Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość że coooo

jak nazwać faceta który obraża sie jak panienka??

Polecane posty

Cześć aaaale, fajnie że się odzywasz :) i jak słyszę wyprzedziłaś mnie z życzeniami :P osz Ty :) z tej firmy dzwonili, że by powiedzieć cytuję "na ostatniej rozmowe (drugiej) zrobiła panie na nas bardzo duże wrażenie....i teraz nie możemy się zdecydować...czy zgodzi się pani przeprowadzić jeszcze jedną rozmowę tym razem telefoniczną, z naszym nativ speakerem? Oczywiście proszę się niczym nie denerwować, to u nas standardowa procedura" w ten sposób sprawdzili (2 raz) mój angielski - miałam stresa, dziś mieli oddzwonić z ostateczną decyzją i cisza więc nie wiem co to oznacza. Może po prostu oddzwonią jutro i tak nie mam wyjścia mogę tylko czekać. Dziękuję aaaale za troskę, radzę sobie i póki co nie muszę nikogo prosić o pomoc (chociaż chłopak aż się pali..) ale szczerze mówiąc długo nie pociągnę na oszczędnościach no i wariuje od tego siedzenia w domu!! Odwala mi na maksa już sama ze sobą ledwo wytrzymuję :P mogli by mnie zatrudnić wreszcie... Mam nadzieję że Cortina nie pisze nic do nas bo właśnie rozmawia ze swoim lubym...trzymam kciuki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć aaaale, fajnie że się odzywasz :) i jak słyszę wyprzedziłaś mnie z życzeniami :P osz Ty :) z tej firmy dzwonili, że by powiedzieć cytuję "na ostatniej rozmowe (drugiej) zrobiła panie na nas bardzo duże wrażenie....i teraz nie możemy się zdecydować...czy zgodzi się pani przeprowadzić jeszcze jedną rozmowę tym razem telefoniczną, z naszym nativ speakerem? Oczywiście proszę się niczym nie denerwować, to u nas standardowa procedura" w ten sposób sprawdzili (2 raz) mój angielski - miałam stresa, dziś mieli oddzwonić z ostateczną decyzją i cisza więc nie wiem co to oznacza. Może po prostu oddzwonią jutro i tak nie mam wyjścia mogę tylko czekać. Dziękuję aaaale za troskę, radzę sobie i póki co nie muszę nikogo prosić o pomoc (chociaż chłopak aż się pali..) ale szczerze mówiąc długo nie pociągnę na oszczędnościach no i wariuje od tego siedzenia w domu!! Odwala mi na maksa już sama ze sobą ledwo wytrzymuję :P mogli by mnie zatrudnić wreszcie... Mam nadzieję że Cortina nie pisze nic do nas bo właśnie rozmawia ze swoim lubym...trzymam kciuki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stanu wolnego
Ja chciałam tylko prócz życzeń - 100 laaat, 100 laaat! :D - napisać jedną rzecz. Nie ma czegoś takiego, jak po dwóch latach związku "ja nie wiem, nie jestem pewien, potrzebuję czasu, bla bla bla". Nie wiedzieć można po dwóch miesiącach, a nie po dwóch latach. I g*wno z przeproszeniem kobietę powinno obchodzić, czy panicz ją sobie wcześniej wyidealizował i teraz ma z tym problem, bo to jego własnoręcznie ulepiony i wydumany problem, a nie jej, i to on ma się go pozbyć, a nie zwalać na nią. Partnerka nie ma być terapeutką. Jak biedulkowi psycholog potrzebny, to niech pójdzie na wizytę. Jeśli po takim czasie facet "nie jest gotowy", to nigdy nie będzie - z daną kobietą oczywiście. I jeszcze jedno - wszystko można nadrobić, stracone pieniądze itp., ale nie czas. A kobietom szybko zaczyna go brakować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaaaale
Zgadzam sie w zupelnosci ze Stanu Wolnego. Krotko i tresciwie (ja to sie cholera zawsze rozpisze). Mam wrazenie, ze nasza Cortina dzielnie magazynuje sily i ze swietnie sobie poradzi. Cytrynowo, i co, i co? Jak ta rozmowa z nejtiwem i czy sie odezwali dzis? A moze wcale cie nie ma, bo juz siedzisz w nowej pracy? Moge zapytac, co to za praca? O ile mozesz powiedziec? Pozdrawiam wszystkich, takze ZE CO, bo to jej topik, nigdy sie nie "poznalysmy", a ja sie tu szarogesie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć dziewczęta :) i ja zgadzam się ze stanu wolnego. To już jego problem jeżeli woli uganiać się za wytworem wyobraźni zamiast doceniać co ma - a ma kobietę z krwi i kości, i teraz powinien udowodnić że na nią zasługuje! aaale - nadal cisza....rozmowa była krótka jakieś 6min, mój angielski nie jest płynny więc się trochę jąkałam..no i mały stresik też robi swoje...nie wiem czy coś z tego będzie, czekam....to praca w kancelarii adwokackiej na stanowisku administracyjnym bo nie jest żadnym prawnikiem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczynki, wpadłam w wir roboty, ledwo gonię:) Przestałam myśleć, wczoraj już pisałam do aaaaaaaaale że od wczoraj postanowiłam, że żyję sama dla siebie, już nie mam zamiaru poświecać się dla żadnego faceta. A on bedzie dodatkiem do mojego zycia jak kazdy inny kolega z którym się spotykam. Szkoda mi zycia, chcę się bawić, śmiać, a nie płakać i smucić, na to zawsze jest czas:) Milosc mnie jeszcze odnajdzie, a dzisiaj juz umiem sobie powiedziec ze to wcale nie musi byc on. Jestem jeszcze młoda :) (no prz was nie, no ale...) i wczoraj zrozumiałam ze przez kolejnego dupka nie będę traciła najlepszych lat mojego zycia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cortina tak Cię czytam i nasunęło mi się kilka rzeczy... a) każdy ma tyle lat na ile się czuje. Nie jesteś stara nawet przy nas, bo co znaczy metryka? Ja się czuję jak bym była w Twoim wieku...z tą różnicą że mam życie niepoukładane i przyszedł czas żeby się z nim zmierzyć... b) cieszę się że doszłaś do ładu z uczuciami i emocjami, od siebie dodam tylko żebyś zachowała równowagę. c) czy to co napisałaś oznacza że się rozeszliście? czy wyjaśniliście sobie wszystko i po prostu reorganizujesz swój związek żeby więcej nie miał sposobu by Cię zranić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cytrynowoo mój związek jest, a jakoby go nie było. Nie miałam ochoty psuć sobie dnia jakimis rozmowami. Powiedzmy, że zeszłam do poziomu co ma być to będzie, tzn, jeśli będzie dzwonić to będę odbierać, możemy wyskoczyć do kina, na spacer i już, ale nie mam zamiaru ogranicząc swojego życia do niego. Jesli będzie okazja do umówienia się z kimś to pójdę i już.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cytrynowoo myslę, że nie umrze, jest to czas świąteczny, więc wszystkie gdzieś pobiegły pewnie po prezenty:) Spokojnie, ja będę na 100%

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość że coooo
cortina - czyli juz sie nie odezwal w urodziny? a ja jestem już wolna....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość że coooo
aaale - rowniez cie pozdrawiam, z reszta wszystkie was, nie uwazam ze sie szarogesisz :) ciesze sie ze sie tu wypowiadacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jeszcze nie do końca czuję te święta...martwie się tą praca - ciągle milczą, chłopak zajęty swoją pracą w ogóle nie ma czasu dla mnie - pisze w wolnej chwili więc staram się cierpliwie czekać aż ten nawał u niego w pracy się skończy, jutro jadę do domu to myślę że dopiero tam poczuję święta - mama już zadba żeby było duuużo roboty :P no i choinka czeka na mnie... trzymam za słowo Cortina że będziesz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość że coooo
to znaczy że już z nim nie jestem i że to ostateczny koniec tym razem. ciężko jest odejsc od kogos kogo sie kocha, ale ten zwiazek naprawde nie mial sensu... mam nadzieje że szybko sie pozbieram i zapomne... mozna powiedziec ze rozstalismy sie w zgodzie chociaz rozmowa nie byla zbyt przyjemna. jestem pewna ze juz do niego nie wroce. nie chce z nim byc,...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem co powiedzieć....bardzo mi przykro, ale wierzę że podjęłaś słuszną decyzję...(mam nadzieję że to nie przez tego maila..)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość że coooo
nie, jasne że nie :) własciwie to byla glownie jego decyzja. co prawda pol nocy ryczalam ale coz, trzeba zyc dalej. on nie jest mnie wart, wiem to :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
masz racje! spójrz na pozytywne strony tej sytuacji bo są! Poznasz kogoś kto mieszka dużo bliżej i będzie dbał o Ciebie a nie męczarnie na odległość z kimś kto jeszcze się nie stara i nie dba o związek. Daj sobie chwilę na oddech ale nie siedź w domu, spotykaj się z ludźmi baw się i wszystko się ułoży...a jak będzie bardzo źle pisz! po to tu jesteśmy żeby się wspierać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość że coooo
tak. powiedzial ze sie zmienilam. stwierdzil ze nie umie ze mna rozmawiac, że ciagle mam o cos pretensje. dodam że ja od dawna nie umialam do niego dotrzec, czesto go nie rozumialam. powiedzial ze miedzy nami jest coraz gorzej za co głowna wine (wg niego) ponosze ja. prawda jest inna i nie pisze tego zeby sie wybielic, to jego wina ze nam sie nie ukladalo. że niby ja sie staralam zebysmy sie oddalali od siebie. mysle ze zbyt slabo sie znalismy mimo tak dlugiego okresu bycia razem. kazde z nas inaczej sobie wyobrazalo ta znajomosc. tak jak juz wczesniej pisalam - sadze ze byloby inaczej gdyby nie odległość. ale nie ma co gdybac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość że coooo
dzieki cytrynowoo za dobre słowo. ehh ze znajomymi tez u mnie nie najlepiej jakos wszystko sie wykruszylo. kazdy ma swoje zycie. byly wakacje, kazdy mial wiecej czasu, a teraz... sama go nie mam. mijam sie ciagle z moimi kolezankami. jak ja mam czas to one nie, i odwrotnie. na paru osobach sie poznalam i kontakt zostal urwany, na uczelni nie mam blizszych znajomych, wszyscy dojezdzaja wiec nawet nie ma jak sie spotkac, z reszta slabo znam te osoby, bo studiuje zaocznie, wiec rzadko sie widujemy. czuje sie taka samotna... :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
że cooo - nie pozwól zwalić winy na siebie. A myśleliście/ rozmawialiście kiedyś o tym żeby zamieszkać razem? żeby zrobić coś z tą odległością?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość że coooo
może razem jeszcze nie, ale mialam sie przeprowadzic zeby byc blizej niego. ale balam sie ryzykowac... zostawiac tu wszystko.. tam nie mialabym za bardzo warunkow do nauki, bo mieszkalabym u rodziny.. z jednej strony chcialam byc blizej niego a z drugiej balam sie ze to sie skonczy szybciej niz zaczelo, a ja zostane tam. nie dosc ze sama to jeszcze bede cierpiec.... wiesz, juz nie chce roztrzasac tego wszystkiego... nic sie nie da juz naprawic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozumiem - takie decyzje nie są łatwe. A co do koleżanek, może teraz będziesz mogła sobie lepiej zaplanować czas i jednak uda Ci się spotkać i nadrobić zaległości, dowiedz się co planuja na sylwestra, teraz masz się bawić :D a kto wie, kto wie...z nowym rokiem, nowe postanowienia, nowe znajomości.... dziewczyny też Ci nakładą do głowy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie mam pytań co do facetów. Cóż powiedz sobie że na nim życie się nie kończy. Ja sobie to wmawiam, mimo, że łzy cisną sie do oczu. Im mniej o nim myślę tym lepiej. Może jeszcze kiedyś wasze drogi się zejdą, pytanie czy ty tego wtedy będziesz jeszcze chciała. Trzymaj się, ja ściskam Cię mocno. Bo sama już wiem, że nic na siłę. Było wczoraj miło i co z tego, wątpię czy wrócimy do tego punktu, kiedy było rewelacyjnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość że coooo
"Może jeszcze kiedyś wasze drogi się zejdą, pytanie czy ty tego wtedy będziesz jeszcze chciała." - dokladnie o tym samym myslalam. ze moze kiedys przejrzy na oczy itd ale ja nie wiem czy wtedy bede chciala z nim byc. pewnie nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość że coooo
ciezko jest to sobie mowic.. ze na nim sie zycie nie konczy... bo momentami , gdy do mnie to dociera, to nie moge uwierzyc ze tak sie to skonczylo. myslalam ze nasz zwiazek to bedzie cos powaznego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×