Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Tiramisu25

Patologie, co Was najbardziej wkurza w życiu codziennym?

Polecane posty

Gość Można być nauczycielem bez
studiów. Wiecie jak? Wystarczy mieć znajomości. Zatrudnia cię ktoś po znajomości, a ty masz tylko dajmy na to technikum ogrodnicze i to w dodatku po zawodówce. Potem już jako ten zatrudniony na stanowisku nauczyciela - dyrekcja wysyła cię na zaoczne studia licencjackie, a potem magisterskie - też zaocznie. Oczywiście szkoła funduje całe opłaty za studia. Nie wierzycie że tak mozna? Moja koleżanka tak miała. A inna moja koleżanka miała tylko technikum i była na pierwszym roku studiów licencjackich anglistyka i uczyła już w liceum. I co wy na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bełkotu... :p chodziło mi o to, że napisałaś, że czesne to 450 zł i gdyby student pracował to nie stać byłoby go na opłacenie tego czesnego. Czyli zakładając, że student pracując zarobiłby 1200 zł, z tego 450 zł na czesne, zostałoby mu 750 zł. A więc stypendium wynosi więcej niż 750 zł??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arivald ciesz się
że są po zaocznych, te pielęgniarki. Zagranicą bywają pielęgniarki po kursie w miesiąc. Taka pielęgniarka po miesięcznym kursie ma nawet uprawnienia do robienia zastrzyków - wiem, bo moja mam taki kurs skończyła. I może pracować .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ginger142
i takie bździągwy nie powinny mieć stypendium ani żadnych przywilejów, ale pewna osoba czepia się uczciwych ludzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój ojciec również swego czasu był nauczycielem po technikum ogrodniczym i nigdy nawet nie zaczął żadnych studiów :) No, ale to dawno było, lata 80-te.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ginger142
Ty myślisz że stypendium wynoszą ponad 750 zl? przeciez naukowe stypendia to kwoty rzędu 150-450 zł, za to to sobie waciki można kupić a nie czesne opłacić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewa ewa ewa
no ale nie powiecie mi ze wszyscy kształcicie sie na lekarzy :/ co jeszcze do nauki i pracy. pomyślcie jeśli taki 18 czy 20 latek dostaje gdzieś prace jest oznaka ze dostaje szanse od pracodawcy bo jest logiczne ze 18 latek studiów jeszcze nie skończył. trzeba po prostu dobrze wykorzystać szanse dana przez pracodawce i wykazać sie zaradnością, pracowitością, umiejętnością logicznego myślenia, praca w zespole itd. gdy pracodawca cie doceni i da dobra opinie przy poszukiwaniu kolejnej pracy człowiek z doświadczeniem i dobra opinia w wieku 24 lat ma większe szanse niż student w wieku 27 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pawianka
A21 chciałam się zapytać jakim cudem w wieku 18 lat dostalaś prace w księgowości?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa - dokładnie tak :) Na dzień dzisiejszy mam pracę, skończę szkołę to będę miała i wykształcenie i nie piszcie, że to "po czasie" i "nic nie warte" bo chyba nie jestem taka stara żeby się już nie nadawać do nauki?? Z kilkuletnim doświadczeniem i zaocznym "papierem" myślę, ze będę miała szanse dostać pracę jeśliby mnie np zwolnili, może nawet lepszą niż mam. A Ty masz 100% gwarancji że po studiach dostaniesz wymarzoną pracę w tym zawodzie w którym chcesz? Aha. Jeśli chodzi o moje wyliczenia to skoro stypendium wynosi 150-450 zł to jakim cudem bardziej się to opłaca niż płacić za szkołę i pracować? W takim razie student musiałby zarabiać 600-900 zł. Tak mało chyba nie zarabia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzadzudzi
matko, tyle rzeczy mnie wkurza w codziennym życiu, że nie wiem od czego zacząć :P - matki zajmujące wózkami cały chodnik albo tarasujące przejście w autobusie - ludzie wpychający się w kolejkę - błędy ortograficzne!!! zwlaszcza w oficjalnych pismach - wyrzucanie śmieci na ulicy, mimo że obok jest kosz - jeszcze bardziej mniej wnerwia tak powszechne wyrzucanie petów na chodnik, zamiast do popiołek w koszach i palenie w miejscach, gdzie to jest zabronione np. w pociągach czy przystankach tramwajowych - ludzie pasożyty, czyli tacy, którzy nie pracują ani się nie uczą bo im się nie chce i żerują na rodzinie - puste laski, które jako swój największy cel życiowy uważają zdobycie faceta z grubym portfelem...... mogłabym tak jeszcze długo pisać... :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmm wiem, że nie na temat, ale po prostu nie mogłam się powstrzymać. Otóż studiuję dziennie, na moim kierunku nie ma zaocznych. Nawet jakby były to i tak zdecydowałabym się na dzienne, ponieważ uważam, że lepiej przygotowują do zawodu no i miejmy nadzieję do późniejszej pracy. Jestem na 5tym roku i po raz pierwszy mam możliwość sama się utrzymać. Jak miałam więcej zajęć byłoby to po prostu niemożliwe, chociaż bardzo chciałam się uniezależnić. Jeszcze bardziej jednak chciałam skończyć kierunek, który studiuję. I uwierz mi, pracujący studenci dzienni pewnie mają mniej czasu wolnego niż Ty, a i tak nie są w stanie zarobić tyle, żeby byli samowystarczalni. Często do tego dochodzi akademik czy stancja.. Nie miałam stypendium, ale uważam, że to dobrze wydane pieniądze. Nie każdy ma nie wiadomo ile kasy, a stypendium to jest jakaś nagroda, dostaje je mało liczba osób z najlepszymi wynikami. A tak w ogóle to w liceach i podstawówkach osoby z najlepszymi wynikami też dostają stypendium. Czy to też jest złe??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewiętnastu :) Zatrudniłam się w firmie zajmującej się wprowadzaniem danych do kompa. Baaardzo mi się tam nie podobało, po tygodniu poszłam powiedzieć, że rezygnuję. Wtedy recepcjonistka tej firmy powiedziała mi że mają jeszcze taki projekt w innej firmie i jest tam trochę inny charakter pracy (na zasadzie pracy przez pośrednika, że byłam formalnie zatrudniona nadal w tej firmie od wprowadzania danych ale pracę wykonywałam w firmie gdzie do dziś pracuję). Jako, że i tak miałam przed sobą perspektywę szukania pracy, zgodziłam się. Pracowałam tak przez pośrednika bodajże 7 miesięcy. Podobało mi się, ale miałam umowę zlecenie i kilka zł na godzinę. Więc zaczęłam myśleć o zmianie pracy i nie ukrywałam tego za bardzo przed współpracownikami. Kiedy dowiedział się o tym mój kierownik, zaprosił mnie na rozmowę do pokoju jeszcze wyższego kierownika, pytali mnie czy to prawda że chcę odejść i zaproponowali umowę o pracę. No i już zostałam. Myślę, że miałam trochę szczęścia, ale też nie opieprzałam się nigdy w pracy, kierownik to zobaczył i docenił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pawianka
No to faktycznie musialałaś mieć szczęscie :) Bo rzadko się zdarza, że licealiści dostają taka pracę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W podstawówkach to nie pamiętam żeby było stypendium, zawsze miałam średnią minimum 5,0 i nie przypominam sobie żebym cokolwiek kiedyś za to dostała. W liceach owszem, koleżanka brała 100 zł na rok bodajże :P Nie mówię, że to jest złe, tylko uważam, że mogłyby te pieniądze zostać lepiej wydane, bo uczysz się dla siebie i na pewno Ci się to opłaci, czy dostaniesz za to "nagrodę" czy nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewa ewa ewa
ja miałam podobnie zaczynałam od "pomiatacza" zatrudnionego na zlecenie przez pośrednika. po roku starań już miałam dość pracy za grosze i powiedziałam jasno "wyjeżdżam na wakacje jeśli jak wrócę nie będę przyjęta na umowę o prace rezygnuje" jak byłam na wczasach dostałam tel ze na mailu czekają na mnie informacje jakie papiery mam donieść do firmy. i tak się zaczęło. najpierw mnie pilnowali a teraz po prawie 5 latach pracy w tej samej firmie ja pilnuje innych. a co do studentów dziennych to wątpię ze maja mniej wolnego czasu niż pracujący i uczący się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzadzudzi matki cię wkurzają
a nie wkurzają cię niepełnosprawni z tymi wieeelgaśnymi wózkami, co tak tarasują i tak niemrawo się o kulach poruszają? A te zagracające staruszki? Hitler miał rację, co nie??? A wiesz co mnie wkurza - takie puste laseczki jak ty! A może z biegiem czasu i doświadczeń napełni ci się jeszcze czymś ta pustota...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewa ewa ewa
"No to faktycznie musialałaś mieć szczęscie Bo rzadko się zdarza, że licealiści dostają taka pracę. " moim zdaniem to nie kwestia szczescia 18 latek wie ze nie zarobi na rękę 3000i nie dostanie dobrej pracy wiec łapie się tego co jest i stara się pokazać z najlepszej strony. magister inżynier nie złapie się byle czego za 1200 zl bo przecież tyle czasu się uczył i jest to poniżej jego godności

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzadzudzi
coz, nie napisałam, że wkurzają mnie matki dlatego, że są matkami, tylko że np. tarasują wózkiem przejście, chodnik itp. i nie pomyślą, że może właśnie ktoś też chce przejść. o ile osoba zdrowa może śmignąc po chodniku, to niepełnosprawny na wózku już niekoniecznie. poza tym nigdzie nie napisałam, że ludzie niepełnosprawni mnie wkurzają, więc nie przypisuj mi nie moich słow... :O swoją drogą nie spotkałam się jeszcze z sytuacją, żeby trzech niepełnosprawnych na wózkach zajmowało cały chodnik poruszając się z prędkością ślimaka. a kobiety z wózkami owszem :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzadzudzi
*osoba zdrowa może śmignąc po TRAWNIKU, nie po chodniku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama mama mama
łatwiej by tobie bylo na nogach śmigać po trawniku niz mnie z wózkiem :/ a mnie wkurzają tacy smarkacze którzy zajmują miejsce dla kobiet z wózkiem czy siedzące miejsce dla matki z dzieckiem i jeszcze pyskują

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzadzudzi
wcale nie chodzi mi o to, żeby z wozkiem chodzic po trawniku :O ale chodnikjest DLA WSZYSTKICH, nie tylko dla matek z wozkami. I inne osoby rowniez maja prawo nim chodzic, tylko jak jest zastawiony przez rzad kobitek z wozkami to inni ludzie nie maja jak. Szkoda, że niektórym tak trudno zrozumieć, że pewne rzeczy mają charakter publiczny i WSZYSCY mają prawo z nich korzystać :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama mama mama
szkoda ze ty nie rozumiesz jednego ze taka matka z wózkiem musi się nieźle czasem namęczyć pchając go pod gore (waga wózek ok 12 kg +dziecko 7+ zakupy 3= 17 kg pchania pod górkę) i jeszcze ma ustępować pannom którym nie chce się przesunąć. uwierz mi wygodniej by mi było iść w żółwim tempie z dzieckiem które już chodzi niz wpieprzać sie wszędzie z wózkiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama mama mama
pomyłka 22 kg pchania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też zauważyłam
już wielokrotnie, że kobiety umawiają się we 2 czy 3 na spacerki i paradują sobie radośnie obok siebie zajmując cały chodnik. Nie mam nic przeciwko matkom ale czasami wystarczy użyć rozumu, ze chodnik nie tylko im służy do poruszania się! Zresztą to samo tyczy sie kierowców, którzy zostawiają samochody na chodnikach, ze nie można normalnie przejść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzadzudzi
ok, masz taką sytuację - idziesz chodnikiem, z naprzeciwka idą inne osoby. Normalnym odruchem jest, że schodzisz na jedną stronę chodnika, tamte osoby na drugą i tym sposobem spokojnie się mijacie i luz. Tylko, że niektórym osobom się wydaje, że ten chodnik jest caly dla nich i nie chce im się odbić tem kawałek w bok.. po co skoro inni moga sobie przejść np. po zaspie śnieżnej.. dziwnym trafem są to zazwyczaj matki z wózkami :O i nie wmówisz mi, że jesteś tak zmęczona pchanem wózka, że nie masz siły zjechać delikatnie na bok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama mama mama
zapewne tobie jest łatwiej sie przesunąć niz mnie. a co z dziećmi (gimnazjum liceum) idącymi cala szerokością chodnika tez się nie rusza. ustępowanie pierwszeństwa kobiecie z wózkiem jest okazem kultury.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzadzudzi
dzieci z gimnazjum idący całą szerokością chodnika też mnie wkurzają. Tak samo licealiści, studenci, dorośli i wszyscy inni tak się zachowujący. Co nie zmienia faktu, że spotykam takie osoby rzadziej niż matki z wózkami. Sorry, ale nie wmówisz mi, że widząc nadchodzącą z naprzeciwka osobę, która nie wyrasta spod ziemi, tylko idzie kilka, kilkanascie metrów dalej nie możesz odbić tego kawałka w bok i że to takie uciążliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chodziło mi o studiowanie dziennie i pracę. Mało czasu, a żeby się samemu utrzymać nie da rady.. No chyba, że ktoś ma naprawdę dużo szczęścia i trafi na naprawdę dobrze płatną pracę. A jeśli chodzi o to czy praca za 1200 zł jest poniżej godności absolwenta.. nie jest, bo jeśli się nie będzie miało innego wyboru to się pójdzie pracować za 1200 zł. Tyle, że inwestując czas i pieniądze w swoją naukę chciałoby się mieć jakieś realne zyski finansowe po ich ukończeniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tralalalalalallalalala
no tak tylko w pracy nie jest za bardzo przydatne wyrecytowania z pamięci podręcznika do ekonomi. a co do studentów dziennych to mogli by pójść do pracy powiedzmy na 1/4 etatu mieli by przynajmniej na ksero

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ginger142
do A21: masz swoją ideologię która nie sprawdziłaby się w realnym świecie. Czy wiesz że niektórym, naaaajbiedniejszym uczniom w liceum przysługuje jakas pomoc materialna? Ale nie jest to tak że jest stypendium które dostają do ręki, tylko musza kupić za nie książki zeszyty plecaki i pokazać dyrekcji rachunek-aby te pieniadze były im zwrócone. Co ma zrobić biedny licealista? Pójść do pracy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×