stwierzdil ze to przez niego to czy mialoby to wplyw na wymiar kary? i to juz bedzie chyba ostatnie najbardziej nurtujace mnie pytanie. czy jak pobil mnie kilkakrotnie. i nie robilam obdukcji. mam tylko swiadkow zdarzenia to czy sad to wezmie pod uwage? z góry dziękuję za odpowiedzi i rady. i prosze nie piszcie mi zebym wpisala w google, czy inna wyszukiwarke albo poradzila sie kogos bo juz to robilam. policja rozklada rece i nie potrafi mi zbytnio odpowiedziec na te pytania. w internecie znalazlam cala mase informacji ale wszytsko dotyczy rodziny. a ja z tym draniem nie jestm spokrweniona w zaden sposob. my bylismy tylko para. a pozatym tak predzej zanjde osoby ktore mialy podobna sytuacje lub spotkaly sie z nia wsrod rodziny i znajomych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trelemorele..
to nie moj tekst , wlasnie go przeczytalam i chcialam jej pomoc ale nie wiem jak, nie znam sie na prawie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tu szukaj
rodzina to zgodnie z zapisami ustawy o pomocy społecznej i o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie nie tylko osoby pozostające w związku małżeńskim - szukaj pomocy w centrum interwencji kryzysowej dla ofoar przemocy domowej , zadzwoń na niebieska linie - ogólnokrajowy numer, poszukaj jakiejś fundacji, która zajmuje sie tym tematem- tam znajdziesz porade prawną, psycholkoga itp. Zanim spotkasz sie z nim w sadzie musisz przejść terapię bo inaczej bedziesz na rozprawie jak galareta - wyjdziesz na histeryczkę a po drugiej stronie bedzie kto? - elegancki, opanowany, spokojny gośc który będzie mówił do pani sedzi - ale o co chodzi>? Przeciez wysoki sąd widzi, że to histeryczka. Nagrywaj awantury i zachowaj te nagrania (w sądzie klepiej przedstawić najpierw zapis - bez komentarzy i opisu tylko zapis awantury Ja:.....on:.....ja.....on....) itd., zachowaj smsy, każ sobie założyć niebieską kartę w mopsie, przez policję w czasie interwencji i w komisji ds rozwiązywania problemów alkoholowych jeżeli on dalej pije - będą stanowiły dodatkowy dowód w sprawieo zakaz zbliżania się do ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aska studiujaca prawo
na pewno do prokuratury mozna zlozyc doniesienie i jak on recydywa to pojdzie siedziec, z takimi inaczej sie obchodzą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gyte
Moze najpierw go postrasz sadem. Powiedz ze jak nie da Ci spokoju to to zrobisz. W koncu jest recydywista wiec wie ze ma z lekka przerabane :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka_jedna01
nie chcesz mu zaszkodzić powiadasz??? A on tobie może, tak? Dopóki sama do siebie nie nabierzesz szacunku to nie dziw się że pomiata Tobą jak szmatą - wybacz dosadność, ale taki jest jego tok rozumowania. Pierwsza rzecz zadzwoń na niebieską linię i umów się na wizytę do psychologa Psycholodzy on-line http://www.e-psychologowie.pl/ niebieska linia http://www.niebieskalinia.pl/index.php?w=1280. jak będzie próbował znów Cię zastraszyć zadzwoń na policję nagrywaj pogróżki, przechowuj SMSy, załóż sprawę w sądzie o nękanie i groźby karalne, będziesz miała świadków - sąsiadów, dowody w postaci SMSów, nagrań Jeśli tego nie zrobisz to niestety, ale którego dnia w ciemnym zaułku on zakatuje Cię na śmierć. Tak zginęła moja koleżanka - nie podziel jej losu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×