Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lack of humour

Mój mąż ma nerwicę lękowo-napadową. Nie daję już rady.

Polecane posty

Gość lack of humour

Jak w temacie. Z dnia na dzień jest coraz gorzej. Czy ktoś walczy z chorobą swojego partnera? Podzielcie się, proszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lack of humour
ma silne bóle w klatce piersiowej, refluks żołądka i zespół drażliwego jelita. Praktycznie od trzech miesięcy jest na zwolnieniu. Dziś był pierwszy dzień w pracy. Skończyło się wymiotami i wcześniejszym powrotem do domu. Jest pod kontrolą psychiatryczną. Przyjmuje leki. Stracił apetyt na życie. Trwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inkkkkkkkka
ja też na to choruję,powiem tyle że choroba dosłownie mnie zabija i jest cieżka dla pozostałej rodziny.Musisz pamiętac że jest to straszne dla osoby chorej,może ta swiadomosć pozwoli Ci przy nim pozostać i mieć silę.Nie wyobrażasz sonie jakie to cierpienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zuza3232
Współczuje Ci i współczuję Twojemu mężowi.Wiem jakim cholerstwem jest nerwica,ponieważ sama się z nią zmagam. Mam nadzieję,że w końcu uda wam się ją oswoić,przynajmniej na tyle,że ataki będą mniej nieznośne. Moja psycholog stwierdziła,że pokona się ją dopiero wtedy kiedy się ją polubi.Tylko jak polubić coś,co zamienia życie w koszmar.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inkkkkkkkka
ja choruję 5 lat,a wcześniej byłam pelną życia kobietą,bardzo zaradną,teraz okresowo jstem kaleka społeczną.2 ostatnie lata było ok,ale teraz nastąpił nawrót.I tak męża objawy nie sa takie tragiczne bywaja gorsze,chyba ze o tym nie mówi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja pytam o objawy bo od dwóch lat leczę nerwicę ale lekarz nie powiedział mi jaki to rodzaj . efekty marne - raz lepiej a raz gorzej ale z lekami jakby świat jest lepszy. bądz cierpliwa dla swego męża i dobra - ja niestety nie mam wsparcia w nikim - chłopak odwrócił się ode mnie - zresztą mu się nie dziwię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lack of humour
Rety, nie sądziłam, że tak szybko odpowiecie- dziękuję z całego serca. Nie wiem co mam robić. Staram się wczuć, uruchomiłam wszystkie pokłady empatii, ale to nie jest takie proste. Zauważyłam, że tylko utwierdzam go w przekonaniu, że jest chory i potrzebuje pomocy. Z kolei, zauważyłam, że jeśli spróbuję być bardziej szorstka- w sensie, że przestaję się tak nad nim pochylać, on reaguje złością. Twierdzi, ze nikt mu nie wierzy. Czekam aż minie okres adaptacji leków. Powoli mam dość, ale przecież to mój mąż. Kocham go i nie zostawię. Tak czuję, no i przysięgałam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taa niedobra pupa
Moja psycholog stwierdziła,że pokona się ją dopiero wtedy kiedy się ją polubi.Tylko jak polubić coś,co zamienia życie w koszmar.. Zamiast chodzić do psychologów i słuchać takich banialuk, radziłabym dobrego psychiatrę co odpowiednio ustawi leki... To przeciez nie schizofrenia lekooporna i da się leczyć, tylko leki z górnej półki, w razie potrzeby zmieniać aż znajdzie się ten odpowiedni. No i jeszcze wysypianie się, magnez, suplementy, trochę ruchu, joga podobno czyni cuda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie poddawajcie się
Leczenie jest długotrwałe bo co najmniej rok trzeba brac leki by wyjśc z cieżkiego stanu nerwicy a później nadal trzeba leczyc by nie wróciła po pół roku. Wyjdzie mąż z tego tylko trzeba brac leki. Nie przerywac nawet jak czuje się dobrze lub gorzej po tych lekach. Paskudna to choroba bo człowieka psychicznie i fizycznie wykańcza. Wspieraj męża i pomagaj bo to ważne by miał oparcie w chorobie bo nie każdy to rozumie jak ciężko jest na duszy i ciele. On cierpi bardziej jak Ty. Ja to miałam i nadal nieraz serducho sie odezwie a już 13 lat jak mnie dopadła nerwica. Zyczę zdrowia i wiary.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hfhhghghhg
Wiem, jakie to ciężkie dla rodziny :( Sama miałam takie dolegliwości; nic nie jadłam, wymiotowałam, miałam bóle, ściski brzucha nie do zniesienia, bolały mnie jelita, trzy tygodnie wegetowałam w łóżku, poza tym dzień w dzień cierpiałam. Co prawda zdiagnozowano u mnie chorobę jelit (chociaż inny gastrolog uważa, że diagnoza była błędna) ale sama zauważyłam, że moje dolegliwości miały miejsce na tle psychicznym (napisałam miały, ale od czasu do czasu powracają) Chodziłam do psychologa przez jakiś czas. Najgorsze było dla mnie, kiedy moja mama "denerwowała" się moim stanem w taki sposób, że miałam wrażenie, że jest zła na mnie, tak jakbym robiła to specjalnie. Była zła, że nie jem, że wymiotuję. Jak kuliłam się z bólu to komentowała... To mnie dodatkowo dobijało ale z drugiej strony rozumiałam jej pozycję :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lack of humour
Mąż leczy się psychiatrycznie. Wiecie wszyscy, jakie to ma w naszym społeczeństwie negatywne konotacje. Za nic w świecie nie chce się przyznać przed znajomymi. Jest aktualnie na ścisłej diecie z powodu refluksu. Zero alkoholu, zero używek. Ma 33 lata i do niedawna był bardzo aktywny zawodowo i sportowo. jest instruktorem wschodniej sztuki walki i doktorantem nauk humanistycznych. Jego dotychczasowe życie posypało się kompletnie. Przez ostatnie 3 miesiące schudł 10 kg i na nic nie ma siły. Dziękuję za słowa otuchy. Wiem, że potrzebny jest czas i terapia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mysle ze trzeba poszukac co bylo przyczyna takiej nerwicy..nic sie niedzieje bez przyczyny a zwlaszcza nerwice.:) polecam tez szczera rozmowe z mezem!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mysle ze trzeba poszukac co bylo przyczyna takiej nerwicy..nic sie niedzieje bez przyczyny a zwlaszcza nerwice.:) polecam tez szczera rozmowe z mezem!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lack of humour
osa jesteśmy z mężem sobie bardzo bliscy. Nie mówię, że nie mamy przed sobą tajemnic, bo to pewnie nie jest prawdą, ale mówimy sobie o wielu sprawach. Kwestię jego choroby przegadaliśmy już nie raz. Przyczyną jest najpewniej tempo życia, jakie do niedawna prowadził. Na razie odpuścił treningi. Do pracy musi wrócić, bo rozpoczęliśmy budowę domu. Sama nas nie utrzymam. Mam jeszcze niepełnosprawną mamę, do której jeżdżę prawie co tydzień 120 km. Ta budowa to praktycznie dla niej, żebyśmy mogli zamieszkać razem. Powoli zaczynam mieć po prostu dość. Nie chcę się użalać nad sobą. Chcę, żeby ktoś mi powiedział, że z nerwicą da się definitywnie wygrać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inkkkkkkkka
szczerze piszac myślałam ze wygralam z nerwica,a tu ddddupa :/ Jest raz lepiej raz gorzej.generalnie cierpie,jak mnie solidnie dopada to autentycznie nie chce mi sie zyc,ale potem jest lepiej i tak ciągle.Natomiast mój maż dostrzega moją nerwicę w chwili obecnej tylko jeśli jest bardzo źle,nauczylam sie z tym zyć co nie znaczy ze nie cierpie:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taa niedobra pupa
Da się wygrać, ale nie bez leków. Moja koleżanka miała bardzo ostrą, trochę potrwało i w końcu leki zrobiły swoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inkkkkkkkka
obecnie testuję nowy antydepresant i czuje się parszywie,śpie całe dnie,o pracy mogę pomarzyć:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inkkkkkkkka
leki pomagają do czasu kiedy ich nie odstawisz.Mój lekarz uznal ze jestem praktycznie zdrowa,mam odstawić,odstawiłam i padam teraz:/ drugi raz już nie dam się namówić i jak tu cholera kiedyś urodzic dziecko,a mam 29 lat:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lack of humour
zatem nie ma nadziei? Musze odejść od kompa,ale wrócę jutro, piszcie proszę. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lack of humour
Otóż to. Też staraliśmy się o dziecko, ale z powodu leków męża odpuściliśmy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inkkkkkkkka
starczy że ma ż nie bedzie brał 3 dni leków ,u kobiet jest nieco inaczej:( jeśli chodzi o dziecko.Moze zdecydujemy się zlekami,ponoć paktykuje sie,leki zwiekszaja o 0,5 proc że dziecko moze być chore:/ ale dla mnie to i tak dużo.Jakby coś było nie tak to chyba nie potrafilabym z tym żyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zuza3232
Dlatego własnie postanowiłam,że nie będę brała leków tylko spróbuję nad sobą pracowac z pomoca psychologa. Nie moge pozwolić sobie na testowanie kolejnych środków które często powodują odjechane skutki uboczne,sprobuje najpierw innym sposobem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lack of humour 3 miesiące, a Ty już masz dość??? Nikt Ci nie powie, że z tą chorobą mozna definitywnie wygrać bo to raczej niemożliwe. Powinnaś przygotować się na wzloty i upadki. No i zmniejszyć wymagania stawiane swojemu mężowi. Jesteż żoną chorego faceta i teraz to na Tobie, nie na nim, spoczął obowiązek trzymania wszystkiego w garści.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lack of humour
Tak się składa, że od dłuższego czasu wszystko jest na mojej głowie. Nie żalę się. To moje "mam dość" nie odnosi się do tylko do ostatnich trzech miesięcy.Symptomy choroby pojawiły się już jakiś rok temu. Ostatnie trzy miesiące to wędrówki po ośrodkach zdrowia, szpitalach i przychodniach. Jestem zmęczona. Mam stresującą pracę, dwie godziny dziennie spędzam w korkach. Wszystkie domowe obowiązki spoczywają na moich barkach. Do tego co tydzień podróż do mamy, sprzątanie, zakupy na tydzień... I wizja, że to jeszcze trochę potrwa. Kredyt, budowa. Jestem w dołku psychicznym, a wobec męża staram się pozorować, że wszystko gra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bartez
Witam. Cierpie na ta holerna horobe od jakichś 3 lat ale dopiero od roku biore leki które przepisał mi psychiatra . Zdarzyłóa mi sie krótka przerwa w przyjmowaniu leków myslałem ze jest wszystko ok ale po trzech tygodniach banka mydlana pękła a to dziadostwo dopadło mnie z podwójną siła . A co do męża duzo cierpliwosci i .......... Jestem ojcem 2 dzieciaków i naprrawde czasami chęć do zycia odchodzi jak sobie zdam sprawę ze one na to wszystko musza patrzeć. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asie25
witam trudne to bardzo sama na to cierpię i powiem że mój mąż przez to co się dzieje ze mną też jest w takiej samej sytuacji jak ty. najgorsze jest to że boisz się wstać z łóżka bo boisz się objawów nerwicy i ja np wolę spać cały czas bo tylko wtedy jest ok. a jak wstane to się zaczyna. boję się sportu wysiłku bo to wzmaga mi wszystkie objawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaoalla
do autorki tematu;jesteś egoistką i nic dziwnego że ma nerwice, on jest chory ale to ty masz dość, każesz mu rzucić treningi i zapier...lać na dom bo ma za duże tempo życia choć sport jest w tej chorobie jak najbardziej wskazany, przestań się pieprzyć ze sobą bo to jak ty cierpisz jest kroplą w morzu w porównaniu z tym przez co przechodzi on ty sobie nie tylko nie zdajesz sprawy co to za choroba ale nie chcesz sobie zdać, najważniejsza jesteś ty i tylko ty, a takie metody typu jestem szorstka to sobie w d....możesz wsadzić bo tylko wywołujesz w nim kolejne ataki, to nie tempo życia mam wrażenie u niego jest przyczyną tylko obcowanie z tobą , miałam ciężką nerwice i jakby mi przyszło obok mieć taką histeryczkę to bym w życiu z tego nie wyszła, czytając te pierdoły co piszesz wydaje mi się że najlepsze co możesz dla niego zrobić to go rzucić i nie pisz że go kochasz bo ty kochasz jedynie siebie niestety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaoalla
sprzedaj dom spłać kredyt i się nim zajmij skoro go kochasz, a ponieważ ty bardziej kochasz swój dom i inne bzdety to ciosaj mu dalej kołki na głowie i niech tyra aż padnie na ryj, może wtedy oprzytomniejesz albo znajdziesz innego frajera wielka cirpiętnico, ludzie chorują na gorsze choroby a bliscy się im poświęcają i poświęcają wszystko pępku świata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moj maz mial podobnie: byl zestresowany praca, chodzil na terapie, wymiotowal codziennie przed wyjsciem do pracy przez kilka miesiecy, porobil wszystkie badania dot. refluksu, czy wrzodow zoladka, niczego nie wykazaly; lekarze doszli do wniosku, ze to ma podloze psychiczne, skierowano go na 3-miesieczne zwolnienie. W ciagu tych trzech miesiacy postaral sie o przeniesienie (ta sama firma, inne biuro, w innym miescie), przeprowadzilismy sie, ja musialam rzucic prace, ale jest szczesliwszy. Na terapie juz nie chodzi, bardzo lubi swoja prace, bo zmienil otoczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×