Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość katakata

rozstanie po 7 latach...jak sobie poradzic???

Polecane posty

Gość katakata

witam wszystkich, wczoraj moj juz chyba byly parner wyprowadzil sie z naszego wspolnego mieszkania... bylismy razem prawie 7 lat, dwa lata narzeczenstwa...ale to jednak nie bylo chyba to. nie bylo miedzy nami szacunku, wsparcia jakiegos i seks tez umarl calkowicie...ot, tacy dobrzy znajomi wspolnie doszlismy do wniosku, ze laczy nas raczej przyzwyczajenie a nie milosc, nie mielismy praktycznie planow na przyszlosc wspolnych(mozna powiedziec, ze prowadzilismy osobne zycia)... postanowilismy, ze zamieszkamy osobno, ze to bedzie moze dobra proba. choc raczej watpie, ze keidykolwiek wrocimy do siebie- nie wiem, czy jeszcze raz chcialabym pakowac sie w to samo ale jednak to szmat czasu. ja mam teraz 26 lat, zaczynam ukladac sobie zycie na nowo..ale ciezko mi jest. brakuej mi jego obecnosci, rozmowy...boje sie ze calkowicie stracimy ze soba kontakt... jak poradzic sobie z myslami? z takim poczuciem pustki... ten czas zrobil swoje a ja jakos nie do konca umiem odnalesc sie w nowej sytuacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katakata
wiem ze trzeba czasu...wiem, ze jest mi lepiej bez niego ale jednak ciezko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia...
byloby dziwne, gdyby nie bylo ci ciezko, nie uwazasz? 7 lat to dlugi okres, wiec nie oczekuj ze z dnia na dzien wszystko nagle bedzie znowu ok. czas, czas, czas...i pozytywne myslenie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja rozstałem się po 9 latach to też był dla mnie skok jak skok w przepaść ale poradziłem sobie pamiętaj że świat się nie skończył nie wiesz co Ci przyniesie jutro a gwarantuje Ci że jak dasz sobie z tym radę to dopiero zaświeci prawdziwe słoneczko jest Ci ciężko to zrozumiałe ale MUSISZ znaleźć w sobie tyle siły by stanąć na nowo jest to dobry okres by się zacząć realizować morze to Ci pomoże zrealizuj swoje marzenie !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katakata
wiem, tak naprawde czuje sie jak nowonarodzona, moge zaczac wwszystko od poczatku... swiadomosc tego, ze 7 lat pzrezylam z kims i nagle tej osoby juz nie ma jest smutna, choc wiem, ze trzeba isc do przodu a nei sie cofac... traktuje ta decyzje jako jedna z najleopszych w swoim zyciu tylko po rostu jeszcze gdzies tam w srodku czai sie strach....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pamiętaj że strach to tylko obronna reakcja organizmu przed nową sytuacją w jakiej się znalazłaś nie bój się myśl o przyszłości podjęłaś dobrą decyzję i się jej trzymaj możesz teraz robić co chcesz skoro się urodziłaś na nowo to niech to będzie powstający feniks z popiołów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katakata
dzieki za mile slowa... teraz wszystko musi byc juz latwiejsze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chinota
Katakata, wydajesz się i tak być dość spokojna, w sumie razem podjęliście tę decyzję Skoro to był nudny związek to chyba dobrze, masz teraz szanse ułożyć sobie życie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rosomak
Powoli o jakich błędach tu mówić. Czy błędem jest spotkanie dwojga ludzi i bycie ze sobą? Czy błędem jest rozstanie gdy chemia wyparowała? Autorka napisała że jest teraz pustka po było nie było bliskiej jej osobie. Jeżeli z kimś dzieli się czas przez 7 lat to trudno puścić wszystkie wspomnienia w niepamięć. Toż to i pie bity przez swego właściciela tęskni za swym panem, bo dawał mu jakieś ochłapy. No tak ale to pies. Jak człowiek pokłóci się z człowiekiem to awersja panuje dość długo między nimi. Jak się nakrzyczy na psa, to ucieknie w kąt z podkulonym ogonem, ale wystarczy go zawołać i pogłaskać po łebu to już jest szczęśliwy. Tak naprawdę to ludzie też są spragnieni tego ciepła, odrobinę pieszczoty. Po śmierci bliskich też jest pustka i ból. ale to wszystko powoli się wycisza. Przy rozstaniu bardzo ważne jest odejść z klasą, okazać tej drugiej osobie szacunek. Być sobą nie wrogiem. Jeżeli rozstajemy się w wojnie to krzywdzimy samych siebie. Tracimy wiarę w czystość i otwarość uczucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość efaa2++
ja dzisiaj rozstałam się ze swoim, mam dwójkę dzieci, a mąż uciekł do rodziców... Po 3 latach małżeństwa i 5 latach związku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość efaa2++
my właśnie rozstaliśmy się w wojnie, bo za duży wpływ na nasze życie i mojego męża mają jego rodzice, nie wytrzymałam już tego, a mąż wybrał ich... :( jak odjeżdżał powiedział: Sama tego chciałaś Skarbie, powinnaś się leczyć.... i pojechał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
błędem jest bycie z kimś tyle czasy chociaż już dawno się wie że to pomyłka a ludzie to nie psy a na szacunek to sobie trzeba zasłużyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katakata
ech ja nie powiedzialam ze bledem bylo nasze zycie od wielu lat... do tego wniosku doszlam niedawno, patrzac i nalizujac to, jak zylismy... aj wiem, ze on cierpi o wiele bardziej bo w sumie to z mojej inicjatywy wszystko sie zaczelo i to ja najpierw zaproponowalam wyprowadzke.. on po prostu przemyslal i przyznal racje. czuje sie silniejsza bo u jego boku bylam mysle o wiele za dlugo, zastanawiam sie czy nie dlatego, bo balam sie byc sama...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katakata
efa- dlaczego sie rozstaliscie jesli moge zapytac? i dlaczego w nerwach? jakos my posrtanowil;ismy pogadac, choc ciezko nam przychodzily rozmowy jak bylismy ze soba... ale tym razem sie udalo i stwierdzilismy ze chcemy rozstac sie po ludzku, bez klotni... choc i tak wiem, ze skrycie ma do mnei ogromny zal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem ci tak. Byłam w tej samej sytuacji nawet gorszej bo wiecej nas wiązało wspolne mieszkanie na kredyt. Było to samo wypaliło sie wszystko postanowiłam odejść. Teraz patrząc na to z biegem czasu (minał rok) Jestem szczęśliwsza choc mniej mam pieniędzy czuje się kochana i kocham bardzo nowego partnera no i jestem w 4 tyg ciąży. Nigdy sie tego nie spodziewałam ze tak potoczy się moje życie. Myślałam że juz tak szaro bez miłośći bedzie ono wygladać a jednak sie odważyłam na odejśćie choc dla wszystkich to był szok np. sala na wesele była juz zamowiona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czasem myśle o nim czasem odczuwa sie tęsknote wiadomo. Ale wiem że też układa sobie życie na nowo i też jest szczęśliwy. Trzeba patrzec do przodu nie wracać NIGDY!! Warto poszukać osoby z którą bedzie ci lepiej z która znajdziesz wiecej wspólnego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katakata
no to moje gratulacje:) szczerze wlasnie ja tez myslalam, ze moje zycie takiejuz bedzie- zwiazek, praca, dom moze dziecko... ale po prostu oddalilismy od siebie swoje wlasne interesy i sie spalilo w nas to, co kiedys tak bardzo nas zafascynowalo...zal mi troche tych pieknych chwil, tego uczucia..ale tym razem nei chce juz wracac ze wzgledu na to co bylo...bo raz tak zrobilam i niedlugo potem stalo sie tak samo jak bylo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem ci ze probowałam już kilka razy odchodzić zmieniał sie na miesiąc a później to samo. I tak w kółko. Troche jest mi przykro że po tylu latach takie przywiazanie a każdy poszedł w swoja strone i jedyny jaki mamy teraz kontakt to sprzedaż mieszkania. Troche sie na nim zawiodłam właśnie w tej sprawie bo ja nadal podchodze do niego serdecznie chce mieć kontakt i zycze mu jak najlepiej. A on ułożył sobie życie i nie chce ze mna kontaktu teraz po latach widze jak patrzył tylko na siebie zawsze. Przykre bardzo ale ja jestem mądrzejsza i pozostały mi tylko miłe wspomnienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katakata
no wlasnei tez miedzy innymi ja podjelam decyzje o rozstaniu- on patrzy glownie na siebie jest spelniajacym sie artysta-jedynakiem ( nie mam nic ani do artystow, ani jedynakow:) ) ale ogolniejest ciezki do zycia we dwojke...;) tymbardziej ze w wieku 33 lat nie mysli np o zakladaniu rodziny- ok, moze nie jest gotowy, ale ja z kolei pragne poczucia stabilizacji i oparcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jeśli chodzi o sex to masakra. Raz na miesiąc i to tylko zadowolić siebie zero myślenia o zadowoleniu mnie i tak przez 7 lat. Teraz z obecnym partnerem poznałam co to naprawde jest miłość kochamy sie prawie co dzień i on myśli tylko o mnie żeby to mi było dobrze bo jak on uważa jemu zawsze jest dobrze a szczególnie wtedy gdy ja jestem szcześliwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i teraz mamy owoc swej miłości choć myślałam juz że jestem bezpłodna bo nigdy sie nie zabezpieczałam. I co nowy wspaniały partner (choć tez ma troche wad ale to jak każdy) i juz jestem w ciąży

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To co czujesz to
strach być może prze tym ze bedziesz sama. nie ma sensu ciągnąc związku w którym coś sie wypaliło. w byciu ze sobą przez wiele lat jest jedna granica. kiedyś trzeba zrobić kolejny krok - slub, dzieci jeśli nie podejmie sie w odpowiednim czasie tej decyzji etap na którym jestesmy staje sie dla nas meczący. znamy tego kogos na wylot a jak wiadomo to odkrywanie siebie jest trym co fascynuje w związku. kiedy pojawia sie rutyna nagle okazuje sie ze to nie to. nie mozesz bać się nowych związków i rozpamiętywać tego co było. moja rada jeśli do siebie wrócicie to podejmijcie jakies radykalne kroki do tego by ten związk umocnić jeśli odejdziecie nie szukaj na siłe kontaktu bo będziesz zyła wspomnieniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katakata
moj seks w zwiazku to kompletna porazka...czasem nawet pol roku bez niczego:( on twierdzil, ze po porstu nie ma seksu bo keidys po milosci w zwiazku jest juz tylko zycie... nie moge sie pogodzic z takim stanem rzeczy- zycie ok, ale wspolne, seks jako cement do cegieł z ktorych wspolnie budujemy cos wspolnego...nam sie po prostu dobrze zylo- wakacje co rok, imprezy jakies, bez myslenia o przyszlosci... ale gdzies jest granica ktora ja chcialam przekroczyc sama. chce sie spelniac rowniez jako matka, ale przy nim nie mialabym pomocy (jak ma prace, a robi to dorywczo to pracuje 20 godzin na dobe...)... zmeczlam sie. i pewnie gdyby nie to, ze zaczelam myslec O SOBIE nadal bym w tym tkwila...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katakata
zuzka- mysle, ze Twoj przyklad dziala na mnie i moje mysli naprawde kojaco:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość często jednak
miłość zostaje, tylko się tak wydaje że to przyzwyczajenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łaaaa ratunku!!!
powiem ci że cie rozumiem... mój facet nie miał prawka , po podstawówce i pracował tez po parenaście godzin dziennie zimą w "sezonie" było lepiej bo sie załapał na dachy. ja chciałam czegoś wiecej by zrobił prawko skonczył szkołe miał prace ale to ja chciałam. wczesniej myslałam o dziecku ale po czasie zrozumiałam ze on sie nie nadaje na ojca, na głowe rodziny i sie rozeszliśmy. szczerze? jestem z kimś calkowicie innym i teraz mam taki wewnetrzny spokój

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madzia38
jak wy to robicie dziewczyny, ze znajdujesie drugich, fajniejszychfacetów. jestem po rozejściu 5 lat, w międzyczasie tylko raz udało mi się poznać faceta z którym chciałam żeby wyszło, ale okazał się identyczny jak ten pierwszy - czyli zupełnie do niczego- i ciągle jestem sama. Nawet na horyzoncie nikogo nie widać a co dopiero obok :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem tak kazdy z nich mial tam jakies dobre swoje cechy. Z poprzednim była stabilizacja gonitwa za pieniedzmy pracoholizm a ja samotna od rana do wieczora zero rozmów niczego do domu wracał wykapac sie i najesc ale za to mówił " Kochanie tak wyremontuje to mieszkanie jak Cie Kocham" Tylko ze mi na tym nie zalezalo ja chcialam miłości, czasu, rozmów, sexu udanego. Na wycieczki było nas stac bo ma firme za granica a ja nigdzie nie byłam na wczasach zagranicznych. Za to z obecnym partnerem mam wszystko czego mi brakowało w poprzednim jedynie jeśli chodzi o finanse jest gorzej. Ale wole biedniej ale z miłościa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×