Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zdesperowani rodzice

Precz z elitarnymi szkołami!Ich elitarność to ściema!

Polecane posty

Gość Zdesperowani rodzice

Mój wybitnie uzdolniony syn Kacper zamienił wypasione i renomowane gimnazjum na zwykłą, osiedlową mordownię dla małych proli i wcale go nie okradziono ani nie przekocono :P Mało tego! Wreszcie gówniarz się rozwija, nie śpi z nudów na lekcji. Skończmy z lansowaniem pozornie elitarnych szkół dla snobów i niedorobów, które wysysają z nas hajs i marnują potencjał naszych dzieciaczków!Zawsze dużo wymagałam od szkoły, więcej niż inne matki, bo patrzyłam na daną budę przez pryzmat mojego super zdolnego i bardzo grzecznego dziecka, dla którego tragedią było, że mógł z nudów spać na lekcji albo dostać bęcki od głąbów z blokowiska! Najważniejszym problemem, z którym mierzyłam się od podstawówki, była - w co trudno uwierzyć - wrogość do dziecka, które ma większy apetyt na wiedzę niż inne albo przynajmniej jest w miarę normalne, nie jest takim małoletnim bandytą jak gnoje wychowywane przez ulicę. Dla szkół obecność mojego genialnego Kacperka wydawała się nie szansą, ale utrapieniem. Dyrektorzy zazwyczaj tego egzaminu nie zdawali, zdawali za to niektórzy nauczyciele. Tacy z powołania, nie takie suki oglądające MOdę na Sukces i latające z gołym tyłkiem po szkole, polujące na mężów!!! ALE TO BYŁY WYJĄTKI NIESTETY!!!! O sześciu latach podstawówki można by książkę napisać - był to horror dla mnie, dla moich partnerów i dla mojego najcudownieszego Kacpereczka :( Do tego elitarnego gimnazjum dla geniuszy, z którego Kacper właśnie odszedł, chodzą dzieci bardzo zdolne i bardzo, bardzo zdolne, z naprawdę dobrych rodzin arystokratycznych, prawniczych i lekarskich, nie żadne tam nowobogackie gangstery ani inna swołocz! Przychodzą sami porządni i zdolni, nie trzeba się starać, bo rodzice w razie problemów w nauce zrobią wszystko, by braki usunąć. Właściwie nie trzeba robić nic, a mimo to Kacper napotkał tam kolejne bariery.Spójrzmy na koła zainteresowań - jest ich w tym renomowanym gimnazjum niby sporo, tylko co z tego? Albo są wyłącznie dla klas trzecich, albo wtedy, kiedy większość klas, w tym klasa Kacpra, ma lekcje. Działają tam co prawda koła: teatralne, koło dziennikarskie, języka angielskiego, dyskusyjny klub filmowy, koło fotograficzne ale te koła to służa samym nauczycielom, którzy w godzinach pracy oddają się swojemu hobby zamiast wychowywać dzieciaczki, a dzieci traktują jak służbę albo chłopów pańszczyźnianych.W tym roku zatrudniono tam nauczyciela chemii, który - niestety - mylił się na lekcjach. Kacperek jest taki genialny, od piątego roku życia pasjonował się chemią, genetyką, biologią molekularną i biofizyką, więc dla niego sytuacja, kiedy poprawia nauczyciela-debila i nie ma szansy na korzystanie z kółka chemicznego, była traumą potworną! Zwolniono również świetną nauczycielkę francuskiego, bo nie dawała tyłka dyrektorowi i pedagogowi szkolnemu, a zatrudniono nową, która nie uczy na lekcji, tylko lata do dyrektora albo do pedagoga i się z nimi bzyka! i to w godzinach pracy! Moim skromnym zdaniem szczytem obłudy i chamstwa jest mówić o wysokim poziomie szkoły, gdy uczęszczają do niej dzieci wyselekcjonowane, które się w dodatku ogłupia, a ich rodziców okrada z kasy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Skąd taki zachwyt nową
szkołą po dwóch miesiącach nauki? Żeby się nie okazało, że nowi nauczyciele tylko na początku są tacy mili i kompetentni. Na zakończenie roku szkolnego "Kacper" znowu stwierdzi, że czas zmienić szkołę (np. na prywatną). Skoro jak napisano w artykule szkoła jest uznana za szkołę sukcesu, to chyba nie na podstawie opinii jej dyrektorki czy rady pedagogicznej. Zastanowiłbym się raczej nad rozwojem emocjonalnym dziecka i jego kontaktami z rówieśnikami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Znam ten ból niestety
”Sztuką jest prowadzić szkołę, do której mogą się dostać wszystkie dzieci, bez względu na średnią”. Moja koleżanka ma dwie bardzo zdolne córki. Jedna kończyła liceum, do którego przyjmuje się uczniów z 3, a nawet z 2; druga uczęszcza do takiego, gdzie nawet świadectwo z czerwonym paskiem nie gwarantowało dostania się. Tą “renomowaną” szkołą jest bardzo rozczarowana. Tam się wyciska ucznia jak cytrynę, nie oferując mu nic ponad to, co dostałoby w “zwykłym” ogólniaku. Mam wrażenie, że wybór szkoły czasem dyktowany jest snobizmem rodziców. Pracuję w wiejskim gimnazjum i wiem, że to, co dla “renomowanych szkół” jest słabym wynikiem czasem jest okupione wielką pracą nauczycieli, uczniów i rodziców. Podziwiam to słabsze liceum, bo mimo przyjmowania przeciętnych uczniów, tylko jedna osoba w zeszłym roku nie zdała matury.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Współczuje Kacperkowi - takich durnych rodziców

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kto się spierdział na forum
To nawet nie zenada, to wiochmeństwo i buractwo godne naszej klasy, totalne posranie i zupełny brak przyzwoitosci. Mogla ambitna mamusia zmienic szkole taktownie, bez pozostawiania smrodu za soba, a tak baka puscila i wyszla z salonu. Co innego szukac dla geniusza optymalnych warunkow rozwoju, a co innego smrodzic i pokazywac dziecku jak to sie robi. I tak nic z tego geniusza dobrego nie wyrosnie, z taka rozczeniowa postawa wobec swiata: zdolny jestem to pracujcie dla mnie po godzinach i za darmo. Wspolczuje, szkoda tych talentow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Interesuje mnie coś innego.
Zawsze ciekawiło mnie, czy większym wyczynem jest edukować zdolne dziecko i niczego nie spaprać, czy “wydusić coś” z kiepskiego, miernego ucznia. Mój syn kończył “elitarne” liceum. Matura z angielskiego 100% - lekcje prywatne, matematyka i fizyka rozszerzone - 93% - kurs poza szkołą, polski 24% - bazował tylko na wiedzy zdobytej w szkole.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matka Kacpra nieodkryla zadnej
tajemniczaj prawdy o mechanizmach “kreowania tzw. elitarnych szkół”. Bo to nie zadne odkrycie, ze w "elitarnej" szkole nauczycile tez nie chca pracowac po godzinach (przeciez jakby im zaplacili z funduszy Unii to by pewnie jakies osobne kolko chemiczne dla Kacpra utworzyli) albo, ze w elitarnej szkole tez nauczyciel moze byc roztargniony i sie omylic. Nie pozwalajcie sobie na zadne niedoskonalosci i slabosci bo macie do czynienia z moim synem, geniuszem. Taka jest postawa tej Pani. To JEST zenada, sranie w banie, brak wychowania i wiocha! a nie odkrywanie Ameryki. Nad mechanizmami powstwania i funkcjonowania szkol “elitarnych”, korkow itp, zastanawiam sie codziennie bo z tego zyje. Wnioski moje sprowadzaja sie do tego, ze istota funkcjonowania tego typu placowek jest odwieczna ludzka daznasc do bycia wyzej niz inni, do zycia lepiej niz inni i do tendencji do dzielenia sie inteligencje na zoliboska i gdanska.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mnie zdarzyło się kiedyś
poprawić świetnego matematyka, który nieco się zaplątał - tyle że było to w ogólniaku, a nie w gimnazjum i miałem już na tyle wyrobione poczucie rzeczywistości, by wiedzieć, że facet miał do tej pomyłki prawo. Mam wrażenie, że Twój przedmówca ma zupełną rację wypunktowując autorkę listu. Obracanie w zarzut faktu, że nauczycielka francuskiego pokazała dzieciakom, jak świetnym narzędziem do nauki języka obcego jest internet - to jest prawdziwa żenada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Typowa roszczniowa mamuśka
(o ile mamy do czynienia z autentycznym postem) klasyczny przypadek roszczeniowej matki/rodzicow bezkrytycznie zapatrzonych w dziecko, szczerze wierzacych w jego geniusz ponadprzecietnosc i wielbiacych je ponad wszystko. moim zdaniem w renomowanej szkole po prostu mieli jaja. nie dali wejsc sobie na glowe matce(renoma byla niejako atutem), ktora wierzy w kazde slowo synunia od dziecka karmionego mitem o wlasnej wyjatkowosci (np. poprawianie nauczycieli). obecnie dziecko jest w szkole, w ktorej dyrekcja i nauczyciele jaj tych nie mieli i pozwolili na to aby "załatwilismy w tydzien". stad te cale peany!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie ma dobrych nauczycieli
...dobrego fizyka, który w mig wytłumaczył Kacprowi to, czego nie potrafiła zrobić poprzednia nauczycielka. Owszem - miała dużą wiedzę, ale nie potrafiła jej przekazać Uch, bo nie mogę, jak słyszę takie teksty. Skąd w ogóle przychodzi ludziom do głowy usprawiedliwianie złych nauczycieli - że "wie, ale nie umie przekazać"? Co qxva komu z tego, że ona wie??!! NO CO KOMU Z TEGO??? Przecież nie za to jej płacą, żeby obnosiła zawartość swojego mózgu!!! Za to jej płacą, żeby UMIAŁA przekazać!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To nie żaden Kacperek ale
moj syn ukochany jest geniuszem i tyle! mój synek skonczyl zwykle osiedlowe gimnazjum-wowczas jedno z najgorszych w miescie, ale liceum wybral sobie takie uwazane za elitarne, chociaz panstwowe, dostal sie bez problemu,bo byl laureatem konkursu.Nedzne gimnazjum- a laureat?No coz,byl takim pasjonatem przedmiotu,ze nawet pani oganiajaca sie od niego jak od uprzykrzonej muchy nie zniechecila go do nauki i w koncu w przygotowaniach pomogl mu zdolny maturzysta (!)Liceum bylo inne-pieniadze wyszarpywane przez dyrektora z roznych zrodel,kolka zainteresowan-od przedmiotowych do teatralnych i muzycznych.Zarzutem czesto podnoszonym przeciw tej szkole jest z kolei to, ze dba tylko o "geniuszy", a nie o zwyklych przecietnych uczniow.Mnie sie to akurat podobalo, bo w gimnazjum nie mozna bylo sie doprosic o pomoc, a w liceum nie bylo problemem kolko przedmiotowe, ktore trwalo przez 3 godz. w sobote, bo nauczycielka chciala, a dyrektor zdobyl pieniadze.Oczywiscie, w tej elitarnej szkole byli rowniez nauczyciele, ktorzy powinni raczej zamiatac ulice niz uczyc mlodych ludzi, ale tacy przeciez sa wszedzie.Synowi oczywiscie niektore rzeczy sie podobaly, inne nie, ale jedno zawsze twierdzil:ze to jest szkola,w ktorej nie wstyd sie uczyc i nie wstyd cos wiedziec.Niektorzy nazywaja to "wyscigiem szczurow", ale wiecie co? Syn skonczyl te szkole kilka lat temu, a po maturze 30 osob z klasy dostalo sie na rozne uniwersytety medyczne w Polsce. I te "szczury" regularnie sie spotykaja, imprezuja i razem wyjezdzaja.Bo to, wiecie,fajne dzieciaki byly.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ta historia dotyka zjawiska
które pojawiło się u nas całkiem nie tak dawno, tzn. powstania tzw. elitarnych szkół. A zjawisko to pojawiło się własciwie wraz ze zniesieniem powszechnej kiedyś bezwzględnej rejonizacji szkół (poza szkołami średnimi, rzecz jasna). Jakość szkół się polaryzuje. Ze szkół słabszych czy choćby położonych w kiepskiej okolicy, z dużą liczbą tzw. marginesu odchodzą lepsi uczniowie do tzw. szkół nieco lepszych i przez to słabsze szkoły staja się coraz słabsze, mimo że tak naprawde niewiele to ma wspólnego z jakością pracy nauczycieli, a bardziej - z jakością "materiału", czyli uczniów. I tak często w elitarnych szkołach uczą słabi nauczyciele, a w słabych - lepsi, ale to i tak nie ma większego znaczenia, bo i tak to jakość uczniów decyduje w większym stopniu, jak się mozna przekonać. Dobrzy uczniowie nawet w szkołach z kiepskimi nauczycielami dobrze zdają egzaminy, a uczniowie słabi nawet w szkołach z nauczycielami-pasjonatami egzaminy zdają słabo. Mała liczba szkół tzw. wspierających dobitnie tego dowodzi. Żeby nie było tak prosto, motywy uczniów wybierających szkoly renomowane nie są tylko i wyłącznie "naukowe". Wcale niekoniecznie chodzi tylko o wyniki nauczania. Część uczniów ucieka z rejonu głównie z powodu potrzeby zmiany środowiska. Nie dziwi mnie, że po 6 latach męczenia się z drechami w swojej rejonowej podstawówce młodzież ambitniejsza wybiera "elitarne" szkoły poza rejonem, żeby wreszcie nie mieć z tą hołotą nic wspólnego, żeby wreszcie móc przebywać na co dzień z normalnymi ludźmi. To nie jest więc tak, że młodych ludzi wygania poza rejon tylko jakaś mityczna pozycja w rankingu i chęć uczęszczania na wszystkie kółka zainteresowań, jakie tylko sa możliwe. Środowisko to również ważna sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wybitną uczennicą nie byłam
w przeciwieństwie do super-zajebistego Kacperka i jegó równie super-wyjebanej w kosmos mateczki (ech ta nieszczęsna chemia i fizyka :/) ale z przedmiotów chumanistycznych typu Polski i Angielski to miałam identyczny problem jak Kacper. Anglistkę miałam zajebistą, która po zorientowaniu sie że mi sie zwyczajnie nudzi na zajęciach bo jestem zajebistsza od niej, dawała mnie dodatkowe zadania, trudniejsze klasówki i wysyłała na przeróżne konkursy. Teraz jestem na studiach anglistycznych, i raczej na nudę nie mam czasu :) Niestety polonistka zachowywała sie zupełnie na odwrót. Omawianie lektury u niej polegało na wysłuchiwaniu opowieści dziwnej treści o seksualnych wyczynach kochanków mojej psorki (co w sumie nawet ciekawsze było od Mody na Sukces zwlaszcza opowiesci o tym jak moja psorka waliła się z synem swojej kolerzanki-matematycy albo jak jej mąż i WFista brali ja obaj rownoczesnie w cipulke i w kakało), albo na dyktowaniu notatek o lekturze, odpytanie tych notatek a potem sprawdzian z notatek. Niestety okazało sie że ma paru uczniów którzy (o zgrozo!) czytają lektury, i co gorsza, nie zgadzają sie z polonistką i co jeszcze gorsza mają runie órozmiacone rzycie seksualne! Pierwsze 2 lata to było gnębienie tych osób (kolega dostał jedynkę za stwierdzenie że nie zgadza sie z opinią pani polonistki na temat postaci Kordiana, z komentarzem pani polonistki że ona skończyła Polonistkę i ona wie najlepiej jak powinno omawiać sie lekturę, a smarkacze tacy jak my to moglibyśmy ją poprawiać gdybymyśmy tak jak ona studia skończyli!). Ja z odpowiedzi ustnych dostawałam oceny 3,4 również z komentarzem "ty nie mów co myślisz na temat tej lektury, ty mów co ja podyktowałam!". Ale w 3 klasie, po maturach próbnych pani polonistka front zmieniła. Otóż okazało sie że ci denerwujący uczniowie uzyskali jedne z najlepszych wyników z polskiego w całej Polsce! Nauczyciele sprawdzający pracy nie mogli sie nas nachwalić i gratulowali pani polonistce takich wyjebanych w kosmoc uczniów jak ja i moje ziomki. Oczywiście wtedy sie nagle okazało że pani polonistka nas zawsze bardzo lubiła, jedynie chciała nas zmotywować :/ Czy fakt że dostała nagrodę od dyrekcji za wspaniałe wyniki z normalnej matury z polskiego coś wam mówi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matka kacperka nie kuma bazy
bo są eliatrne szkoły gimnzjalne,ale nazywają się bezobwodowe, do których,aby się dostać nie wystarczy średnia powyżej 5,0,ale dodatkowe egzaminy z wiedzy ogólnej, języków obcych czy do klas matematycznych z matematyki. Im wydawało się,że to elitarna , bo w willowej dzielnicy,śmiechu warte! Te bezobwodowe gimnazja tworzone są przy najlepszych liceach, uniwersytetach i pitechnikach po to właśnie, by najzdolniejsi mogli uczestniczyć w lekcjach i kołach zainteresowań dla licealistów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
muszę cię niestety zmartwić , kobieto. często jest tak że te genialne później zwyczajnie zrównują się z resztą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mój chlopak zalicza trzeciom
szkołę. Pierwsza była muzyczna, dużo przedmiotów "zawodowych", ale żenująco niski poziom przedmiotów ogólnokształcących, co wyszło potem w szkole prywatnej, która jednak dała mu szansę, żeby się nieco podciągnął, na zasadzie "bezstresowości" nauczania, no bo prywatnie i za pieniądze. Wylali go na mordę po 1 semestrze, tata z mamą załatwili liceum "renomowane", no bo może nauczyciele w tym poprzednim się uwzięli, a ta nowa szkoła miała mu podziałać na ego i ambicję, na zasadzie, że będzie podążał za najlepszymi, za elitą. I wtedy gó...arz zaczął już "profesjonalnie" wagarować, znowu won na ryj. Teraz chodzi do liceum osiedlowego, bo to ostatnia deska ratunku, wątpię, żeby się zaczął uczyć, ale fajnie patrzeć, jak jego starzy, którzy gardzili całe życie "osiedlowymi molochami", teraz robią pod siebie ze szczęścia, że progenitura nie wylądowała w zawodówce (stamtąd to by wyleciał, bo ma dwie lewe ręce i nawet szklanki po sobie nie zmyje, więc i gwoździa prosto w ścianę nie wbije). Wniosek jest taki: jak kolo ma lenia w dupie, to mu żadna szkoła nie będzie odpowiadała, pozostaje szkoła życia, z etykietą matoła, nieudacznika i bezrobotnego w przyszłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×