Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wandela

rozmawiam z nim przez internet od 3 lat

Polecane posty

hej skadi :) a co u Ciebie? jak Twoja znajomosc, dawno Cię nie było. A co do postu powyżej: przyganiał kocioł garnkowi ;P zaczernij się bo za chwilkę ktos się zacznie podszywac i znowu dojdzie do niepoozumien :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysle, ze to nie skadi tylko podszyw ;) ktos na sile chce wprowadzic zamet. Ania nie daj sie komus, nie tlumacz ze swojego zycia jakims podszywom, pomaranczowym, nie daj sie ;) w sumie tez bede rzadziej, bo denerwowac sie nie zamierzam. Mam nadzieje, ze temat komus jeszcze pomoze :) swoja droga drazni mnie ta mozliwosc szybkiego logowania na kafe, powinien byc jeden nr IP i jeden nick........ a nie taka dzicz panuje, chamstwo i zlosliwosci, face to face nikt by sie nie zdecydowal takich bzdur opowiadac. Pozdrawiam stala ekipe, autorke, dzieki za pomoc :) do zobaczenia kiedys ;) P.S. a tym, co chca rozpieprzyć wątek - mozecie byc usatysfakcjonowani :) dumni z siebie, wlasnie go ROZPIEPRZYLISCIE :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość art76
Chcesz znaleźć miłość poprzez internet? Skorzystaj z pomocy internetowego biura matrymonialnego: http://iduo.pl Indywidualny dobór partnerski pozwoli Ci odnaleźć miłość spośród tysięcy samotnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czemu wy się tak denerwujecie? ja tam będę tu pisać normalnie, w końcu jestem autorką tego topiku :) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skadi
no wlasnie wandela, ja tez nie rozumiem dlaczego tu niektorych ponosza takie emocje. Nikt nikomu przeciez nie ubliza, ani wykrzykuje winy. Forum to forum. Kazdy moze napisac jakie ma odczucia, a co adresat z tym zrobi, to juz jego problem. Jakies "przedszkole" sie ostatnio tu zrobilo. Kto tu niby "rozpieprza" topik. To chyba jakies wielkie nieporozumienie plus kilka dodatkowych. To jest wlasnie ciekawe, ta roznorodnosc podejsc do tego samego tematu. Kobiety dajcie sobie na luz!!! Miliony ludzi ma naprawde problemy. Pozdrawiam pomimo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja myslę że
Tu nikt nie rozpieprza tematu. Poniosły was chyba emocje? Zwrócono jednej dziewczynie uwage na co powinna spojrzec i sie obraziła - Brawo....tym samym potwierdziła swoja "dojrzałość" majac 32 lata. I ktos naprawde dobrze napisał, ludzie naprawde maja problemy a wasze " narzekania bo to, bo tamto wzgl mezczyzn jest paranoiczne". Proponuję przejsc się do najblizszego szpitala, hospicjum - moze wam się oczy otworza i dojdziecie do wniosku o jakich tu pierdołach piszecie. Ja rozumiem, ze każdy z nas ma problemy uczuciowe itd. i od tego jest to forum ( zreszt ato fajne miejsce na uzalanie się ) ale na miłosć boską..puszczanie focha bo ktos napisał prawdę?? Pozdrawiam,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"prawde" z Twojego puktu widzenia chyba ;) nie wyjezdzaj mi tu z hospicjum, szpitalem, stoje w obronie dziewczyny, na ktora jest nagonka, szykanujecie ja bez sensu, nie dziwie jej sie, ze odchodzi, ze zmieni sobie nick, bo o czym gadac z ludzmi, ktorzy ja obrazaja i probuja wmowic jakies farmazony, ucza ja zycia, przeciez dorosla jest, sama wie, co robic, tymbardziej znajac swojego partnera kazdy moze sie wyrazic na forum, pewnie skadi, ale nikt nie ma prawa pouczac w sprawie, ktorej dana osoba nie prosi o te pomoc, a wy zrobiliscie z tego dym, niepotrzebny, na sile probujecie komus mowic jak ma zyc, co ma mowic, a czego nie mowic wlasnemu facetowi w przyplywie emocji, zlego samopoczucia, strachu i zwatpienia - ona o to nie prosila przeciez, wpadla jakas panna, poucza i grozi tekstami z poradnikow........... no prosze..... Wandela - badz elastyczna, jestes gospodarzem tego tematu, musisz dostosowac sie do wszystkiego i wszystkich, mam nadzieje, ze ten z ktorym jestes obecnie, to ten jedyny :) oby Ci sie udalo !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odpowiedz do leandry
"nie wyjezdzaj mi tu z hospicjum, szpitalem, stoje w obronie dziewczyny, na ktora jest nagonka" nagonka?? dziewczyno chyba nie rozumiesz naczenia tego słowa! to nie zaden atak a tylko zwykła rada dotyczac zachowania na forum. a tak na przyszłośc, moze ten szpital warto by bylo odwiedzic w Twoim przypadku, moze bys pokory nabrała i w koncu zrozumiała co to 'prawdziwy problem" a nie pierdoła. z drugiej strony gdyby osoba o ktorej tu mowa nie miala nic do ukrycia i przyjeła dojrzale to co inni napisali nie uciekłaby stad i nie ukrywalaby sie po innymi nickami. a prawda jest taka, ze ona niestety flirtowala z mezczyznami na tym forum. Moze najpierw sie doinformuj a pozniej komentuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ojjj akurat ostatnio bylam w szpitalu, ale nie mowimy o problemach ludzi w szpitalach, nie zbawie swiata, nie wiem co mnie czeka, co czeka moja rodzine, ile cierpienia przed nami, nie wytaczaj ciezkiej artylerii - bo nawet nie wypada.. nie wzbudzaj we mnie poczucia winy, ze jakimi ja to blachostkami sie zajmuje, moje problemy, moja osobista tragedia... skoro uwazasz to za smieszne i blache to Twoj problem, ja swoje przezylam i do tej pory w jakims stopniu przezywam. wiesz co, nie jestem 'UBekiem', zeby kogos sledzic po innych tematach i potem to wykorzystywac, nie kreci mnie to.. tak samo, jak bylo w przypadku Wandeli, ktos przychodzi i robi zamet, dziewczyna traci wiarygodnosc w oczach ludzi, z ktorymi od dluzszego czasu dyskutowala w tym temacie, czy to bylo dla niej mile? ale nawet jakby Ania flirtowala, to co wam do tego, ma w koncu swoje sumienie prawda? co to za jakies nawracanie swiata i ludzi??? swoja droga proponuje wolontariat wszpitalu- a nie tracenie czasu na kafe -> skoro tak bardzo chccesz zbawic swiat i zmienic moje spojrzenie na cala te sytuacje, wzbudzajac we mnie jakies poczucie winy, to nie moja wina, ze na swiecie sa choroby, jest cierpienie etc. Nie bedziesz manipulowac moimi uczuciami, zle trafilas/es - nie zwrocilam uwagi, czy jestes male czy female.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Leandra - masz rację nie prosiłam nikogo o to by powiedział mi jak mam żyć bo sama wiem to najlepiej, a jesli mam wątpliwości odnośnie prawdziwych problemów to pytam przyjaciół - realnych z krwi i kości, pytam ludzi którzy mnie znają i wiedzą jak tak naprawde wygląda moje życie... Co do kafe - powiedziałam że już nie piszę na kafe i że ten topik jest jedynym który miałam zamiar odwiedzać, ale oczywiście - ponieważ kazdy sądzi wg siebie - wymysliły sobie sympatyczne uczestniczki tego forum że będę mieć kolejne nicki i inne jakies niestworzone rzeczy... - bzdura... A co do prawdziwych problemów i kłopotów... hospicjum i szpital miałam w domu i przy jednym rodzicu i przy drugim... więc nie pieprzcie mi że nie wiem jak to smakuje - podejrzewam że żadna z Was nie wie tak naprawdę... A na koniec powiem tak - pomarańczowe żałosne istoty - jesteście tak ograniczone umysłowo, że nawet do głowy Wam nie przyszło że takie czy inne moje zachowanie to jest sposób na odreagowanie tego całego syfu jaki los mi w życiu zgotował - gratuluje otwartości umysłu szanowne wyrocznie... gratuluje... I to wszystko co mam tu do powiedzenia - tak jak na poczatku napisałam - miałam tu zaglądać ale to już nie ma najmniejszego sensu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ania zwijam się z Tobą albo jeszcze poslucham madrosci zyciowych i moralizatorstwa szanownego pomaranczowego autorytetu, zostan, bo moze byc wesolo, czekajmy na ciekawe wyklady :D ;) ale nie pozwole, zeby ktos MNIE moralizowal, manipulowal moimi uczuciami, ukladal moja hierarchie wartosci, wspieralysmy sie wszystkie od poczatku, ale pomarancz - ktory notabene bankowo wczesniej zaatakowal Wandele niszczy wszystko, oczywiscie niech sie wypowiada, jego wola, niech zalozy swoj topik z zalem do wszystkich ludzi, ze nie widza wokol cierpienia i mysla tylko o sobie, o wlasnych problemach, tak blachych, tak smiesznych, tak nijakich w stosunku do innych, smutne to wszystko. Kwestia czasu, a 'UBek' znajdzie cos na mnie :D - zalosne zagrywki. Dokladnie Aniu skad ludzie stad moga oceniac i pakowac sie z buciorami w Twoj zwiazek. Zreszta latwo jest komus moralizowac, a nie potrafic sie zachowac w swoim zwiazku, krowa, ktora duzo ryczy malo mleka daje. Na 100% tak jest i w tym przypadku. P.S. Ciagle mi na mysl te poradniki przychodza i smiac mi sie chce :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzien dobry :) Dziewczyny, spokojnie, bardzo żywiołowo podchodzicie do dyskusji. Owszem, czasem własnie o to chodzi, ale stonujcie troszkę. Trochę dystansu ;) bo tak zaczynacie się obrzucac... Własnie oglądam przepiękny wschód słonca. Tak że: miłego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziś_na pomaranczowo_
g h o s t - dobre podejscie. Gratuluję. Z drugiej strony jak was czytam drogie kobiety, to ponoszą was emocje, dziwne jest to, że reagujecie tak a nie inaczej. Nikt was ie atakuje za to wy właśnie to robicie. Od tego jest to forum by zwrócić na coś uwagę, nieprawdaż? Od tego jest to forum, by zapytać o radę bo w innym przypadku po co tu zagladałyście i pisałyście? A jesli ktoś napisze coś , co nie jest na ręke to odrazu atakujecie, same. Przeczytajcie sobie najlepiej ostatnie wypoiwedzi i same dojdziecie do wniosku, ze to wy zrobiłyscie z siebie ofiary, ze niby na was jest nagonka a prawda jest taka, ze kilka osób podpowiedziało jedej z kafeteriuszek na co powinna zwrócić uwagę. Tyle w temacie. Dystansu do siebie proponuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak dla porządku: pisze się "błahy", a nie "błachy" :) Dziewczyny - no co mam napisać? No dajcie spokój! Gdy jakiś czas temu ktoś wymslił, że ja udaję jakąś inną osobe i załozyłam inny topik (coś tam, już nie pamiętam), to wkurzyłam się i owszem. Ale pomyślałam, że przecież nie będę nic tłumaczyć wszystkim, bo i po co? wiecie przecież, że nie tylko dobrzy ludzie są na tym świecie i nie wszyscy dobrze nam życzą - prawda??? jaki jest cel dyskusji z kimś, kto nie da się przekoanać i tak? żaden - tylko ignorowanie. Aniu, Leandro - po co dajecie się wkręcać w dyskusje, które do niczego nie prowadzą, a mają za zadanie sprowokować, wyprowdzić z równowagi? wiem, o co im chodzi - było miło, słodko, gadałymy sobie, przytakiwałyśmy - to jest nudne, więc ktoś, kto to czyta, chciał dodać trochę pieprzu, emocji, dreszczyku - jak w książce czy filmie i ja to rozumiem! i ja nawet za to dziękuję jako autorka! Ale w tym celu, moje drogie, wykorzystał wasze emocje. oj panny - rada ode mnie, czyli starszej koleżanki - bądźcie w życiu podmiotem (sprawcą), a nie przedmiotem (materiałem, z którym ktoś coś robi) mogłabym pisać jeszcze dużo w tym klimacie, ale teraz chcę wyrazić swoje emocje - przykro mi, że zapomnieliście o mnie, o omoich sprawach :) :) żartuję oczywiście - pozdrawiam. PS. czy czas może jeszcze wolniej płynąć????? wydaje mi się, że ciągle jest miesiac do jego przyjazdu. Aniu!!! jak ty radzisz sobie z upływem czasu, czekajac na spotkanie z twym ukochanym. bo i ja stanę przed tym problemem, przynajmniej przez jakiś czas. mój mężyczna jeszcze kilka razy będzie musiał wyjechać na pona miesiąc z kraju! brrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Estrello
Moje drogie nie przejmowac sie glupotami bo szkoda zycia :) Leandra to ciekawe co napisalas o tym facecie po Jagielonce , wiesz cos w tym jest...nie chodzi mi tu konkretnie o wiek czy wyksztalcenie bo to dzisiaj nie jest zadna wykladnia ani dojrzalosci emocjonalnej ani odpowiedzialnosci . Malo takich ludzi co pokonczyli topowe uniwersytety i reprezentuja tyle ze duzo wieksza mialem przyjemnosc w rozmowie z czlowiekiem po podstawowce :)? , masa niestety .... chodzi mi ze z tego co pisalas chlopak ma szerokie spektrum zainteresowan ale niekoniecznie z tej "polki" co ty ...mialem tez tak ze umawialem sie z dziewczyna ktora miala ogromna wiedze na temat teologii , naprawde duza...a ja jestem facetem ktory lubi porozmawiac na rozne tematy , sporo czytam , interesuje sie swiatem , lubie towarzystwo ludzi na poziomie .....to jednak na ten konkretny temat niewiele moglem powiedziec bo nie interesowalo mnie to w takim stopniu jak jej i czulem sie nie raz przytloczony tym faktem ze nie jestem rownorzednym partnerem w rozmowie , dalo sie wyczuc dystans... rzadko kiedy sie trafia taka osoba z ktora nie musisz sie nawet zastanawiac o czym mowic , siadasz...widzcie sie pierwszy raz i gadacie 4-5 godzin o wszystkim i niczym ...kurcze mialem tak raz...szkoda ze nie wyszlo ...z winy obu stron

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aja tam
długo mnie nie było , ale sie porobilo , pozdrawiam wszystkie zaprzyjaznione dziewczyny, i zaprzyjażninego pana! madry z ciebie facet ! pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a pytał ktoś o ciebie, i owszem, lavita :) powiedziałam, że wyjechałaś. dobrze, że już jesteś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzien dobry Wszystkim :) Ja juz "na posterunku". LaVita - miło Cię widziec. Masz troszke do nadrobienia ;) Miłego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziś czytałam w necie artykuł na temat, który bardzo interesuje mojego netowego znajomego i czesto tym rozmawialismy, bo to jego pasja itd. I miałam taki odruch, by mu wkleić link i napisać coś o tym. po prostu tak bezwiednie. i gdy sobie przypomniałam, że już nie rozmawiam z nim, że już go nie ma... poczułam nagłą przykrość i pustkę. To straszne, jak można się przywiązać do kogoś, kogo się nie zna. och... Leandra - jak u ciebie? proszę napisz, czy naprawdę ten twój palant się nie odzywał? jak sobie radzisz z tym, czy często myslisz o tym? bo przecież wiem, że nie mozna tak nagle zapomnieć tak długiej znajomości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam kolezanki (wszystkie razem i kazda z osobna)! Ghost, masz racje, mam sporo do nadrobienia...tyle ze nie wszystko da sie nadrobic, haha. Mozna by duzo pisac, ale po co? Jesli ktos chce odejsc z Kafe, ma prawo to zrobic. Bo kazdy ma prawo wyboru. I kazdy decyduje za siebie. To tyle w temacie. Wandela To co dzis napisalas, jest mi znane. Jeszcze teraz zdarza mi sie miec podobne mysli, acz coraz rzadziej. Kwestia czasu i u ciebie ten odruch bedzie zanikal. Nie da sie niestey tego obejsc. Trzeba dac sobie po prostu troche czasu (zakladam wiec, ze on sie juz wcale do ciebie nie odzywa). Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oczywiście, że on się do mnie nie odzywa. ja również się nie odzywam do niego - po tym wyskoku ostatnim (nie wiem, czy doczytałaś się, że w przypływie sentymentu napisałam do niego, a on nie odpisał). Wiem, że potrzeba czasu i że to minie, ale chwilami... naprawdę jest ciężko. Ale co tam - nie takie rzeczy człowiek... itd. :) Dziewczyny (i chłopaki też)! I co teraz? Nie będziecie pisać? Bardzo proszę grzecznie się odzywać do mnie :) Pozdrawiam was!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brak_czarnego_nicka
hej Wandela, od czasu do czau jak pozwoli czas podczytuje topik. Bylam w podobnej sytuacji do Twojej. Pisaliśmy długo ze sobą, może nawet wiecej niz 3 lata ( to bylo tak dawno, ze juz nie pamietam ). On z Poznania, ja z Katowic. Rożnicą bylo to, że rozmawilismy na skype, przez telefon. Była nawet chwila, kiedy przez telefon powiedzial mi, ze mnie kocha przy czym nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy. Ja byłam niz zauroczona bardzo i troszke smieszylo mnie jego wyznanie, choc nie ukrywam, ze bylam bardzo zaangazowana w tę znajomośc. Mieliśmy się spotkać ale nie doszło do spotkania. Dlaczego? Zerwałam kontakt w momencie kiedy oznajmił mi, że wpadł z inna dziewczyną :) Cięzko mi bylo przerwać kontakt ale musiałam to zrobić. Doceniam fakt, że mi powiedział prawdę. Dziś wracam do tych chwil i usmiecham się z wielkim sentymentem. Tak mialo być. Pozdrawiam Cię ciepło i życze aby nowa znajomośc zaowocowała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
brak_czarnego_nicka - to przykre, co cię spotkało. chyba jednak ci faceci, którzy tak długo rozmawiają, to podobny typ ludzi. trudno mi ich jednoznacznie określić, w każdym razie widac, że potrafią uzależnić od siebie kobietę, ale nic jej nie obiecują, więc nie mają wobec niej zobowiązań, ani poczucia winy potem. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie jets mi żal tej mojej znajomności, tak niedawno się przecież skończyła i jeszcze nie potrafię myśleć o niej z sentymentem tak jak ty - bez czarnego nicka. pewnie za jakiś czas będę pamiętać to, co było w niej dobrego, pozytywnego. bo raczej jej nigdy nie zapomnę. i powiem wam, że dziś przejrzałam kilka naszych rozmów w rchiwum gg (bo archiwum nie usunęłam). dziwne uczucie. pomyślałam, że może jak poczytam tak trochę z dystansu - bo czytałam rozmowy sprzed roku i dwóch - to może zrozmiem. ale nie zrozumiałam. nadal nie wiem, dlaczego i kim on jest (był). tyle jest możliwości wytłumaczenia tego. czy kiedyś to pojmę? Te moje zastanawiania są tylko tak na marginesie, bo moja nowa znajomość pochłania mnie całkowicie, choć mój mężczyzna nadal jest za granicą, mamy codzienny kontakt. bardzo za nim tęsknię. bardzo bardzo. Wierzę, że nam się ułoży. a ten z netu? zaliczam go w poczet kilku innych dupków, przez których w życiu płakałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość turutututu
Heh... To teraz ja. Nigdy nikomu o tym nie mówiłam. Nie wiem, czy ktoś poza mną i moim "internetowym przyjacielem" chciałby o tym słuchać, albo bo w to uwierzył. Ja sama czasem nie wierzę. Poznałam go przypadkiem. Napisał do mnie kiedyś na gg, znalazł mój numer na stronie internetowej, zainteresowany tym, co tam pisałam. Mieszkał 100km ode mnie. Byłam wtedy jeszcze dzieckiem, miałam niespełna 14 lat, on ponad 20, jest starszy ode mnie o 7 lat... nie wiem, jak to się stało, ale przez długi czas po prostu pozwalał mi nie mówić w jakim jestem wieku, sądził, że w podobnym do niego, bo mimo całej mojej smarkatości, byłam bardzo dojrzała i całkiem elokwentna jak na nastolatkę. Pamiętam też, że od począku wspominał o spotkaniu, bo po prostu bywał w moim mieście turystycznie, ale akceptował to, że nie chciałam, choć nie tłumaczyłam dlaczego - obracałam w żart raczej, czy właśnie naskakiwałam na niego, że dlaczego naciska i co chce tym osiągnąć? Pamiętam, że o swoim wieku powiedziałam mu w dniu mojego bierzmowania, nie wiem właściwie dlaczego wtedy... po prostu jakoś zebrałąm się w sobie i po 2 latach milczenia i, muszę przyznać, kręcenia i mamienia go, wreszcie zdobyłam się na szczerość - a miałam 16 lat, on natomiast 23... był zszokowany, ale nigdy nie odczułam, żeby zmieniło to jego nastawienie do mnie w jakiś znaczący sposób, może był bardziej opiekuńczy i tatusiowaty, ale nigdy nie traktował mnie jak dziecka, mówił, że o dojrzałość, nie o wiek chodzi... Pamiętam, że w moje 17 urodziny zamiast tradycyjnego SMSa (to byłby czwarty urodzinowy, ponad trzy lata znajomości...) otrzymałam telefon, który odebrałam, choć wcześniej zawsze odrzucałam połączenia... i pamiętam jego śmiech, niezmienny, naprawdę piękny, bardzo szczery i naturalny. Pamiętam moją zazdrość, bo jakoś wtedy związał się ze swoją koleżanką. Ale nigdy mu o tej zazdrości nie mówiłam, byłam zbyt dumna i znałam swoje miejsce. Pamiętam jak naciskał coraz bardziej, jak chciał się ze mną spotkać, zapraszał mnie na wyjazdy, na niektórych koncertach byliśmy nawet w tym samym czasie i pisaliśmy z nich do siebie SMSy, ale nigdy nie odważyłam się przystać na spotkanie. Nie zaprosiłam go na 18ste urodziny i pamiętam, że bardzo go to bolało, nie mógł mi tego wybaczyć, bo był pewny... Pamiętam, że jakoś wtedy wysłaliśmy do siebie po pierwszym zdjęciu, choć nigdy nie zależało nam na nich jakoś szczególnie, słyszałam po jego głosie, że jest dla mnie atrakcyjny i myślę, że on miał to samo, choć nie umiem tego racjonalnie wyjaśnić... nie naciskał na zdjęcie, chciał się spotkać. Miał kobietę, ja wciąż czułam się wobec niego dzieckiem, poza tym okres dojrzewania, brak pewności siebie, nieudane miłostki - wszystko to wbiło mnie w kompleksy, a tyle już go znałam, tak bardzo nie chciałam go stracić, że wolałam mieć go wirtualnego, niż żywego przez chwilę, a później by się mną rozczarował i zniknął, to było 4,5 roku intensywnej, bardzo bliskiej znajomości, przyjaźni, jakie widzi się na filmach. Pół roku po tych urodzinach odvył ze mną poważną rozmowę pt. "co dalej? Przecież jesteśmy sobie bliscy, czego się boisz? Musimy się spotkać... musimy zacząć wysyłać sobie zdjęcia, być naturalni, to jest prawdziwe życie, nie internet, nie możemy tak już zawsze, przecież jesteśmy przyjaciółmi..." Tylko że był mi najbliższym człowiekiem, nie miałam aż takiego w prawdziwym życiu, które to on nazywał tym lepszym, do którego to się zmierza. Bo w "Realu" znajomości są płytkie, skoncentrowane na masie elementów rozpraszających, odciągających uwagę od przedmiotu relacji - drugiego człowieka. Byłam wtedy w związku. Widziałam, że zaczyna coś czuć. Widziałam, że naciska i że nie odpuści. Rozumiałam, że skończyła mu się cierpliwość, że to 5 lat! 5 lat, a my? godziny na gadu, telefony i po jednym zdjęciu, ot, całe nasze współne chwile! I w trakcie tej rozmowy był napastliwy. Wystraszyłam się. I po prostu urwałam kontakt. Przez przeszło rok - milczałam jak grób. Nie odpisywałam na wiadomości na gg, na maile, odrzucałam połączenia, kasowałam SMSy bez czytania. Przestraszyłam się... właściwie nie wiem czego! Że się skończy? Albo że nie dogadamy się na żywo? Że będzie niezręcznie? Że się zakocham, albo że on się zakocha, żę już zaczął, a z kimś jest? Że to ja zdradzę? Sama nie wiem... Wiem tylko, że zachowałam się jak głupia gówniara. I gdyby znał mój adres, to przyjechałby, jestem pewna. Na szczęście mam tak pospolite imię i nazwisko, że mnie nie znalazł. Poszłąm na studia, żyłam w biegu, przeprowadzka, już nie 100, a 500km od niego, związek, mieszkanie z facetem, szara rzeczywistość, ciągnięcie od pierwszego do pierwszego i sesja... Tej zimy wzięłam telefon do ręki. Skakałam po numerach. I napisałam do niego "Tęsknię...", a on odpisał po jakichś 15-20 minutach: "sama dokonałaś wyboru... :) ". Umiałam zdobyć się tylko na "Wiem. Przepraszam...", a on zapytał po prostu, czy może zadzwonić. Rozmawialiśmy przez jakieś 3 godziny, jakby nic się nie stało, mówił o swoim ozstaniu, ja o studiach, mówiliśmy o jedzeniu, o spaniu, o podróżach, o moim kocie, jakby nie było wyjętego spomiędzy nas roku, roku takiego odseparowania, jakiego przez wcześniejsze lata między sobą nie doświadczyliśmy. Nie był już napastliwy, nie nalegał. Czasem proponował jakiś wyjazd, wie, że kocham podróże. Odmawiałam, mówiłam "jeszcze nie", "wiesz, że chciałabym... nie umiem...", "daj mi czas...". Dał mi czas. Półtora miesiąca temu siedziałam w mieszkaniu rodziców, miałam jeszcze moje studenckie wakacje, które wreszcie zaczynały nabierać ludzkich kształtów, bo przez pierwszy ich miesiąc płakałam po rozstaniu z człowiekiem, z którym mieszkałam. Oczywiście miałam otwarte okienko gg, jak zawsze, i rozmawiałam o jakichś głupotach z tymże "internetowym przyjacielem". I w pewnym momencie na jakąś jego docinkę powiedziałam, żeby spadał. A on śmiechem żartem podchwycił temat i powiedział, żebym nie kusiła, bo zaraz spadnie do mnie. Była pierwsza w nocy, niedziela, a on rano wstawał do pracy, nie czułam, że coś ryzykuję, że mógłby skorzystać, więc sprowokowałam go moim pewnym siebie "ależ proszę bardzo". Przyjechał w półtora godziny. Po siedmiu latach znajomości, pełnych tylu lęków, obaw, po tylu kłótniach o te spotkanie - jeden głupi tekst i ułamek sekundy pozwolił mi się na to zdobyć. Był w szoku, kiedy wyszłam przed blok, gdzie czekał. Przez całą noc pytał, co się stało, bo nie mógł uwierzyć, nie rozumiał... A ja po prostu "Wyłączyłam myślenie", zdałam się na instynkt, a może właśnie na brak instynktu. Przytuleni upiliśmy się piwem i winem. Później spaliśmy w jego samochodzie, bo nawet nie mieliśmy innego miejsca do spania, nie myśleliśmy o tym jadąc na spontaniczne spotkanie. Było tak samo, jak na gadu, tylko realniej, namacalniej, blisko. Minęło półtora miesiąca. Chwilowo nie ma go w Polsce, wyjechał służbowo, a ja kurewsko tęsknię, naprawdę... Nie wyobrażam już sobie bez niego życia. Mogłabym z nim mieszkać, zasypiać przy nim codziennie, bo kocham czuć jego rękę na moim brzuchu, choć to przyjaciel, nie kochanek. Nie wiem na jak długo. Oboje nie wiemy. Przecież kochamy się od zawsze, tylko jakoś inaczej. I to musi pójść swoim torem, odleżeć swoje "siedem lat". Wiem, że nadejdzie, nie musimy się spieszyć. Niczego nie zepsujemy. Czas jest dobry. Jest naszym sprzymierzeńcem. Jeszcze nie wiem, kiedy znów wyłączę myślenie... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skadi
nie-samowita historia...i wciaz trwa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niesamowita-*
Piszac razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Estrello
Co za historia ...czytalem kazda linijke z zapartym tchem , gdyby kiedykolwiek powstal film na bazie tego co napisalas to bylbym pierwszy na pokazie przedpremierowym :) a nielatwo zrobic na mnie wrazenie :) Skadi que sorpresa! ;) , gdzie sie podziewalas dziewczyna?, wszystko dobrze?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skadi
Estrello - witaj kolego! Nie-wazne gdzie bylam, wazne, ze znowu jestem, haha. Ja jestem jak slonce...choc nie dla slonca na swiat przychodzimy, czy jednak tak, haha? ( a niedowiarkom recze, ze mozna sie oprzec o tecze) A co u ciebie, w eleganckim swiecie? Jak twoje tetno chwilowo, empatyczny mezczyzno? Wandela, mialam tez raz to "swinstwo", myslalam, ze to juz koniec. Ale przeszlo...moze na ciebie, acz wcale tego nie chcialam. Co u ciebie poza tym? Jak serduszko, dziewuszko? Podrawiam, do pisania namawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×