Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość słonecznik-2010

związek na odległość i mieszkanie po ślubie

Polecane posty

Gość słonecznik-2010

Dzieli nas 80 km. Chcemy być razem, planujemy ślub i wszystko jest fajnie, ale powstaje pytanie gdzie będziemy mieszkać po ślubie - u mnie czy u mojego narzeczonego. Dzieli nas trochę i tak naprawdę w głębi serce każde z nas chciałoby w swojej rodzinnej miejscowości. Na pewno będziemy się budować i nie mieszkalibyśmy z żadnymi rodzicami. Ja mam u siebie prace, narzeczony u siebie czyli każde z nas tu albo tam zaczynałoby od zera... tylko jak sobie z tym poradzić? Może Wy mieliście podobnie?? Poradźcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chardoney
Z dala od rodziny. Najlepiej kupcie działkę po środku, tak że będziecie mieli mniej więcej tą samą drogę do swoich miejscowości. A jak Wam za daleko do pracy to zawsze można ją zmienić. Moja kuzynka jeździ jakieś 60 km do pracy w jedną stronę już od kilku lat i nie narzeka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nuttellaa
my podobnie, 100 km od siebie, kazdy prace u siebie, no i kazdy chcial mieszkac u siebie a wyszlo tak, ze zamieszkalismy w calkiem innej miejscowosci, ale blisko mojego meza, on dojezdza do pracy, ja ze swojej zrezygnowalam, nie zalujemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna dziołka
Moze już teraz zacznijcie sie rozgladac za praca? Ty u niego w miejscowosci, a on u Ciebie. Jasne, ze lepiej przenieść się do wiekszego miasta, latwiej tam o prace i lepiej płaca. Ja bylam w podobnej sytuacji, ale odległosc 400km... Warto też pomyśleć, co w sytuacji, kiedy zamieszkacie razem, a druga osoba nie bedzie miała jeszcze pracy, czy zdołacie sie utrzymac z jednej pensji, ewentualnie oszczednosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najpierw wyjasnijcie takie rzeczy a potem planujcie slub. bo potem sie okaze ze on chcial zebys mieszkala u niego, Ty zeby on u Ciebie i bedzie wesolo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martynnaa24
Nie przejmuj sie, nas dzieli 1000km, ja mieszkam z rodzicami, za 2m-ce w moim rodzinnym mieście idę do wymarzonej pracy w przedszkolu językowym ( załapałam sie od razu po studiach także to dla mnie szansa) a moj facet mieszka w Niemczech pod francuska granicą, ma tak extra prace, bardzo dobrze płatną, za 2 tyg ślub i lipa.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla mnie to dziwne że będąc tak zaangażowanymi w związek nie ustaliliście tak ważnej kwestii jak mieszkanie po ślubie. Wszystko fajnie z tym mieszkaniem i kupnem działki gdzieś pośrodku ale zanim dom ( o ile was będzie stać na budowę lub dostaniecie kredyt) gdzieś musicie mieszkać. Trzeba zdecydować do której pracy łatwiej dojeżdżać? Gdzie u ciebie czy u niego są łatwiejsze kontakty z rodzicami? Czy któreś z was ma perspektywę zmiany pracy an taką na miejscu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewelisia8
My też mamy problem z mieskaniem...dzieli nas 100km, każde z nas ma pracę u siebie, każde chce zostać w swoim rodzinnym domu i jak na złość oboje jesteśmy ostatnimi z rodzeństwa i rodzice tak z jednej jak i z drugiej strony liczą że z nimi zostaniemy... podchodząc do sprawy rozsądnie i materialnie (niestety) to lepsze warunki mieszkaniowe mielibyśmy u narzeczonego a ja nie musiałabym zmieniać pracy bo tak z jednego jak i z drugiego domu mam do pracy tę samą odległość, problem polega jednak na tym, że moja mama poważnie choruje na kręgosłup i nie wyobrażam sobie zostawić rodziców samych w dużym domu zwłaszcza że moja mama robi się coraz bardziej niedołężna i potrzebuje pomocy w najprostszych czynnościach...sprawa wydaje sie niby oczywista ale...mój narzeczony jest rozdarty wewnętrznie,rozumie moją sytuację ale chciałby też być przy swoich rodzicach i im pomagać, będzie musiał poszukasć pracy w mojej okolicy a co najgorsze bardzo sie boje że nie będzie u mnie szczęśliwy, że nawet jesli sie przeprowadzi do mnie to z litości nad moją mamą albo z przumusu...sama nie wiem...nie chciałabym zeby mi to kiedykolwiek wypomniał... trudna sytuacja...rozumiem więc autorkę ale nie mam pojęcia co doradzić bo sama szukam podpowiedzi:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słoneczko-2010
wiem, że może to troche dziwne, że palnując ślub nie dogadaliśmy aż tak oczywistej sprawy, ale przecież nie bedziemy się rozchodzić tylko dlatego, że nie wiemy gdzie zamieszkamy. Na dzień dzisiejszy ciężko jest powiedzieć zamieszkam tu albo tu bo oboje pracujemy. Ja miałbym chyba łatwiej ze znalezieniem pracy - tak mi się wydaje - natomiast mój narzeczony pracuje naprawde w fajnej firmie. Nasi rodzice po obu stronach są spoko, ale nie ma ludzi idelanych. Działka na budowe jest tu i tu, będziemy sie budować bez względu u których rodziców zamieszkamy przez pierwsze pare miesięcy. Kwestia tylko albo aż podjecia tej decyzji Ja albo On :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słoneczko-2010
Ewelisia8 - u nas my oboje jesteśmy najstarsi i mamy po jednym młodszym rodzeństwie. W sumie sa w takim wieku, że cięzko przewidzieć czy zostaną w domu rodzinnym czy wywieje ich gdzieś indziej... też sie troche martwie o rodziców, ale jakieś rozwiązanie musi być! zawsze jest! tylko może nie tak od razu... A planujecie już slub?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewelisia8
tak ślub w maju przyszłego roku... kiedyś kiedyś jak tylko zaczęły się rozmowy o ślubie to wręcz nie mogłam się doczekać tego dnia a teraz... nie ma dnia, godziny, minuty nawet żebym o tym nie myslała, moja mama ciągle podpytuje z taką smutną miną wiem że się boi i martwi że sobie sama nie poradzi a ja juz powoli tracę rozum... już nie chce tego ślubu, wydaje mi sie ze lepiej by było gdybysmy wszyststko odwołali i tak sobie jeździli do siebie na weekendy jak do tej pory wtedy wszyscy by byli zadowoleni:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słoneczko-2010
Ewelisia8 wiem co czujesz... My też kiedy planowalismy pomalutku ślub, zaręczyliśmy się to wszystko niby było takie oczywiste - sama radość :) też miałam takie czarne myśli później, że sie nie przeprowadze, że to, tamto. Ale wiem jedno, że kochamy się i napewno chcemy byc razem. Tak samo kochamy rodziców i każdemu z nas będzie ciężko, ale życie czasem szykuje nam rozwiązania o których nie mamy pojęcia. Ja wierze, że sie poukłada :) nawet wczoraj rozmawiałam z narzeczonym o tym i nadal zostaja jakieś "smutki" ale MUSIMy cos wymyślec. My planujemy ślub na październik przyszłego roku, data jest, sala jest :) tylko co dalej? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewelisia8
tak masz racje, życie pisze najlepsze scenariusze...u nas miało być zupełnie inaczej w domu mojego narzeczonego miała mieszkać jego siostra aż tu nagle któregoś niedzielnego poranka postawiła rodzinke pod ścianą i oświadczyła że jest w ciązy, potem był szybki ślub i wyprowadziła sie bez słowa a nam wszystkie plany legły w gruzach i mamy teraz duuuży problem! ale kogo to interesuje:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słoneczko-2010
Oj no własnie tak to jest... zycie lubi zaskakiwać. Ale głowa do góry! Może porozmawiajcie w czwórke (narzeczony + Twoi rodzice) przy jednym stole, powiedzcie za i przeciw... Wspólnie napewno coś wymyslicie! Ja ustaliłam z narzeczonym, że do tych rodziców u których nie będziemy mieszkac napewno będziemy zaglądać w weekendy jak najczęściej zwłaszcza jak pojawią się dzieciaczki. Wydaję mi się, że nie powinnaś mysleć, że nikogo to nie obchodzi bo narzeczony napewno się tym przejmuje, mimo, że tego może nie okazuje to napewno myśli o tym! A gdzie mieszkacie jesli można wiedzieć. Ja mieszkam koło Zakopanego, a narzeczony okolice Limanowej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewelisia8
ja jestem z okolic Końskich a mój narzeczony z Buska-Zdroju (woj. Świętokrzyskie) Z rodzicami tzn z mamą głównie już rozmawiałam ale wiesz jak to matka, nie chce mi stawać na drodze do szczęścia, mówi żebyśmy tak robili jak nam sie wszystko układa a rodzicami sie nie przejmowali a na jej twarzy widze cierpienie wręcz... znam ją przecież dobrze, mnie pociesz i uspokaja a sama bardzo to przeżywa:( Gdyby nie ta choroba to naprawde byłoby mi lżej a w tej sytuacji gdybym sie wyprowadziła to chyba sumienie by mnie zabiło!!! Uważam ze moim obowiązkiem jest pomóc rodzicom na starość zwłaszcza że ze zdrowiem nie bardzo...ale nie chce sprawiać mojemu partnerowi przykrości bo On przecież kocha swoich rodziców i chciałby im pomagać - jest to zrozumiałe. nie powiem mu przecież że moi są ważniejsi !? a odległość między nami jest tak duża że ani ja ani On nie będziemy w stanie wpadać do rodziców codziennie czy nawet co drugi dzień żeby sprawdzić czy wszystko ok i czy niczego im nie brakuje...nie oszukujmy sie sytuacja jest beznadziejna!! :( Tak bym chciała żeby ktoś podsunął mi gotowe rozwiązanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słoneczko-2010
pisałaś, że jesteś najmłodsza... a rozmawiałaś ze starszym rodzeństwem? niestety gotowego rozwiązania nie ma :( i strasznie mi przykro! ja też zdaje sobie sprawę, że swoimi rodzicami też chce się zająć kiedyś, ale na dzień dzisiejszy niczego nie przewidzimy, nie wiemy co będzie jutro, a co dopiero za 10-15 lat... Możemy ewentualnie wybrać najlepszą opcje "na dziś"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewelisia8
Nie ja nie jestem najmłodsza tylko ostatnia z rodzeństwa w sensie że moj młodzy brat ma slub za trzy miesiące a że mam tylko jego to jestem ostatnia z domu. On i jego narzeczona już rozpoczęli drobne remonty u niej w domu, nie chcą zmieniać planów dla nich to też trudna i niekomfortowa sytuacja. Moja przyszła bratowa zaraz zalewa się łzami bo chce mieszkać ze swoją mamą i rozmowa sie kończy a mój brat milczy... :( Ona tzn moja bratowa ma jeszcze w domu brata i siostre wiec jej rodzice nie zostaliby sami, moi też nie gdyby mój brat został w domu i mojego przyszłego męża również bo my byśmy z nimi mieszkali i wszystko by się ułożyło no ale przecież nie zmusze dziewczyny do tego żeby u nas mieszkał... Wy chyba macie o tyle łatwie że zostaje rodzeństwo w domu przynajmniej jeszcze przez jakiś czas prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słoneczko-2010
a daleko będzie mieszkał brat z żoną? Myślałam, że jesteś najmłodsza... Ja mam młodszą siostrę i jest dopiero w liceum, narzeczony ma brata, ale podejrzewam, że szwagier bedzie mieszkał w rodzinnej miejscowości bo On ma tam pracę, a jego dziewczyna tez jest z miejscowości obok... Chyba, że coś sie zmieni... Więc też myslała,że skoro zostaną Oni to my moglibysmy spokojnie zamieszkać u mnie, no ale... Rozmawialiśmy ze swoimi rodzicami i tez nam mówili, że najważniejsze żebyśmy byli szczęśliwi, nie ważne gdzie zamieszkamy. Wiem, że w głebi serca i jedni i drudzy tak naprawdę myślu ciut inaczej... Ja chyba pomalutku sie oswajam z myślą, że zamieszkamy u narzeczonego. Musi się to poukładać i wierzę, że będzie dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewelisia8
Mój brat będzie mieszkał w zasadzie niedaleko w porównaniu do mnie oczywiście...jakieś 20km to jest 20 min drogi...Gdyby tylko bratowa troche sie wczuła w całą sytuację i zechciałą zamieszkać u nas mogłaby tak na dobrą sprawę nawet codziennie wpadać do mamy na kawe i plotki, ja potrzebuje na dojazd 1,5 do 2 godzin wiec nawet gdybym bardzo chciala to nie dam rady tak wpadać w odwiedziny:( musiałabym nie pracować i nie mieć żadnych obowiązków,a samochody jeździć na wode wtedy byłoby to do zrobienia :) Ciesze sie że tak sobie możemy tutaj porozmawiać! Szczerze Ci powiem że jakoś mi sie nawet lżej zrobiło jak sie wyżaliłam i podzieliłam z Tobą tym moim smuteczkiem - dzięki:) Trzymam kciuki za Was i za słuszność podjętych decyzji!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko może bratowa ma swoje życie i nie ma w nim czasu na kawe i plotki z Twoją mamą. Nie każdy tak się zżywa z nową rodziną;] Ja akurat bardzo źle znoszę towarzystwo rodziny męża i raczej ich unikam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewelisia8
Viss- kawa i plotki dotyczyły jej mamy a nie mojej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słoneczko-2010
Ewelisia a rozmawiałaś z bratem na ten temat, może ustalilibyscie jakieś dni kiedy brat odwiedzał by mame i sprawdzał czy czegoś im nie potrzeba, a Ty w inne dzionki? Przyznam Ci się szczerze, że mi tez lżej na serduchu jak sobie pogadałyśmy. Ja naprawdę lubi rodzinę mojego narzeczonego, nawet bardzo, ale wiadomo mama to zawsze mama :) swój dom rodzinny jest jeden i pomimo tego, że będzie się tworzyć nową rodzinkę to zawsze w serduchu pozostaje rodzinka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słoneczko-2010
Evelisia jak tam u Was? odezwiesz sie...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mam podobne dylematy
U nas sprawa jest niby dogadana, ale sama nie wiem... Otóż nas dzieli ponad 60 km, po ślubie mam się przeprowadzić do rodzicow narzeczonego. Mamy tam mieszkać jakiś czas i po jakimś czasie kupić własne mieszkanie i się wyprowadzić. Nie chcemy niczego wynajmować, bo mamy już spore oszczędności i nie chcieliśmy ładować kasy w wynajmowane, tylko zaoszczędzić jeszcze trochę i kupić własne i wtedy się wyprowadzić. Nie jest to zła opcja, tym bardziej, ze rodzice narzeczonego są nam przychylni i nie mają nic przeciwko. Tylko problem polega na tym, że w takim wypadku będę musiała zrezygnować z pracy... bo od narzeczonego miałabym prawie 100 km do pracy :( I boję się, że ciężko będzie mi znaleźć nową, bo o obecną pracę długo się starałam . Dodatkowo moi teściowie to ludzie już na emeryturze, teściowa ma swoje przyzwyczajenia i boję się, jak to będzie... Mam tyle wątpliwości .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mam podobne dylematy
Słoneczko i Ewelisia, widzę, że Wy macie o wiele gorsze dylematy, na prawdę cięzko cokolwiek doradzić w takiej sytuacji, a co dopiero podjąc ostateczne decyzje... Trzymajcie sie !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słoneczko-2010
no niestety nikt nie powiedział, że będzie łatwo :( chociaż staram się zawsze znaleźć jakis pozytyw :D do "mam podobne dylemty": a gdzie będziecie kupować to mieszkanie? nie da sie rady żebyście jakoś bezpośrednio po weselu zamieszkali na swoim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mam podobne dylematy
Raczej się nie da, bo nie chcemy iść na wynajmowane. Chcemy uzbierać całą kwotę najlepiej, albo chociaż większośc i kupić mieszkanie w Poznaniu .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×