Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dziś wieczór refleksji

on-człowiek sukcesu, ja-sierota życiowa

Polecane posty

Gość dziś wieczór refleksji

witam, na wstępie piszę że chciałam się po prostu po babsku wygadać i poczytać może kilka komentarzy odnośnie mojej sytuacji... ;) a teraz do rzeczy. jestem w rocznym związku z facetem. on 24 lata, ja 23. oboje za rok kończymy studia. on jest bardzo zaradny życiowo, pierwszy samochód kupił sobie w wieku 20 lat, praktycznie od 16 roku życia sam się utrzymuje, teraz ma firmę, zarabia spooro..zawsze ma kasę na wyjazdy, samochód, motocykl..generalnie czego się nie tknie, idzie mu świetnie. przy czym jest bardzo pracowity i na wszystko zarobił własną ciężką pracą. tym niemniej ma to szczęście, że wszystko mu się rozkręca,wszędzie go chcą, wszystko za co się weźmie idzie mu dobrze. a ja..sierota życiowa. jak już uda mi się znaleźć pracę, to szybko z niej wylatuję :( nie jestem zaradna,nie jestem przedsiębiorcza, nie jestem fascynująca. nie mam wielkich ambicji, przyznaję. ale mam wrażenie, że wszystko idzie mi źle, że mam wiecznego pecha. tak, mam kompleksy, przyznaję. tak, czuję niesamowitą frustrację gdy nie mogę sobie pozwolić na wyjazd,który on zaproponował-a potem jadę za jego namową..i to on płaci. on nie rozumie moich zmagań z rzeczywistością, które jemu są obce. ja jestem nieśmiała, boję się ludzi, boję się życia, żyję powoli.spokojny dzień spędzony z książką to dla mnie szczyt szczęścia. on ciągle potrzebuje nowych wrażeń, już widzę, jak go zaczyna drażnić siedzenie w domu wieczorami...albo długie spacery, które ja uwielbiam. powoli zaczyna mi to wszystko przeszkadzać. jego tempo życia, a moje. jasne,że bardzo się cieszę z jego sukcesów, ale zaczynam czuć się gorsza, gdy nie mam własnych.a nie chcę się z nim ścigać i robić czegoś tylko po to, aby mu zaimponować...zresztą...ja jestem jedną z tych zwyczajnych dziewczyn, które nic wielkiego nie osiągną. i wszystko byłoby okej,gdyby nie to, że zaczęłam odczuwać tą presję...to, że nie nadążam za nim..i zastanawia mnie co on we mnie widzi..?dlaczego nie poszuka sobie kobiety podobnej sobie, przebojowej... zastanawiam się, czy to przetrwa. wiem, rozpisałam się okrutnie. dziękuję tym,którzy zechcieli przeczytać wszystko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obawiam się, że Wasz związek się rozpadnie. Nie przez Twoją niezaradność, tylko bo zbyt różnicie się charakterami i zainteresowaniami. To na dłuższą metę będzie dla Was obojga uciążliwe. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziś wieczór refleksji
a coś więcej.... :) ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość romans 2010
przeczytałam. No właśnie co on w Tobie widzi? Może ma wzrok słaby;)???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziś wieczór refleksji
Wredniaku,ale gdyby odjąć tą jego zaradność i rzeczy związane z pracą,to dogadujemy się dobrze...może źle się wyraziłam. on nie lubi siedzieć w domu,ale też nie przepada np za imprezami i generalnie miejscami, gdzie są tłumy ludzi.także na wspólnych wyjazdach tylko we dwoje radzimy sobie całkiem nieźle... ja po prostu coraz gorzej się czuje z tym, że mam obok siebie kogoś,kto tak świetnie sobie ze wszystkim radzi. może jestem niesprawiedliwa,może to moje kompleksy-ale przy nim po prostu pogrążam się jeszcze bardziej :( romans 2010-wzrok ma świetny (ja mam oczywiście kiepski ;) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja sie wyłamię bo mysle inaczej...skoro z nim jestes,to znaczy,ze Ty go kochasz a on Ciebie...logiczne... jest przebojowy,łapie w lot zycie,pedzi od jednego pomysłu do drugiego...zyje podmuchem wiatru torujac wciaz nowe sciezki własnego "ja"...moze potrzebuje kogos takiego jak Ty...moze dajesz mu to,czego on potrzebuje...ciepło,ukojenie,spokoj,harmonię...nie wmawiaj sobie,ze skoro nie pedzisz jak on zaraz musi zaistniec dysonans ...moze to,czego brak w Nim ,znalazł w Tobie...jak żeglarz wracający z długiej wyprawy...luzzi Kochana,nie sądzę by z przebojową byłoby mu dobrze...wspieraj go,dopinguj,kochaj...i znajdz własnego konika,cos co lubisz,ciekawe zajecie,hobby...niech i on zaciekawi sie Twoim pomysłem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hghg88
o jezu wlasnie poznalam takiego faceta jak Twoj....sytuacja wyglada bardzo podobnie:O ja niesmiala on pelen energii i na miejscu usiedziec nie moze... tak sie zastanawiam co on we mnie widzi skoro sie tak roznimy:(?? boje sie ze jak to sie dalej rozwinie to i tak z roznicy charakterow sie rozstaniemy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość romans 2010
okey sprawa wzroku wyjasniona, ale to na prawdę DZIWNE;) To, co go do Ciebie ciągnie?? Bo tak na dobrą sprawę każdy marzy o Angelinach, Belluciii, Monrow...itp..a on? Niewiarygodne to jest. :)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko - ludzie są w związku nie tylko po to, żeby nie być sami. Po co tkwić w związku, w którym ktoś czuje się źle? Widzisz jakieś rozwiązanie tej dysproporcji między Wami? Poza tym jestem przekonany, ze jest wiele osób, z któyrmi można stworzyć świetny związek, tylko do tego potrzeba chęci obu stron. Z czasem możesz się znudzić chłopakowi, pozna on jakaś przebojową dziewczynę, kobietę sukcesu i... No chyba, że się zmienisz i będziesz wciąż atrakcyjną i interesującą dziewczyną dla swojego chłopaka. P.S. Sorry że pytam, ale w seksie też jesteś kiepska?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość romans 2010
Bardzo ładnie to Diabollica opisałaś..:) Jak wyrwana kartka z romansidła;) Ale w życiu realnym też tak może być;)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gggggggggghhh
Może on właśnie kogoś takiego potrzebuje. Musisz mieć inne zalety, które on docenia. Po co mu partnerka równie przebojowa co on, chyba tylko po to aby jej wiecznie nie było w domu gdy przychodzi o 19 z pracy a obiadu nie ma bo ona tez prawie co przyszła. W domu bałagan, dzieci (o ile będą mieli czas je zrobić) same by musiały sobie radzić. Dwóch ludzi robiących karierę jednocześnie to totalna porażka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziś wieczór refleksji
Wredniaku, wredne pytanie ;) w seksie jestem normalna.. szczerze to trudno mi to ocenić. faceta ciągnie do mnie w każdym razie, więc chyba nie jest aż tak źle...? Looooser-jeszcze raz podkreślam, że jeśli chodzi o spędzanie czasu wolnego to jest dobrze. potrafimy się dogadać i pójść na kompromis, który zadowoli obie strony. przecież jeśli związek by leżał na wszystkich polach, to bym już zwiała ;) najgorsze jest właśnie to, że czuję się ciągle gorsza.może problem leży we mnie, a może się nie dobraliśmy po prostu.zastanawiam się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziś wieczór refleksji
co do spędzania wolnego czasu-może śmieszny przykład, jedziemy razem rowerami to ja jadę sobie spokojnie, napawając się urokiem okolicy a on skacze rowerem po wszystkich górkach, jeździ na jednym kole,wyprzedza mnie i zawraca ;) i mi to nie przeszkadza, bo każde w swoim tempie, ale razem... najgorsza jest ta moja frustracja. to, że nic mi nie wychodzi. nie mogę znaleźć pracy, i coraz bardziej czuję,że to moja wina.czuję się niespełniona,niezrealizowana i nie potrafię w pełni docenić jego sukcesów,bo na wszystko patrze przez pryzmat swoich porażek :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość romans 2010
On ma chyba ADHD;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najgorsza jest ta moja frustracja. to, że nic mi nie wychodzi. nie mogę znaleźć pracy, i coraz bardziej czuję,że to moja wina.czuję się niespełniona,niezrealizowana i nie potrafię w pełni docenić jego sukcesów,bo na wszystko patrze przez pryzmat swoich porażek hahaha a tak a propos fajny waryjat z niego...widocznie jestes Jego azylem...jesli byłoby cos nie tak,odszedłby...nie zadreczaj sie...pomysl chwile o sobie,co lubisz robic,dąż do maleńkiego własnego sukcesu,takiego kompletnie z nim nie zwiazanego,zrob cos dla siebie,nie zyj Jego sukcesem...On zapewne z wielką ochota wraca do Ciebie by tylko z Toba spedzic czas...ciesz sie z Jego sukcesow a malenkimi kroczkami sprobuj osiagnac własny sukces

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czerwona sukienkaaa
Autorko jak ladnie to ujelas, sierota zyciowa! Ja niestety tez nia jestem i doskonale wiem co czujesz, ale nie doluj sie przeciwienstwa zawsze sie przyciagaja wiec ciesz sie ze jesescie razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość romans 2010
zależy w jakim wieku jest autorka...może chce miec własne dzieci, rodzinę. Coś trwałego. Sukces jest nietrwały. Tylko On ma takie szczęście. Jak widac. A dlaczego pary, gdzie oboje dążą do sukcesu, są przebojowi to złe? raczej w takie układy ludzie sukcesu się łączą. Jedno drugie dopinguje itp. To złe, bo sobie zazdroszczą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziś wieczór refleksji
czerwona sukienka-no niby się przyciągają, ale co z tego będzie dalej...pozdrawiam bratnią sierocą duszę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta tak jedna...
Ja byłam w podobnym związku, ale On był tą "sierotą". Rozpadło się, bo on nie mógł znieść moich sukcesów... Ja studiowałam dziennie, pracowałam w dwóch miejscach, a w jednym miałam już umowę o pracę na stałe... on nie mógł nic na stałe nie miał., czasowo czasem, ale jak tatuś załatwił... ja byłam duszą towarzystwa, wszędzie mnie było pełno... potrafiłam iść po pracy na imprezę, a rano biec z uśmiechem na uczelnie, potem znów do pracy... w weekendy nie pracowałam, dużo zwiedzałam, jeździłam... miałam własne pieniądze, on nie... i do czasu było dobrze, ale każdy kolejny mój sukces jego bolał bardziej... miałam dla niego więcej czasu niż on dla mnie... chciał się dowartościować i podrywał panienki na necie na moim kompie, który pożyczyłam bo jego był zepsuty, a on chciał szukać pracy... widać jakiej. Doszło jeszcze kilka innych spraw więc zakończyłam związek. Minęło dwa lata... nadal ja jestem wolna i on też... on siedzi w domu, pracy nadal nie ma... ja mam świetną pracę, przyjaciół, życie w pełni... kocham nadal... ale nie wrócę nigdy... ale nie żałuję też odejścia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość for keeps
autorko, rozumiem Cię w każdym calu. czuję się bardzo podobnie. tylko, że ja już na ten temat rozmawiałam z moim partnerem niejednokrotnie. i wiesz co on mi mówi zawsze? że dla niego to czy i jak ja sobie radzę na gruncie zawodowym nie jest żadnym wyznacznikiem i że są we mnie inne cechy, które ceni i których nigdy w nikim nie znalazł. i myślę, że to naprawdę tak jest. nam się wydaje, że jak ktoś nie jest superprzebojowy i zaradny to od razu jest nikim, dlatego, że same się takim 'nikim' czujemy i dla nas jest to jeden z najważniejszych aspektów życia. ale jeśli ktoś, tak jak nasi faceci, radzi sobie na tym gruncie, naprawdę nie będzie robił problemu z tego, że akurat nie jesteś kierowniczką działu reklamy, tylko zwykłą asystentką :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorka tematuu
up :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studentka12345
Powiem Ci szczerze, ze ja mam podobnie. Oboje studiujemy dziennie. Jestesmy ze sobą od roku. Ja nigdy nie pracowałam i to nie z lenistwa lecz po prostu nigdy nie udało mi sie nic znaleść.. Ew w wakacje trochę dorobiłam. Nie jestem niezdarą, ale nie umien tak dobrze jak on nawiazac kontaktow. Zawsze jestem mila, pracowita itd, ale jakos w zyciu mi to nie pomoglo. Za to on tez zarabia od dawna na siebie. Ciagle ma oferty pracy, nigdzie nie musi chodzic bo pracodawcy niemalze sami go znajduja. Na wszystko ma pieniadze, teraz planowal wakacje , ale ja nie mam pieniedzy i nie wiem nawet czy uda mi sie znalesc jakas prace. Wszyscy go uwielbiaja i w ogole dziwie sie ze jest z taka osoba jak ja....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorka tematuu
no to jest nas więcej ;) ja się dziwię,że mój nawet nie zwraca uwagi na to,że taka jestem-mówi zawsze,że przecież po studiach na pewno znajdę pracę i mam jeszcze na to masę czasu...on to mówi?!on pracujący przez całe studia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studentka12345
Tylko ogólnie facetowi łatwiej jest coś znaleść.. i mają trochę inny sposób bycia. Wiem, ze jest wiele zwiazkow takich jak nasz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorka tematuu
w sumie chyba łatwiej,mój pracuje często fizycznie,wprawdzie teraz coraz mniej no ale gdyby nie zaczął od typowo fizycznej roboty to by nic nie osiągnął..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zawiść cię chyba bierze, albo boisz się, że Cię w domu zamknie. No bo w czym innym mógłby być problem? Ja tam cieszę się, jeśli ludziom, których darzę uczuciem idzie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mikmik
Autorko, rozumiem co czujesz... też zdarza mi się czuć coś podobnego... Ale myślę, że właśnie świadczy to o tym, ze masz ambicje. Nie chcesz być gorsza, zdana na kogoś... Jest mnóstwo kobiet, które radzą sobie gorzej i nie czują się z tym źle... I nie uważam, żeby odrobina rywalizacji w związku była czymś złym... Więc jeśli ja znajduję się w takiej sytuacji staram się z tego mojego uczucia wyciągnąć jak najwięcej siły. Staje sie to dla mnie naturalnym motorem napędzającym do działania, większych starań... Uczucie, a może nawet chęć podobania się to najlepszy motywator. Nie warto odpuszczać sobie z lenistwa... albo dlatego, że to nieprzyjemnie ciągle się nakręcać. Zobaczysz starania się opłacą. I kiedyś będziesz się czuła dowartościowaną, zrealizowaną kobietą i z dumą powiesz, że masz coś, co osiągnęłaś sama. I to będzie tylko Twoje... Dlatego nie marudź. Weź sie w garść. Zacznij coś robić. Nie tłumacz się nieśmiałością... Zwalcz ją w sobie, jeśli przeszkadza Ci w osiągnięciu wyznaczonych celów... A jakieś cele (w sferze zawodowo-finansowej) chyba przecież masz... Nikomu nie życzę rozczarowań, ale przecież losy układają się różnie... i warto budować swoją rzeczywistość też z myślą o sobie samym... tak by potem, w razie upadku, coś nam w życiu zostało. A co do spędzania wolnego czasu... ciężko mi się wypowiedzieć. Ja lubię aktywnie. Ale myślę, że to też wynika z tego jak się czuję. Dowartościowana będziesz miała wiecej energii i chęci czerpania radości ze wszystkiego. No i swoje pieniądze przyjemniej się wydaje ;)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mikmik
Aha i jeszcze coś... Rozumiem, że go kochasz, nie chcesz, żeby to się skończyło... A podoba Ci się w nim ta energia i zdolności? Czy przeszkadza? Czy zazdrościsz mu? Czy chciałabyś mieć koło siebie kogoś podobnego do siebie? No właśnie... Bo wiesz... możemy opowiadać bajki o wielkiej miłości, ale tak naprawdę nie zakochujemy się w ludziach... bo po prostu są.... A to jest także przesłanka, że jednak coś w sobie masz - on Cię znalazł i chce z Tobą być... Co się stało, że zaczynają Cię dopadać takie myśli? Starałaś się wcześniej i zmęczyło Cię to? Czy byłaś od początku naturalna i taka trochę wycofana? A tak naprawdę myślę, że dziś jest nowy dzień, wieczór refleksji minął i pewnie dziś patrzysz już na to inaczej ;))) Wiesz... w takie wieczory mamy tendencję do wyolbrzymiania ;) Trzymaj się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość romans 2010
Tak takie ADHD podoba mi się:):P Ma mnóstwo energii:) Ile trzeba energii;) aby być u mnie, a potem w strefie polarnej;):D podziwiam go za to:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×