Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość głupia cipa%

"Zakochałam się w szefie. A on mnie nie chce"

Polecane posty

Gość głupia cipa%

Poszłam z szefem do łóżka. Dla niego to była jednorazowa sprawa, chciał się tylko zrelaksować. A dla mnie to nie było bez znaczenia. Zakochałam się. Chcę z nim porozmawiać a on mnie unika. W firmie, która sprowadza alkohole pracuję od 3 lat, jestem odpowiedzialna za kontakty z niemieckim dostawcą. Pracowałam w naszej siedzibie w Gdańsku, z szefem kontaktowałam się mailowo, widziałam go kilka razy przy okazji wspólnych konferencji. Kilka miesięcy temu pomorski oddział został zamknięty, a ja wraz z innymi pracownikami zostałam przeniesiona do siedziby w Warszawie. Zaczęłam codziennie widywać szefa, rozmawiać z nim. Zaimponował mi. Jest dość młody, tylko rok starszy ode mnie (mam 32 lata) ma chłopięcy charakter, jest szczery, zabawny. Trzy lata temu rozeszłam się z partnerem, od tamtego czasu nie byłam z nikim. Nie obchodziły mnie flirty w firmie, propozycje zjedzenia kolacji, które składali koledzy z pracy. Nie miałam do tego głowy. Wszystko się zmieniło, gdy lepiej poznałam szefa. Któregoś razu byliśmy na spotkaniu integracyjnym prowadzonym przez psychologa. Chodziło o to, byśmy nabrali do siebie więcej zaufania, mogli na siebie liczyć, żebyśmy tworzyli zgrany zespół. Jedno z ćwiczeń polegało na tym, że jeden pracownik miał złapać w objęcia przewracającego się do tyłu kolegę. Każdy z nas był przewracającym się i łapiącym. Gdy ćwiczyłam to z szefem, poczułam coś dziwnego. Szef złapał mnie lekko, jakoś tak zmysłowo, poczułam jego oddech na szyi. To chyba był ten moment. Potem każdego dnia szukałam z nim kontaktu, zostawałam w pracy dłużej, wreszcie któregoś wieczoru szef podszedł do mojego biurka i zaproponował kawałek pizzy. Poszłam z nim do jego gabinetu, no i cóż, łatwo się domyślić co było później. Potem szef zamówił mi taksówkę, a sam pojechał na wieczorek brydżowy. Następnego dnia, traktował jakby nic się nie stało, przesyłał oficjalne maile. Gdy zostałam dłużej, żeby z nim porozmawiać, on wychodził mówiąc, że dokończy prace w domu, bo jest padnięty. Później już nie próbowałam z nim rozmawiać, to chyba on powinien zainicjować taką rozmowę. Nie chcę się narzucać, już i tak moje poczucie własnej wartości jest nadszarpnięte. Taka sytuacja trwa już miesiąc. Czuję się podle, wykorzystana, trwam jak w zawieszeniu. Chciałabym się z nim spotykać, on nie ma żony, nie wiem nic o partnerce. Słyszałam tylko w kuchni, że szef jest „babiarzem, nie chce się wiązać, nie chce się żenić, ceni sobie kawalerskie życie i „zaliczanie panienek. Może jestem staroświecka, ale dla mnie tamten wieczór nie był bez znaczenia. Nie wiem teraz jak pracować, nie mogę spać w nocy, chodzę rozkojarzona, boję się, że zawalę ważny kontrakt.:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bmbkma
tak tak artykuł z onetu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość barafonna
następna głupia naiwna która myśli że znajdzie receptę na faceta na forum

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×