Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

onuchacha

Nie umiem już żyć. Pomocy, proszę...

Polecane posty

Wszystko zaczęło się już kilka lat temu, kiedy koledzy obgadywali mnie za plecami, że jestem gruba i brzydka. Było mi z tym okropnie, ale wytrzymywałam. Jednak któregoś dnia zdradził mnie przyjaciel, wciągnął się w plotki i rozgadał moje sekrety. Potem było gorzej. Facet za którym wprost szalałam powiedział do mnie "brzydal", a po paru dniach używał już określenia "pasztet" i "pryszczol"... Miałam okropnego doła. Wtedy coś we mnie pękło. Zaczęłam się odchudzać, jednak szybko nastąpił efekt jo-jo i było jeszcze gorzej. Obiecałam sobie, że nie pozwolę sobie na to już nigdy więcej. Już pół roku później byłam anorektyczką. Zamknęli mnie w szpitalu. Nienawidziłam się, ciągle uważałam, że jestem za gruba, każdy skrawek tłuszczu budził we mnie lęk, odrazę, strach i ryk. Krzyczałam patrząc na jedzenie. Bałam się go... Odchudzanie spowodowało u mnie bradykardię, hirsutyzm, nadżerki w przełyku oraz żołądku, wypadanie włosów, rozstępy, oraz inne powikłania- również zanik miesiączki, a z tym mam problem po dziś dzień. W pewnym momencie szpital dał mi jednak do myślenia i powoli wzięłam się za siebie. Kiedy wróciłam do domu nabierałam wagi. Po 5 nowych kilogramach zaczęłam się bać. Znowu uważałam, że jestem gruba. Jak cholera. Ale nie umiałam się już odchudzać. Wręcz przeciwnie- ciągle jadłam, jadłam, jadłam i jadłam. To były kompulsje. Po jakiś 2 miesiącach nauczyłam się prowokować wymioty. Prawie wszystko co jadłam lądowało w toalecie. Czułam do siebie wstręt i przestałam. Zaczęłam walkę z wagą- kolejny raz. Niestety 5 kilogramów w tył i 7 w przód. Przeraziłam się. Powróciłam do rzygania. I tak już zostało. Do dzisiaj jestem bulimiczką. Przez całą tą historię miałam 1 chłopaka, który zostawił mnie bez powodu, wyszłam ze szpitala, załamałam się. Od tamtej pory nie byłam związana z żadnym mężczyzną. Wpadłam w towarzystwo narkomanów, palaczy i alkoholików. Niekoniecznie w szkole. Niestety w moim życiu nie dzieje się najlepiej- rodzice chcą się rozwieść, koleżanki są śliczne, koledzy nadal za mną nie przepadają, niewiele wychodzę z domu... Całymi dniami nie chcę nic robić. Nienawidzę wstawać rano, ubierać się, jeść, myć, patrzeć na siebie, grać na fortepianie, straciłam zapał do wszystkiego. Mama uważa, że to depresja, a ja myślę, że kompletnie tego nie wytrzymuję. Nic nie uczę się do sprawdzianów, szkoła to moja zmora, urywam się z lekcji, bo nie widzę w tym wszystkim sensu. Przestałam wierzyć w Boga, życie ucieka mi przez palce. Nie umiem normalnie żyć. Nie mam radości życia. I chcę schudnąć, bo okazało się, że znów mam kilka kilogramów za dużo, czuję się z tym paskudnie. Jeśli mam dobry dzień, szukam diety, która okazałaby się skuteczna, która komukolwiek naprawdę pomogła. Ale zawsze jest jakiś negatywny komentarz... Nie chce mi się żyć. Wyglądam koszmarnie, czuję się beznadziejnie. Nie liczę ile razy chciałam się już zabić. Raz nawet spróbowałam, jednak nakrył mnie mój brat. Nie potrafię cieszyć się życiem. Kompletnie mi to nie wychodzi. Dodam jeszcze, że mam 14 lat. Musiałam to napisać, bo nie umiem otworzyć się nawet mojej przyjaciółce. Okłamuję wszystkich, że jest ok, a tak naprawdę jest do dupy. Potrzebuję pomocy, wsparcia, a psycholodzy mi nie pomogli, psychiatrzy także. Może wy dacie radę? Błagam z całego serca. Chcę żyć. Naprawdę chce być szczęśliwa... Napiszcie cokolwiek, potrzebuję wsparcia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kokosowawiorka
rozumiem, że bardzo trudno jest Ci poradzić sobie w zaistniałej sytuacji, chciałabym Cię jakoś wesprzeć ponieważ sama miałam do niedawna problemy (innego typu niż Ty) i właśnie nauczycielka od matematyki mi pomogła, pogadałam z nią szczerze i po jakimś czasie było ok. najważniejsze żebyś znalazła taką osobę która Cię wysłucha a Ty wyrzucisz z siebie to wszystko co Cię dręczy.. Trzymam za Ciebie kciuki ;) jesteś super i poradzisz sobie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestescie grube wieprze i nikt
was nie chce trzeba bylo tyle nie zrec swiniaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość depresyjka na leczeniu
zastanawiam sie gdzie są Twoi rodzice? Dlaczego mama skoro uwaza że masz depresje nie zaprowadzi cię do psychiatry ,psychologa, tam sie leczy tak tragiczne stany emocjonalne . Mama powinna cię wspierać i pomagać w rzuceniu nadwagi a Ty sama jeśli uzyskasz pomoc by wzmocnić Twoje poczucie wartosci dasz rade..... Porozmawiaj z mamą jeszcze raz lub daj jej przeczytac swój post być moze wtedy zrozumie że z Twoimi emocjami to już poważna sprawa. Odwagi co nas nie złamało to nas wzmocni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmmm123
powiem Ci szczerze ze jak na 14 lat to troch przezyłąs.. z całego serca chciałabym pomóc Tobie, sobie i jeszcze polowie kafeterii;p mam podobny problem jesli chodzi o odchudzanie i jedzenie kompulsywne, wiec wiem, ze to nie pozwala zyc normalnie.. tylko zauwaz ze to problemn lezacy w psychice a nie w sytuacji, ktora Cie otacza. nic innego nie pozostaje nam jak powoli ciagle od nowa uczyc sie jesc normalnie i robic co tylko sie moze by poprawic i moze uwierzyc w Boga?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tylko psychoterapia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Źle mnie zrozumieliście... Moja waga jest prawidłowa, nie mam nadwagi, podobno wyglądam normalnie. Chodzi o to, że ja czuję się okropnie ogromna, gruba, ciężka... Nie umiem powiedzieć, że wyglądam ok, lub dobrze. Szukam diety, po to, aby schudnąć do wagi idealnej. Nienawidzę siebie i tego co robię w życiu, dlatego naprawdę chciałabym się za to wziąć. Problem tkwi w tym, że z dnia na dzień brakuje mi siły do działania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×