Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość atnaiga

Dostałam szału kłócąc się z chłopakiem (nigdy tak nie miałam)

Polecane posty

Gość atnaiga

Wczoraj miałam jakiś taki drażliwy dzień. Tego dnia już dwa razy omal nie pokłóciłam się z chłopakiem. W złości dwa razy podniosłam na niego głos. Zaraz za to przeprosiłam i dalej mówiliśmy spokojnie. Ale gdy wieczorem za trzecim razem bez powodu już podniosłam na niego głos to on się wkurzył. A ja sama nie wiedziałam o co mi chodzi. On nie chciał już rozmawiać a ja pomyślałam, że lepiej byłoby pójść do domu i jutro się spotkać, ale zostałam bo chciałam z nim być po prostu. To był ogromny błąd. Kiedy on sam mnie poprosił, żebym poszła, że jutro się spotkamy na spokojnie, że on nie ma sił rozmawiać, zaczęłam się z furią pakować i płakać. Kiedy poprosił żebym nie płakała stało się. Zaczęłam krzyczeć, płakać, rzucać torbą na wszystkie strony aż rozwaliłam żyrandol, potem wydobyłam z siebie bardzo głośny wisk. On chciał mnie uspokoić a ja się rzucałam kazałam mu mnie zostawić, wyrywałam się i ryczałam. Narobiłam sobie przez ten cały szał siniaków i zadrapań. Potem płakałam i się trzęsłam przez chyba pół godziny. On mnie głaskał, żebym doszla do siebie. Kiedy postanowiłam iść do domu nadal byłam roztrzęsiona. Od początku szału, do mojego wyjścia nie spojrzałam mu ani razu w oczy tak mi było wstyd. Poprosiłam, żebyśmy się tydzień nie widzieli, bo chcę wszystko sobie przemyśleć. Najgorsze jest to, że nie było wlaściwie powodu, żebym się tak rzucała bo on nic mi złego nie zrobił. Ja miałam tego dnia jakieś humory, byłam na niego zła z powodu małych błahostek. Miałam tak też rok temu ale tylko raz i w o wiele mniejszym stopniu. Coś krzyknęłam, kopnęłam mocno w kanapę, krzyknęłam, potem przeprosiłam i wyszłam. Powodem było to, że 3 raz kłóciliśmy się o to samo chociaż myślałam, że już wszystko było wyjasnione a on znów do tego wrócił. Czasem mam podczas kłótni taki moment pulsu, że jestem taka wściekła, że aż mi coś pulsuje i skłania do wybuchu ale tak szybko znika jak się pojawia i nie wybucham. Nie mówcie mi, żebym szła do psychologa, że potrzebuję pomocy, bo to już wiem i jutro będę miała nr telefonu do psychologa. Chcę tylko wiedzieć czy ktoś miał kiedyś coś takiego a jeśli nie ma czy ma jakieś podejrzenia, dlaczego do tego doszło, nigdy wcześniej tak nie miałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marrrrne
Obstawiam PMS. Ja też wtedy nie jestem sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atnaiga
hehe tak się składa, że wczoraj byłam 2 dni przed okresem więc to też brałam pod uwagę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×