Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość krystek444

czy warto walczyc o zwiazek?

Polecane posty

Gość krystek444

"czy warto walczyc o zwiazek?" ...niesmowicie kocham moja malzonke( skoro tak mowie nie powinienem zadawac tego pytania) problem jest jednak bardziej zawily. najczestrzym powodem rozpadu malzenstwa jest zdrada. nie zdradzilem jej ani w czynach ani w myslach. Pomimo tego chce ona rozwodu( wsumie to slowo nie padlo , raczej "ulozenie sobie zycia z innymi partneremi". jak narazie nie wiadomo mi o zadnym potencjalnym ochotniku. jestem bezplodny( nie calkowicie) - to jest powod czemu chce ze mna skonczyc. 5 lat malzenstwa 3 lata staran o dzidziusia , dwie proby IVF....i jest kompletnie wyczerpana. Sadzi ze w probach jest zupelnie osamotniona i nie moze dalej robic w pojedynke.. No wlasnie ja caly czas jestem obok . NIe okazuje amocji w taki sam sposob jak ona , co nie znaczy ze splywa wszystko po mnie . Jestem facetem i chyba inaczej przezywam emocje. nie odcinam sie od swiata realnego szukajac pomocy w wirtualnych przyjaciolach. taki juz jestem i naprawde probowalem nawiazywac kontakt. dalem ostro dupy podczas jednego IVF kilka miesiecy temu ( nigdy nie podnioslem reki na moja zone a tego dnia w obawie przed utrata pracy kazalem jej samodzielnie podjac decyzje o pojsciu do niej, gdy wpadla w szal( hormony lub cokolwiek to bylo) szarpnelem ja na uspokojenie i przy wyjsciu z pokoju uderzylem piescia w drzwi . jak sie teraz dowiedzialem bala sie wtedy o swoje zycie .Obwinia mnie za poronienie spowodowane stresem. Dowiedzialem sie takze ze cos peklo tego dnia .( szczeze to nie odczulem tego do teraz, a zdarzenie mialo miejsce w marcu). traktowala mnie jak powietrze przed i po , uzasadniajac to ze nie czuje we mnie wsparcia w walce o potomstwo. Odrobine prawdy w tym bylo- mialem watpliwosci , uwazam ze dziecko nim przyjdzie na swiat musi miec solidna baze w postaci kochajacych sie rodzicow. Stres zwiazany z niepowodzeniami nie sprzyjal. Kochanie moje uwaza ze to dziecko jest spoiwem i w momencie gdy ono przychodzi na swiat wszystkie problemy znikaja ...moze tak jest . jednak ostatnie kilka tygodni gdy dowiedzialem sie ze lekaz odradzil podchodzenie do nastepnego zaplodnienia w najblizszym czasie postanowilem wykorzystac ten czas na odbudowe zwiazku. zaakceptowalem zdecydowana wiekszosc skrzywien mojej zony) kto ich nie ma , sam mam ich pewnie mase)milosc malzenska chyba polega na akceptowaniu sie i calkiem dobrze mi szlo do momentu... 4 dni temu opuscila sypialnie - to jest moja druga nieprzespana noc. walcze z myslami czy proba ratowania zwiazku( dwa razy probowalem podejmowac rozmowe - uslyszalem mase bolesnych slow, zastanawiam sie czy odwracalnych. Dodatkowo sie boje o kopiowanie wzorcow rodzicielskich ktore moja kobieta wyniosla z domu- naprawde wyjatkowo nienaturalne. na poczatku watku zadalem pytanie czy warto walczyc ....powiedzialem ze ja kocham caly czas podtrzymuje, ale zastanawiam sie czy zejscie jej z drogi nie bedzie idealna forma pokazania jak bardzo ja kocham i jak bardzo mi zalezy. Dla ironi cala sytulacja wynikla z wrazenia o jednostronnej walce o szczescie, a teraz to ja mam wrazenie ze walcze sam:( prosze o komentarze glownie kobiety z forum . w jakis sposob poniekat przyczynily sie do tej sytulacji. wiem ze dlugo tak nie pociagne . 15 tabletek uspokajacych nie zadzialalo dzisiaj . maz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zrozumienie sięga często dalej niż rozum, ale nikt nie jest w stanie zrozumieć nas choćby na tyle, na ile sami siebie nie rozumiemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
trudno chyba będzie Ci samemu wszystko naprawić myślałeś o terapii małżeńskiej albo psychologu? czasem sprawy wymykają się spod kontroli i nie wiadomo od czegpo zacząć ona chce dziecka, jest zmęczona, ma dosyć, czuje, że musi coś zmienić, bo inaczej zwariuje - więc stara się zmienić to co może, przewrócić do góry nogami to co umie, skoro decyzja o dziecku nie przynosi na razie efektów sam piszesz, że żona czeka na dziecko jak na rozwiązanie wszystkich problemów, a to jest błąd dziecko nie rozwiązuje problemów, zwłaszcza takich w których chodzi o oddalenie się małżonków niektórzy wierzą, że dzieci mają magiczną zdolność do układania spraw, kiedy pojawiają sie na świecie, ale chodzi bardziej o sytuacje finansową, o czas, o radzenie sobie ze zmęczeniam - te sprawy, które wydają się nam przeszkodą zanim pojawia się dziecko, to co naprawdę nie jest problemem, a tylko wydaje się trudniejsze niż jest naprawdę nie można wierzyć, że dziecko rozwiązuje wszystkie problemy dziecko sprawia, że macie jeszcze mniej czasu dla siebie, mniej czasu na związek i budowanie więzi, jesteście zmęczeni i niewyspani, zmieniają się Wam priorytety i jeśli przed pojawieniem się dziecka związek nie jest wystarczająco mocny, to często wraz z dzieckiem pojawia się kryzys budowanie relacji powinno nastąpić przed dzieckiem, żeby mieć bazę do budowania kolejnych realcji, sprawdzić się w trudniejszej sytuacji, nowych wyzwaniach jeśli związek jest słaby, nie ma bliskości i zrozumienia, dziecko często jeszcze pogłębia ten stan żona będzie od Ciebie wymagała więcej zrozumienia, więcej uczuć... uważam, że teraz jesteście oboje zmęczeni tą sytuacją, większość par na Waszym miejscu by była na Twoim miejscu zastanowiłabym się czego sam tak naprawdę chcesz chcesz tego dziecka? chcesz się dalej starać? ale przede wszystkim żonie należałoby zadać pytanie co dla niej jest rodziną - małżeństwo czy dziecko wiadomo, większość kobiet marzy o dziecku, ale nie wszystkie kosztem partnera u Ciebie wygląda to tak, że żona chce mieć przede wszystkim dziecko, nie udany związek i tak naprawdę to nie bardzo ma znaczenie z kim to dziecko będzie miała, aby tylko było trudno walczyć z takim podejściem, bo dziecka jej żaden mężczyzna nie zastąpi, a takie ustawienie priorytetów jest bardzo częstym powodem rozwodów - mężczyzna odchodzi, ponieważ cała energia zostaje skupiona na dziecku, kobieta staje się tylko matką przestaje być żoną, kochanką, partnerką... Twoja żona ma chyba takie właśnie podjeście i myślę sam wiele tu nie zdziałasz... jedyne co możesz to porozmawiać z nią o tym, zapytać czego chce i czy wciąż chce dążyć do tego z razem Tobą czasami ludzie mają inne cele w życiu, ale jeśli chcą mimo wszystko realizować je raze, to można ustalić jakiś kompromis jeśli liczy się tylko cel, sam w sobie i jest im obojetne z kim będą dzielić te dążenia, to wtedy związek ma dużo mniejsze szanse musisz dowiedzieć się która prawidłowość pasuje do Twojego związku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krystek444
nie brzmi to za dobrze . Jedno z tych gorzkich slow ktore padly brzmialy tak: " wiem ze z innym partnerem tez moge nie miec tego dziecka , ale w przeciwienstwie to ciebie te szanse sa , a z toba sa zerowe" . To byla odpowiedz na moje stwierdzenie , ze w zyciu najtrudniej zdobyc nam to czego najbardziej pragniemy i nowy partner nie gwarantuje ze to dziecko pojawi sie na swiecie . rozmowy na temat priorytetow byly . Jej zdaniem nic nie wnosza i sa tylko marnowaniem czasu, dlatego ze nie wnosza nic poza lzami. Cos w tym jednak jest : NIkt z nas nie osiaga targetu, ja nie mam bazy malzenskiej , a ona nie mam dziecka. Wlasie uswiadomilem sobie ze boje sie kolejnych powaznych rozmow z nia w cel unikniecia uslyszenia kolejnych rewelacji na swoj temat . Jestem odwaznym mezczyzna , nie boje sie wyzwan ani krytyki , ale w sytulacji gdy mam stanac czolo w czolo z osoba ktora kocham i slyszec zeczy od ktorych swiat sie przewraca do gory nogami robie sie miekki. jej mama olala ojca zaraz po jej urodzeniu. czy nie powinno sie naprawiac bledy rodzicow , a nie je powielac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasia s.
Cięzka sytuacja... " A ja uważam" wpsomniała o terapii małżeńskiej albo psychologu. Nie miałam tego typu problemów co Ty, ale te które miałam były do rozwiązania przy pomocy osoby z zewnątrz. Spróbujcie skorzystać z fachowej pomocy. Nikt Wam nie da recepty na życie, ale przynajmniej rzeczowo i konkretnie porozmawiacie ze sobą, bez złości, oskarżeń i niechęci. Może nie wszystko stracone. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krystek444
z pomocy osob zewnetrzych wykfalifikowanych raczej szans nie ma - mieszkamy zagranica. poziom jezyka pewnie bylby wystarczajacy. Nie wiem sam( chyba osobiscie chcial bym tego, lecz gdy temat zostal poruszony obeszlo sie bez wiekszego echa, a nawet mielem uczucie ze odebrala to jakbym domiewal ze cos jest z nia nie tak. na dzien dzisiejszy zgodzilem sie na rozstanie . bardzo bolesna decyzja( nigdy w zyciu tak nie plakalem jak teraz. Cierpie bardzo z tego powodu , ale skoro nasze cele sie mijaja powatpiewam czy jest inne wyjscie. Nie jest to latwe, zakazdym razem chce mi sie wyc kiedy patrze jej w twarz. Dodatkowo nie bedzie latwo ze wzgledu ze jeszcze jakis czas bedziemy mieszkali ze soba. DZIS UMARLEM. nie wierze juz w instytucje slubu koscielnego. ..ta przysiega, biala suknia i te inne bzdety sa tylko sciema przed rodzina i znajomymi . moj brat wlasnie pojechal po mnie ze jestem za miekki. pewnie mial racje - przeszedl sam przez rozwod. powod podobny - dziecko . byl obwiniany za problemy przez ex. Teraz 5 lat po rozwodzie caly czas maja jakis kontakt. Opisuje mu ona jaki ladny dom , praca , nowy samochod....ale ani razu nie wspomiala o dziecku, ktore bylo dla niej tak wazne , ze bylo powodem zakonczenia zwiazku. cos w tym jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
krystek, no i co Ci powiedzieć...żeby nie bolało jeszcze bardziej? związki czasami się wypalają być może ona Ciebie nie kocha tak bardzo, jak Ty kochasz ją... a może ona sama się w tym wszystkim pogubiła poprostu, tak samo jak i Ty... a może oboje się kochacie i tak naprawdę rozstanie jest zupełnie niepotrzebne, tylko brakuje Wam szczerej i spokojnej rozmowy z obu stron to wszystko jest bardzo trudne, bo nikt składając przysiegę czy to w kosciele czy w usc nie dostaje gotowej instrukcji obsługi ani gotowych rozwiązań na przyszłe problemy ona na pewno bardzo pragnie tego dziecka, ale może jej się wydaje, że nie ma w Tobie wsparcia? może myśli, że Ty nie chcesz tego dziecka, może uważa, że za bardzo się skupiłeś na problemach między Wami? trudno komuś radzić na odległość.... a może jest ktoś inny w jej życiu? - nie chciałabym niczego sugerować, ale często jeśli w małżeństwie się nie układa a ludzie nie chcą już walczyć to znaczy, że podjęli decyzję, znaleźli inną \"opcję\" - a sam wspomniałeś wcześniej, że rozmawialiście o kimś innym, kto może/choć nie musi/ dać jej dziecko i ona by jednak chciala spróbować bardzo Ci współczuję tego zawodu i łez, bo to boli, ale NIE sądzę, że sytuacja jest bez wyjścia i trzeba się rozstać postaraj się może jeszcze raz z nią porozmawiać, powiedz jak bardzo ją kochasz, że postarasz się zrobić wszystko, żeby była szczęśliwa i dowiedz się w końcu co ją uszczęśliwi... może nie chodzi tylko o dziecko, a może przeciwnie - być może fakt, że nie może zajść w ciążę bardzo ją dołuje i męczy i ona robi wszystko, żeby było inaczej, nawet jeśli to ma oznaczać zmianę partnera? może spróbujcie gdzieś wyjechać, oderwać się od otoczenia, nabrać dystansu, porozmawiać bardzo szczerze, niech ona Ci powie o swoich obawach, Ty jej powiedz o swoich, bo przecież najważniejsze jest to, żebyście sie nawzajem rozumieli i wspierali jeśli nie ma zrozumienia, jeśli Ty nie wiesz o co chodzi, to nie ma szans, żeby Ci sie udało cokolwiek zmienić czy naprawić, prawda? rozstać się może każdy i w każdej chwili widać, że Tobie zależy na tym związku, może warto jeszcze powalczyć? może masz problemy z okazywaniem uczuć, a ona ma problemy z budowaniem rodziny, skoro nigdy nie miała wzorca, jaki Ty chciałbyś z nia stworzyć może gdzies się mijacie? uważam, że warto jeszcze porozmawiać, zapewnić drugą stronę a przede wszystkim upewnić siebie, że zrobiło sie wszystko, żeby potem nie mieć przynajmniej sobie nic do zarzucenia... czasem kobieta ucieka, bo nie widzi rozwiązania i nie czuje wsparcia pisałeś wcześniej, że jej brakuje okazywania uczucia - może brakuje jej zapewnień, że ją kochasz, że chcesz mieć z nią dziecko? czasami najprostsze rozmowy są najtrudniejsze czasami ludzie nie wiedzą, że można ot tak powiedzieć wszystko i tego nie robią, boją się, uciekają, myślą, że jak zaczną od nowa z kims innym to wszystko zniknie, a często jest tak, że wiele rzeczy siedzi w nas i samo bycie z kolejną, inną osobą tego nie zmienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krystek444
"a ja uwazam " - dziekuje Ci ze jestes i mnie wspierasz. Jest to dla mnie niezmiernie ważne . prosze badz ze mna w tych trudnych chwilach. >>>>>"ona na pewno bardzo pragnie tego dziecka, ale może jej się wydaje, że nie ma w Tobie wsparcia? może myśli, że Ty nie chcesz tego dziecka, może uważa, że za bardzo się skupiłeś na problemach między Wami?" ******* tak dokladnie jest . wydaj sie jej ze jest z tym wszystkim zupelnie samotna . Trafilas w samo sedno . >>>>>>"a może jest ktoś inny w jej życiu? - nie chciałabym niczego sugerować, ale często jeśli w małżeństwie się nie układa a ludzie nie chcą już walczyć to znaczy, że podjęli decyzję, znaleźli inną "opcję" - a sam wspomniałeś wcześniej, że rozmawialiście o kimś innym, kto może/choć nie musi/ dać jej dziecko i ona by jednak chciala spróbować" *******nie sadze, ale nie wykluczam tej opcji . Jak bym sie dowiedzial nie poczuł bym sie szczesliwszy. wiem ze zalamal bym sie bardziej . Jak by taka osoba byla to pewnie byla by poznana przez internet. a zniszczyc malzenstwo dla kogos poznanego przez internet , nawet jesli sie pisalo 100tki godzin nie jest za madre- ludzie pisze rozne rzeczy , i w 90% jest ktos zupelnie inny po drugiej stronie monitora. ... i 10% ze bedzie szczesliwa . ..no" ale to zawsze jakies szanse , a nie tak jak z toba " >>>>>>>"postaraj się może jeszcze raz z nią porozmawiać, powiedz jak bardzo ją kochasz, że postarasz się zrobić wszystko, żeby była szczęśliwa i dowiedz się w końcu co ją uszczęśliwi..." *******probowalem rozmawiac wczoraj ze lzami w oczach pozwolilem jej odejsc. dzisiaj gdy probowalem powrocic do tematu byle wielce oburzona " przeciez wczoraj sie zgodzilem " bylo to dla mnie jak strzal w glowe . taki z duzego kalibru po ktory sie juz nie wstaje. Uswiadomilem sobie ze nie mam najmniejszych szans. Wszystko jest juz zaplanowane , poukladane . Jestem przeniesiony do archiwum . Wczoraj glaskajac mnie potwarzy mowila jak bardzo wazny jestem w jej zyciu i prosila bysmy zostali przyjaciolmi do konca zycia . dzieki za taka przyjazn . Ja w kosciele nie skladalem Przysiegi przyjacielskiej tylko malzenska i wszyscy wiemy co tam zostalo powiedziane. >>>>>>>"może nie chodzi tylko o dziecko, a może przeciwnie - być może fakt, że nie może zajść w ciążę bardzo ją dołuje i męczy i ona robi wszystko, żeby było inaczej, nawet jeśli to ma oznaczać zmianę partnera?" ******** i pewnie tak jest . Nikt nie powiedzial ze to dziecko bedzie mial nawet jesli sobie znajdzie najlepszego ogiera w stajni . Jej wynik cytologi jest kiepski + plus inne kobiece choroby. Ona musi mniec mnie dosc personalnie . Dzisiaj podczas proby rozmowy powidzialem , ze tego koszmarnego dnia zrobilem cos glupiego i nie wybaczalalnego i chcial bym miec szanse to naprawic. na to odpowiedz " to juz sie stalo i nie mozna tego naprawic, nie rozmawiajmy na ten temat wczoraj sie zgodziles" >>>>"może spróbujcie gdzieś wyjechać, oderwać się od otoczenia, nabrać dystansu, porozmawiać bardzo szczerze, niech ona Ci powie o swoich obawach, Ty jej powiedz o swoich, bo przecież najważniejsze jest to, żebyście sie nawzajem rozumieli i wspierali jeśli nie ma zrozumienia, jeśli Ty nie wiesz o co chodzi, to nie ma szans, żeby Ci sie udało cokolwiek zmienić czy naprawić, prawda? ******nie wiem o co chodzi . juz nie pewnie nie dowiem - probowalem sie dowiedziec. Wydawalo mi sie ze rozumiem jej obawy , potrzeby i oczekiwania - gdy je zaoferowalem odrzucila je. >>>>"widać, że Tobie zależy na tym związku, może warto jeszcze powalczyć?" ******bez checi drugiej strony nic nie wskóram . czuje sie jak don kichot. moje proby zostaja odrzucane i po kazdej czuje sie slabszy . czy to znaczy ze nie kocham jej wystarczajaca skoro nie mam sily o nia walczyc tylko probuje uciakac? >>>>>"może masz problemy z okazywaniem uczuć, a ona ma problemy z budowaniem rodziny, skoro nigdy nie miała wzorca, jaki Ty chciałbyś z nia stworzyć może gdzies się mijacie?" ******* to jest takt. >>>>>>"uważam, że warto jeszcze porozmawiać, zapewnić drugą stronę a przede wszystkim upewnić siebie, że zrobiło sie wszystko, żeby potem nie mieć przynajmniej sobie nic do zarzucenia..." *****mysle ze wypelnilem te plany , chodz wiem ze jeszcze dlugo bede sobie zarzucal ze czegos nie zrobilem , lub nie zrobilem tego wystarczajaco dobrze. podobno czas leczy rany. >>>>>>"czasem kobieta ucieka, bo nie widzi rozwiązania i nie czuje wsparcia cpisałeś wcześniej, że jej brakuje okazywania uczucia - może brakuje jej zapewnień, że ją kochasz, że chcesz mieć z nią dziecko? wielokrotnie ja zapewnialem ze chce miec za nia dziecko. Widocznie w nieodpowiedni sposob . nie wiem co mogl bym zrobic . >>>>>"czasami ludzie nie wiedzą, że można ot tak powiedzieć wszystko i tego nie robią, boją się, uciekają, myślą, że jak zaczną od nowa z kims innym to wszystko zniknie, a często jest tak, że wiele rzeczy siedzi w nas i samo bycie z kolejną, inną osobą tego nie zmienia" ***** bol jest zapisany w ludzka nature, dobrzy w krzywdzeniu jestesmy prawda??? nie rozumiem kobiecej natury. Latwo wszystko zgonic na instynkty maciezynskie i takie tam bzdety ..a co z meskimi instynktami np. takimi jak rozrodczy . powinnienem latac dookola i kochac sie ze wszystkimi partnerkami jakie sie napatocza. Ja jakos potrafie zapanowac nad naturalna checia prokreacji . wypalam sie :,( postanowilem sie wyprowadzic wbrew wczorajszej umowy o mieszkaniu razem . Uzasodnilem jej to :" nie moge mieszkac pod jednym dachem z osoba ktora kocham ". nie byla zadowolona . mi tez sie to wszystko nie podoba . zrobilem wiele bledow w zyciu malzenskim , ale ewidentnie nie daje mi sie szansy zeby je naprawic. sekunde temu mielismy najszczersza rozmowe w zyciu. obydwoje przyznalismy sie do swoich bledow, dowiedzialem sie ze nie tyle wazne bylo dla niej samo dziecko , co chec czucia ze daze do tego celu razem z nia. dalem ciala w tej kwestii -wiem. Moje odczucie bylo raczej : JA CHCE DZIECKO!!!! moglem sie bardziej postarac > wydawalo mi sie ze uderzajac w temat tylko w tedy gdy to konieczne powoduje mniejszy bol. Za kazdym razem gdy temat sie pojawial pojawialy sie lzy. wiec rozmowa byla . przeprosilem ja za wszystkie pomylki , wyciagnelem wnioski , jednak ze nie wiele ona znaczy skoro nie daje sie szansy naprawy zwiazku> jak jest milosci miedzy ludzmi to zawsze jest szansa na lepsze jutro. moje jutro jest bez szans. krzysztof.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Krzysztofie, ja bym się chyba wyprowadziła konsekwentnie proponowałam wcześniej wspólny wyjazd, ale chyba za wcześnie na kolejną rozmowę za bardzo Was oboje ta sytuacja przytłacza a to staje się męczące, a zmęczenie nie zachęca do działania ani tym bardziej do budowania czegokolwiek ale nie wyprowadzaj się "na zawsze" życząc żonie "udanego życia" powiedz, że musisz odpocząć, poukładać sobie wszystko, przemyśleć, powiedz, że ją kochasz ale nie potrafisz tak dalej żyć, bo Cię to męczy i musisz wiedzieć co zrobić dalej przecież to prawda, tak? powiedz, że dajesz Wam obojgu czas i chcesz wrócić jeszcze do tej rozmowy, rozmowy o Was, kiedy emocje trochę opadną myślę, że chwila odpoczynku przyda się Wam obojgu uważam, że walka ma sens, ale trzeba nabrać sił przed kolejną "bitwą" bo czasami napierając za bardzo i wałkując temat robimy się poprostu męczący, a wiadomo, zmęczony człowiek marzy wyłącznie o odpoczynku i nie w głowie mu wtedy wybieranie odpowiedniego koloru pościeli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lfksdalkflsdkg
tak se myslę że jest ktoś nowy , uwierz jest nowy egzemplarz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość y5745
ja wypowiem sie na temat uczuc Twojej zony. Przypuszczam, bo jestem niemal w identycznej sytuacji, ze dla Ciebie problem bezplodnosci nie jest na TYLE istotny, co dla niej. Poniewaz ona widzi zwiazek przez pryzmat wspolpracy miedzy Wami w temacie w tej chwili najwazniejszym dla WAS, dla Waszego zwiazku i bycia razem (dziecko), a czuje sie w jakis sposob emocjonaly i psychiczny opuszczona przez Ciebie, stad jej zachowania. Nie nalezy sie jej dziwic. Ja rowniez czuje sie opuszczona przez partnera i to na poczatku drogi i rozwazam opcje rozstania. To, co napisales o sobie i swojej zonie tylko mnie utwierdza w przekonaniu, ze robie slusznie. Jesli miedzy dwojgiem ludzi nie ma wsparcia i rozmow co do wspolnej przyszlosci z OBU stron to jest to jakby pozostawienie jednej strony samej sobie. A przeciez przysiegales, ze jej nie opuscisz w zmaganiach i chorobie, jaka bezplodnosc niewatpliwie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takie tam duperele
Z jednej strony rozumiem Twoją żonę, chęć posiadanie potomstwa może pomieszać zmysły. Ale dobrze wiem, że jedna strona nie uratuje żadnego związku. Możesz stanąć na głowie, a jeśli drugiej stronie już nie zależy, poniesiesz srogą porażkę. Nie nakłaniam Cię do odejścia ale chyba musisz je brać pod uwagę :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo mi przykro jest Krzysztofie. Wydaje mi się, że jest dużo powodów. Pomyślałam sobie o miłości o WIELKIEJ miłości. Przecież jest adopcja nigdy nie myśleliście o tym? Jeśli w jej sercu byłoby głębokie uczucie, to zaakceptowałaby Twój problem i jakoś razem byście dążyli. Jeśli będzie jej wygodnie, pozwól jej zrobić to co dla niej będzie za słuszne. Jeśli to jej da szczęście, niech idzie. Sam mówiłeś, że rozmowa i tak niczego nie zmienia, tylko zwiększa Twój ból w sercu. Nie pozwól jej się męczyć, jeżeli jej miłość jest taka jak Twója, to wróci z płaczem i z przeprosinami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krzysztofieee
a ja mysle ze nie ma nikogo nowego wg mnie Twoja zona chce Ci przekazac co mozesz stracic i co moze sie zdarzyc jezeli dalej tak bedzie miedzy Wami - tzn jej chodzi o Twoja ozieblosc do wszystkiego uwierz ze dla niej to BARDZO czuly punkt dziecko, taka postawa stwarzasz wrazenie ze jej nie kochasz i nie zalezy Ci na niej, bo jestes obojetny z ta decycja zeby sama podjela...tu sobie nagrabiles ostro niestety wyszlo na to ze tylko ona chce a ty masz to gdzies wiem ze Tobie nie jest wszystko gdzies, ale swoja postawa ona tak to odbiera ja polecilabym terapie , psychologa, najpierw oddzielnie a pozniej razem do tego zapros zone gdzies, powiedz jej ze maly odpoczynek przed kolejnymi staraniami napewno dobrze jej zrobia a zobaczysz napewno po jej minie ze rozczarowala sie pozytywnie co do ciebie do tego milo bedzie jezeli poszukasz cos w necie na temat in vitro, czyms ja zaskoczysz-zeby wyszlo ze nie jest ci to obojetne powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
krystek444 rozumiem twoją żonę doskonale. moje małżeństwo również nie przetrwało próby walki o dziecko. ja już nie mam siły, czuję się wyczerpana i samotna w tej walce. wiem, że mój mąż bardzo pragnął tego dziecka, ale nigdy nie poczuł tego co ja czułam. najzwyczajniej w świecie facet nie ma instynktu tak silnego jak ma kobieta. dokładnie, to o czym piszesz zarzuciłam swojemu mężowi. nie mam już siły i czuję cały ten czas, że on nic nie robił by mnie wesprzeć. wbrew pozorom, choć wina bezdziectwa leży po twojej stronie, to ona musiała przechodzić te wszystkie katusze. u mnie się nie udało, nigdy do zapłodnienia nie doszło, jednak też coś we mnie pękło. powiem ci jedno, ona poroniła i nigdy ci tego nie wybaczy, nawet jeśli to nie twoja wina. znajdzie takie argumenty, że i tak będzie przez ciebie. u mnie zarodki się nie przyjęły ... i też winą obarczyłam jego. moim zdaniem nie masz już o co walczyć. to nieodwracalne zmiany psychiczne, których nie da się tak poprostu odkręcić. ja nie wybaczę i choć on na swój sposób walczy o nasze małżeństo, ja chcę tylko tego by dał mi święty spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lamella
wiesz co, chłopie - dajcie sobie trochę czasu. Kiedy jest bardzo źle, trzeba się od siebie odseparować na trochę, nabrać dystansu - i dopiero potem wrócić do rozmów. Teraz wszystko za bardzo boli, za dużo w tym emocji, przestajecie się słuchać. Taka wiwisekcja uczuciowa jest szalenie męcząca i bardzo wypala emocjonalnie, kolejne rozmowy będą skutkowały jedynie większym zmęczeniem, ale niewiele wniosą. paradoksalnie rozdzielenie się może wam pomóc, bo tylko tak czlowiek ma czas na przemyślenie tego, co dla niego jest ważne. I dobra rada - nie nękaj jej telefonami, za jakiś czas napisz do niej maila, to dobrze robi, bo pisząc człowiek waży każde słowo, w rozmowie na gorąco łatwo coś chlapnąć niepotrzebnie. Napisz co czujesz teraz, co czułeś kiedy staraliście się o dziecko, opisz swoje rozczarowanie, żal czy poczucie winy że nie potrafisz jej uszczęśliwić, frustrację. Mam wrażenie, że przez ten męski brak wylewności ona czuła jakby musiała walczyć o waszą przyszłość sama. Sam wiesz że bywa, że kobieta ma blokadę psychiczną przed zajściem w ciążę, być może dodatkowo się tym gryzie. Druga sprawa to fakt, że przecież ona jest stale faszerowana silnymi lekami - w dodatku takimi, które mają duży wpływ na emocje. i jeszcze jedno - nie patrz przez pryzmat tego, CZEGO NIE MACIE, skup się na tym co sobie DAJECIE. Inaczej się niczego nie zbuduje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×