Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość czekolada na gorąco

zakończyłam związek

Polecane posty

Gość czekolada na gorąco

Po roku zabiegania o niego dałam sobie spokój. zero rozmów z jego strony, zawsze mówił że wydziwiam i strzelam fochy, gdy chciałam rozmawiać, przeprasić to mnie zbywał i unikał, chcąc mnie ukarać nie odbierał telefonów :O on wszystko robil dobrze, był ideałem (wg niego oczywiście), wychowywał mnie poprzez odrzucanie :( czułam się jakbym żebrala o miłość. Jak pojawiały się klopoty chował głowę w piasek, obietnice bez pokrycia :O gdzie ja miałam oczy???? :( Ktoś przebije?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna......
Skąd ja to znam, nie tylko ty byłaś popychadłem w rękach swojego faceta :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też byłam, ale się skończyło :D nie związek, ale bycie popychadłem. Od jakiegoś czasu mnie ubóstwia... :) Trzeba było mu się czasami postawić, nie dać się, olać go czasem, nie gadać mu w kółko o uczuciach, nie histeryzować... Ciężko się przełamać, żeby tak zrobić, ale mi się udało i związek się jak na razie naprawia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kornelia ...
Ja poznałam skomplikowany przypadek ... choć jako mężatka inny może i nie mógł być...? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czekolada na gorąco
wiem, ze powinnam czasami olać itp ale nie chce bawić sie w pogrywanie nz ludzkich uczuciach. Jest prawda w tym, że dopóki nie pokaże się mężczyźnie jak nam zalezy to jest ok, zależało mu, kochal ubóstwiał a jak się zakochałam zaczął manipulować i wykorzystywać. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kornelia ...
Chyba troszkę też źle interpretowałam jego zachowanie ... Wczoraj się dowiedziałam, że kiedy mnie zobaczył po raz pierwszy w restauracji szukał mnie .. nawet zaangażował w to ludzi ... Spotkaliśmy się powtórnie po pół roku na ulicy... przebiegł przez ulicę między autami ... opisał dokładnie jak byłam wtedy ubrana i zaprosił na kawę ... kiedy odmówiłam, jako mężatka... jeszcze rzucił z takim smutkiem, że przecież nie mam obrączki... eh ... Potem okazało się, że jesteśmy sąsiadami i jakoś tak znowu zaczęliśmy się do siebie zbliżać .. Potem on się przestraszył i nie chciał mnie już widzieć ... a potem znowu chciał, aż spotykaliśmy się u niego... aż w końcu wyjechałam ... on nawet nie chciał się pożegnać.. był zły i niemiły ... ale z czasem znowu zaczął pisać ... on już także z tamtego miasta wyjechał ... ale piszemy do siebie ... Różnie mnie traktuje... ma na to wpływ fakt, że jestem mężatką oraz fakt jego byłej miłości ... Ci skrzywdzeni mogą tak mieć ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kornelia ...
Ja raczej popychadłem nie byłam w tym i nie jestem ... ale czasem prawie się tak czułam ... nie wszystko rozumiałam ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna......
Ja byłam popychadłem... Wszystko robiłam źle i nigdy nie zdołałam mu dogodzić w niczym. Teraz mi go brakuje choć sama nie wiem dlaczego, skoro mnie źle traktował :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kornelia ...
Nawet posądziłam go o seks znajomość z jego strony ... ale to nie prawda ... Do dzisiaj mamy kontakt, on prosi o spotkanie cierpliwie od 2 lat... Nie ma nikogo, mimo że jest wyjątkowy pod każdym względem ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" wiem, ze powinnam czasami olać itp ale nie chce bawić sie w pogrywanie nz ludzkich uczuciach. (...) a jak się zakochałam zaczął manipulować i wykorzystywać. " a on mógł? "wychowywał mnie"... zresztą to nie jest zabawa uczuciami. On się po prostu znudził. Wiedział, że mógł Cię mieć na każde zawołanie, w każdej chwili. Testował Cię. Czasem lekko go olewając, sprowadziłabyś go tylko na ziemię. Uświadomiłabyś mu, że nie tylko on jest 'kimś', że Ty też znasz swoją wartość. To nie byłoby granie na uczuciach. Nie powinnaś żebrać o miłość. Ja przestałam być taka uczuciowa, przestałam tak nalegać na spotkania czy na pisanie jakichs słodkich rzeczy... Po 2 dniach zauważył, że jestem "jakaś taka nie jego", ale nie umiał wytłumaczyć dlaczego. Po 3-5 dniach sam zaczął się więcej przytulać, mówić jakieś miłe rzeczy, ciągle wspominał, że jestem śliczna itp. po tygodniu się obudził, zauważył, że "nie dbam o niego", bo już mu nic ładnego nie pisze wieczorem, czy na dobranoc, itp. Jak powiedziałam, że przecież on też nic mi nie pisze, od razu zaczął mi jakieś słodkie rzeczy wypisywać i to takie, których wcześniej nigdy nie słyszałam. Ale teraz to chyba już Ci się do niczego nie przyda... Trzymaj się, zajrzę tu jeszcze wieczorem. Pozdrawiam 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czekolada na gorąco
Martynka pewnie masz rację. Jednak dochodzę do wniosku, że on mnie nie kochał, jak próbowałam z nim rozmawiać na ten temat, mówiłam, ze brakuje mi smów,bliskości to zawsze twierdził, że za dużo wymagam i olewal jeszcze bardziej, żebym przypadkiem nie poczuła się kochana, Złapałam dystans, on olał mnie jeszcze bardziej, żeby tylko się nie złamać i nie przyznać mi racji, i tak krok po kroku stawaliśmy się sobie obcy i stało się to o czym dzisiaj piszę, czyli koniec :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to będzie tak
Zastanawiam się czy warto tak grać na uczuciach czyli ok jak mnie olewa to ja też go zacznę olewać to zacznie mnie zauważać. Po czymś takim zaczyna zauważać, ale czy przez całe życie teraz będziesz musiała powstrzymywać swoje uczucia bo jak będziesz zbyt wylewna to znowu zacznie cię olewać ? Miłość chyba na czymś innym polega, ale oczywiście każdy ma inny pogląd na te sprawy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja myślę, że kochał. Mój na spokojnie też nie mógł nigdy ze mną porozmawiać i od razu zrzucał winę na mnie i robiła się z tego kłótnia. Teraz od jakiegoś czasu się nie kłócimy. I to nie jest tak, że powstrzymuję swoje uczucia, bo dalej mówię mu wszystko to, co mówiłam kiedyś, jestem dla niego taka sama. Nie wyliczam sobie, że dzisiaj powiem mu, że go kocham, a dzisiaj nie. Jeżeli mam ochotę, to będę mówiła to tyle razy ile będzie mi się chciało. Będę tuliła sie do niego ile będzie mi się chciało, całowała też tyle ile będę chciała i to samo ze wszystkim innym. Nie okazuję mu mniej uczuć. Źle to nazwałam, nie przestałam być uczuciowa. Ale np. jeżeli pobyt gdzieś mu się przedłużył i dzwonił do mnie z tekstem "Już jest późno, chyba sobie darujemy dzisiaj spotkanie?", to zamiast tak jak kiedyś prawie płakać mu do słuchawki, że chcę go koniecznie zobaczyć, teraz mówię, że dobrze, nic sie nie stanie, zobaczymy sie jutro. Kiedyś co chwilę mówiłam mu "wróć wcześnie, to jeszcze sie zobaczymy na chwilę, zadzwoń jak będziesz wracał". A on za każdym razem odpowiadał "nie". Dzwonił i tak, ale go męczyło takie gadanie. A jak przestałam i ze 2 dni o tym nie wspominałam, usłyszałam od niego "Jak będę wracał to zadzwonię". Po prostu teraz nie męczę go gadaniem w kółko o spotkaniach. Pytam raz czy dwa i jak nie to nie. Przecież nie będę go prosić. Nie chodzi tu o powstrzymywanie uczuć, ale o zachowanie swojej godności. Przecież dziewczyna nie będzie żebrać o odrobinę czułości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i to nie jest takie ciągłe olewanie siebie nawzajem, nie jest jakieś szczególnie naumyślne. Ale po prostu jeżeli on mówi 'nie', to ja też mówię 'nie'. Nie będę za wszelką cenę błagała go, żeby zmienił zdanie na 'tak'...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×