Czy ja jestem psychiczna?

Ciągle zakochana w jednym facecie od 5 lat, platonicznie. Spotykam się z ułożonym ,fajnym, miłym chłopakiem ale tamten mnie rozwala na kawałki. Wystarczy że popatrzy a ja mam orgazm ,dosłownie. Jest taki w nim prymitywny samiec, twarda ręka, niski głos, bezpośredniość że chciałabym żeby przyszedł i dał mi w twarz albo coś takiego. To jest choroba, prawda, mój ojciec taki był, twardy, despotyczny egoista. Z jednej strony wiem że to głupie, że spotka mnie tylko cierpienie, z drugiej jestem tak zakodowana że nie zakocham się w innym, normalnym, ciepłym facecie, czy to się da wyleczyć?

nie da sie

nie chce żeby moja córka miał ten problem, naprawdę, powinna mieć dobrego ojca. Zastanawiam się czy to właśnie wina tego że on taki był.