Siedzę sobie teraz na 6 piętrze apartamentowca

i myśle o tych powodzianach którzy brodzą w wodzie jak bociany jednak miejsce na dom trzeba wybierać z głową tyle sie teraz mówi o podwyższaniu wałów przeciwpowodziowych tyle tylko że jak woda się gdzieś nie rozleje to te wały trzeba by chyba podwyższyć do 15 metrów, bez terenów zalewowych zawsze będą takie sytuacje jesli rzeki przybiorą...........jednak ludzie i władze gmin wolą sie budować w terenach zalewowych, podywższać w nieskończoność wały (wygląda to beznadziejnie i jest mało skuteczne) i liczyć że aura będzie sprzyjająca..

nawet sobie nie zdajecie sprawy jakie to szczęście w obecnych czasach że oddziały zamknięte są tak wysoko:/

Po majowej powodzi mówili w tv, że z kolei po powodzi w 1997 roku mało który z tych powodzian ubezpieczył swój dom. Ja rozumiem, że to na pewno nie są małe sumy, ale pewnie dziś by się przydała kasa. Nikt nie przewidzi.

Niektórzy bez głowy kupują działki obok rzeki (bo tanie). A teraz płaczą, że ich zalewa. Tak samo to zalane osiedle we Wrocławiu... Nawet Niemcy podczas II WŚ bali się cokolwiek tam wybudować. Powinien powstać nadzór budowlany, który nie wydawałby zgody na tworzenie działek budowlanych na terenach zalewowych.

to wszystko prawda, ludzie płacą za własną głupote i brak wyobraźni gdyby woda nie zalała tych kilkudziesięciu gmin to fala powodziowa bylaby wyższa gadzieś dalej i tam by przerwało wały, rozwiązaniem są tylko zbiorniki retencyjne i zostawianie miejsc na rozlewiska w niezmienionym stanie czy nie stawianie tam domków

Ja natomiast słyszałam jak wypowiadał się rolnik który stracił 60 ton zboża + 25 hektarów upraw. Oczywiście że był ubezpieczony....... od suszy...