Jak mogę mu pomóc?

Mam taki problem jesteśmy z moim ukochanym rok. Wiele w życiu przeszliśmy naprawdę nie jedna para dawno odpuściła by sobie ale po tym wszystkim wiemy, że jest to najprawdziwsza miłość.... No właśnie.... Przynajmniej ja tak uważam. Od ostatnich walentynek coś się zmieniło w Rafale (bo tak ma na imię mój skarb). Tamten dzień był moim najgorszym on cały dzień był dla mnie bardzo chamski tłumaczył się głupio, że z ojcem się pokłócił, że ma zły dzień, że nienawidzi walentynek (nie żeby coś nawet mnie kwiatkiem nie uraczył) w ogóle był dla mnie bardzo nie grzeczny ale jak pod wieczór zadzwonił jego kolega to nagle poprawił mu się humor. Spoko tylko że potem oboje przy mnie zaczęli mówić takie rzeczy, że miałam ochotę strzelić mu w łeb i wyjść.... Tak jest do dziś on szczerze twierdzi, że jest we mnie zakochany na zabój ale ja zaczynam wątpić w jego uczucie. Ostatnio w ogóle mnie olewa spotykamy się raz w tyg jest to niedziela (bo mamy takie prace, że w tygodniu nie da rady). Wcześniej całą niedzielę potrafiliśmy rozplanować jak się tylko dało a teraz on wiecznie ma w niedziele zły dzień, wiecznie źle się czuje, wiecznie mu coś wypada, a jak jestem u niego to albo śpi albo się tylko ze mną kłóci. Chcę mu pomóc ale on nawet nie ma ochoty o tym pogadać bo jak twierdzi nie ma żadnego powodu do niepokoju. A ja widzę że coś jest nie tak, bo to nie możliwe żeby cały czas mnie zbywał :( jak mogę mu pomóc?

Ty raczej sobie pomóż. Wyraxnie widać, że chłopak się wypalił. Najwyższa pora pozbierać swoje zabawki i oddalić się z godnością.

Tylko że to jest takie trudne kocham go najbardziej w świecie jest w sumie jedyną osobą którą naprawdę kocham nie wyobrażam sobie życia bez niego. Tak wiem że mnie rani ale pragnę ratować ten związek :(:(:(

Ehh żal mi Cie... Olej go K*****s pierd...