Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość poiuytr

związek z przyjacielem... czy komuś się to udało?

Polecane posty

Gość poiuytr

Ostatnio zlapalam sie na tym, ze chyba zaczynam czuc cos wiecej do mojego przyjaciela. Wydaje mi sie, ze on tez nie jest wobec mnie obojetny, ale nie jestem pewna. Boje sie zaryzykowac i zagrac w otwarte karty - pokutuje we mnie stereotyp mezczyzny-zdobywcy (czyli to on powinien wyjsc z inicjatywa), poza tym, obawiam sie pogorszenia naszych relacji, gdyby nam cos nie wyszlo. Nie chcialabym stracic tej znajomosci, bo uwazam go za bardzo wartosciowego czlowieka. Ale z drugiej strony - chyba sie w nim zakochalam... :O No i jestem w stanie, ktory moglabym okreslic jako "i chcialabym, i boje sie". Czy sa tu osoby, ktore byly w podobnej sytuacji? Jak wygladaja/wygladaly wasze zwiazki, ktore wyewoluowaly z przyjazni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tak, nasza przyjaźń była idealna. Bałam się tego samego co Ty, że wszystko się zepsuje. Ale zdecydowałam, że chcę więcej. Też czekałam, aż on wyjdzie z inicjatywą, czekałam, czekałam, czekałam. I jak już to ja miałam dosyć takiej dziwnej sytuacji między nami i chciałam z nim o niej porozmawiać, doczekałam się. Dzień w sumie jak każdy inny, no może i nie, bo wielka sobota :P ale ogólnie ON był taki jak zazwyczaj i nic nie wskazywało nawet na to, że on tego chce... A jednak. Chciał i zapytał. Od samego początku znajomości byliśmy przyjaciółmi i byliśmy do tego przyzwyczajeni. Średnio wychodziło nam takie "docieranie" do siebie, bo to było dla nas zwyczajnie dziwne, przecież byliśmy przyjaciółmi :P No ale stało się. Przez pierwszy miesiąc było "dobrze". Tzn. tak jak wcześniej, ale do tego doszło po prostu przytulenie, całowanie. I to też nie takie jak teraz :P A tak wszystko było identycznie jak wcześniej. I strasznie ciężko było się przestawić, że nagle on jest mój... A potem z dnia na dzień byliśmy ze sobą coraz bliżej, bliżej... I powiem, że dopiero po około 4 miesiącach było u nas jak w normalnym związku, tak swobodnie i naturalnie. Z drugiej strony po tym pierwszym miesiącu zaczęło się... Zaczął czepiać się dosłownie o wszystko. Myślałam, że nasz związek będzie taki jak przyjaźń, taki... "na luzie". Że jak powiem mu, że nie spotkamy się o 17 tylko o 18.30, bo muszę coś zrobić, to on powie, że okej i nie ma problemu, bo on się zajmie też czymś innym. No ale niestety nie, jest ciągle pretensja o byle co. I szczerze, to częściej jest źle niż dobrze. Ale wiem jedno. Że nigdy nie zamieniłabym tego, co jest teraz, z powrotem na przyjaźń. Więc... Warto ryzykować. Ja mimo wszystko nie żałuję. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dawno dawno temy tak
nie potzrebne to było bo przyjaźń poszła sie... wiecie to najgorsze co może być potem taki gość się okazuje często skurwysynem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieki za wypowiedz, Martynko, wiem, ze nie ma co przykladac szablonow do mojego przypadku, ale ciekawia mnie historie innych :) jesli masz ochote, to napisz, jak dlugo jestescie razem, jak dlugo byliscie wczesniej "tylko" przyjaciolmi, czy mieszkacie ze soba itp. wiem, wiem, straaasznie jestem wscibska :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mieszkamy ze sobą. :) Poznaliśmy się ponad rok... No 13 miesięcy temu i od razu tak nam się dobrze rozmawiało. I też od samego początku, od pierwszego dnia znajomości przebywaliśmy ze sobą co najmniej przez pół dnia. No, przez pierwsze pół roku pomijając weekendy, bo miałam chłopaka i z nim się w weekendy widziałam. Do tego każdy jeden wieczór spędzaliśmy na pisaniu na gg. I to nie godzinkę czy dwie. Od jakiejś 19 czy 20 tak do 24, 1, 2 w nocy. Potem jeszcze zaczęliśmy wychodzić gdzieś razem po południu. Po pół roku takiej znajomości zauważyłam, że przecież tak dobrze się dogadujemy, że przecież coś z tego może być. I żadnej pewności nie miałam, że z nim będę, ale tamtego wcześniejszego zostawiłam, bo w sumie to nie miało to przyszłości żadnej. Po miesiącu już byłam z moim ukochanym. :) Zaraz mija pół roku, jak jesteśmy razem. Czyli 7 miesięcy przyjaźni, a pół roku związku, tak to w skrócie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×