Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Roxi82

Jak zapomnieć, jak dalej żyć... MAM DOŚĆ

Polecane posty

Witajcie, postanowiłam napisać, bo nie wiem juz co ze sobą zrobić ;( Ostrzegam, że post będzie długi... Może jednak będzie ktoś kto przeczyta i będzie mógł coś doradzić ;( Jak wiadomo chodzi o faceta. Byliśmy ze sobą 2,5 roku, od kilku miesięcy zaręczeni. Wiecie jak to bywa, był (jest?) miłością mojego życia. Mam już swoje prawie 28lat i długo czekałam na taką miłość. Było cudownie, tak jak zawsze tego pragnęłam, wspólne plany, marzenia, wyjazdy, odkładanie na ślub, wspólne rzeczy... Zaręczyny były wtedy moim najszczęśliwszym dniem w życiu. Dzisiaj jest już prawie 8 miesięcy jak nie jesteśmy razem, a ja ciągle krwawię z bólu każdego dnia. Z jednej strony z tęsknoty, żalu, pustki, a z drugiej tak boli to co zrobił. Teraz ta gorsza strona... od jakiegoś czasu zaczynały się coraz większe sprzeczki, ale zawsze o pierdoły, nic poważnego. Zawsze jakoś się dogadywaliśmy, bo ja zawsze wolę porozmawiać i wyjaśnić sobie wszystko. W końcu w takiej szczerej rozmowie stwierdził, że w życiu mu się zrobił burdel i nie chce niczyjej pomocy, ale chce żebym była przy nim w tym trudnym okresie. No to byłam. Zaczęłam go też łapać na kłamstewkach. Kochałam go, ale zaczęłam odczuwać, że spotyka się ze mną tylko dlatego, ze ja tego chcę, po prostu czułam się jak zbędny ciężar. I oczywiście mu o tym powiedziałam, to zaprzeczał. Ale czułam, że coś jest nie tak. Starałam się porozmawiać, zrozumieć, robiłam co mogłam, bo mi na nim zależało, zależało mi na nas. Każdy kryzys przecież można przetrwać. Nie wiem czy to ma znaczenie, być może zbieg okoliczności, ale w tym samym czasie poznał dziewczynę swojego kumpla. Wiele razy słyszałam, jaka to ona jest "cudowna". Wiem, że bywał u nich beze mnie- po prostu ja czasami nie mogłam czy nie miałam ochoty (bo szczerze nie przepadałam za nią), no ale jego kolega- niech idzie. Ufałam mu. Któregoś wieczoru jakaś sprzeczka o byle co i usłyszałam, ze on chce to skończyć. Zabolało i to cholernie. Powiedziałam, żeby to przemyślał, bo wiadomo, w nerwach wiele rzeczy się mówi. Wtedy mi powiedział, że mnie zdradza, ze chodzi na dziwki (wiedział, ze jakby mnie zdradził, albo uderzył to bym mu tego nie wybaczyła). Zaczęłam się dopytywać- jak długo, dlaczego, zaczął się ewidentnie mieszać w swojej historii. Potem dołożył jakąś koleżankę z pracy, ze tez mnie z nią zdradza i twierdził, ze nie przestanie tego robić. Byłam w szoku, ale mimo wszystko ta historia jak dla mnie była trochę naciągana- jak na moje oko po prostu chciał się mnie pozbyć. No to cóż, oddałam mu pierścionek i wyszłam. Bolało, bardzo... Ale to nie było najgorsze. Nie jadłam 18dni, nie byłam w stanie, tylko wymiotowałam... potem się zorientowałam, zrobiłam test ciążowy. Byłam w ciąży. W przypływie szoku wzięłam ten test i pojechałam do niego. Nie zastałam go w domu, czekałam 7 godzin na dworze, nie wiedziałam co robić. Przyjechał... ale zobaczył mnie i perfidne mnie ominął i poszedł do domu. Potem jego brat mi oświadczył, że on nie wyjdzie porozmawiać. Oj, poczułam się jakbym dostała w pysk, ale to tak mocno. No cóż, weszłam do domu, oddałam mu kilka jego rzeczy (wszystkie inne, te które od niego miałam oddałam mu od razu- nie chciałam żeby mi go przypominały) i wyszłam. Test wyrzuciłam gdzieś po drodze. Nie dałam mu. 4 dni później... teraz już po woli stałam się jeść, prochy uspokajające odstawiłam, ale było już za późno. 4 dni później dostałam strasznego krwotoku, trafiłam na pogotowie, dziecka już nie było :cry: Załamałam się jeszcze bardziej, nie byłam gotowa na ciąże, nie byłam gotowa na to, ze to dziecko umrze, a już na pewno nie byłam gotowa na to, że zostanę z tym wszystkim sama!!! W przypływie rozpaczy wysłałam mu smsa i opisałam w skrócie to wszystko. W odpowiedzi dostałam coś w stylu "wiedziałem o twojej ciąży i czekałem tylko kiedy poronisz". Oj, kolejny raz dostałam po pysku i to tak z glana. Ała :-( Moja odpowiedź była krótka- jeśli nie wierzy zapraszam- wypis ze szpitala jest w domu i niech wybierze lekarza, pójdę, niech zobaczy co mi zrobili... Pozostało to bez echa... Oczywiście napisałam w tym czasie jakiegoś maila jak to bardzo mnie skrzywdził- teraz uważam, że to było żałosne, ale to były moje emocje wtedy. Chyba ze 2 smsy, generalnie nie nękałam go, jakoś to nie mój styl. Jakoś po 3 miesiącach gdy trochę ochłonęłam zadzwoniłam i spytałam czy możemy porozmawiać jak dwoje dorosłych ludzi- usłyszałam, ze nie mamy o czym. No wiec stwierdziłam, ze jak chce mi coś powiedzieć to żeby zrobił to osobiście a nie przez swoja adwokat- to ta, o której wcześniej wspomniałam. Dostałam od niej niezbyt miłego maila- anonima, ale po IP doszłam, ze to ona. Przyznał, że to ona, ale ponoć kazał jej się więcej nie wtrącać... Ponadto okazało się, że i ja i on otrzymujemy jakieś dziwne smsy od kogoś- on myślał ze to ja, ja że to on. To tez sobie wyjaśniliśmy. W końcu jakoś tak wyszło, że na chwilkę się spotkaliśmy. Przed spotkaniem dostałam smsa, że niby się pomylił (pierwszy raz w życiu) i wysłał go do mnie, o terści "Już jestem w domu Kotku". Jak się spotkaliśmy pierwsze słowa jego były, że to oczywiście nie do mnie. No to żeby zamknąć ten temat spytałam wprost czy jest z kimś i czy jest szczęśliwy- powiedział że tak (wspomnę, że przy rozstanie stwierdził, że chce być sam, że nie chce nikogo). No to na siłe uśmiechnęłam się i stwierdziłam, że super. Pogadaliśmy o :cenzura:e marynie... bla bla bla... stwierdziłam, że możemy być znajomymi, bez wracania do przeszłości. W końcu on zaczął ten temat... zaczął mi tłumaczyć dlaczego poszedł na dziwki, ze to było raz (znowu inna wersja), ale przerwałam to bo wtedy ja bym tego nie wytrzymała, a nie chciałam się przy nim rozpłakać. Powiedziałam, że mnie to nie obchodzi, że brzydzi mnie to co zrobił i że dla mnie nie ma odwrotu... Potem zaczęliśmy gadać o motocyklach, oboje jeździmy, spytałam czy pojedzie tu i tam, bo my z ekipą będziemy jechać...bla bla... mówił że tak, jak tylko czas i praca pozwoli- ani słowa o jego nowym Kotku. Potem jakoś tak doszło coś do tematu dziecka, tu ja nie chciałam rozmawiać, bo niestety ten temat bolał i boli nadal, i tu już miałam świeczki w oczach. Ale widziałam, że i on miał. Czyli jednak uwierzył... trochę za późno. Ciekawe czy jak go maleństwo kiedyś tam w niebie spyta "Tato, gdzie byłeś jak cię potrzebowałem?", czy będzie umiał odpowiedzieć tak jak mnie bez skrupułów "na dziwkach"? :-( I to był jedyny raz jak się widzieliśmy. Potem napisałam ze 2-3 maile odnośnie bieżących spraw. Odpisał... Ja chciałam tej znajomości, ale zauważyłam, że jak ja się nie odezwę to on tez nie, a więc jemu nie zależy. Więc ja się nie odzywam... jest cisza.... Ileż można :( Teraz mija 8 miesięcy. Znów wszystko wróciło. Nie wiem czemu- może dlatego, ze w tym miesiącu maleństwo miałoby się urodzić. Ciężko mi z tym samej :( Boli mnie każdy kawałeczek ciała. Chciałabym napisać do niego, pojechać... chciałabym, żeby było tak jak kiedyś, kiedy byłam tak naiwnie szczęśliwa, bo byłam ;( Tylko wiem, że to nic nie da, dlatego piszę do Was dziewczyny- pomóżcie. Wiem, że jak napisze coś to będę później tego żałować, a on to oleje. Jeszcze odnośnie tej panny, o której wspominałam- widzę nawet po NK, ze się kontaktują. Nie wiem na jakim etapie jest ich znajomość, bo go nie śledzę, nie wypytuje jego znajomych...wiem tylko, że ona już z jego kolega nie jest, a więc wolna... W ogóle usłyszałam na pożegnanie, że oczywiście to dla mojego dobra, bo zasługuję na kogoś lepszego...bla bla...jakie o kurde szlachetne z jego strony. Heh, póki co stwarzam pozory, że nic mi nie jest, że jest OK, na NK wstawiam zdjęcia z imprez (wiem, że ogląda)- robię to celowo, niech myśli, że jestem twarda. Ale tak na prawdę to bardzo boli... Teraz proszę doradźcie... czy powinnam się w ogóle odzywać, tak jak mnie to kusi, a póki co się powstrzymuję. Czy w ogóle powinnam coś robić? W ogóle co zrobić żeby nie bolało. Boli, bo był nie tylko moim kochankiem, narzeczonym, ale również przyjacielem, a zdrada przyjaciela bardzo boli. Czasami ból jest tak silny, ze nie mogę wytrzymać, a ta bezsilnośc i bezradnośc dodatkowo mnie dobija ;( Pomóżcie jakoś, wiem, że wiele z was tez przez to przechodziło- dajcie mi siłe w tym trudnym okresie. Ile to jeszcze będzie boleć, ile jeszcze moge tęsknić za kimś kto mówiąc rano, że mnie kocha, wieczorem wbił mi nóż w serce? W ogóle pytałam go, co z tym wszytskim co obiecywał- odpowiedź "chciałam, ale mi się odwidziało". Z jednej strony czuję co czuję, żal, tęsknotę, a z drugiej czuję, ze nie byłam nikim więcej niż darmową dziwką dla niego- tak właśnie się czuje ;( Wykorzystał i zostawił choć obiecywał, że nigdy tego nie zrobi ;( A co jeśli by kiedyś będzie chciał wrócić? Ma to jeszcze sens? Proszę o obiektywną ocenę, bo zakochana kobieta myśli irracjonalnie. Na koniec takie szczegół- zaręczyny były moim najszczęśliwszym dniem w życiu, po jakimś czasie dowiedziałam się, że nawet jego rodzina o tym nie wie, o kolegach nie wspomnę- oj, kolejny raz poczułam się jakbym dostała po pysku. Owszem, na początku to on zawsze gadał o dzieciach, ślubie, domu, ale jak przyszło co do czego (zaręczyn) to odwlekała to, a ja jak to kobieta zaczęłam naciskać, "bo przecież miały być w jedne święta, w drugie, pół roku temu". Może wtedy powinnam się zorientować jak bardzo niedojrzały jest i że chodzi mu tylko o sex, a swoje prawdziwe zamiary wobec mnie maskował tylko dobrą gadką :-( Swoją droga polubiłam jego rodzinę i ich równiez mi czasem brakuje ;( Poza tym ciagle nie potrafię zrozumieć dlaczego, za co, co ja mu takiego zrobiłam, czym sobie na to zasłużyłam. Byłam dla niego zawsze oparciem, starałam się, wiele dla niego poświęciłam, ale kochałam go i uważałam że warto... Podporządkowałam swoje życie pod jego, może dlatego tak ciężko mi teraz się pozbierać ;( Co robić? Jak przetrwać ten trudny okres i nie popełnić więcej błędów? Poza tym dotarło dzisiaj do mnie coś jeszcze. Mam prawie 28lat, żadnego faceta, ten zmarnował mi tyle czasu... Z kimś dojrzałym mogłabym już mieć normalny "rodzinny" związek. Zegar mi tyka, kiedy ja będę miała dziecko :-( Strata tamtego tym bardziej boli :-( Pieprze jego, sama bym wychowała, a tak... I znów mi źle :-( :-( Są czasem takie dni, że po porstu nie chce mi się żyć :( A żeby zakończyć optymistycznym akcentem, do tego wszytskiego zwolniłam się z pracy ;( Za kilka dni mija 10miesiecy... a są dni gdy nadal chodzę nieprzytomna z bólu.Ostatnio jakoś się widzieliśmy i wszystko wróciło i nadal boli. Powiedziałam mu, że od tego nie ma już odwrotu, że to już na zawsze koniec żeby nie myślał sobie, że jak mu się kiedyś tam odwidzi to polecę jak kiwnie palcem... chociaż nie wiem kogo chcę przekonać- jego czy siebie? Zajęłam się swoimi pasjami, wychodzą do ludzi, ale czasem musze wrócić do moich 4 ścian i jest kipesko ;/ Tym bardziej, ze z rodziną tez nei mam za ciekawie. Za dużo piją... I własnie tez związek z nim dął mi taką cholerną nadzieję, ze wyrwę się od tego wszytskiego, że bedę mieć nasz noramlny dom, normalną rodzinę... żeby chociaż moje dziecko żyło :( POMOCY!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
C.D. Swoją droga polubiłam jego rodzinę i ich równiez mi czasem brakuje ;( Poza tym ciagle nie potrafię zrozumieć dlaczego, za co, co ja mu takiego zrobiłam, czym sobie na to zasłużyłam. Byłam dla niego zawsze oparciem, starałam się, wiele dla niego poświęciłam, ale kochałam go i uważałam że warto... Podporządkowałam swoje życie pod jego, może dlatego tak ciężko mi teraz się pozbierać ;( Co robić? Jak przetrwać ten trudny okres i nie popełnić więcej błędów? Poza tym dotarło dzisiaj do mnie coś jeszcze. Mam prawie 28lat, żadnego faceta, ten zmarnował mi tyle czasu... Z kimś dojrzałym mogłabym już mieć normalny "rodzinny" związek. Zegar mi tyka, kiedy ja będę miała dziecko :-( Strata tamtego tym bardziej boli :-( Pieprze jego, sama bym wychowała, a tak... I znów mi źle :-( :-( Są czasem takie dni, że po porstu nie chce mi się żyć :( A żeby zakończyć optymistycznym akcentem, do tego wszytskiego zwolniłam się z pracy ;( Za kilka dni mija 10miesiecy... a są dni gdy nadal chodzę nieprzytomna z bólu.Ostatnio jakoś się widzieliśmy i wszystko wróciło i nadal boli. Powiedziałam mu, że od tego nie ma już odwrotu, że to już na zawsze koniec żeby nie myślał sobie, że jak mu się kiedyś tam odwidzi to polecę jak kiwnie palcem... chociaż nie wiem kogo chcę przekonać- jego czy siebie? Zajęłam się swoimi pasjami, wychodzą do ludzi, ale czasem musze wrócić do moich 4 ścian i jest kipesko ;/ Tym bardziej, ze z rodziną tez nei mam za ciekawie. Za dużo piją... I własnie tez związek z nim dął mi taką cholerną nadzieję, ze wyrwę się od tego wszytskiego, że bedę mieć nasz noramlny dom, normalną rodzinę... żeby chociaż moje dziecko żyło :( POMOCY!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skadi
obojetnie co my tu napiszemy, to do ciebie nie dotrze, bo go wciaz kochasz niezly dran z niego, bez uczuc wyzszych, za nic nie chcialabym takiego faceta. wmawialabym sobie po setki razy dziennie, on dla mnie umarl, ona dla mnie umarl... za nic bym sie nie odezwala za malo ci jeszcze obelg z jego strony? miej godnosc i szanuj siebie on juz cie nie chce, rozumiesz? on ci pluje w twarz swoim zachowaniem a ty widzisz deszcz nie, nie ma deszczu, to jedynie jego cuchnaca slina obudz sie w koncu!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokłądnie tak piszesz- nadal jestem zaslepiona, dlatego moze właśnie napiszcie mi to tysiąc razy - przeczytam, może wreszcie dotrze to do mojego serca, bo głupie nie chce słuchać. Rozum już słucha, ale to debilne serce nadal płacze. Czasem tak boli to co zrobił, tak cholernie tęsknei za swoim dzieckiem, a czasem najnormalniej w świecie brakjue mi jego (wtedy to wszytsko zło gdzies się chowa :/) Więc dlatego was prosze o pomoc!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W ogóle do dziś pytam siebie "za co to wszytsko?", "czym sobie na to załsużtyłam?", "czym nasze dziecko sobie na to zaśłużyło?". Heh, to się nie mieści w moim małym rozumku :( Może dlaetgo, ze ja bym sie tak kims bawić przez tyle czasu nie umiała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pomysl ze nie masz czego rozpamietywac. on cie nie kochal juz dlugo, swinia i cham. wyrzadzil ci tyle zlego a teraz ty sie chcesz sama dobic zadreczaniem sie. wytnij te kilka lat z pamieci - tego nie bylo. najwazniejsza jestes teraz ty i pomysl, ze tam gdzies po swiecie chodzi twoj przyszly maz oraz ojciec twoich dzieci, ktory cie bedzie kochal, szanowal i ktory ci krzywdy nie wyrzadzi. to byl epizod a prawdziwe szczescie dopiero cie czeka. nie ty jedna przezylas takie historie. nie ty jedna sie z tego pozbierasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zdesperowana Domowa Żona tylko włąsnie jak zapomnieć. MArzę o tym. Codzinnie sobie powtarzm "głupia, daj sobie spokój, nie jest wart niczego", a chwile potem wraca to cholerne uczucie. Walcze z tym 10miesięcy i na prawdę szukam sposobu, zeby już przeszło, zęby znikło i nie bolało :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
apropo dziecka.. nie mysl o zaplodnionym jajeczku jako dziecku. ja wiem, ze to sie kloci z twoim wyobrazenim, z moim tez. ale pomysl ile jest kobiet ktore poronily wcale o tym nie wiedzac bo nie wiedzialy ze sa w ciazy i naturalnie poronily w czasie okresu. to dziecko bylo chore i slabe i nie mialo szans na normalne zycie dlatego poronilas. bedziesz miala jeszcze zdrowe, sliczne dzieci, jeszcze jestes bardzo mloda, z mezczyzna ktory cie bedzie kochal naprawde. ten twoj byly to jakas parodia milosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie kontaktuj sie z nim w zadne sposob, wykasuj jego numer, nie zagladaj na jego nk. nie mozesz miec odrobiny kontaktu z nim. badz silna. pokasuj wszystko, wyrzuc zdjecia. bylo minelo - przynajmniej czegos sie nauczylas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zdesperowana Domowa Żona najgorsze, że moje dzicko wypadło mi na rękę. To jest widok, którego nei zapomnę do końca życia. Gdzie on był wtedy kiedy o mało się nie wykrwaiłam? Ja jak ja, dam sobie radę, ale nawet swoim dzieckiem zając się nie umiał... To boli :( Nie mieści mi się to w głowie :( Tyle razy mi obiecywał, ze przecież jakby co to sama sobie dziecka nei zrobiłam i żebym sie nei martwiła... tyle były warte obietnice...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja juz 2 razy w zyciu czulam sie podobnie do ciebie. za pierwszym razem nawet szukalam pomocy na kafeterii a to bylo 8 lat temu - cierpialam tak ze chcialam umrzec. potem bylam w kolejnym nieudanym zwiazku, kolejny wielki zawod. teraz jestem szczesliwa z mezczyzna ktory mnie kocha, mamy dziecko, jestesmy zareczeni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zdjęcia usunęłam, rzeczy oddałam żeby mi nie przypominały, ale cóż... włąsnie teraz po ostaatnim spotkaniu postanowiłam że wiecej się nei zobaczymy, bo tylko potem jest jest jeszcze gorzej, ale mimo wszytsko nie raz zerkne na NK czy na opis na GG, Tyle razy go usuwałam a i tak nadal jest... Nie wiem co ze mna nei tak, czemu nei mam siły ot tak po porstu zapomnieć, wymazać go ze swojego życia...co mnie do tego huja jeszcze ciągnie? ;( BArdzo trudno jest zerwac wszytsko, spalić mosty... tykle razy próbowałam. Teraz podejmuję kolejną próbę... nie wiem ile wytrwam ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie mój rozum to wie, dlatego w życiu by mi przez gardło nei przeszło "wróc do mnie" czy coś w tym stylu. Ale z drugiej strony nadal czyje jakąś pustke, zal mi tego co było, tyle panów, obietnic.... ciężko to zapomnieć i uwierzyć, ze wszytsko było kłamstwem. Czuje takie wewnetrzne rozbicie- z jednej strony wiedze jeaki jest, jak sie zachował i że nei jest nic wart...a z drugiej, jednak kiedyś byłam dla neigo gotowa życie poświęcić. I takie wewnętrzne rozbicie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zdesperowana Domowa Żona czuje do neigo ogromny żal, zawiódł mnei we wszytskim. Właśnie staram się znaleźć jakaś wewnetrzną siłę, żeby spalić wszytskie mosty, ale nei wiem jak. Wiem że to głupie... Jednego dnia odetne się od wszytskiego, a na drugi dzień ni tak zerkne, i tak jakos wyjdzie ze sie spotkamy :/ Heh, dlatego pytam skad wziać tą siłe. Jak siebie, a niestety jestem cholernie uczuciiowa i bardzo się przywiązuje do ludzi, ba, może nawet naiwna, ale jak siebei znam to za miesiac ma urodziny i pewnei tyle wytrzymam i napisze. A potem sie zacznie znów- od smsa do smsa ;/ Chwilami mam wrażenie że nad tym nie panuje :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie ty jedna takie cos przezylas. teraz uwazasz ze nikt nigdy tak nie cierpial jak ty. ale wiekszosc z nas ma takie historie za soba. i wierz mi, ze to przechodzi. musisz sie uzbroic w cierpliwosc i nigdy przenigdy sie z nim nie spotkac, nie napisac - nic! inaczej rozdrapujesz tylko rany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NK.
Facet nie jest Ciebie wart.. co tu dużo pisać. Wiem, że teraz dla Ciebie pewnie brzmi to banalnie. Ale najlepszym lekarstwem jest czas. Kiedyś facet potraktował mnie podobnie. Też mówił że kocha, że chce być ze mną na całe zycie a później z dnia na dzień koniec i nie chcę Cię znać. Minęły 4 lata i teraz jestem szczerze szczęśliwa. Wtedy byłam głupia i naiwna ale wiesz co.. ciesze się bardzo bo to wiele mnie nauczyło. Teraz jestem mądrzejsza o te nowe doświadczenia i teraz żyję pełnią życia. Kocham i jestem kochana. Nie muszę się obawiać że pewnego dnia zostane sama bez słowa. Ktoś kto tak Cię potraktował nie zasługuje na Twoje łzy i tęsknotę. Pamiętaj walcz o siebie i nie oglądaj się wstecz, w życiu różnie bywa, czasami zdarzają się rzeczy które ciężko zapomnieć, ale zawsze trzeba wyciągać wnioski i pozytywne aspekty... Zobaczysz że za jakiś czas wszytsko się ułoży!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alice19
bardzo ci wspolczuje...ale ne powinnas do niego piasc i dzwonic..on i tak to oleje...daj spokuj skoro tak postapil sprobuj nawiazac nowe kontakty moze znajdzesz wkoncu porzadnego faceta ktory bd cie kochal szanowal z calego serca zycze ci tego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Doskonale wiem, ze nie jestem jedyna... ale nie pocieszam się czyimś nieszczęściem. Właśnie dlatego tu pisze, zeby ktoś mnie "walnął" w ten głupi łeb, żeby powiedział "nie pisz", kiedy znów moje serce zapanuje nad rozumem :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alice19, jak się spotkamy to rozmawiamy noramlnie, jak piszemy to w jakis konkretnych sprawach, wiec zawsze odpisuje. Jednak mimo ze nei wspominam o tym co było to jednak siedzi we mnie i boli :( Poznałąm wielu nowych ludzi, chodze na siłownię, spełniłam jedno ze swoich marzen- kupiłam motro i zrobiłam prawko, więc nie siedzę bezczynnie tylko staram sie z tym walczyć. Ale sa takie dni jak dziś, ze sama nei daję rady, że potrzebuję zeby ktoś mi otwarł oczy, powstrzymał, pomógł...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alice19
napewno jestes ladna kobieta..daj sobie troche czasu....znajdziesz szczęście i milosc.wiem ze to boli zawsze bili kiedy sie kocha.znajdz w sobie sile i nie odzwyaj sie do niego.ciezko bd ale wkoncu poczujesz ulge

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a po co sie z nim okntaktujesz. on jest twoja przeszloscia. zreszta kims nie wartym zeby sie wogole z nim kontaktowac. jak nasteonym razem bedziesz chciala do niego napisac to wez komorke szybko wylacz, wloz do szafy i wyjdz z domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alice19
to najlepsze rozwiazanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alice19
wiesz co...zerwij z nim calkowicie kontakt..zmien numer wtedy nie bd cie kusic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zdesperowana Domowa Żona po co? To jest dobre pytanie :/ Bo mi go brakuje? A z drugiej strony wiem , ze nie jest wart tego... Mam straszny mętlik w głowie i to mnie doprowadza do takiego stanu. Jak są te dobre dni to jest ok i nie ma sznas zebym sie odezwała, bo wiem ile jestem warta i mam go gdzies... jednak czasem z jakis blizej nieokreślonych przyczyn ogarnia mnie jakaś taka niemoc :( i zaczynam robić głupie rzeczy i wszytsko od nowa wraca....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alice19 wiele razy próbowłam i poległam ;/ Próbuje po raz kolejny i mam nadizeje ze jak przyjdzie mi coś głupiego do głowy tu npaisze tu,a ktoś walnie mnie w ten durny łeb i przejżę na oczy i tego nie zrobię. Heh, już widzę sie jego urodizny, bede siedziec i sie gapic w telefon i myślec"napisac- nie napisać? no przeciez to nic złego pamietać i to tylko głupie wszytskiego najlepszego". Heh, kiedystaka nie byłam, ale przy nim zmiękłam... wiecie co jest najgorsze, ze ja nie dostałam głupich życzeń na urodziny a jakos wewnętrznie źle sie bede czuła jak nie napiszę (ale postaram się- bardziej sobie niż juemu udowodnić ze dam rade, bo on to pewnie nawet nie zauważy czy pisałam czy nie). Ale ja głupia jestem... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lato nad morzemm
kurcze....powiem Ci ze z tego wszystkiego co piszesz mozna wywnioskowac ze madra i inteligentna z Ciebie dziewczyna. z o Twoim bylym mozna powiedziec ze niezly z niego ******. przykro mi....rozumiem Cie co czujesz, wiem co to znaczy tesknic do kogos..sledzic opisy, ogladac zdjecia w necie, lub nowe kontakty. naprawde rozumiem. i wiesz tylko czas Ci pomoze. z kazdym miesiacem bedzie lepiej, zobaczysz. a kiedy nagle poznasz kogos...faceta, ktory okaze sie wartosciowym czlowiekiem, uswiadomisz sobie, ze dobrze zrobilas konczac tamten chory zwiazek. teraz trudno w to uwierzyc, ale tak bedzie. ale w ogole...jakies dziwki? zdrady? I TA AKCJA Z CIAZA?? ze jego nic to nie obeszlo!! zero zainteresowania z jego strony..matko..chcialabys byc z kims kto tak traktuje kobiete? i to za nic???? wiem, ze trudno sie pogdzic, bo pametasz same dobre chwile. ale wiesz, chodzi o to aby umiec sie zachowac, potrafic odnalezc sie w sytuacji i w relacji z druga osoba, kiedy nie ma tej sielanki i kiedy dzieje sie zle. kiedy wszystko sie uklada i jest dobrze, to kazdy jest mily i kochany. a on? pomysl jak Cie potraktowal! eh.. powiem Ci, ze dobrze ze go zostawilas. wygladasz na wartosciowa osobe, ktora wie czego chce. spokojnie, 28 lat to mlodziutki wiek. na dzieci masz czas jeszcze 10 lat spokojnie ;) spotkasz kogos przy kim bedziesz czula sie szczesliwa..a przeszlosc zapomnisz. pamietaj - dobrze ze go zostawilas! i nie zaluj, nie ma kogo...pomysl jakim on by byl ojcem, kiedy w sytuacji gdy dowiedzial sie o ciazy mial to w czterech literach? Trzymaj sie kochana....szczescie przyjdzie niespodziewanie, zawsze tak jest:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lato nad morzemm
aha i sluchaj, nie pisz do niego! pod zadnym pozorem. on , wybacz - ale ma Cie w tylku...i nie mozna takim skonczonym palantom pokazywac, ze jakkolwiek Ci na nim zalezy, ok? zatracasz wtedy jakikolwiek szacunek do siebie. i on o tym wie dobrze. wiem, ze to trudne, ale nawet w urodziny nie pokazuj, ze slesz mu serdecznie zyczenia ze szczerego serca. gdzie on byl jak stracilas WASZE dziecko???:/ na dziwkach? wlasnie....wiem, ze teraz emocje chca wziac gore, ale musisz dopuscic rozsadek do glosu. badz dzielna i nie pokazuj ze moze traktowac sie jak sz****a Ty wyslesz mu mile zyczenia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×