Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

magda626

Proszę doświadczonych o radę

Polecane posty

Witam, na wstępie napiszę, że mam 25 lat. Pozwolę sobie troszkę opisać moje życie i jak się zmieniło. Jakieś 8 miesięcy temu rozpadł się mój związek, w którym byłam przez 8,5 roku. Niby było ok, ale gdzieś w środku przeszkadzała mi jego chorobliwa zazdrość, podejrzliwość i ... nie potrafiłam odejśc, on był z miasta, ja ze wsi, prawie mieszkaliśmy ze sobą, czyli prawie dzień w dzień, co również przyczyniło się do tego, że straciłam swoich znajomych, bo On był dla mnie najważniejszy, a jego znajomi stali się moimi. Generalnie zatraciłam swoje życie na rzecz jego, czego do dzisiaj serdecznie żałuję. Mogę śmiało to nazwać, że było to uzależnienie. Zaczęliśmy razem remontować mieszkanie, które jego rodzice mieli przepisać na niego, byliśmy od 1,5 roku po zaręczynach, więc trzeba było juz zacząć mysleć poważnie (w głowie miałam jednak ciche pytanie do siebie, czy to na pewno ten?). Przyznaję byłam tchórzem. Niestety remont mieszkania pokazał mi jak ciężkie mogoby by być moje życie z tym mężczyzną, starszym ode mnie o 4 lata. Ja musiałam o wszystkim myśleć, na siłę próbowałam coś przegadać, że jak się robi remont mieszkania to lepiej raz a dobrze,a eks niestety wolał iśc na łatwiznę, moi rodzice dzień w dzień robili na tym mieszkaniu, jego rodzicie w ogóle nic (ale za to jemu mieli przepisać). Za to wieczorami ciągle jacyś kumple przychodzili na piwko i tak prawie co dzien, ja tu wydaje kase na płytki a on stawia piwo kolegom, szkoda gadać, ale niby szystko nadal było ok. No i skonczy la studia i poszłam na staż. I wtedy czułam się jakbym wyszła z klatki, poznała innych ludzi, otworzyła się na świat. Poznałam w pracy fajnego faceta, on tez był w związku od 6 lat. Zaczęliśmy ze sobą wnikliwie rozmawiać i oboje doszlismy do takiego wzniosku, że żadne z nas nie jest szczęśliwe w swoim związku i czy jest sens o ciągnąć. On żył ze swoją dziwczyna na odległość, tylko w weekendy się widywali, ja ze swoim prawie codziennie. Jak się poznałam z tym kolegą z pracy był raptem 3 tygodnie po zaręczyanch, ale zaiskrzyło między nami no i ... zakoczylismy swoje związki i postanowiliśmy, że będziemy razem. Ciężko było, wszyscy znajomi (więskszość ze strony eksa) odsunęli się ode mnie, nie chcą mnie znać. Kolega z pracy z którym jestem obecnie nawet się nie widział ze swoją eks tylko zakonczyl to głupio,bo przez tel, ale życie jest zaskakujące jak widać. Na początku wielki romantyzm, tyle wspólnych tematów i w ogóle. Do dzisiaj nie żałuję, że nie jestem z eksem. W pewnym momencie od kolegi z pracy z którym już byłam usłyszałam, że on nie wie czy się czasem nie zauroczył i myślałam, że mi serce stanie, ale, że niby wszystko jest ok, nie kocha tamtej. 2 tygodnie póżniej usłyszałam, że on nadal nie wie czy się nie zauroczył, więc juz nie wytrzymałam, bo sam mnie zachęcał żebyśmy spróbowali razem i takie mi rzeczy mówi, więc powiedziałam, że daję sobie spokój, rozstajemy się. Bardzo go to zdziwiło, dzwonił, pisał prosił o szansę, że naprawde mu na mnie zależy. Niestety razem pracujemy i cos we mnie pękło i powiedziałam że to ostatnia szansa i mu ją dałam, zaczął się starać, zaprasza mnie na pizze, kawę i w ogóle. Minęło 8 miesięcy do dzisiaj i jesteśmy razem jest tylko kilka ale, bo jemu wystarczają spotkania w weekendy (stare przyzwyczajenia z była?), ja jestem przyzwyczajona do czestszych widzen, ja mam żywy temperatment, on jest spokojny, niby się uzupełniamy, ale czasem mnie szlak trafia, że dlaczego wszystko ma być takie poukładane, możemy przeciez gdzies pojechac, a on by siedział w domu. Aha, za 4 meisiące będzie miał 30 lat, mieszka z rodzicami, jest mu tak dobrze,ale mówi,ze chce to zmienić, ja chyba się przeprowadzę do innego mista,a denerwuje mnie mój staż, beznadzieja i możliwe, że podejmę drastyczne kroki i wyjadę do innego miata,on mowi,że to w takim razie tez poszuka tam pracy, ale ja już się rozglądam,a on jakos nie bardzo, wiem, że lubi te pracę jaką ma teraz. Sama już nie wiem co czynić, jest niby ok., jest czuły, opiekuńczy,ale o ślubie nie ma nawet mowy, za wczesnie, ponoc jego eks go zmuszała i to go odstraszyło. Wiem ,że mu zalezy na mnie,ale nie mogę sobie poradzić ze starymi przyzwyczajeniami, że cięgle mnie nie było, że ciągle coś robiłam, gdzieś byłam a tu takie stop! teraz musze siedzieć w domu, on jest informatykiem, często siedzi przy kompie u siebie w domu. Źle, że razem pracujemy, bo on to traktuje już jako spotkanie, a dla mnie widzenie się jeden dzien na weekendzie to za mało, uważa, że niedziela to dzien rodzinny, który zreszta spedza przy kompie. Proszę poradzicie mi coś, czy mi to przejdzie, wiem, że nie mogę wypełniać jego całego wolnego dnia, ale ciężko mi się przestawić. Jego eks była taka leniwa, ciągle świat widziała w czarnych barwach, ja jestem wesoła, spontaniczna, dla niego to jest nowość. Co mam zrobić??? Ja tez mam swoje pasje, ale jakoś to wszystko mnie przytłacza i ciągle męczy. Czasami jest niby ok., idziemy sobie na kawe, coś po pracy robimy, ale to jakoś tak mało. Nawet nie mówie, żeby scedzał ze mną wiecej czasu, bo sobie pomysli, ze jakaś nachalna jestem, a ja taka nie chce być. Jestemy oboje wolni, wiem to i podoba mi się, że w porównaniu do eka on mi nie zabrania się spotykać z innymi ludzmi, koleżankami, wychodzic gdzieś, ale jakoś tak dziwnie jest. A może on nie dorósł ,a może on zawsze będzie mieszkał z rodzicami? Mówi,ze chce się wyprowadzić, ale nic nie robi, mówi,ze czeka na lepsza prace, ale ilez można? Ale się opisałam, możlwie, że tego nie zrozumiecie, ale napiszecie czy to jest normalne, że zostają stare przyzwyczajenia,czy to mi kiedyś przejdzie? pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość h plus h
troche dziwny facet.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lepiszka
Przyzwyczajenia zostaja.Trzeba pracowac nad soba ale czasem nie warto.Moj eks byl domatorem.Tylko praca i praca.Na sile wyciagalam go chocby nad wode z dziecmi.Kiedy odeszlam znalazl inna i teraz sie bawi,chodzi do restauracji,kina....Z nami nie spedzal czasu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość abidalll
30 lat to wiek, kiedy człowiek już raczej się nie zmieni, zwłaszcza pod względem temperamentu z tego co napisałaś, byłoby Ci ciężko spędzić resztę życia z takim domatorem z uwagi na dotychczasowy styl życia pewnie po jakimś czasie żałowałabyś straconego czasu... On też chyba za bardzo nie potrafi okazać Tobie uczuć w jakiś szczególny sposób ? bo wyjścia na kawę do takowych nie można zaliczyć już raz się "wkopałaś" na 8,5 roku, to bardzo długo póki co korzystaj z wolności nie wydaje mi się, żeby to był mężczyzna dla Ciebie poza tym długo strasznie podejmował decyzję co do byłej narzeczonej... i nie, raczej nie zmieni przyzwyczajeń, sam nie poszuka pracy w innym mieście, asekuruje się tym jest Mu dobrze tak, jak teraz i nie chce tego zmieniać nie wymuszaj tego na Nim wyjedź sama, grzecznie sobie podziękujcie i kontynuujcie swoje własne życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
abidalll i lepiszka obie macie racje. Wyjadę do innego miasta i wtedy zobaczymy jak zareaguje, ale na nic nie liczę i zapewne skończy się to, ale wiecie co mnie denerwuje? to, że bliscy mi mówią, że \"wiesz, lepszy taki ciepły kluch niż żeby miał się awanturować, że po czasie to docenie\", ale ja myślę, że to nie o to chodzi. Kiedyś rzucał na prawo i na lewo słowa \"kocham Cię\" - do eks oczywiście. Gdy ja mu powiedziałam, że dla mnie są to poważne słowa i niech powie je jak naprawdę będzie to czuł, to popadł w jakąś skrajność, bo teraz w ogóle nic czułego nie mówi, może oprócz \"moja madzienka\", ale mi to słowa miłe. A może rzeczywiście po prostu mnie nie kocha, może to za krótko na takie słowa, sama już nie wiem. Wiem, że źle się trochę czuję, on pewnie nie zmieni swoich przyzwyczajeń. Lepiszka - co do Twojego eksa, to wcale nie jest powiedziane, że nie wróci do byłych przyzyczajeń, teraz się poawi, a później może znowu wyjść z niego zwykły domator. Ale nie wiem dokładnie jak u Ciebie było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I wiecie co jeszcze? Jak ja kurde w wieku 25-26 lat znajdę faceta na wsi? Kurcze przytłacza mnie to wszystko. Wiem, że jest sporo wolnych koniet w moim wieku,ale boję się, że tak już się zniechęcę, że będę miała facetów po prostu w du..... a później się obudzę, że jestem stara panna:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nic się nie
martw znajdziesz, jeśli twój obecny partner woli w niedzielę posiedzieć przy kompie niż spędzić czas z tobą to nie wróży dobrze na przyszłość. A co do bycia starą panną to lepiej nią być niż za parę lat szargać sobie nerwy i życie rozwodem bo nie będziesz już mogła wytrzymać. I na wsi znajdziesz fajnego faceta. Świat jest pełen miłych facetów, nie tkwij przy takim co do którego nie masz przekonania. Jeśli masz szansę na zmiany w życiu-zrób to. Zamkniesz jedne drzwi, otworzą się nowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to pomysl o przeprowadzce co ci szkodzi zamieszkac w wiekszym miescie? ja pochodze z malej wioski i odkad pamietam zawsze chcialam uciec i w koncu sie udalo ale to bylo dawno niewiem czy uda ci sie zmienic jego przyzwyczajenia uwierz mi wiem cos o tym, ja tez to przezylam zero wlasnej inicjatywy najlepiej siedzenie w domu sama gdzies wychodz i olej go nawet na wekend zobaczysz moze to cos pomoze wyjdz do kina na silownie gdziekolwiek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki dziewczyny, wasze słowa dodają mi otuchy i wiary, że na tym świat się nie kończy. Gdybym chciała teraz to zakończyć to niestety będe miała masakęrę, bo na razie razem pracujemy, co do pracy w dużym mieście to ma mi się wyjaśnić w ciągu 2 tygodni, coś wynajmę i zacznę żyć od nowa, po ponad 9 latach będzie mi cholernie ciężko, ale dam radę, muszę! Czyli mówicie, że taki to już się nie zmieni, i dla mnie też było dziwne, że woli w niedziele siedzieć w domu niż ze mną, a niby tak mu zależy. Fuck z tymi facetami, gdzie sie podziali Ci prawdziwi???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość abidalll
początki zawsze są trudne ale sądzę, że szybko poznasz nowych ludzi, nowe środowisko, nowa praca... będzie dobrze, nie przejmuj się :]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
abidalll dziękuję Ci :) szkoda, że nie ma więcej takich pomocnych dusz na tym świecie. Reszcie również oczywiście dziękuję, jeśli tylko macie ochotę piszcie :):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, dzisiaj nie wytrzymałam, powiedziałam o swoich bolączkach, a on na to \"może nie umiem okazywać uczuć?\" i, że generalnie nie powinnam się tak przejmować. Nie wytrzymałam i powiedziałam, że potrzebuję tygodnia na ułożenie sobie wszystkiego w głowie i... , tyle, że razem pracujemy, ale nie będziemy się spotykać. Zaczął płakać, a właściwie oboje, bo smutno się zrobiło, ale musiałam. Napiszcie, czy nie przesadziłam, ale ja naprawdę dziwnie się czułam, muszę sobie w głowie poukładać. To ja kiedyś się potwornie czułam jak mi powiedział, że nie wie czy się nie zauroczył, cierpiałam kilka dni. Myślę, że teraz oboje przemyślimy podczas tej przerwy co tak naprawdę dla siebie znaczymy. Bardzo proszę o odpowiedź.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×