Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

yasmina123

facet mnie rzucił

Polecane posty

po 4 latach związku w tym dwa lata pod wspólnym dachem, wczoraj ni z gruszki ni z pietruszki stwierdził, że mnie nie kocha, że to koniec, że to nieodwołalne. Powiedział jeszcze, że to wszystko jego wina, że nie umie kochać, że nie ma uczuć. Jestem załamana, od kilku dni mówił, że musi wszystko przemyśleć, ale zapewniał, że będzie dobrze. I tak nagle to skreślił. Tak nagle to powiedział.. Ostatnie dni były miłe, nie był jednak przesadnie wylewny, wczoraj objął mnie czule - jak nigdy, a wieczorem stwierdził, że to koniec. DLACZEGO ? :\\

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo to facet
my kobiety myslimy inaczej,czujemy inaczej dla faceta jest wszystko proste,dzisiaj moze cie kochac jutro nie, tacy oni sa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ***kleopatra***
jasmina-domyslam sie co czujesz,mnie tez kiedys rzucil facet,z dnia na dzien,z chwili na chwile,tak ot, jeszcze tego samego dnia mowil jak bardzo kocha..Przykre to,wiadomo,ale nie martw sie,czas leczy rany,za jakis czas bedzie Ci lepiej,poznasz kogos,zapomnisz..Brzmi moze brutalnie,ale takie jest zycie...Ja tez poznalam,pokochalam,zapomnialam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Grrrrstka
Bardzo Ci współczuje 2 mc temu przerabiałam to samo i właściwie jeszcze dzis przerabiam. Nic z tym nie zrobisz....w takich sytuacjach walczć mozesz ale przegrać musisz. Jesli u niego się wypaliło- chocby nie wiem co bys zrobila nic nie zdziałasz:/ 3maj sie slonko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najważniejsze to teraz urwac kontakt, wyryczec sie w poduche, po czym zacząc żyć od nowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ***kleopatra***
ja tez Ci wspolczuje i popieram WTF,dokladnie,wyryczec sie ile trzeba i zaczac zyc odnowa.powodzenia:) jeszcze bedziesz szczesliwa,nie martw sie,choc pewnie teraz w to nie wierzysz,ale zobaczysz ze uwierzysz i tak bedzie:) Glwoa do gory

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Grrrrstka
No własnie najważniejsze to się nie odzywać. Wykasuj jego nr i płacz ile wlezie. Pewnego dnia zabraknie już łez i to będzie początek dla Ciebie. Współczuje bo wiem jak ja sie czułam w tych pierwszych tygodniach:/ Ale widzisz juz jest lepiej, boli nadal ale jest lepiej i będzie z kazdym dniem jeszcze lepiej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czytam to wszystko i ryczę jak głupia. Nie mogę w to uwierzyć, choć pewnie muszę się pogodzić. Mieszkam bardzo daleko od domu rodzinnego, a on chce ze mną zostać jeszcze miesiąc ;/ przez to jest jeszcze ciężej. Wczoraj kiedy to mówił strasznie płakał, chciał mnie przytulać ;/ na koniec stwierdził, że już nic nie wie. A dla mnie to uporzenie i nieywobrażalny ból. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyrzuć gada na bruk, bo inaczej przez miesiąc będzie Ci tak świrował.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drożdżyk
są dwie opcje - albo Cie faktycznie bardzo kocha,ale ssię pogubił i nie chce Cie obciażac tym co się z nim dzieje; albo po prostu Cie zdradzil i wyrzuty sumienia nie pozwalaja mu tego dluzej ciagnac. Jak sie rozejdziecie sama sie przekonasz - jesli juz po dwoch tygodniach TY albo ktos z twich znajomych zobaczy go z inna to na pewno ta druga opcja. Jeśli natomiast po jakims czasie znowu zacznie sie odzywac - niby ze pyta co u Ciebie jak sobie radzisz - to będzie znaczyło że nie wytrzymał bez Ciebie i pewnie będzie starał się wrócić. Wiem, że to może okrutne co piszę , ale uwierz mi że wiele różnych sytuacji juz przezylam a jesli nie przezylam to bylam swiadkiem takich sytuacji u moich przyjaciolek. Rozstania nigdy nie byly i nie beda latwe. Do Cieebie nalezy wybór czy sie zalamiesz i upadniesz, czy wstaniesz i zaczniesz budowac swoje zycie na nowo. Pamiętaj nigdy nie ma tego złego, wszystkie wydarzenia w zyciu maja jakis sens.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
drożdzyk, myslałabym bardziej o opcji pierwszej, on chce być ze mną w kontakcie.. Mówił, że jest do mnie niewyobrażalnie przywiązany, a opcja druga ? Pewnie niczego nie można wykluczyć.. ;/ ech..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drożdżyk
tymbardziej jesli chce byc z Toba w kontakcie - NIE ZGADZAJ SIE. nie odbieraj telefonow nie odpisuj.. ale naprawde!!! BADZ SILNA.bo w ten sposob zapewnisz mu wszystko - odejdzie ale jednoczesnie bedzie wiedzial co u ciebie co zapewni mu spokoj sumienia. MNie kiedys tez facet w ten sposob zostawil - ze niby nie wie co zrobic ze mu sie zycie pokomplikowalo- nie poplakalam sie przy nim. jak wyszlam odd niego cala droge za okularami slonecznymi skrywalam potok lez. i tak bylo chyba przez 2 tyg , nieprzespane noce, ciagle wracajace wspomnienia, piosenki w radio - po prostu masakra, az tu nagle zaczal dzwonic pisac ze sie martwi co u mnie, jak sobie radze jak sie czuje ... pomyslalam sobie - Teraz się martwi?/ nie martwil sie jak sie czulam - w ten dzien - kiedy wyszlam od niego na miekkich nogach. Nie odpowiadalam , jezdzilam dlugo rowerem zaczelam bardziej dbac o siebie , odnowilam znajomosci. Robilam wszystko zeby nie myslec a jednoczesnie zeby sprawiac SOBIE SAMEJ przyjemnosc. (jak to brzmi ;) On nie wiedzial co sie ze mna dzieje praiw przez 2 miesiace i w pewnym momencie wrecz zwariowal na moim punkcie... docenil ten czas beze mnie bo mnie faktycznie nie bylo. Gdybym mu odpisywala, odbierala telefony potratkowal by swoje zachowanie jako sluszne bo przeciez zyje, radze sobie a on juz nie musi byc ze mna. To bylo dwa lata temu. Jestem teraz z nim i wiem ze w glebi serca on po prostu bardziej mnie docenia bo pokazalam mu ze mi sie zycie nie zawalilo bez niego i teraz jest inaczej bo milosc na tym wedlug mnie polega. jesli dowiesz sie co straciles to jestes w stanie zrozumiec czy naprawde kochasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pierwsza zasada- Żadnego kontaktu z eks, ŻADNEGO! Wykasować numer kom, numer gg, smsy! Zasada druga- Schować wszystkie wspólne zdjęcia, pamiątki Zasda trzecia- wycieczka do fryzjera i na zakupy Zasada czwarta- nie izolowac się od ludzi Póxniej jest coraz lepiej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drożdżyk - z całego serca dziękuję Ci za mądre słowa, wiesz to niby takie oczywiste, ale ktoś musi Ci w "twarz" te najprostsze, dla Ciebie oczywiste słowa powiedzieć. On pod koniec tego wielkiego płaczu, milczenia, pytań, zaczął jakby mięknąć. Już nie był taki pewny jak na początku, wtedy właśnie pomyślałam, że on chyba sam nic nie wie. Ja naprawdę nie mogę uwierzyć, że mnie nie kocha.. To był dla mnie niesamowity szok. Nie wiem nawet czy tak jest naprawdę, czy może karmię się jeszcze złudzeniami. Wiem, że faceci tak mają - mówią, że nie kochają, a za jakiś czas stwierdzają, że jednak jest inaczej. Dziś kiedy wróci z pracy nie zastanie mnie. Telefon już wyłączyłam. Problem polega na tym, że nie wiem, czy umiałabym wrócić.. Po dwóch miesiącach, tygodniu ? Pamiętam jak dawno temu na koncercie Hey uświadomiłam sobie, że go kocham.. a teraz po czterech latach, po tym wszystkim przypominam sobie ten wieczór i piosenkę " Kochaj mnie mimo wszystko, jeśli zwątpisz choć jeden raz, jeśli zwątpisz choć raz to choćbyś z pistoletem zaszedł mi drogę powrotów nie będzie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drożdżyk
"powrotów nie będzie" - powiem ci ze to juz sama musisz zdecydowac. W sumie ja zawsze podziwialam takie osoby bo to znaczy ze sa silne . odchodzila raz na zawsze - nie miekna kiedy facet blaga o wybaczenie. zamykaja pewien rozdzial i zyja dalej. ale zawsze jest cos takiego jak glos serca i ja uwazam ze jednak warto go sluchac. ja wrocilam bo naprawde kochalam - balam sie strasznie ze znowu bedzie to samo - ze moze po miesiacu mu sie znowu odmieni, ale jednoczesnie juz tak wiele nie ryzykowalam bo na swoj sposob bylam juz "zdrowsza" i silniejsza i gdyby drugi raz mnie zostawil przynjamniej bylaabym juz pewna ze nie bylo warto. ale jestesmy razem i staramy sie dbac o ten zwiazek , w naszym przypadku ta sytuacja go poprstu wzmocnila i tego nie zaluje ze okazalam jakgdyby "slabosc" wracajac. co ma byc to bedzie . na razie jestem bardzo szczesliwa i zakochana. gdybym wtedy uparla sie teraz juz pewnie kogos by mial aa ja byc moze plulabym sobie w twarz... i zostalby mi tylko ten pieprzony rower...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yasmina123 - napiszę szczerze aż do bólu. Gość nie chce mieć kontaktu tylko chce mieć dupę w rezerwie. Jak mu z żadną nie wyjdzie to może wróci do byłej. Zastanów się czy chcesz żyć z takim przeznaczeniem. Sorki za brutalność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To proste, stara dupa jesteś, znalazł sobie nową, wcale się nie dziwie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11:11 [zgłoś do usunięcia] Wtf_23 Pierwsza zasada- Żadnego kontaktu z eks, ŻADNEGO! Wykasować numer kom, numer gg, smsy! Zasada druga- Schować wszystkie wspólne zdjęcia, pamiątki Zasda trzecia- wycieczka do fryzjera i na zakupy Zasada czwarta- nie izolowac się od ludzi Póxniej jest coraz lepiej tutaj się zgodzę. Na pewno teraz nie wierzysz, że może być dobrze, ale uwierz, nie jedna była w takiej sytuacji jak ty a nawet w dużo gorszych. Pomyśl, że mogło być jeszcze gorzej a nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem jeszcze czy stać mnie na taką siłę. Na ten moment nie wiem, czy on w ogóle chce mnie kochać. Znam podobną sytuację do Twojej, tylko w tej podobej, to porzucona dziewczyna zabiegała o rozmowę - tylko rozmowę. Po rozmowie minął jakiś czas i mówił, że wszystko zrozumiał, że tylko ją kocha. Są ze sobą, planują dzieci, ślub. Nie wiem jaki powinien być happy end w tym związku, zważywszy na to, że nieraz już przez niego płakałam, bo zachowywał się jak niedojrzały, przerośnięty dzieciak. Chciałabym tylko mieć więcej siły i odwagi i jeśli ktoś nade mną czuwa, to chciałabym aby to się skończyło z pożytkiem dla mnie i dla Niego, bezwzględu na to, co to znaczy. Choć kocham go ogromnie, to słowa "nie kocham Cię" przewyższają wszystko co było dotychczas. Nie wiem czy mam przed nim udawać, że się nie martwię, chyba nie umiem.. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Siedzę, płaczę i póki co na tyle mnie stać. Chciałabym wyjść przed jego przyjściem, ale nie wiem czy stać mnie nawet na to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drożdżyk
a ja wcale sie nie zdziwie jak skisnie zsamotnosci z robotkami recznymi a takich wypowiedzi jak dwie ostatnie to sobie darujcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drożdżyk
prosze Cie najgorsze co teraz mozesz zrobic to zrobic z siebie ofiare.. chccac nie chcac on na to pojdzie przytuli cie pocieszy ale powie ze nadal nie wie co zrobic i jak sie wtedy bedziesz czula...wyjdz.. i niech sie martwi,,, niech sie przestraszy... chcociaz raz pomysl o sobie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każdy ma trochę racji w tym co mówi, sama kiedyś tak mówiłam koleżankom kiedy tylko im się nie układało. Dopóki totalnie się nie zakochałam, w zasadzie pierwszy raz w życiu tak na poważnie. Teraz już nic nie jest tylko białe lub tylko czarne. Drożdżyk wiem, że masz rację, Twoje słowa naprawdę mnie motywują.. Muszę się w sobie zebrać choćby nie wiem co. Świeci słońce, przynajmniej pod okularami schowam spuchnięte do granic mozliwości oczy. Niech kiśnie, choć raz niech rolę się odwrócą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yasmina123 - wszystko się zgadza, ale zapytaj samą siebie czy Ci jest teraz super. Każda wątpliwość będzie jedynie przedłużać stan w jakim się znajdujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drożdżyk
wazne zebys nie oszukiwala samej siebie .. jesli chcesz zostac o zostan.. ale licz sie z tym ze bedzie tak jak Ci powiedzialam.. jesli chcesz zeby bylo inaczej niz on sie spodziewa to wyjdz i zacznij zycie bez niego.. powoli .. malymi krokami.. a bardzo szybko sytuacja sie sama wyklaruje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
philozoph, wiem.. Ale w tej chwili, to wszystko mnie przerosło. To wszystko troszkę ponad moje siły. Drożdżyk, a żebyś wiedziała, że zawalczę o siebie. Podołam. I nie robię tego na złość jemu, tylko chcę pomóc samej sobie! Ot i tyle. Choć pewnie teraz wydaje mi się, że dam radę, to za kilka godzin zmięknę i będą wątpliwości. Dlatego będę sobie powtarzać, że DAM RADE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drożdżyk
oczywiscie ze watpliwosci beda - ja tez je mialam ubieralam sie super czeslalam wlosy tanczylam przed lustrem utwierdzajac sie ze jestem silna i piekna po czym do oczu cisnnely sie lzy i taki ból w sercu padalam na lozko - makijaz sie rozmazywal i znowu wracalam do swego "horroru" - dla tego Yasmina uwierz mi wiem co mowie.. W pewnym momencie po prostu spojtrzalam na siebie z boku jakbym byla inna osoba i zobaczylam jakie to zalosne i ze w gruncie rzeczy co to zmieni... a ile zmarnuje mi nerwow zdrowia (schudlam 10 kilo - wygladalam jak duch..). To cierpienie w niczym nie pomoglo tylko mnie wyniszczylo, a w momencie kiedy zaczelam mimo wszystko sie usmiechac (udawac ze wszystko jest ok) to tak jaby to sie samo zaczelo ukladac. A kiedy dzwonil pisal z blaganiem o odpwiedz bylam twarda i przypominalam sobie ten moment kiedy mowil mi ze to nie ma sensu i nie dawalam sie "poniesc" emocjom. Uwierz mi ze ten okres mnie zmienil...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lineczka ....
Eh ... gdybym ja tak umiała rzucić faceta z dnia na dzień ... kochałby mnie bardzo długo .... I chyba powinnam .. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drożdżyk
lineczka rozmawiamy o tym "kiedy facet" odchodzi a nie jak go rzucic chyba nie czytalas od poczatku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drożdżyk, nie zapominaj, że Tobie było lżej chociaż o to, że nie mieszkaliście razem, przynajmniej tak wywnioskowałam. Choć mogę ten jeszcze poniekąd wspólny czas wykorzystać na ignorowanie, to jednak on będzie wiedział co u mnie, będzie wiedział kiedy jest mi źle - wkońcu kto zna mnie lepiej? Dziś długo nie wrócę, chcę żeby się pomartwił. A na bruk wyrzucić go nie mogę, bo jak pisałam mieszkamy bardzo daleko od stron rodzinnych, nie miałby do kogo iść - zakładając, że powodem nie jest inna kobieta, ale tę opcję raczej pominęłabym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drożdżyk
troche Cie nie rozumiem. fakt nie mieszkalismy razem i moze faktycznie moja sytuacja przez to wygladalaby zupelnie inaczej. ale gdybys,y mieszkali to niestety kazaalbym mu sie wyprowadzic - niech zamieszka z innym "wspolokatorem" -kolega itp. nie wyobrazam sobie byc pod jednym dachem po tym wszystkim.. to tylko doprowadzi do chorych sytuacji ... np ze podczas naglego przyplywu uczuc np pojdzie zToba do lozka a rano znowu obudzi sie "zagubiony" wierz mi - cos musi sie diametralnie zmienic zebys poczula ze faktycznie sie zmienilo - same deklaracje nic nie zmienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×