Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość czekająca na poród

DOBRE WSPOMNIENIA PORODU

Polecane posty

Gość czekająca na poród

Kobitki ktore wspominają poród dobrze! piszcie tu o swoich porodach!! mam dosc czytania o masakrach, niech to bedzie topik dobrych wspomnien, budujący:) zapraszam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czekająca na poród
aha i od razu mozecie pisac w jakim szpitalu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Baska***
Czesc, ja wspominam moj porod b.dobrze mimo iz rodziłam 2 doby podłaczona pod oxy. Potem zakonczył sie cesarka. Wspominam dobrze dzieki ekipie lekarzy i połoznych - bardzo fajne kobitki - przynosiły mi gazety do czytania, lizaki, zagadywały, badania starały sie wykonac mało bolesnie. Długi pobyt na porodowce zaowocował nowymi znajomosciami - tego samego dnia rodziły jeszcze dwie fajne dziewczyny i i na porodówce sie wspierałysmy dobrymi radami i poczuciem humoru i mamy ontakt do dzis :):) Zabieg CC tez wspominam dobrze - lekarze ze mna zartowali, a na sali pooperacyjnej profesor ktory wykonywał operacje przychodził monitorowac jak sie czuje. A to wszytsko w szpitalu MSWiA na Wołoskiej w Warszawie. Acha zapomniałam powiedziec - miałam pojedyncza sale, bylismy we trojke ja, maluszek i maz - pełen komfort. Nie zapłaciłam ani złotowki!! Takze nie ma sie czym martwic - wszystko moim zdaniem zalezy od ludzi na jakich sie trafi. 3mam kciuki!! :):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Baska***
Czesc, ja wspominam moj porod b.dobrze mimo iz rodziłam 2 doby podłaczona pod oxy. Potem zakonczył sie cesarka. Wspominam dobrze dzieki ekipie lekarzy i połoznych - bardzo fajne kobitki - przynosiły mi gazety do czytania, lizaki, zagadywały, badania starały sie wykonac mało bolesnie. Długi pobyt na porodowce zaowocował nowymi znajomosciami - tego samego dnia rodziły jeszcze dwie fajne dziewczyny i i na porodówce sie wspierałysmy dobrymi radami i poczuciem humoru i mamy ontakt do dzis :):) Zabieg CC tez wspominam dobrze - lekarze ze mna zartowali, a na sali pooperacyjnej profesor ktory wykonywał operacje przychodził monitorowac jak sie czuje. A to wszytsko w szpitalu MSWiA na Wołoskiej w Warszawie. Acha zapomniałam powiedziec - miałam pojedyncza sale, bylismy we trojke ja, maluszek i maz - pełen komfort. Nie zapłaciłam ani złotowki!! Takze nie ma sie czym martwic - wszystko moim zdaniem zalezy od ludzi na jakich sie trafi. 3mam kciuki!! :):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czekająca na poród
No wlasnie zalezy jak sie trafi, wlasnie sie boje ze trafie na takiego chama lekarza ktory w tym szpitalu co mam rodzic pracuje, boje sie ze podczas porodu spanikuje a na mnie zniecierpliwienie, krzyki itp dzialaja bardzo zle, odwrotnie niz maja na celu, demobilizują mnie:/ Baby zadna nie wspomina dobrze porodu??????? nie straszcie!! piszcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam rożne wspomnienia ale mimo wszystko poród kojarzy mi się dobrze, bardzo dobrze. Może nie sam poród, ale ta chwila kiedy pierwszy raz widzisz swoje dziecko, kiedy pierwszy raz je przytulasz- coś wspaniałego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jak chcesz pocieszenia to ci opisze mój 2 poród. W dzień terminu pojechałam do szpitala na KTG bo lekarz kazał sprawdzić co z moim brzdącem. Lekarz mnie zbadał i mówi "ale pani przecież rodzi" :) Chcieli mnie wysłać na porodówkę, ale miałam Manie w domu wiec musiałam jechać jej zorganizować opiekę (była z nie tą babcią co trzeba bo ta nie mogla z nią zostać bo miała plany inne) no i spakować jakieś rzeczy bo ja myślałam ze to tylko KTG będzie. Po drodze wstąpiliśmy do babci żeby jej zakomunikować że się urodzi prawnuczek. Maż zjadł obiad bo nauczony doświadczeniami myślał ze czeka go wielee godzin. W końcu przyjechałam do szpitala. Na porodówce wszyscy na mnie czekali bo lekarz im zapowiedział ze przyjadę "zaraz" a nie po 3 godzinach :) Wzięłam prysznic (bo nie wolno mi było w domu ani się kapać ani nawet wysikać bo bali się ze urodzę) lewatywa, jeszcze jedno badanie. Nie było jednak sali do porodu rodzinnego więc mnie wzięli na ogólną i praktykantki wypełniały ze mną papierki, żartowałyśmy itd. Mąż siedział na korytarzu. Po około 40 minutach sala się zwolniła. Na ogólną przyszła lekarka przebiła pęcherz i wody poleciały (nic nie bolało). Miałam przejść 2 metry do sali z porodami rodzinnymi ale miałam takie skurcze i czułam ze dziecko mam między nogami już. Dowlekli mnie, wsadzili na fotel no i mały się urodził. Maż na szczęście zdarzył dojść bo by przegapił "poród rodzinny" :) Więc ja na prawdę milo wspominam ten poród :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poród ma tą dobrą stronę że - obojętnie jak - ale musi się kiedyś skończyć :) ja tez jestem w 1 ciąży ale nie nastawiam się w żaden sposób, bo i tak każdy inaczej go przechodzi... bólu się nie boję, w końcu nie boli wiecznie... bardziej moje obawy wzbudza czy wszystko pójdzie ok i czy z dzieckiem też będzie ok :) na szczęście nie trwa to długo, kilka dni i jesteś w domu - myslę że będzie dało się wytrzymać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Hej, ja mam b. dobre wspomnienia z porodówki. Rodziłam dzień po terminie ze swoim lekarzem (nic mu za to nie płaciłam), miałam rozwarcie na 3cm jak szłam na porodówkę, podłączono mi oksy o 21, nie zadziałało, więc przebili mi wody płodowe o 21:30. I wtedy się zaczęł;)Dostałam skurczy, położna kazała mi się przespacerować-mąż mi pomagał, ale jak zaczęłam chodzić to zaczęłam czuc, ze dziecko mi już zaczyna wychodzić. Powiedziałam o tm połoznej,a ona do mnie że nie tak szybko, że zaraz pójdziemy do basenu to przestanie mnie tak boleć. a ja przewróciłam się na łóżko i powiedziałam,że tak czy inaczej ja już rodzę. Połózna zagląda i krzyczy- główke już widać. Wszyscy się zlecieli, było chyba z 7 osób przy mnie- ale urodziłam raz daw. Trzy razy parłąm z tego co apmiętam i o 22:10 miałam już synaczka w ramionach;) Miałam lekkie nacięcie, ale zapytałą się mnie połozna, czy się na nie zgadzam. Tak bym nie miała, ale dziekco ur się z rączką przy główie. Ale bardzo szybko mi się zagoiło, zszywanaa też byłam ze znieczuleniem. Super wspominam ten dzień, ból jets ale nie aż taki jak straszą- kwestia to się nie bać. Dzień po porodzie stwierziłam, że mogę rodzić jeszcze raz;)I tego się trzymam. Miałam młodą, ale super połóżna, właczyłą mi radio i pytała sie, czy muzyka jest ok. Lekarz pomagał mi podczas parcia, tzrymał moja głowę. Maż stał z tyłu i czekał aż go zawołałam. Także wspominam tez ajko taki mistyczny. Super;)) A rodziłam w Minsku Mazowieckim, koło Warszawy;) Także przyszłe ammy nie bójcie się i nie słuchajcie tych wszystkich krwawych opowieści, w większości są przesadzone- choć wiem, że czasem kobiety maja trudne porody;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Sory za literówki, ale szybko pisałam;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam bardzo dobre
szczerze to bardziej boję sie dentysty :P rodziłam 2x 1 raz skonczyło się cesarka- bo wynikły problemy 0 ale włąśnie ekipa szpitalna była fajna, więc dobrze wspominam! 2 raz rodziłam sn - byłam już zahartowana w boju :D więc 1 fazę postanowiłam spędzic w domu - było bardzo fajnie- zamówilismy pizze - żartowalismy ze "nowy" juz idzie (tak starszy syn "ochrzcił" brata jak ten był jeszcze w brzuchu) - wziełam sobie prysznic - spakowałam sie powoli - gdy skurcze miałam regularnie co 5 min mąz zawiózł mnie do szpitala to było o 23 wieczorem- tu chwila stresu bo babka powiedziała ze jest przepełnienie i przyjma mnie tylko jak to bedzie konieczne - oczywiscie było - pełne rozwarcie i nie wideć szyjki - orzekła lekarka :D 2 faze mam wpisana w ksiażeczke 40 min i mały był na świecie - śliczny różowiutki - nie w takiej mazi jak pokazują w TV - ja czułam sie dobrze - choc szycie nie było przyjemne - w sumie chyba najgorsze z tego całego porodu - po godzinie wstałam się wykapać i poszłam spać - a rano przywieźli mi dziecko - przyszedł maz i starszy syn, który z tej okazji nie poszedł do szkoły :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość saleminka8
ja cesarke wspominam dobrze,bo położna rzeźniczka kazała preć gdy dziecko miało główkę skierowaną w stronę miednicy do tego cofało mi się cały czas w górę :P a najmilsza była igła w kręgosłupie bo ledwo żyłam po kilkunastu godzinach skurczy które na końcu były bardzo długie w odstepach max 6 sek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czekająca na poród
takie wspomnienia czyta sie lepiej od tych krwawych, moze pomoga mi odgonic czarne mysli:) zachęcam do pisania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Grunt to się nie bać!!!!!!!!!!!!!;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tiruriru piszcie
:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czekająca na poród
mało mi mało:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alez mam stracha!!
Ja swoj porod mialam okropny ale napisze Ci 4 porod mojej siostry! O 5 rano zaczely sie skurcze..pojechala do szpitala.wsadzili ja w wode..przyszedl lekarz i chcial ja zbadac!Ona wstala i poczula cos miedzy nogami,polozna i lekarz szybko chwycili dziecko i bylo po klopocie! Porod trwal 6 h

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to i ja dodam swoje dobre słowo :) mój poród (pierwszy) trwał 2 godzinki o 17 zaczęły się skurcze ( od razu regularne co 3 min.) a o 19.05 moja Córunia Martynka była już na świecie! Położne fantastyczne! mąż rewelacyjny (był cały czas przy mnie). Rodziłam w Chrzanowie, polecam każdemu! powodzenia, będzie dobrze zobaczysz to jest naprawdę niesamowite przeżycie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czekajaca na poród
dzieki:) jeszcze poprosze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moshi
Dziewczyny nie ma się co bać, moja gin powiedziała "Co weszło i wyjść musi" ;D Ja podczas porodu miałam bóle krzyżowe, plecy mnie strasznie bolały kilka godzin, ale samo rodzenie na stole trwało tylko 20 minut, w sumie nic az tak strasznego. Położna przebiła pęcherz płodowy, wyciekła sobie woda (bezbolesne) a potem ze trzy parcia i już. Nacięcie i szycie krocza nie boli bo robią to w znieczuleniu, poza tym człowiek jest wtedy tak ucieszony że dzidzia już na świecie że nawet się nie zwraca uwagi na to szycie. Po porodzie leżałam 2 godz z lodem na brzuchu, a potem przywieźli mi córeczkę i już normalnie w ten sam dzień się nią zajmowałam, karmiłam itp Trzymajcie sie i powodzenia na porodówkach ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jejku zeby kazdy poród byl taki lekki to by nikt sie nie bal rodzic:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja moge rodzic bo chyba
jestem do tego stworzona,rodzilam 3 razy,za kazdym razem swietne wspomnienia,bedzie dobrze,a na koniec mega nagroda:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam super wspomnienia. Rodzilam w czerwcu w UK. Bylam juz 5 dni po terminie i lazilam po scianach, dodatkowo od 32 tyg polozna mi mowila ze urodze w kazdej chwili bo mala byla juz glowka w kanale rodnym, bardzo nisko.A tu jak na zlosc (a raczej cale sczzescie) minal 36 tydz, 38, 40 i nic:-P Obudzilam sie o 4 nad ranem w poniedzialek, brzuch mi twardnial (to akurat mialam juz od 25 tyg) ale bylo jakos inaczej, i lekko zaczelo mnie bolec jak na okres. Poczlkam do WC, wyszlo ze mnie duzzzo sluzu ze swieza krwia. Wiedzialam ze to to. Siedzialam na kompie, mierzac skurcze zapisujac w tabelce. Popisalam na topiku czerwcowek 2009, popialam na FB itd. O 6 zadzwonilam do szpitala. Kazali wziasc kapiel i paracetamol :-D z paracetamolem nie posluchalam bo bez jaj:-P O 7 obudzilam meza mowie ze rodze. Zerwal sie 'cio gdzie jak????' ja mowiE ZE spokojnie ze ide wziasc kapiel. Wykapalismy sie o 8 ZADzwonilam do mamy zeby przyjechala nas zabrac do szpitala ale ze ma sie nie spieszyc. Powiedziala ze bedzie za poltorej godziny. O 9 zadzwonilam do szpitala mowie ze skurcze co 5-7 minut i ze bede za godzine, poltorej. Kolo 9;30 zaczelam sprzatrac, odkurzac lkurze, maz wyciagnal odkurzaqcz i mopa, posprzatalam kuchnie- latwiej mi bylo sprzatac i przechodzic skurcze niz siedziec na tylku. Mama ze swoim facetem przyjechali o 10. Wypilismy herbate ja najadl;am sie tortu z malinami (mama zrobila dzien wczesiej 'na wywolanie':-P )najadlam sie czekolady (no bpo karmiac to potem mogloby byc ciezko-tak myslalam). Wyjechalismy o 10;30 , po 10 min bylismy w szpitalu. Po 11 wzieli mnie na odzial dla ciewzarnych (ale nie poropdowke). O 12 przyuszla polozna, podlaczyla mnie pod ktg, sprawidzila cisnienie i rozwarcie (2 cm). Powiedzioala ze musi pogadac z lekarzem czy mam wracac czy moge zostac. Wrocil;a o 2 mowiac ze lekarz mowi ze mam zostac i ze chca mi dac tabletke na przyspieszenie. Wrocila z tabletka po 15, wlozyla gdzie trzeba (to akurat bolalo) powiedziala ze rozwarcie dalej takie same, ze kolo polnocy bede miec cale rozwarcie i ze jak mi wody nie odejda top mi je przebija. Ja na luzaka (wcale jeszcze mocno nie boklalo) poszlam z mezem do wanny, wyszlam jakos 16;15. Wtedy juz zaczelo mnie porzadnie bolec...po 230 minutach ostrego bolu zaczelam bluzgac po polsku|:-\p maz obcokrajopwiec cos tam rozumieal, mama juz sie zcaezla stresowac. Mowie do chlopa ze chce xznieczulenie ale juz! polecial do poloznych i wrocil z ....gazem i maseczka. Myslalam ze ich udusze. Laski na to ze jeszcze mam za maler rozwarcie i zebym sprobowala gaz. Kazaly mi usiasc i wdychac. A mnie siedzac bardziej bolalo, a ten gaz to oszustwo a nie przeciwbolowy srodek. Nauczyly mnie jak oddychac i wyslaly mojgo chlopa po obiad dla mnie. Zostalam z mama, przy 3 skurczu poczulam nagle 'pyk' i wszystko zrobilo sie takie cieple i mokre:-D wody mi poszly na piekny skorzany fotel. Mama mowila 'oddychaj oddcyhaj' ja : 'mmmmaaaammmmoooo' , ona; 'no wiem ze boli oddychaj. Ja; neeeee wody mi odeszly. Mama: o to fajnie...popatrzyla na mnie (podobno zbladlam bardzo) szybko wyskoczyla na korytarz zawolala studentke, ona przyleciala z 2 poloznymi. Polozne do mnie; oo super, to jescze kilka godzina na pelne rozwarcie poczekamy, chodz na lozko polz sie, zmien pizame...pomogly mi sie polozyc a ja...poczulam ze MUSZE przec. No to zaczelam przec i sie dre; ja musze przec. Polozne; gdzie tam kochanie jeszcze nie ma pelnego rozwarcia. Na co ja; ALE JA MUUUUUSZE!:-P spojrzaly na siebie, jedna zagladnela mi miedzy nogi, w tym czasie wszedlk moj maz z taca. Ta co sprawdzila mi rozwarcie chwicila tace od niego i rzucila gdzies za siebie (!!!!!) mowiac; szybko, lap jej torbe, jedziemy na porodowke! zaczely skladac lozko, mama i chlop zbierali rzeczy, wybiegli pchajac moje lozko na korytarz krzyczac na inne babki ze niech sie odsuna i jednoczesnie krzyczac na mnie ze mam nie przec. Na co ja odkrzykiwalam ze ja miusze:-P biedne inne ciezarne byly ze 2 dziewczyny w dzrwiach innych sal patrzyly przerazone:-P wjechalismy na inny korytarz okazalo sie ze ktos zostawil wielki wozek pelen poscieli na sarodku. Zaczely sie przepychanki zeby to usunac z drogi, polozne byly przerazone:-D mowia; nie urodz nam na korytarzu bardzo cie prosze! no ale dalismy rade, wjechalismy na porodowke, do ladnego pokoju, przeniesli mnien na lozko porodowe. Zostala z nami jedna polozna,m byl maz i mama. Polozna wyjasnila mi szybko jak mam przec, mezowi wytlkumaczyla ze ma dbac o to byl przyciskala glowe do klatki piersiowej. Moja mama stala i trzymala mnie za 2 reke, i tlumaczyla mi wszystko na polski (nie wiem czemu chyba bala sie ze z bolu zapomne jezyka). No i 40 minut parcia, zaczelo mnie mocno szczypac jak juz malej wychodzila glowka. Poprosilam o polanie mnie woda, polozna wydala polecenie mojeje mamie ze ma zlapac wode z parapetu bo ona robi masaz. Mama polala mi krocze. polozna mowi; ooo widac glowke. Mama zaglada i mowi; oooo ma wlosy taty! Moj maz: serio? pokazcie? no i frruuu do przodu zagladac:-P ja sie dre ze mial nie patrzec, on ze jest weterynarzem i na niego nie robi to wrazenia. polozna; zaczela nas uspokajac, jedno parcie i malutka byla na swiecie. Polozna mowi; to dziewczynka! My chorem: JAK TO DZIEWCZYNKA???! (nie chcielismy znac plci ale ja mowilam ze chlopiec, mama ze chlopiec, maz\ mial tylko nadzieje ze bvedzie dziewczynka). Maz zaczal poplakiwac, mama wydzwaniac, malutka polozyli mi na brzuchu, od razu wsadzila sobie do buzi cala piesc, w tym czasie polozna dala mi zastrzyk na urodzenie lozyska.Caly czas mialam corkle w ramionach. Potyem bylo wazenie, mierzenmie, szczepienie...mala wyladowala u mojej mamy, a maz byl ze mna trzymajac mnie za reke w czasie szycia (bbbrrrr!!!!) nawdychalam sie troche gazu, maz tez sobie pociagnal i stal sie jeszcze weselszy:-D potem poszlam z mezem pod prysznic, m,ama opiekowala sie corka. Po kapieli zawiezli mnie na dol na oddzial.Zostalam sama bo byla juz 21. Maz nie mogl zostyac. Wszystko trwalo 14 ghodzin w sumie. Caly porod jak i pierwsze 24 h po porodzie to byla wielka improwizacja:-D ja w zyciu nawet pieluchy nie zmienilam wiec co wam bexde pisac...no ale ciesze sie ze poza tymi 30 min przed odejsciem wod praktycznie bol nie byl taki duzy. No i kilka smiesznych chwil tez sie znalazlo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czekajaca na poród
:) niezle Kasza 23:) a jednak moze byc dobrze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matkiupadki
Ja miałam cudowny poród w Krakowie :) O motywacji do przeżycia dobrego porodu i zdobywaniu wiedzy na ten temat napisałam tu: https://matkiupadki.pl/o-porodzie-silna-pewna-reka-pisane/ więc zapraszam zainteresowanych. Tekst daje siłę do walki z "systemem" i motywuje do brania spraw w swoje ręce. Poród to najważniejszy dzień w życiu kobiety i trzeba dążyć do tego, żeby przeżyć go godnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 porody zakonczone cc, jeden po 12 godz, drugi po 6. Jeszcze jak szlam na sale oper to lapaly mnie skurcze i to znieczulenie w kregoslup to bylo wybawienie. Przy drugim porodzie najmilsza chwila, gdy powiedzialam ze nie chce sn-mialam wybor a juz rozwarcie na 5. No i znieczulenie, bo skurcze mialam o wiele bardziej bolesne niz przy pierwszym porodzie. Przy obu cc super zespol. Przy pierwszej swietny anestezjolog i pielegniarka. Przy drugiej fajny, wyluzowany lekarz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×