Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smutnama

czy po urodzeniu dziecka rozpadl sie wasz zwiazek???

Polecane posty

Gość smutnama

pyatnie jak w temacie juz nie wiem czy cos laczy mnie z moim mezczyzna tylko wieczne pretensje, zmeczenie, brak zrozumienia sa lepsze i gorsze dni, ale ja chyba juz nie czuje tego co kiedys tylko jedno wielkie rozczarowanie, nie mam sily ani chyba nawet ochoty sie starc, ale tez nie wyobrazam sobie rozstania jak wygladaja wasze relacje z partnerami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katarinn78jui==============]
mój już nie jest jak kiedyś. seks dla mnie nie ma znaczenia już i wkońcu on może mieć mnie dość:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnama
u nas sex niby jest, ale od urodzenia chyba nigdy z mojej inicjatywy, po prostu nie mam ochoty ani sily, w jakim wieku macie dzidzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ASFGGFH
TAK! WLASNIE JESTESMY W TRAKCIE ROZOWDU... DZIECKO 4 LATA...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie jest lepiej niż było:) Może zabrzmi to jak banał ale dziecko nas bardzo zbliżyło do siebie. Ochoty na sex tez nie miałam ale odkąd ograniczyłam karmienie wszystko wróciło do normy. Moja córka ma 10miesięcy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnama
do ASFGGFH dlugo dojrzewalas do decyzji o rozwodzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnama
a jak twoj facet to znosi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bedzie dobrze nie martw sie
powoli sie rozpada i dojrzewam o decyzji o rozwodzie. Zreszta razem dojrzewamy, juz o tym rozmawialismy. Dziecko ma 2,5 roku :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mojemu sie znudzilam
jak zaszlam w ciaze :( to bylo strasznie przykre, bo ciaza to piekny okres, ale z ciaglymi nerwami, czy sobie poradze, czy zdolam utrzymac siebie i dziecko, czy dam rade kupic wyprawke ....? Wszystko musialam sama zrobic, facet mi nie pomagal :( Za to po porodzie, przybiegl jak piorun!!! Teraz on chce wrocic, ale ja juz mu nie potrafie wybaczyc tego co mi zrobil wczesniej. Faceci sie nie zmieniaja i wiem, ze jak bedzie sytuacja, ktora go przerosnie, zostawi nas znowu i pojdzie w sina dal :/ Same tez damy sobie rade ...... skoto tak chcial Bog, niech wiec tak bedzie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnama
ja sie pogubilam, sama siebie nie poznaje, jakby cos ze mnie ulecialo, kocham synka, ale nienawidze mojego zycia, tego jak tera zwyglada, oddzielajac bycie mama, bo to jest piekne nie wiem czy pisze z sensem mysle ze lepiej byloby mi bez partnera, bo teraz i tak za duzo w moje zycie nie wnosi, ale tez nie wyobrazam sobie rozstania i zycia bez niego szkoda tyle lat budowania zwiazku, bylo nam tak dobrze, czemu teraz nie jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sonomedica
U mnie sukcesywnie rozpoczął się proces rozpadu mojego 6 letniego małżeństwa. 3 miesiące temu urodziło się nam dziecko i od tego czasu...koszmar. Ciągłe pretensje, zero zrozumienia, ciągłe kłótnie, albo milczenie przez kilka dni. Już nie potrafimy ze sobą rozmawiać. Do tego mój mąż ciągle mi powtarza, że wszystko źle robię przy dziecku i po macierzyńskim każe mi wracać do pracy. Nieważne, że musiałabym kogoś znaleźć do opieki nad małym ( nie mam przy sobie rodziców ani teściów) i zapłaciłabym opiekunce, to co zarobię. Rola ojca go przerosła. Jest zbyt wygodny i leniwy, by poświęcić swój czas dla drugiej osoby, dziecka. Do tego przed swoimi znajomymi udaje fantastycznego ojca i męża a tak naprawdę jest nieudacznikiem i terrorystą emocjonalnym. Ja się już zacięłam i jest mi obojętny nasz związek. Ile można się ,,podkładać'' żeby jemu było dobrze. Dosyć tego!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kejj
Ja jestem w ciazy i moj facet cieszyl sie i w ogole. Myslalam ze sie ulozy i bedzie jak "w bajce" (nastepna naiwna :/). Wychodzi do pracy na 7 ale dzis szef zadzwonil zeby przyszedlna popoludnie. I co sie okazalo ? W momencie jak mialo go nie byc w domu zadzwonila jakas kbieta na jego telefon .. Stwierdzil ze nie wie kto to dzwonil i ze ta osoba sie rozlaczyla ale ja widzialam ze to ON kiedy uslyszal jej glos sie rozlaczyl .. ! Nic nie zrobilam poprostu wyszlam. Za bardzo zabolalo.. ; ( Juz wczesniej tak bezpodstawnie mialam przeczucie ze cos jest nie tak. I nie potrzebuje juz teraz nic wiecej. A wiec moj zwiazek rozpadl sie jeszcze przed urodzeniem dziecka .!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mojemu sie znudzilam
Smutnama zycie samej z dzieckiem tez nie jest latwe. Zeby miec za co zaplacic rachunki musisz po macierzynskim wrocic do pracy. Musisz, bo nikt Ci kasy nie da, a juz szczegolnie NIE PANSTWO :/ Mi jest czasami przykro jak widze szczesliwe rodzinki z dziecmi na spacerze w parku, ale musze przywyknac :/ Tez bylo mi straaaasznie ciezko wrocic do pracy, zostawic malego z babcia i isc :/ Masakra, ale jakos trzeba zyc :) Najgorsze jest to, ze poza praca i domem nie mam nic, nawet nie moge wyjsc na chwile do fryzjera, nie mam po prostu czasu, a facet (zalezy ktory) czasami chociaz pomoze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnama
za 4 tygodnie musze wrocic do pracy, na pol etatu, synek pojdzue do zlobka na 2 dni i 1 dzien z tata, razem musze pracowac 3 dni, splacamy kredyt na mieszkanie i nie stac nas zebym zostala w domu Sonomedica doslownie jakbym czyatala o moim facecie, z jednej strony jest odpowiedzialny i troszczy sie o byt rodziny, ale czesto slysze od niego ja musze to ja musze tamto, bo on jest zmecziny, bo on musi wyjsc, bo on nie ma sily no kurwa mac, mnie to nikt nie pyta czy ja mam sile albo ochote cos zrobic staram sie jak moge ale czasem po prostu nie mam sily psychicznie i fizycznie, musze na nim dosc czesto wymuszac rzeczy ktore powinny byc oczywiste

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnama
mojemu sie znudzilam ja wychowalam sie w rozbitej rodzinie, moj partner tez, nie chce tego dla mojego dziecka, ale tez sluchanie klotni rodzicow na pewno na dobre mu nie wyjdzie a obiecywal ze z nami bedzie inaczej, ze stworzymy prawdziwa rodzine wyc mi sie chce!!!!! o co w tym chodzi??!?!??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sonomedica
Jak byłam w ciąży mówiliśmy sobie z mężem, że nigdy nasze dziecko nie usłyszy naszej kłótni, że będziemy tworzyć zgraną rodzinę, która się szanuje i która może na siebie liczyć. A teraz widzę, że to były tylko puste słowa nic więcej. Jak mamy przekazać dziecku wartości, kiedy sami ich w stosunku do siebie nie przestrzegamy??? Kocham swoje dziecko nad życie, ale nie wiem czy dobrze zrobiłam wybierając mu takiego ojca??? Nic kompletnie nie zrobi od siebie a jak mu zwrócę uwagę, to wielce oburzony...no bo przecież on pracuje a ja siedzę w domu i to ja powinnam wszystko zrobić. Może i ma rację, ale nic by się mu nie stało jakby zajął się małym, choćby po to by zbudować więź z własnym dzieckiem. Koszmar jakiś. Nie wiem jak to się skończy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie podobny scenariusz
nawet mi sie pisac nie chce :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odepowiedzialność przerasta
większość facetów - pocieszę cię! u nas przy 1 dziecku - wszystki obowiązki spadły na mnie - teraz mamy 2 minęło 10 lat i myślałam że coś się zmieni - a gdzie tam - maż ma pretensje że za mało pracuje :D (mamy wspólną firmę) że o ma wszystko na głowie a ja jestem darmozjadem - mimo że robię wszystkie faktury 0 prowadze strone inernetowa firmy (jaego zdaniem za wolno aktualizuje) napisałam - dostałam i prowadzę 2 unijne dotacje - dziś własnie dowiedziałam się że musze załatwić "kasę" na refinasowanie jednego projektu, bo on nie bedzie się WSZYSTKIM zajmował :P to nic że opiekuje się cały dzień 9 miesięcznym, bardzo ruchliwym niemowlakiem, że tylko ja sprzątam, gotuje, prasuje, piorę, opłacam wszystkie rachunki odbieram starszego syna ze szkoły i odrabiam z nim lekcje - ja nic nie robię, bo siedzę w domu :P takie jest jego zdanie- więc czeka mnie teraz latanie po bankach i urzędach z niemowlakiem na rekach... prawda jest taka ze ten związek funkcjonuje i przetrwał 10 lat tylko dlatego że ja mam masę energii i dbam o wszystko i myślę ze wielu sytuacjach tak jest, ze właśnie to na kobiecie ciąży scalanie związku i dbanie o wszystko - a później jeszcze usłyszy - że to on wszystko zrobił - no bo fakt 0 ostatecznie to jego podpisy widnieja na wszystkich papierach :D ...wiem mogłabym go rzucić w diabły, wiem ze na 100% bym sobie poradziła, ale ja cholera nadal go kocham!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sonomedica
Przynajmniej masz pewność, że go kochasz...to już coś!!!!! Bo ja jak tak patrzę z boku na mojego męża, to zaczynam się zastanawiać. A to chyba nie jest kwestia do zastanawiania się. W przypadku uczuć powinno być jasno i klarownie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnama
Sonomedica piszesz ze macie 3 miesieczne dziecko, powiem ci ze moj facet niewiele pomagla na poczatku, bylam wsciekla, wydawalo musie ze zarabianie na rodzine wystarczy, ale im synek wiekszy tym wiecej sie z nim bawi, doszlam do wniosku ze jak byl mniejszy to albo bal sie zeby mu krzywdy nie zrobic albo po prostu to bylo dla nie go nudne, teraz synek ma prawie 7 m-cy i tatus chetniej sie z nim bawi, ale tez robi to jak ma ochote, a jak musi to jest wielkie halo a co do tekstow ze ja siedzie w domu to musze to, to i tamto to u mnie podobnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sonomedica
Może i się boi..nie wiem tego. Tylko po jaką cholerę przy znajomych czy rodzicach...zwłaszcza moich, udaje takiego kochanego męża i cudownego ojca, który to wszystko potrafi zrobić i nawet się bawić i w ogóle wszystko!!!!! Gadać tylko potrafi. I to w każdej kwestii, nie tylko dziecka. W cholerę z nimi wszystkimi!!!!!!:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnama
ja tez sie zastanawim czy jeszcze cos do niego czuje, a tak chyba nie powinno byc, bo jak sie kocha to bez zadnych watpliwosci ze mnie juz ta energia cala wyparowala, moze dlatego ze od dawna czuje ze ja duzo z siebie daje, a nie dostaje nic w zamian chodzi o sfere emocjonalna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnama
bo dla facetow to pozory sa wazne i opinia innych a kobieta to i tak wszystko zniesie......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnama
kiedy to zycie tak sie skomplikowalo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odepowiedzialność przerasta
no mój może nie udaje - ale rozbraja mnie jak to się chwali - że załatwił to czy tamto - a fakty sa takie ze to 99% spraw ja załatwiam - on tylko stawia się w ustalonym przeze mnie miejscu i czasie z wydrukowanymi przeze mnie dokumentami :D no ale niby to on na rodzinę zarabia i mnie utrzymuje :P ...gdybym go nie kochała, tego związku nie byłoby już 10 lat temu.... moim zdaniem uczucie to podstawa - wtedy jest siła żeby wszystko przezwyciężyć! pociesze was o tyle, że u nas w miarę upływu czasu - po tym 1 dziecku - kiedy sytuacja się stabilizowała, było coraz lepiej - nie decydowalibyśmy sie na 2 dziecko przecież! - związek na prawde spawnie działał i było nam razem bardzo dobrze- myślałam ze dojrzał, a tu klops - faceci chyba nigdy nie dojrzewają :D bo mam powtórkę z rozrywki... ehh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnama
moze to glupie pytanie, ale za co go tak kochasz??? widac ze jestes optymistka, czy on cie docenia, wspiera, czujesz bezpieczenstwo i stabilizacje??!?!?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odepowiedzialność przerasta
za co go kocham kurcze to byłą miłosc od pierwszego wejrzenia- zawsze mnie niesamowicie kręcił ten facet :D poboba mi się fizycznie - świetnie mi się z nim gada - o ile nie kłócimy sie o kasę :P takie pokrewieństwo dusz po prostu.... wspierac wspiera ale emocjonalnie tzn potrafi byc- powiedziec co trzeba jak np ktoś bliski jest chory czy umiera matomiast przy codziennym stresie i odpowiedzialnśsci finansowej rozkłada się kompletnie - szybko sie poddaje pod wpływem niepowodzeń - ja jestem ta twarda (choc oczywiście on twierdzi inaczej) która brnie do wyznaczonego celu pomimo wszystko :P niestety nie ma tak żeby był ideał pod każdym wzgledem - a moze i lepiej bo takiego ideała cięzko by się kochało samemu ideałem nie bedąc... generalnie się uzupełniamy... tyle tylko że teraz kiedy jest taki chaos i mase kłopotów on po prostu pęka i stad te kłotnie 0 ja wiem ze to minie jak tylko sytuacja się ustabilizuje- przykro mi tylko czasem że nie moge się cieszyć dzieckiem i poczuć choc troche beztrosko w tym niepowtarzalnym czasie kiedy mamy niemowlaczka w domu ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie nie rozpadł się, ale było ciężko. Zmęczenie, zmęczenie, zmęczenie, nieprzespane noce, choroby, stres... dużo się kłóciliśmy, nawet o błahe sprawy. W pewnym momencie to się skończyło, choć myślałam, ze już zawsze tak między nami będzie "wrogo". Teraz myślę, ze to nas wzmocniło i wyciągnęliśmy pewne wnioski, bo po urodzeniu 2 dziecka było zupełnie inaczej. Wiedzieliśmy co jest ważne a co ważniejsze i nie staraliśmy się żeby wszystko w około nas było mega idealne. Bylo więcej czasu na sen, mniej chorób, więcej doświadczenia i "przeszło" dużo lepiej. Myślę, ze duży wpływ na te nasze "burze" miały moje hormony. Dużo płakałam z byle powodu, wściekałam się o byle co i wpadłam w jakąś mini depresję, ale szybko przeszło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie prawie
nie rozpadl sie, ale pierwsze kilka m-cy wspaminam jak koszmar

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moj sie od 2 lat rozpada, ja niby to ratuje wlasnymi silami ale neiwiele pomaga zobaczymy jak dlugo sie da :) coarz blizej jestem decyzji o rozwodzie :) w sumei zyjemy jak sasiedzi :)) tylko troche duzo sie wadzimy jak na sasiadow :) cos jak kargul zpawlakiem dopoki nie ma awantur to nawet jest ok... kwestia przyzwyczajenia, juz nie reaguje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×