Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zycie w którym się nie akceptu

życie w którym nie akceptujemy sie

Polecane posty

Gość Zycie w którym się nie akceptu

jeśli chodzi o wygląd,nie możesz zaakceptować się jak wyglądasz,męczysz się z tym.Jeśli nawet jesteś ładna/y to chcesz być inna bo nie akceptujesz swojego wyglądu.Próbujesz sobie wytłumaczyć że są gorsi,a jednak nie potraficie o tym zapomnieć.Jesteś zakompleksiona/y nie chcesz z tym żyć.Myślisz że jesteś najgorsza/y.Jak zapomnieć...i zaakceptować siebie.Są osoby które nie otworzą się na świat.bo uważają że są gorsze od innych ludzi.Ale kiedy jest taka sytuacja kiedy dziewczyna jest ładna,ma powodzenie a jednak twierdzi że jest brzydka,do niczego i żałuje że się na tym świecie znalazła?Czuje się z tym żle,boi się wyjść gdziekolwiek bo twierdzi,że wszyscy się z niej śmieją,albo uważają że jest nienormalna.Jak odpędzić takie myśli,jak sobie radzić,a może jednak trzeba to leczyć.Bardzo rzadko ludzie mają takie problemy,ale jest to choroba psychiczna,której większość ludzi nie zrozumie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izius
mam tyle problemow na glowie, ze sie nie zastanawiam nad Tym czy podobam sie innm czy nie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość I think
a ty tak masz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam podobniee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość any any
to zagadnienia którymi zajmują sie psychiatrzy🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szybka psychoanaliza
Raczej psycholodzy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez mam podobne problemy i
czasami jestem na siebie zla. jest tyle chorych ludzi cierpiacych majacych naprawde problemy ze zdrowiem ze sprawnoscia a ja sie uzalam nad soba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uppppppppppppppppp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Będąc młodą dziewczyną właśnie taka jak napisałaś byłam. Nie akceptowałam siebie, unikałam bywania gdziekolwiek, gdy miałam iść gdzieś gdzie było więcej ludzi paraliżował mnie strach i w głowie ciągle kołatała się myśl ''co pomyślą o mnie inni''. Najczęściej będąc poza domem milczałam, z obawy, że powiem coś głupiego, że ludzie mnie skrytykują, obgadają itp. Do tego ciągle czepiałam się swojego wyglądu: za gruba ( chociaż nigdy nie byłam grubasem), za brzydkie nogi, aby ubrać spódnicę, za mały biust, aby nosić bluzki z dekoltem. Zawsze starałam się być w cieniu, na uboczu, gdzieś gdzie nikt mnie nie dostrzeże. Dlatego zamykałam się w czterech ścianach, bo tak było bezpieczniej. Tam nikt nie miał okazji mnie zobaczyć, przyczepić się do wyglądu, zachowania itp. Minęło kilkanaście lat, przeszłam przez anoreksje, depresje, wizyty u psychologa, psychiatry, leki przeciwdepresyjne ... i nadal jestem nieufna. Nadal najbezpieczniej w domu. Nadal każde słowo krytyki boli i pozostaje na długo gdzieś w środku. Niektórzy ludzie nie zmieniają się. Gdzieś w dzieciństwie zostały zakorzenione w nas kompleksy, których nie da się wyzbyć, nawet jeśli próbuje się przy wsparciu psychologa. Ale próbować warto, bo jeśli uda się, to wiele możesz zyskać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krokodylka
No przecież każdy boi się odrzucenia przez środowisko. Każdy się boi. Wychodzimy na ulicę i myślimy, co inni o mnie pomyślą? a ci inni myślą: matko,co inni o mnie pomyślą? Oceniamy również. Ale hej, pieprzyć to, ja też mam prawo do życia. Jeśli mogę coś zmienić u siebie, schudnąć, zadbać o dłonie, lepiej się ubierać, dbać o cerę u kosmetyczki - dążę do tego i osiągam to. Jeśli nie mogę czegoś zmienić: wąskich ust, rozszerzonych porów, zbyt pociągłej twarzy, to pracuję nad tym, żeby to zaakceptować. Przecież nie mam innego wyjścia. A szkoda mi poświęcić życie na smutek w czterech ścianach. I jeszcze jedno: jeśli chcę świata, w którym nie jestem oceniana, sama go zaczynam budować i staram sie nie oceniać innych. Pragnę świata radości, zaczynam więc budować go wokół siebie, zaczynam od siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
''Każdy się boi ...'' Tylko co innego jest zwykłe boi, a co innego gdy to ''boi'' powoduje, że człowieka paraliżuje, że izoluje się od ludzi, nie radzi sobie z tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trtrtrtrt
jako nastolatka miałam kompleksy ze względu na wygląd, ale zawsze byłam mądra, taka "najlepsza uczennica" Teraz jestem wyładniałam + zadbałam o siebie i pojawiły się kompleksy innej natury ("jaka ja jestem głupiutka" itp) Szczerze mówiąc wolałam już te pierwsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zycie w którym się nie akceptu
Nie da się o tym zpomnieć.Kiedy patrzysz w lustro,widzisz swoją twarz i tak sobie myślisz,że nie chce żyć,nie podobam się sobie.Czuję że jak przechodzę koło ludzi to każdy się ze mnie śmieje.Próbujesz o tym zapomnieć a jednak to ciągle cię męczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krokodylka
Strach może paraliżować. Ale od tego ma się swojego najlepszego, najżyczliwszego przyjaciela, który zna cię od podszewki - SIEBIE - żeby ci wytłumaczył, że nie jest tak źle i jednak można wyjść do ludzi. Nie macie pojęcia ile ja pracy musiałam nad sobą wykonać, żeby ciagle nie płakać, że jestem brzydka i głupia i dziwna... tak mi było przykro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
dysmorfofobia - wyolbrzymianie niedoskonałości wyglądu :) ostatnio jedna z "modniejszych" fobii moja refleksja: jeśli dziewczyna jest ładna a tylko uroiła sobie brzydotę to jeszcze pół biedy, gorzej jeśli jest faktycznie szpetna i ma tego świadomość :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mertoro
Pokochaj samą siebie - to jedyna sensowna rada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fretkatchorzo
Kiedy byłam małą dziewczynką wprost tryskałam optymizmem, byłam radosna, sama szłam do ludzi, nie miałam żadnych oporów.... Kiedy zaczęłam dojrzewać, miałam duży trądzik i kompleksy z powodu moich włosów, nosa, włosów na nogach, wszystko mi się nie podobało miałam wrażenie, że jestem nieproporcjonalna, ale wszystko poza tym było ok. Miałam bardzo dobre oceny i szło mi ogólnie z górki. Później zaczęłam się wyrabiać, widziałam wszędzie męskie spojrzenia, faceci latali za mną, lecz zaczęły się również w moim życiu problemy natury egzystencjalnej i splot bardzo smutnych i przykrych dla mnie sytuacji, moje kompleksy nie były już fizyczne, ale psychiczne. Straciłam pewność siebie, przestałam poprawnie się wysławiać, pomimo tego, iż wcześniej byłam zawsze bardzo wygadana i oczytana, moje myśli biegły szybko, ale język nie umiał tego przekazać. Zaczęłam się jąkać i zacinać, budowa moich zdań przypomniała bełkot. Wstydziłam się samej siebie, tylko kiedy byłam pijana potrafiłam pięknie i spójnie mówić. Wtedy odchodziły gdzieś w niepamięć moje kompleksy. W końcu zorientowałam się, że prowadzę zbyt frywolne życie, nie miałam chłopaka, nikt mnie nie chciał, z obawy, że jestem infantylna i zepsuta. A byłam tylko zakompleksiona, bo życie dało mi popalić i nie wiedziałam jak sobie z tym wszystkim radzić. Doszło do tego, że zdarzył się w moim życiu wypadek, który zmienił moje spojrzenie. Zaczęłam zauważać pewne rzeczy, a na te które wcześniej nie miałam wytłumaczenie znajdowałam odpowiedź. Sama dziwiłam się, jakie wszystko jest łatwe i proste. Moje kompleksy dalej we mnie siedzą i ujawniają się w najmniej spodziewanych momentach, reaguje na nie złością, trzęsie mi się broda, choć nie od chęci płaczu. Nie płaczę prawie nigdy. Nie ma w moich oczach łez. Niedługo skończę 25 lat, a mam wrażenie, że przeżyłam wieczność. Z żadnym mężczyzną nie mogę ułożyć sobie życia, pomimo mojej wielkiej urody - jak mówią moi znajomi, rodzina i obcy, a której sama nie widzę, nikt się mną nie interesuje. Jestem już przyzwyczajona do tego stanu, czasem jednak robi się smutno. Dziś kupiłam sobie piękną bieliznę, jednak wiem, że to tylko dla mnie, bo przecież nikt mnie w niej nie zobaczy:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" Tylko co innego jest zwykłe boi, a co innego gdy to ''boi'' powoduje, że człowieka paraliżuje, że izoluje się od ludzi, nie radzi sobie z tym. " wtedy czas wybrać się po pomoc do specjalisty, a nie siedzieć i biadolić, bo to nie pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Specjalista nie zawsze jest w stanie pomóc, on nie ma czarodziejskiej mocy i nie sprawi, że człowiek w mig odmieni się. Nieraz trzeba wiele lat, aby uzdrowić, to co przez szmat czasu narastało w człowieku ( strach, kompleksy, brak wiary w siebie, uczucie bycia gorszym itp). Ale jak napisałam wcześniej, warto próbować :) A takie biadolenie na forum czasami pomaga więc jeśli komuś dzięki temu lżej to dlaczego ma hamować się przed tym. Zważywszy, że tu na forum ogrom topików o niczym konkretnym, wyzwisk, obrażania, czepiania się, które niemal nikomu nie przeszkadzają to jeden więcej temat - ten ''o biadoleniu'' to nic takiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyna na uboczu
Jakbym czytala o sobie, mam dokladnie tak jak pisze autorka! I ci ktorzy przez to nie przechodza tak naprawde nigdy nie zrozumieja istoty problemu! Wydaje sie blahy a rozwiazanie proste zaakceptowac siebie, ale to niemozliwe! W psychice zostaly zakozenione pewne rzeczy i nie da sie ich wyrwac jak chwastow. Wszyscy dookola powtarzaja mi ze jestem ladna, spotkalam sie z wieloma tego typu opiniami, raz jak przyszlam na spotkanie o prace, powiedziano mi ale to nie jest konkurs miss polonia. I co z tego ze jestem ladna? Mam okropne problemy ze soba, nie umiem zblizyc sie do ludzi, uciekam od nich, pochodze z toksycznego domu i trudno mi z tym wszystkim walczyc, takze jak widac uroda to nie wszystko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ..
Tych na uboczu nikt nie dostrzega. A często są to naprawdę wartościowe dziewczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zycie w którym się nie akceptu
przez to nie potrafimy wejść w stały związek,boimy się co będzie dalej,czy do czegoś się nadajemy.Niby człowiek jest atrakcyjny, .Wielki wpływ mają na nas ludzie.którzy nam czegoś np.zazdroszczą,i opowiadają rzeczy nie zgodne z rzeczywistością.PRZEZ TO TRACIY PEWNOŚĆ SIEBIE I STWIERDZAMY,ŻE MOŻE TAK JEST NAPRAWDE JAK LUDZIE O NAS MÓWIĄ.człowiek wtedy zażywa leki przeciwlękowe,aby zapomniał o tych myślach które przez cały czas męczą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ..
Bierzesz jakieś leki? Leczysz się u psychologa czy psychiatry?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zycie w którym się nie akceptu
biorę leki przeciwlękowe,bez nich czuję się tak jabym nie była sobą(brak koncenracji,nie wiem za co się mam wziąść,jestem poddenerwowana).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zycie w którym się nie akceptu - Rano solidna dawka prozac-u i da się przeżyć dzień? ;) Oczywiście żartuje, ale jeśli leki, które bierzesz pomagają Ci, to dobrze. Często dopiero pod wpływem leków człowiek zaczyna mobilizować się do działania, do wprowadzania zmian w swoim życiu/ w sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość la tierra del fuego
a jak radzice sobie w zyciu zawodowym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielona-1234565
Miałam podobnie, nie rozumiałam czemu tak się czuję wybrałam się więc do psychologa, chodziłam na terapie przez dwa lata nie zawsze zgadzałam się z tym co mówiła mi terapeutka, aż w końcu dotarło do mnie że chodzę tam zbyt długo i ktoś robi mi wodę z mózgu. Ktoś na forum napisał że trzeba zaakceptować siebie, i ma rację warto....bo w końcu każdy jest człowiekiem tylko człowiekiem skoro nie umiemy zaakceptować naszych wad to warto nauczyć się z nimi żyć, mam wiele wad, ale staram się je akceptować a nawet kochać bo wiem że bez nich nie byłabym sobą, zajrzyj głęboko w siebie niewielu ludzi to potrafi, bo boją się co tam zobaczą. Kiedy już dotarłam do samego "dna" zrozumiałam że nie jestem doskonała ale kto jest? Gdyby tak było świat byłby poukładany a życie byłoby nudne. To jak postrzegamy jest bardzo ważne, nie dla innych ale dla samych siebie. Jak pokochasz siebie zobaczysz jak wiele rzeczy wokół ciebie się zmieni na lepsze, ja staram się to robić każdego dnia bo negowanie samego siebie jest nierozsądne i do nikąd nie prowadzi to tak jakbyś wsiadła na statek widmo i sterowała nim do nikąd a tam przecież nikt nie chce być. Bądź sobą, i akceptuj swoje wady i zalety. Udany związek z samym sobą jest najbardziej ekscytującym związkiem jaki możemy stworzyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
la tierra del fuego - ''a jak radzice sobie w zyciu zawodowym?'' Jak zaczynałam swoją obecną pracę, oczywiście był strach, masa obaw czy poradzę sobie, czy ludzie z którymi przyjdzie mi pracować polubią mnie itp. Pamiętam, że przez pierwsze dni nie mogłam spać, a do pracy szłam zdenerwowana. Teraz jest to już grono dobrze mi znanych osób, w towarzystwie, których czuje się swobodnie, z którymi lubię rozmawiać, żartować. Także nie ma problemu, nawet jestem lubiana w pracy. Może w oczach innych trochę za spokojna, za mało kłótliwa zwłaszcza jeśli chodzi o relacje ja - szef ;) ale ogólnie jest ok :) I nawet jak są gorsze dni, bo szef wkurzył się, albo kierowniczka - stara panna - miała znowu muchy w nosie ;) to aż tak bardzo nie przejmuje się. Przywykłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Z myslą o ....
Podniosę, bo autorka chyba zgubiła ten topik, sądząc po temacie, jaki przed chwilką założyła :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×