Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość niekonwencjonalna.

Nie wiem, co do niego nich? czuję.

Polecane posty

Gość niekonwencjonalna.

Wszystko zaczęło się w wakacje. Lato, wiadomo, ciepło jest. Wystarczyło włożyć na siebie sukienkę (taką skromniutką, do kolan), żeby wzbudzić zainteresowanie księdza proboszcza i katechety. Wystarczyło kilka spojrzeń z ich strony i... bum! Zaczęłam się zastanawiać, co by było, gdyby... A o księżach jeszcze nigdy TAK nie myślałam (chodzi mi o to, że nigdy mnie jakoś nie pociągali). To, co myślałam było cholernie głupie. Aż mi wstyd. W każdym bądź razie, należałoby powiedzieć o nich kilka słów. Obydwaj- w parafii od trzech lat. Ksiądz proboszcz ma pięćdziesiąt parę lat, choć wygląda na czterdzieści. Zwraca dużą uwagę na wygląd i ma nieco zawyżoną samoocenę (a może to tylko maska? Coraz częściej tak właśnie myślę). Czasami niezmiernie mnie irytuje. Ksiądz katecheta jest inny. Trzydziestolatek; wyrozumiały i pełny wrażliwości, choć czasem chowa się za głupimi żartami. Jakieś dwa tygodnie temu (w niedzielę) zaczęłam się wsłuchiwać w kazanie katechety. Treść piękna, ale spaprał tym, że zbyt szybko mówił. No i zaczęłam myśleć o tym, co mogłabym w tym poprawić. Później, że mogłabym mu o tym powiedzieć, a on naniósł by poprawki. I tak od myśli do myśli stawał mi się coraz bliższy. Później, za każdym razem gdy go widziałam wypełniała mnie radość. Tak bezpodstawna, tak ekstatyczna! Nie wiem, czy kiedykolwiek byłam tak szczęśliwa. Jedynka i zagrożenie z historii nic dla mnie nie znaczyły, wręcz przeciwnie, śmiałam się wtedy jak głupia. A to dlatego, że ON był w szkole, a przed paroma minutami miałam przyjemność go oglądać. Latałam, unosiłam się w powietrzu, zatracałam się w nim, w jego spojrzeniu... Było niesamowicie. Potem ta wielka radość zniknęła, na jej miejscu pojawiło się poczucie bezpieczeństwa i błoga ulga. A teraz... Sama nie wiem. Ksiądz proboszcz dziwnie na mnie patrzy (z ciekawością, zainteresowaniem?), a katecheta jakby unika mojego wzroku na dłuższą metę. Ale przed tymi sekundowymi spojrzeniami nie może uciec. Nawiasem mówiąc, uwielbiam je. Ostatnio zastanawiałam się nad moją wiarą. Nie wiem, czy wierzę. W Boga, w to, co zrobił dla ludzi, w Jezusa... Nie wiem, czy mu (księdzu katechecie) o tym nie powiedzieć. Jeśli tak- miało by to miejsce podczas spowiedzi. Zastanawia mnie, czy wtedy też wypowiedziałby wyuczone mini-kazanie, czy powiedziałby coś od serca. Hm. Coraz częściej myślę też o przewodnictwie duchowym. Ale teraz już sama nie wiem, który z nich lepiej by się do tego nadawał. Jeśli chodzi o niego (katechetę)- nie wiem, co (i czy w ogóle coś) do mnie czuje. Jego spojrzenia, czasem niespokojne i ukradkowe, przynoszą mi wielką ulgę. Ciekawią mnie tajemnice, jakie kryją się w jego umyśle. Mógłby mi tyle powiedzieć o Bogu, o tym, jak wygląda życie księdza. Jestem przekonana, że dzięki niemu uwierzyłabym naprawdę i szczerze w Boga. Co ja, niemalże piętnastoletnia dziewczyna, mogę zrobić w tej sytuacji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niekonwencjonalna.
Miałam pisać TrAfFkĄ, jak wszystkie w moim wieku? A co, jeśli ja tak nie chcę? Co, jeśli jestem bardziej dojrzała? Co, jeśli chcę, na przykład, wydać kiedyś książkę? Widzę, że wiara w młodzież już całkiem zanikła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niekonwencjonalna.
Widzę, że myślimy nieco inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×