Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Taco to przeżywa...

ZWIĄZEK NA ODLEGŁOŚĆ

Polecane posty

Gość Taco to przeżywa...

Znów to samo. Wiem, jak to będzie wyglądać, jeszcze przez najbliższy rok. Może, pod koniec sierpnia, wszystko się zmieni. Ale to ciężkie. Dobrze wiedzieliśmy, na co się piszemy. Jaki związek będziemy tworzyć. Chyba ten najgorszy z możliwych? Związek na odległość. Kiedy półtora roku temu się poznawaliśmy, nie spodziewałam się, że może nam się udać. Obydwoje potrzebowaliśmy tej drugiej osoby. Ale to były wakacje! A swatanie mnie z Nim, prezez moją kuzynkę wydawało się istnym szaleństwem. Nie wiedzieć czemu, tak łato się na to zgodziłam. Mimo przeciwności losu, mimo tego, że jest rok młodszy, mimo tego, że dzieli nas prawie 400 km, mimo tego, że widujemy się raz na miesiąc albo i rzadziej. Docieramy się z każdym miesiącem, poznajemy siebie coraz bardziej. I choć ta szaleńcza miłość wiruje nad nami już od półtora roku, my nadal pragniemy się tak samo mocno... A może i mocniej? Za każdym razem, kiedy słyszę jego głos w telefonie, moje serce rośnie, ale też zaciska się z żalu i smutku, że jest "po drugiej stronie" a nie obok... Kiedy kładę się do pustego łóżka, łzy bezwładnie spadają na poduszkę. Bo dlaczego mam spać sama, a nie z nim? Każdy konflikt ciężko załagodzić, wiele niedogadanych spraw zostało gdzieś w tyle, bo jak wszystko wytłumaczyć przez telefon? Zawsze mówimy, że pogadamy o tym jak się zobaczymy, ale jak już się widzimy, to przecież cieszymy się sobą, nie myślimy o tym, żeby rozwiązywać nasze nieporozumienia. Koleżanki chodzą ze swoimi facetami do kina, restauracji, na romantyczne spacery. A mi zazdroszczą, bo mam czas dla siebie, bo jestem i wolna i zajęta. Mam kogoś, ale jednocześnie mam czas dla rodziny i przyjaciół, mam czas na wyjścia... Ale komu by się chociało? Iść samej do kina tylko po to, aby popatrzeć na wtulające się w siebie pary? Wole siedzieć w domu. Od kilkunastu miesięcy żyję tylko jednym. Spotkaniem, które chciałabym, aby trwało wiecznie, a ucieka w ciągu minuty... Ta rutyna... Oczekiwanie... Wypatrywanie pociągu-tego jedynego pociągu który wiezie Twój jedyny Skarb... Wtedy świat staje w miejscu, oddech staje się szybsz, a kiedy już Go widzisz, nie myślisz o szczęściu, radsości, euforii... Żyjesz tą chwilą, kiedy padacie sobie w ramiona i czule całujecie... Dziś właśnie minęła ta chwila, kiedy czule, ale zarazem najmocniej jak tylko potrafimy, wtulamy się w siebie, czule szeptamy "Kocham Cię" i "do zobaczenia"... Do zobaczenia, za kolejny miesiąc... Tylko ile ich jeszcze przed nami? I jak je wytrzymać? Jak wytrzymać od rozstania do spotkania? Żywiąc się tylko głosem ze słuchawki... Bez dotyku, pocałunku... A z rękoma pełnymi miłości??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ridz
stresc w 2 zdaniach moja droga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amandaaa Yeah
Wiem co przezywasz, byłam z chłopakiem pół roku, widzieliśmy się trzy razy ciągu pół roku, nie wytrzymałam, ja potrzebuję bliskości, a nie tylko tłuczenia się z myslami i tęsknota,.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rym cym cym i pa raa raa
hmm jak przetrwać? Sądząc po opisie został ci niecały rok, a półtora już przeżyłaś, więc chyba sama najlepiej to wiesz??;> Więc może Ty coś poradz, co by się przydało niektórym zdesperowanym słomianym wdową?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No to jo ci powia co by zrobil
łolej rum i krzoków kilka, skórka pomorańczy i sierść wilka, wymieszać i wypić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobiecakobietkano1
Dobrze wiem o czym piszesz...co czujesz, myslisz...sama jestem w podobnej sytuacji, slowo kocham tez padlo... kiedys powiedzial mi to przez telefon jak wracal z jakiejs imprezy u siebie.... nie potraktowalam tego super powaznie...bo nie byl wtedy trzezwy. Ale na codzien czuje, ze on sie bije z myslami...zreszta ja tez...spotykamy sie i wszystkie problemy mijaja..potem rozlaka, tesknota, zal, ze wszystko mogloby wygladac zupelnie inaczej. Oboje wiemy, ze nam na sobie zalezy, oboje siebie chcemy, ale kazde z nas sie boi tych zmian, ktore nastapia...on chyba boi sie bardziej, mimo ze wie,z e moglabym dla niego przeniesc sie na drugi koniec swiata....szkoda, ze dorosli ludzie zachowuja sie jak gowniarze, boja podjac sie jakiejkolwiek ostateznej decyzji...woz albo przewoz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TJW+++
Tak, jak napisała Pani wyżej- zgadzam się...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×