Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Prawie jak w Modzie na Sukces

Ruja i poróbstwo w Klanie. Tylko kazirodztwa brakowało

Polecane posty

Gość Prawie jak w Modzie na Sukces

Już kiedyś krytykowałem serial "M jak miłość" jako demoralizujący i propagujący rozwiązłość pod płaszczykiem tytułowej miłości i dobrych intencji. Dziś wróciwszy z kościoła, pstrykłem TV i podczas przebierania luknąłem na ekran. Trafiłem na serial "Klan", chyba wczorajszy odcinek, bo o wigilii. Otóż na rodzinnej Wilii spotyka się : Były konkubent byłej konkubiny i dwójka ich 10 - letnich dzieci, przy czym konkubent przychodzi z nową "narzeczoną", a konkubina z "narzeczonym", który okazuje się być bratem ojca konkubenta. Przybywa też wujek konkubenta, wraz z żoną - ewenement, ale żeby nie było za słodko - żona to była kochanka konkubenta. Jest obecna też siostrzenica ojca konkubenta, rozwódka, która jest matką dziecka poczętego z kimś po rozwodzie, oraz siostra ojca konkubenta, młodsza od brata o 35 lat, a spłodzona w jakimś pozamałżeńskim związku. Pomijam już szczegóły byłych romansów zarówno ojca jaki matki konkubenta. Wszystko to podlane sosem wyrozumiałości, tolerancji i wzajemnej miłości wszystkich do wszystkich. Oczywiście przy wigilijnym stole wspólnie śpiewają "Bóg się rodzi" i jest tak pięknie, ze aż porzygać się można ze wzruszenia. Jak dla mnie ruja i poróbstwo, choć wg. scenarzysty to efekt ciężkich doświadczeń życiowych i tęsknoty za miłością. Czyli można sie parzyć do woli we własnym grajdole - jeszcze kazirodztwa tylko brakuje - a jednocześnie wierzyć, że Bóg to wszystko akceptuje, ba - nawet błogosławi, bo w zasadzie dobrze im wszystkim się żyje. Osobliwa jest "misja" TVP...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziwię się że niektórzy to
oglądają, a jeszcze bardziej - że się przejmują serialowymi bohaterami, jak gdyby ci byli z ich rodziny. Mają do tego tendencję zwłaszcza starsze panie. Pamiętam historię, którą mi opowiadała koleżanka. Otóż mieszkała ona jako studentka (rety, ile ten "Klan" już leci, wydarzenia, o których mówię miały miejsce 10 lat temu!) u takiej jednej starszej pani. I otóż razu pewnego przychodzi z zajęć, padnięta zupełnie i z perspektywą dużej ilości nauki na następny dzień, a tu od progu wita ją dramatyczny okrzyk: "Ewelinko, Bogna umarła!". No to Ewelinka się pyta jaka Bogna. Odpowiedź: no ta z "Klanu"! Ewelinka tylko wzruszyła ramionami i powiedziała, że to przecież tylko fikcja filmowa, więc po co się tak tym przejmować, a w odpowiedzi usłyszała, że jest nieczuła, niedobra i niewrażliwa na krzywdę drugiego człowieka, serce ma z kamienia i w ogóle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×