Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kupetka

Mam 20 lat i zero życia. i szlaban do trzydziestki .

Polecane posty

Kasiunia przeczytałam to i jestem pod wrazeniem ! ale dzielna kobieta :D kurczę, tak sobie myślę , skoro Ty sobie poradziłaś będąc dodatkowo jeszcze z małym dzieckiem to czemu ja miałabym sobie nie poradzić będąc sama? zawsze się zastanawiałam jak takie kobiety sobie radzą - same bez niczyjej pomocy, pozostawione z dzieckiem, ale może to jest motywacją - że robi się coś nie tylko dla siebie... fioletowa sukienka - podpisuję się rękami i nogami pod tym co napisałaś - o tych kompleksach, dodam jeszcze jak mój ojciec mówi, gdy ja wychodzę z propozycją 'pójde pracowac w XYZ' a on mnie gasi mówiąc ' tak, na pewno tam już na Ciebie czekają" :/ w ten sposób nigdy nic nie osiągnę, bo przecież w żadnej firmie na mnie nie czekają i jestem zerem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CLS
Rada jest prosta: Wyprowadź się znajdź jakąkolwiek robotę nawet za 1500 zł i pozwij starych o alimenty ( wygrasz) i akurat starczy ci na mieszkanie i normalny start w życiu. Masz faceta to da ci wsparcie. Wiem jak trudno jest żyć w toksycznym klimacie. Ja od 14 roku życia chodziłem po imprezach i wracałem późno, tu akurat matka miała to gdzieś, jednak co było złe?? Ano wmawianie mi od dziecka, że jestem nikim , że "napewno ci się nie uda" "publiczne pranie brudów" i poruszanie niezręcznych nieprzyjemnych tematów dla mnie. Notoryczne zawstydzanie i kompromitowanie. Powiem wprost do domu nie przyprowadziłem, żadnej z moich dziewczyn i nie przyprowadzę. Sorry ale nie mieści mi się w głowie, że mając minimum 18 lat pozwalasz się tak traktować. Jeżeli nawet by wynajęli jakiś zrób aby mnie pilnowali to prędzej puścił bym chatę z dymem a za wyrwanie torebki powinnaś zadzwonić na Policję . Wiem, ze to trudne ale jeżeli planujesz jednak dalej z nimi mieszkać to musisz wejść na ich teren i go zbezcześcić. PS- Ja też byłem "programowany" na nieudacznika ale do tej pory z tym walczę i udaje się choć nie było łatwo szczególnie w pierwszej pracy. Czasami jestem zbyt ludzki dla ludzi i dla tego nie szanują mnie oni ale potrafię być też bardzo wredny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
serio można wygrać? a jaki to przepis (kompletnie sie nie znam na prawie) ale pewnie to chodzenie po sądach by sprawiło że mialabym jeszcze mniej kasy i siły. przeciwko własnym rodzicom troche kijowo tak :( :o a co do publicznych upokorzeń - to np. dzisiaj, powinni mnie puścić z chłopakiem ,a nie tak ośmieszać, dobrze, mam z nim bliską relację i on mnie rozumie, ale co jakbym np. przyszła z obcą koleżanką i nie mogła już wyjść z domu :o ? albo te teksty "a ty dokąd? nigdzie nie idziesz" :( no też jestem zbyt ludzka...zbyt dobra, naiwna, ludzie to wykorzystują często :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak jeszcze jedno dodam, bo tak mi właśnie przyszło na myśl, że gdyby rodzice mówili nam, że np: jesteśmy fajne, że sobie radzimy z domowymi obowiązkami, ze szkoła, że są z nas dumni, że jesteśmy mądre i takie tam, to może - to takie pokrętne, ale ja i moja siostra zrobiłysmy podobnie - miałybyśmy większe poczucie własnej wartości i nie wybierałybyśmy byle jakich partnerów. A my chyba za szybko chciałyśmy się wyrwać, więc brałyśmy co było. Rodzice nie byli źli, mieli swoje wady i zalety, teraz to wiem, kiedyś oczywiście widziałam właściwie same wady;) teraz to wiem. Na pocieszenie, i ona i ja jakoś to poukładałyśmy:) pewnie, ze to nie jest proste, pewnie będzie kosztowało trochę łez, wysiłku, wyrzeczeń, ale da się. Ja czasami wspominam dawne czasy i opowiadam córce, że ja po szkole biegłam do sklepu zmieniać mamę w kolejce, kiedy jej się nie chce odrabiać lekcji, ale wtedy tak było i tak naprawdę ja to dobrze wspominam:) może czasy sprzyjały naszemu wychowaniu? W przypadku autorki, myślę, że jej rodzice zwyczajnie przekraczają granicę, dlatego się "udzielilam" i naprawdę namawiam do działania. Lepiej spróbować i żałować niż żałować, że się nie spróbowało. Trzymam kciuki!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasie podziwiam!!! Hehe jakbym czytała o mojej siostrze... 3 dni temu byłam na jej rozprawie rozwodowej...Była wielka miłość oh i ah...pojawiło sie pózniej dziecko ona z nim zamieszkała. Ale tam gdzie dziecko są obowiązki i nalezy w pewnych sprawach isc na kompromis tu tego nie było. Skończyło sie na wylądowaniu w szpitalu i na koncie kilka spraw w sądzie o różne rzeczy ...nie tylko o rozwód. Ale to już inna bajka. Obecnie pomagamy mojej siostrze ja moja mama i tata jak możemy . Nie pracuje ona też bo ciągle chodzi po sądach i komisariatach przez tego jej męża. Mama jej bardzo pomaga finansowo oczywiscie wgranicach możliwosci bez rewelacji . Ale i tak po tym wszystkim ma dużo . Ma dach nad głowa za który nie płaci prąd gaz tv jedzenie i jeszcze mama albo ja czasami zostajemy z dzieckiem gdy ona musi wyjść z domu pozałatwiac swoje sprawy.Jednym słowem masaqqra. Kupetka. Moi rodzice są ludzmi pracy 30 lat pracowali na to co mieli bo już tego co było nie ma...albo może być jeszcze mniej... Moj tata też mi tak mówi że no tak tam na pewno z otwartymi ramionami czekaja na twoje cv...generalnie moi rodzice ze mną nie rozmawiaja . Są przeciez ważniejsze rzeczy niż to że ich córka niedługo może miec depresje z tego powodu no ale cóz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
możesz spróbować z alimentami, sąd indywidualnie podejdzie do sprawy, więc zmierzysz się tutaj z problemem, dlaczego nie mieszkasz z rodzicami, będziesz musiała wyjaśnić, to akurat nie będzie proste, bo będzie zależało od wyrozumiałości sędziego, ale myślę, że na jakąś kwotę możesz liczyć. Przede wszystkim nie będzie proste samo złożenie pozwu przeciwko rodzicom, tu też musisz sama zadecydować, niestety, to też uroki dorosłości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasie to nie o sobie pisałam tylko o swojej siostrze. Ona już alimenty ma dla dziecka przyznane. Moi rodzice że byli przeciwni związkowi mojej siostry z tym facetem odradzali jej i mieli racje ja też nie chciałam by z nim zaczynała znajomość - teraz mimo tego całego harmideru wszyscy jej pomagamy bo kto jej pomorze jak nie rodzina. W tym wypadku może do końca życia dziekowac Bogu ze rodzice ją przyjeli z powrotem do domu i z dzieckiem po tym wszystkim. Teraz są sprawy rozwodowe karne etc, ale ten człowiek jest chory i ile to bedzie się ciągło to nie wiadomo a mi najbardziej szkoda tego dziecka... Autorko wybacz że zboczyłyśmy tak z tematu... Dochodze do wniosku że rodzice jakie to dziecko by nie było powinni je wspierać..a u nas to wyglada na odwrót jesteśmy złe niedobre leniwe etc. I dopoki nie postawimy na swoim mimo róznych przeciwności losu doputy bedziemy przez nich traktowane jak małe dziewczynki które nic nie wiedzą o życiu. Pewnie da się wszystko ale to nie jest takie łatwe gdy jest się wypranym z pewności siebie ufania sobie że bedzie dobrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, ja wiem, że pisałaś o siostrze. Super, że miała dokąd wrócić i że jej pomagacie, naprawdę wiem, jak jest jej trudno. To bardzo dużo, kiedy ma się gdzie wrócić, no i dużo ułatwienie finansowe. To kiedy jest źle, chyba najbardziej dołujący czynnik. Ja nigdy nie chciałam wrócić, bo po pierwsze nie chciałam znów mieszkać z rodzicami ( chyba za bardzo mam wykształcony czynnik "samodzielność" a po drugie w miedzyczasie rodzice rozwiedli się i mają malutkie mieszkanka więc nie miałabym gdzie) pewnie, że nie jest łatwe, jest trudne, ale ja chyba nigdy nie zniosłabym, kiedy ktoś odbierał by mi poczucie godności. W przypadku autorki mamy chyba z tym do czynienia. Ja sama ciągle biję się z myślami, kiedy muszę karcić córkę, z jednej strony wiem, ze muszę to robić, bo niestety bywa, że trzeba, nawet całkiem często, a tym, że przecież sama tego nie lubiłam, że wiem jak to jest odbierane itd. Np. parę dni coś tam zrobiła, ja ją opieprzyłam, więc napisała na swojej tablicy magnetycznej że jest głupia i takie tam. Spytałam po co to zrobiła, że przecież to nieprawda, tak często jej mówię, że jest śliczna, mądra, że przecież jeśli sama tak bedzie o osbie myślała, to tak ją będzie odbierała reszta...robi to chyba po to, żeby zwrócić na siebie uwagę, nie wiem, piszę to po to, żebyście wiedziały , że to nie jest dla obydwu stron łatwe, tak sobie myślę, że chyba rodzice autorki mają tylko ją i panicznie boją się jej "wyfrunięcia jej z gniazda" stąd ten nieudolny sposób zatrzymania jej, ale co jak co, godności nie można odbierać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak kasiunia00 trafiłaś w sedno. jestem jedynaczką, oni sa już niemłodzi, ja powoli oddalam się od nich, nie chce mi sie z nimi rozmawiać...no bo i tak mnie nie rozumieją. a jak powiedziałam że chce być fryzjerką to mamę ugodziło chyba to, że po pierwsze nie bede sie musiała uczyc (moi rodzice by chcieli żebym cały czas sie uczyla) a po drugie że się szybko usamodzielnie i bede mieć funduszę by się wyprowadzić, a że nic mnie z nimi nie trzyma, toteż bym wyfrunęła. gdyby nie trzymali mnie tak na siłę w domu...przeciez był ten cytat "jeśli coś kochasz puść wolno, jeśli kocha to wróci" ...widąc moi rodzice wolą ptaszka w klatce :( :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasia tak jest że rodzice muszą i skarcic i pochwalić :) Ale nie ganić za wszystko. Dzieci jak to dzieci robią różne rzeczy u mnie synek siostry jest jeszcze mały 2, 5 l i on jest taka mała psuja...i np dzis wyjał mi modem z neta i sie wkórzyłam bo myslalam ze zniszczył go na szczescie znalazłam go a malec spał jak aniołek.hihihi Ja mam czynnik wyprowadzic się z domu bo atmosfery nie mam co prawda takiej jak Kupetka ale mam swoje inne powody dla których wole się wyprowadzić i mieć swiety spokoj i normalne zycie psychiczne. Jednak lepiej by było by rodzice jakie dzieci wybory maja nieważne zawsze ich wspierali i szanowali nawet gdyby się z tym nie zgadzali. Bo dzieci już maja dorosłe a na błedach sie kazdy uczy. Oni tego chyba nie rozumieją , ciągle sie czepiają wyrzucają nam nasze błędy ... A potem jest tak " A nie mówiłam"! Mówiła ale jak same sie na błedach nie nauczymy to nigdy nie bedziemy umieli nic same zrobic bo bedzimy polegac na ich zyciowych decyzjach intuicji gadce etc bo oni wiedza lepiej. A kiedyś ich zabraknie i co wtedy nikt nam nie wskaże drogi same bedziemy musiały żyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Największym szczęściem jest kiedy na linii rodzice - dzieci uda znaleźć się porozumienie. Z racji tego, że mam dziecko, które powoli wkracza w okres dojrzewania, fizyczne tego objawy już od dawna są widoczne( ja też bardzo szybko zaczęłam dojrzewać), psychiczne już też, widzę to, co sama kiedyś przeżywałam. Zachowania rodziców nie wynikają zapewne ze złej woli tylko z troski, ale wiem też, jak bardzo męczące są dla dzieci. Ja sama stoję często przed tym dylematem co zrobić. Myślę, że czesto popełniam błędy. Chyba z racji tego, że było nas troje, na szczęście rodzice nie mieli możliwości, aż takiego wkraczania w nasze życie i faktem jest, że nigdy nie usłyszałam "a nie mówiłem" mieliśmy wolną wolę, ale znowu wiele razy miałam pretensje, że się mną za malo interesują, jak znaleźć złoty środek? Dzisiaj myślę, że to dobrze, że mnie nie zatrzymywali, choć wiele razy marzyłam, żeby np.powiedzieli, jak jest ci źle, to wróć do domu, mam o to żal, ale z drugiej to zmuszało mnie do działania, kiedy było źle, myślałam, co mogę zrobić i robiłam. Mało tego, teraz ten mój partner, kochany człowiek, jest np. taki, że zawsze to on robi np.śniadania i kolację i wiecie co dzisiaj zauważyłam, że wygoda strasznie upośledza, musiałam sama zrobić kolację i czułam z tego powodu dyskomfort:) nie dlatego, że było mi ciężko, ale dlatego, że przecież zawsze to on robił , a mi się wcale nie chciało:) wiem, śmieszne, zawsze dlatego trzeba postawi sobie pytanie, co jest dla mnie naprawdę ważne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o Jejuu rozumiem mam gorzej
Ja toksyczni rodzice. W wieku 18 nie wytrzymalam i wyprowadzilam sie do faceta.Odzylam, super kontakt z rodzicami. Codzienne telefoniczne pogawedki z kochana mamusia, prawdziwa przyjaciolka. Teraz 25 lat!! na studiach musialam wrocic do nich dopoki nie wynajme czegos swojego. PIEKLO!!! nie wolno mi wyjsc z domu po zmroku, nie wolno mi napic sie drinka. Zabieraja kluczyki od samochodu. Kaza sie uczyc!! Matka z przyjaciolki zamienila sie w najwiekszego wroga i jedze nie z tej ziemi. Jeszcze tylko 3 miesiace, musze dac rade. Oh i jeszcze karmia mnie na sile. I te ciagle spojrzenia wyrazajace dezaprobate gdy ubieram sie do wyjscia wieczorem. Panie daj mi sile to przetrwac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kupetka - zauważyłaś, ile Ty czasu tracisz pisząc pierdoły na Kafeterii? Myślisz, że od tego użalania się nad sobą coś się zmieni w Twoim życiu? :P Kasia Kowalska w piosence "To co dobre" śpiewała "Masz to na co godzisz się..." Przemyśl to!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasia ty to złota dziewczyna jesteś :* Wsparcie i ciepło :* Wredny paskudny? Przeszkadza ci to? Może nie ma sie komu wyżalić? nie pomyslałes? Czasami dobrze jest powiedzieć komuś obcemu o swoim problemie wtedy się robi lżej na sercu :) Ktoś jej może podsunąc pomysł na rozwiązanie różnych własnych problemów. I to jej może pomóc zainspirować ją do działania :) Miłej nocy dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kupetka jak widać w końcu zabrała się do DZIAŁANIA, a nie do narzekania. Każdy sam musi budować swoją przyszłość... :) P.S. Czasami jedna konstruktywna krytyka potrafi zdziałać więcej, niż setki pocieszeń. O ile dana osoba jest inteligentna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie no już wczoraj poszłam spać, dzisiaj udałam się na zajęcia, chyba jestem tchórzem i nie umiem zrezygnować z dotychczasowych przyzwyczajeń , trochę jak Kasiunia00 napisała, że jak partner robi jej ciągle śniadania to czyni ją taką bezradną później, choć zrobienie śniadania to niby normalna rzecz, ale jak ktoś nas wyręcza ciągle...i tak właśnie mnie ciągle mamusia wyręcza :( chociaz np. dzisiaj chciałam coś sama załatwić , a ona "ale ja mam po drodze, szkoda Twojego czasu, lepiej się ucz" :o :o deprymuje mnie to, sama wiem kiedy mam się uczyć, mam swój rozum, a moi rodzice chyyba przeżywają odlot powtarzając wkoło mantrę "ucz się , ucz się, szkoda czasu , nauka nauka"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tez tak mialam .. ale do 17 roku zycia .. potem udalo mi sie przebic ten mur .. sama nie wiem jak to zrobilam .. w kazdym razie wylalam wiele lez ,, a klocilam sie z nim milion razy .. i to w sposob bardo gwaltowny. Jak to wspominam .. to robi mi sie slabo .. i tez jestem swiadoma ze wiele stracilam .. praktycznie wszystkie te lata tzn mam na mysli okres 14-17 lat kiedy to nawiazywaly sie pierwsze powazniejsze znajomosci ja nie mialam nikogo a nawet jesli udalo mi sie kogos poznac .. naogol te osoby sie do mnie zrazaly ..mialy dosc ciaglych fochow moich rodzicow. Nikt nie umial tego pojac . Teraz tez nie umiem sie odnalezc w towarzystwie .. nie mam chlopaka .. jestem zamknieta w sobie .. brak mi pewnosci siebie .. nie wiem czy zgubilam to podrodze czy zawsze tak bylam .. teraz juz tego nie pamietam . .. a co do twojej sytulacji to mysle ze zeby sie jakos usamodzielnic powinnas powiedziec im ze jesli tak dalej beda postepowac to sie wyprowadzisz ..i wtedy napewno zawalisz tak kochana przez nich nauke bo przeciez bedziesz musiala pracowac zeby sie utrzymac .. jesli rozmowa nie pomoze naprawde zrob to wyprowadz sie i skoncz z tym prewizorycznym zyciem bo sie zadreczysz .. jezeli chcesz studiowac to wyjedz na jakis czas za granice .. tam zarobisz naprawde duzo .. na tyle zeby utrzymac sie pozniej w ciagu nastepnego roku akademickiego .. to jedyne wyjscie jakie widze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co do moich użalań ...niestety nie mam z kim o tym pogadać, rodzice uważają że mają rację :o ,koleżankom nie powiem, bo : a) wyśmiałyby mnie b) uważały za przegrańca i cieszyły się że mają lepsze życie jedynie mój chłopak wie jak jest, ale on mi też nie pomoże, bo ma zupełnie inną sytuację w domu...zero czepiania, zero wypytywania :( a myślałam że wlaśnie na kafeterii znajdę takich nieudaczników jak ja :) wiem że większość ludzi zakłada tu prowokacje, ale skąds to sie chyba bierze, te wszystkie zboczki, prawiczki i dorośli ludzie ubezwłasnowolnieni przez rodzinę... dzisiaj znowu mnie wkurzyli...rano nie poszłam na pierwszy wykład, z którego babka wysyła slajdy do domu, a moja mama już podnosi alarm "ale czemu Ty nie chodzisz? nie poddawaj sie. co ja mam robić? mam cię blagać żebyś poszła?" nieważne że 20 innych osób też nie poszło...tylko pewnie nikomu rodzice nie suszyli o to głowy :( :o :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hah i co lepsze, 'kto mieczem wojuje od miecza ginie' jak matka wczoraj mi mówiła, że nie mogę wyjść z domu bo coś mi się stanie, tak ja jej dzisiaj rano mówię: "wczoraj zatrzymywałaś mnie w domu, a dzisiaj wypędzasz? ale ja się boję wyjść z domu...przecież napadną mnie! coś mi się stanie" a ona jak zwykle - krótka piłka "to pojadę z domą " :o to jakiś koszmar :( i z biegiem lat jest coraz gorzej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kupetko - a nie uważasz, że rodzice tak Cię traktują (jak dziecko), bo Ty się właśnie tak (jak dziecko) zachowujesz? Trudno, żeby Cię poważnie traktowali, jak Ty nie masz charakteru, własnego zdania, nie masz WŁASNYCH planów, nie potrafisz się im postawić, jesteś za leniwa i wygodnicka. Po prostu dzieciak z Ciebie. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz co to jest dorosłość? To jest bycie odpowiedzialnym (m.innymi za siebie), umiejętność podejmowania decyzji i ponoszenie konsekwencji swoich czynów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo rodzice właśnie tak wychowują swoje dzieci że nie mogą miec własnego zdania masz robic tak jak ja ci każe rób to co ja mówię etc.... Mi mama kiedyś powiedziała że ja powinnam być taka kobieca kokieteryjna etc. a ja na to że nie może wymagac ode mnie bym stała się taka jak w jej głowie bądz taka jak moja mama jest w rzeczywistości. Jednak fajna z niej babka też bym chcviała tak żyć jak ona jednak nie umiem i nie mam na to chyba charakteru...:O O u mnie np jest tak jade na zakupy z mama. I mowie to mi sie podoba a ona nie bo mi się to nie podoba i nie bedziesz w tym chodzic :D czasami tak mam chociaż nie często ... Ja jako takich problemów nie mam z prywatnoscią i wychodzeniem co podejmowaniem decyzji...życiowych. Kiedyś mama mi mowiła jak mam postępować a teraz jak sama coś powiem że chce by tak było i prosze ją o radę porade to ona mówi przecież jesteś dorosła...a i tak mnie nie słuchasz jak ci powiem :D Chciałabym by moja mama mimo tego jaką decyzje podejme i jesli by sie z tym nie zgadzała powiedziała swoje zdanie ale nie namawiała mnie na zmiane decyzji albo co gorsza ona milczy na pewne moje pytania i to już jest zupełnie dla mnie dobijajace...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wredniak Paskudny Wiesz nie jestes jej matką by jej mówić kiedy ma się uczyć... Poza tym może autorka plany ma ale nie rozmawia o nich z rodzicami a jak pisała o swoich planach to mama ją olala ...tak więc rozmawia z rodzicami tylko oni jej nie słuchają uważnie albo nie chcą tego robić i myślą że ciagle za dziecko wszystko beda robić. A co do lenistwa wybacz skoro matki chodza koło swoich dzieci całe życie nawet jak maja 30 lat to dziwne by dziewczyna z dnia na dzien przestawiła sie na działanie zrobie sama załatwie sama...skoro całe życie była wyreczana... A nawet jesli chce coś zrobic sama to matka jej mowi - ale ja mam po drodze szkoda twojego czasu lepiej sie ucz... rodzice wymagają od niej tylko siedzenia w książakach i siedzenia w domu jak małpa w klatce...co dla mnie jest nieodpowiedzialnym zachowaniem rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ech , nie ma co się kłócić z Wredniakiem, sądząc po ilości wpisów (ponad 2220) jest zapewne jakimś no-life'm :) i pewnie sam/a nie wychodzi z domu ale cieszy się że może komuś dopiec. ale nie martw się, co mnie nie zabije to wzmocni. idę pisać moje prowokacjony , bo jakoś dobrze mi dziś idą :D szkoda się tu dołować i smutać, narka 🖐️ i pytanie do Bladej19 , nadal jest praca za granicą ? bo ja to myślę że recesja i te sprawy, jeszcze rodzice mi dokładają, że za granicą nie dam rady i pierwsze co zrobię to zaciągnę się do burdelu 😡

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
[zgłoś do usunięcia] Wredniak Paskudny Kupetko - a nie uważasz, że rodzice tak Cię traktują (jak dziecko), bo Ty się właśnie tak (jak dziecko) zachowujesz? Trudno, żeby Cię poważnie traktowali, jak Ty nie masz charakteru, własnego zdania, nie masz WŁASNYCH planów , nie potrafisz się im postawić, jesteś za leniwa i wygodnicka. Po prostu dzieciak z Ciebie. I ciekawe jak mogę o czymkolwiek zdecydować jak oni mi narzucają wszystko? wybór łózka, z kim mam sie zadawać a z kim nie, gdzie moge iść i o jakiej porze, co mogę studiować a czego nie wolno...i skąd tu charakter...a jestem leniwa i wygodnicka, ale to dlatego że hmmm jakby to wyjaśnić - stworzona jestem do wyższych celów niż harówka :classic_cool: ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kupetko - dla Ciebie mogę być nawet wirtualną kobietą. :P Jestem facetem, na Kafeterię zaglądam od 3-4 lat, wyładowując swoją frustrację z powodu nieudanego życia (którego nota bene nie mam - prócz Kafe). No i masz jednego z tych "Twoich" frustratów i nieudaczników, he he. No i się przez ten czas uzbierało tych postów (średnio wychodzi 2 dziennie). :) Sukienka - a to od kiedy tylko Jej mama może Kupetce mówić, kiedy ona się ma uczyć? :P "I ciekawe jak mogę o czymkolwiek zdecydować jak oni mi narzucają wszystko? wybór łózka, z kim mam sie zadawać a z kim nie, gdzie moge iść i o jakiej porze, co mogę studiować a czego nie wolno" Naprawdę jesteś taką bezwolną marionetką w rękach rodziców? :P Pokaż im, że jesteś dorosła - załatw coś sama, zdobądź, kup, przygotuj, itp. bez ich wiedzy i zgody, a potem ich o tym poinformuj. Coś pozytywnego, co ich (mile) zaskoczy. I proszę, nie pytaj się mnie, co to może być - użyj swojej inteligencji i pomysłowości! To masz właśnie zrobić SAMA. I nie tylko raz - rób to co jakiś czas REGULARNIE, żeby ich przyzwyczaić. Ty musisz wydorośleć, a oni muszą przestać Cię traktować jak dziecko. To obustronny proces, ale sam nie nastąpi bez Twojego działania. Postaw ich przed faktem dokonanym. Przykłady? "Mamo, kupiłam sobie fajne palto na jesień, kieckę na Sylwestra, bilety do teatru, itp.". Albo zadzwoń wieczorem do nich SPOZA domu i powiedz, że nie wrócisz na noc, bo zostaniesz u koleżanki. PRZYZWYCZAJAJ ich do działania niezależnego od nich, BEZ pytania o zgodę czy opinię. Ale nie przyginaj. Sama się zdziwisz z czasem, że to jest naprawdę takie proste! Żeby coś osiągnąć, potrzebny jest wysiłek. Jeśli jesteś leniwa, to daleko nie zajdziesz. I nie móię tu o wysiłku fizycznym (ale też), pracy fizycznej. Chodzi o wyrzeczenia, dążenie do celu, przekonanie o słuszności obranej drogi. Męża też Ci rodzice znajdą/wybiorą/zatwierdzą? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×