Były kumpel zerżnął mi żonę - rozwodze się

i co wy na to. Chciała ratować małżeństwo. Oszukiwała, że niby chodzi na terapie (do tego kochanka). Małżeństwo ratowała parę dni, straciłem jej zaufanie po imprezie na której oboje popiliśmy a ja stłukłem jakieś naczynia, cóż, każdy pretekst jest dobry.

chłopino to Ci tylko przysługę zrobił , pomógł przyjacielowi w potrzebie, a raczej w niemocy. koledzy powinni sobie pom,agać , jeden tyra chłopina i jak zaniemoże to koleżka służy pomocą w obowiązkach

taa, po prostu okazało się ile jest warta. Najfajniej, jak on ją zerżnął a potem ja ją zerżnąłem, twierdziła że może to robić tylko jak komuś ufa. Hmm... hipokryzja do potęgi entej.

Moją obecną żonę też mi zerżnął były kolega. Prowadziliśmy razem inetesy namawiał mnie na wyjazd a sam został, ponoć ją posuwał dwa dni. Kolegi nie mam a żona obiecała że zrobi wszystko co zechce ale żebym jej nie zostawiał. Jak narazie dobrze się spraswuje suka. Jest posłuszna jak nigdy a to już dwa lata.

i tak powinno byc wojtas, ma chodzic krotko przy nodze mam nadzieje, ze Ty teraz nie jestes frajerem i dupczysz sobie cos na boku?

ją rzuci

forum znalazl i pisze pod wieloma osobowosciami sam ze soba :D :D :D

mnie takie cos odwalił najlepszy kumpel jeszcze wtedy. mnie by przez mysl nie przeszlo, zeby z jego zona chociaz poflirtowac, chociaz nie powiem. calkiem ladna. zawsze jak sie zabawialem to z kolezankami albo na wyjezdzie sluzbowym, ale w zyciu nie dotknalbym jego zony! a on co? dymali sie za moimi plecami przez ponad 2 mies. mimo, ze dzieci to zostawilem bo nie moglem patrzec na szmate.

prawidłowo k***a musi wiedziec ze dziura jest dla PANA

Ja nie wiem jak glupim trzeba byc zeby sie ozenic... Przeciez kazda predzej czy pozniej albo cie zdradzi albo przy rozwodzie zabierze wszystko albo jedno i drugie!