Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kwiat_śniegu

uzależniona od faceta

Polecane posty

znacie to uczucie, że mija kilka minut od spotkania, a już chcecie do niego wrócić, czy tylko ja mam tak...? Jestem z nim ponad rok, to moja pierwsza tak naprawdę miłość, wszystko było piękne, jak z bajki, i pewnie byłoby dalej gdyby nie ja... Piszę to, by się wygadać, bo już nie mogę wytrzymać z samą sobą. Myślę, że trochę do siebie nie pasujemy, ja jestem baaardzo wrażliwa, miałam kiedyś problemy z psychiką i stany depresyjne, ale potem zaczął się nasz związek i nagle latałam ze szczęścia. Teraz znowu jest zima, i znowu smutno. Nie wiem, czemu, ale tak bardzo nienawidzę zimna, że nie chce mi się wtedy żyć. Znowu zaczęłam mieć "humorki", on o nich doskonale wie, ale nie potrafi zrozumieć. Mówi, że to niemożliwe, nie panować nad własnymi myślami i tyle. A ja wymyślam mnóstwo. Nie odpisuje mi na smsa - już widzę, jak bierze komórkę do ręki, patrzy, że to znowu ja i odrzuca gdzieś telefon na bok, po czym wraca do swoich zajęć... Mam bardzo ładną koleżankę - każde jego spojrzenie na nią, a ja już wybrażam sobie jego myśli - że lepsza ode mnie, że ładniejsza (bo to prawda akurat) iii tak dalej. Męczy mnie to, bo od jakiegoś miesiąca nie czuję się szczęśliwa, choć on mówi, że mnie kocha, że mnie nie zostawi, że mnie nie zdradza, prosi, bym mu ufała, a ja nie umiem, po prostu nie umiem. Na spotkaniu wszystko okej, ale po - nie napisze smsa na dobranoc i już jest w moich oczach wcale nie taki kochany. Ja jestem wrażliwa, on raczej "twardy jak skała":p Tylko czasem potrafi się wkurzyć, gdy ja znowu płaczę, a on znowu nie wie, dlaczego. Wtedy, gdy jesteśmy wśród znajomych, po prostu mnie "zostawia", idzie sobie do innych, na przykład do mojej ładnej koleżanki. I widzę jego uśmiech, gdy z nią rozmawia, a ja w tym czasie płaczę. Potem mówił, że "chciał przeczekać". Jest takim ośrodkiem dobrego humoru, podczas gdy mój zmienia się z niesamowitą prędkością. Nie potrafię bez niego żyć, wmówiłam sobie, że gdy odejdzie, znowu popadnę w coś depresyjnego, bo jestem strasznie słaba. On chce wiedzieć, co mi jest, a ja nie chcę, by się dowiedział, jak bardzo jestem od niego zależna i, że całe życie kręci się wokół niego. Ale kiedyś, bo ile można wytrzymać, będzie miał tego dosyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chrumchrum
nie chce byc brutalna-ale jesli do siebie nie pasujecie to wcześniej czy później to się skończy. Uzaleznienie od faceta to najgorsze co może być- żyj własnycm życiem,realizuj swoje cele, a moze wtedy własnie on Cie doceni. Nikt nie lubi bluszcza wokół siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama prawdaa
jestes niedojrzala histeryczka, albo dorosniesz bedziesz musiala sie leczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kwiatku, nie wiem czy slyszalas o tym, że zimą i jesienią niektórzy ludzie popadaja w taki stan depresyjny, ze nic ich nie cieszy , a jak cieszy, to nie tak jakby tego chcieli itp . Mysle jednak, ze w Twoj problem jest o wiele bardziej zlozony. Piszesz sama, ze jestes wrazliwa. Ja bym uzyla raczej slowa- przewrazliwiona i to na swoim punkcie. Piszesz tylko o tym co on Ci daje, co on Ci mowi. A co Ty mu dajesz w zamian? histerię i łzy. Nie zdziwię się, jak on w koncu załamie ręce. Jak placzesz to dla niego jest wyrazny sygnal- nie jestes szczesliwa. On to czuje, wie. I kto wie, czy czasem nie mysli, ze jestes nieszczesliwa , bo go nie kochasz... popatrz troche na niego, nie badz egocentryczka , warto czasem pomyslec co czuje ktos inny. A co do kolezanki, to takie porownania sa głupie i bez sensu, bo nidgy nia nie bedziesz i zawsze bedziesz sie roznic, nie masz sie moim zdaniem czym przejmowac, bo gdyby on na nia lecial, to by z Toba nie byl tylko do niej "zarywal" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość clicuto
ja jestem tak uzależniona od mojego męża, ale staram się z tym walczyć. czasami powtrzymuję się resztkami sił i ciężko jest. mam oprócz niego swoje życie, pracę, która pochłania dużo mojego czasu i silnie sprecyzowane plany zwodowe, poza tym podjęłam kolejne studia, mam krąg znajomych ale co z tego kiedy wiecznie po głowie tłucze mi się mąż - i czuję narastającą aż przytłaczającą mnie tęsknotę za nim, wręcz konieczność napisania mu smsa że go kocham i tęsknie za nim. jestem na spotkaniu a sprawdzam ciąglę komórkę bo może właśnie dzwonił, może właśnie napisał do mnie. to mnie wykańcza i zdaję sobię sprawę z mojego wariactwa. dlatego zanim napiszę lub zadzwonię daję sobie czas - za godzinę. i w ten sposób jestem w stanie przetrwać tak 10 godzin w pracy jednocześnie powodując, że to on do mnie dzwoni z pytaniem dlaczego się nie odzywam:D a gdyby wiedział jak stasznie chce do niego wydzwaniać:D jak kładziemy się spać to mam aż ochotę wejść na niego, zjeść go, szaleństwo! żaden inny facet nie jest dla mnie interesujący, tak inteligenty, zabawny tylko on! najchętniej siedziałabym na przeciwko niego i się na niego patrzyła z uwielbieniem godzinami:) ale wiem, że gdyby nie powtrzymywała się zamieniłabym nasze życie w koszmar, że gdybym choć trochę popuściła sobie zwariowałabym. dlatego jak chce gdzieś wyjść ze znajomymi mówię oczywiście idź choć mam ochotę krzyknąć - zostań ze mną!! ale wiem, że każdy z nas musi mieć choć odrobinę luzu i spędzać trochę czasu po swojemu. z tym, że ta wiedza czasami jest czysto teoretyczna bo on wychodzi a ja już tęsknię i już chcę żeby wrócił:) na szczęście potrafię się zaangażować nie tylko w mój związek ale też w inne sprawy dla mnie ważne choć już z mniejszą pasją. inaczej nie mogłabym funkcjonować:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale jak słyszysz z ust faceta, którego kochasz, że Twoja koleżanka jest naprawdę ładna i fajna i (wielkie zdziwienie) dlaczego ona nie ma chłopaka? Może i trochę jestem egocentryczką, ale sama nie daję wcale łez i histerii do związku. Wręcz przeciwnie, to moja kolejna paranoja, że to ja bardziej interesuję się, jak to zrobić, by znaleźć czas na spotkania, itp. On wie, że mi na nim zależy, mówię mu że go kocham, to nie jest tak, że ja siedzę i ryczę a on stoi nade mną i kombinuje, co tu ze mną zrobić, bym wreszcie łaskawie przestała. To mniej więcej taki sam schemat: wszystko jest w porządku, jesteśmy gdzieś razem, nagle on robi małą, drobną rzecz, która mnie rani. Bo jak mówiłam jest trochę... trochę bardzo niewrażliwy, nie potrafi zauważyć pewnych rzeczy, takich małych niuansów w swoim zachowaniu (ostry ton, pobłażliwość, jak czegoś nie wiem) Ale, jak to ktoś już zauważył, jestem przewrażliwiona, więc zaraz mi się trochę posmutnieje:p On to widzi, ale nic nie mówi. Milczy. Jak zawsze, stwierdza sobie, że "on przeczeka". A mi samo nie minie. Smutnieję coraz bardziej, bo się czuję olewana z kolei, czasem wyciągnę pierwsza rękę, ale czasem nie umiem, a on tego nie zrobi... I w końcu uciekam po prostu, w sensie, mówię, że muszę iść do domu wcześniej, czy coś. A wtedy on pyta, co mi jest. I nic nie mówię, bo nie powiem mu, że taka drobnostka mi przewraca na chwilkę życie do góry nogami. Więc nie jestem bluszczem. Trzymam to w sobie i za nic w świecie nie chcę tego pokazać, ale on i tak coś zauważa... Już dorosłam, na razie nie muszę się leczyć, na szczęście. Wkurza mnie to, że zima jest dla mnie zawsze takim okresem, że mam ochotę zapaść w sen zimowy i obudzić się na wiosnę....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×