Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość clover22

nie umiem (nie chce?) zerwać z facetem...

Polecane posty

Gość clover22

Od pewnego czasu chodzą mi po głowie takie myśli. Chciałabym ale się boję. Z jednej strony mam tego wszystkiego dosyć. Jestem młoda (22 lata), mam znajomych z którymi chce sie spotykać, bawić. On jest zazdrosny, robi problemy. W naszym związku wieje rutyną i nudą. Nawet seks nie sprawia mi już takiej przyjemności. Coraz czesciej sie kłocimy. Z drugiej strony sa dni kiedy jest naprawde dobrze, jestesmy razem 3 lata wiec cieżko to wszystko tak zakończyć. Wiem natomiast, że gdyby on popełnił błąd - zerwalabym bez namysłu. Nie chce go zostawić i tłumaczyć mu później, że się znudziłam. Oczywiście próbowałam z nim o tym rozmawiać, mowiłam co mnie w związku boli, co mnie wkurza. Poprawa była moze 2 dniowa i znów to samo... Tkwię w tym zwiazku mimo, że połowa mnie chce się uwolnić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość angielska pogoda
jak już się całość ciebie będzie chciała uwolnić to zrobisz to bez problemu, wszystko wymaga czasu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość clover22
no i chciałam sie wygadać... nie wiem czy to normalne tkwić przy kimś przy kim nie jest sie w 100% szczesliwym. Ja wiem, ze związki to nie bajka i nigdy nie bedzie tak jak na filmach ale brakuje mi już sił na zmienianie faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agusiawrozu
Powiem Tobie, że Ty jesteś bardzo młoda, a rutyna w związku dotyka każdą parę. Czasem to jest chwilowy kryzys, i można go pokonać jeśli ma się gdzieś przekonanie, że to jednak jest TO. Powiem Tobie jednak, że nie wiem czy Tobie wystarczy samozaparcia, by walczyć o niego, gdyż jesteś młoda i masz świadomość całego życia przed Tobą. EWydaje mnie się, że inaczej mogą podchodzić do takiego problemu osoby strasze wiekiem i stażem. Ale może to też zależy od charakteru. Powiem tobie jeszcze, że skoro dzieje się źle, a on nie chce z Tiobą współpracować, to sama będziesz miała trudno przełamać ten impas. Powodzenia mimo wszystko Tobie życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jasne ...najlepiej odejdz jak już będą dzieci ...będzie Ci duuuużo łatwiej ... po za tym śmierdzi mi tu nie tym że się boisz ale że nie masz pretekstu ...żal mi faceta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam tego wszystkiego dosyć. Jestem młoda (22 lata), mam znajomych z którymi chce sie spotykać, bawić. On jest zazdrosny, robi problemy albo albo-każdy ma swoje priorytety:) W naszym związku wieje rutyną i nudą. masz 22 lata i nudny związek?:O 3 lata wiec cieżko to wszystko tak zakończyć. nie jest to znowu aż taki szmat czasu Wiem natomiast, że gdyby on popełnił błąd - zerwalabym bez namysłu. to się nazywa egoizm po co szukać pretekstu trzeba mieć odwagę przyznać się "TO NIE TO" lub "ZNUDZIŁO MI SIĘ" a nie czekać aż druga strona coś narobi i oczekiwać na poczucie winy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość clover22
Staram się już od pół roku walczyć o nas, o ten związek. Wiele w niego włozyłam siły, wiele poświęciłam i on mi za to dziękował. Teraz nie potrafi mnie nawet przytulić - musze się o to prosic. Czy boję się samotności? raczej nie... lubie samotnośc, lubię czasem wrocić do rodzinnego domu i odciąc się od wszystkich. Nie boję się, ze nie znajde faceta, bo wielu nawet teraz, mimo, że kogoś robi do mnie maślane oczka. Moj facet jest ode mnie starszy, po wieloletnim związku, myślałam, że to czegos nauczył. żanaaa - dzieci nie chce i nie paluje, wiec z tym problemu nie ma. Moze masz racje, moze po prostu nie mam pretekstu i czekam na jego błąd...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość clover22
tak kazdy ma swoje priorytety - nie jestem typem imprezowiczki ale czy wyjście raz na jakiś czas z koleżanką do kina, na kawe, na spacer, nad jezioro to powód żeby robić problemy? on z miesiąca na miesiąc robi się coraz bardziej zazdrosny. Kiedyś jechałam do znajomych na całodobową imprezę - życzył mi dobrej zabawy, teraz mówię, że kumpela wpada wieczorem na lampke winka a on się obraża. No właśnie w tym problem. Mam 22 lata a czuję się jakbyśmy byli starym małżeństwem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
....bo do tanga trzeba dwojga .... a miłość jest możliwa tylko WE dwoje a nie ZA dwoje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja droga po 1 to walka musi być wspólna dobrze wiem jak walczy się samemu to z góry przegrana walka nie należy dawać więcej niż druga strona,bo ZAWSZE kończy się tak samo wpędzasz się w kolejne lata czekania na pretekst?? pomyśl,że może gdybyś pomyślała o tym wcześniej juz teraz była byś z człowiekiem ,przy którym będzie Ci dobrze czekanie na cud jest zgubne też się motałam ,zastanawiałam ale nadszedł czas przyznać sie przed drugą strona,że się wypaliło być może po czasie okaże się ,ze Twój facet ma takie samo podejście jak ty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
teraz mówię, że kumpela wpada wieczorem na lampke winka a on się obraża. może jemu też czegoś brakuje? może (na pewno) też ma jakieś potrzeby nie można patrzeć tak jednostronnie No właśnie w tym problem. Mam 22 lata a czuję się jakbyśmy byli starym małżeństwem. nie problem w tym,że czujesz się jak w starym małżeństwie,bo to wcale nie jest taką tragedią problem w tym,że czujesz się tak będąc w związku z kimś ,kto Ci nie odpowiada z kim nigdy byś tego małżeństwa nie wzięła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poza tym! tak robią gówniarze trzeba brać odpowiedzialność za swoje czyny,słowa,uczucia nie ma co czekać aż druga osoba się potknie ,by wyrzucić jej ,że to jej wina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ZS myśle,że jak napisze "rzuć go" to i tak nic nie da:/ "bo na kafe mi napisali..." to nie będzie wystarczający pretekst myslisz, ze jak sie rozpiszesz to wtedy trafi i pomysli (nie bardzo wiem w jaki sposob), ze to nie pochodzi "z kafe" ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozpisałam się ,bo mnie poniosło:D wkurza mnie takie myślenie rozpisałam się ,bo lubie;) na pewno nie napisze "czekaj,a może akurat coś wywinie i wtedy droga wolna"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tamara Ringowa
nie wiem czy to normalne tkwić przy kimś przy kim nie jest sie w 100% szczesliwym. a gdzie ty dziecko widziałaś 100 % szczęśliwe pary chyba w bajkach :D związek to ciężka i odpowiedzialna praca a nie przyjemność dlatego tak niewielu chętnych na niego :) a szczęście daje nie związek z kimś ale uczucie miłości gdy się kocha i się jest kochanym to wtedy ma się to 100 % szczęścia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość clover22
spokojnie, moje życie nie kręci sie wokół kafe. Chciałam poznać zdanie innych, dowiedzieć się czy ktoś był w takiej sytuacji i jak sobie z nią poradził. Każdy związek przechodzi kryzys i sztuką jest go przeczekać i odbudować wszystko na nowo. Gdyby się dało - byłabym z nim. Ale od pewnego czasu to ja daje z siebie wszystko, staram się i nie dostaje nic w zamian. moze i zachowuje się jak gowniara ale to moj 1 związek, nie wiem czy to kryzys, nie wiem czy taka walka z wiartrakami ma sens, nie wiem czy czasem za miesiąc czy dwa wszystko nie wroci do normy, nie wiem czy on potrzebuje czasu by popracowac nad swoim zachowaniem, nic nie wiem. może jemu też czegoś brakuje? raczej wątpie. Spotyka sie z kumplami, wychodzi, czasem mowi mi to dzien pzred - kiedy ja np zaplanuje jakos fajnie nas wspolny wieczor... ale kiedy ja mowie mu z tyg wyprzedzeniem ze spotykam sie z kumpela - robi problemy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moze zwyczajnie to poczatki schzofrenii autorko? zapros swoja druga polowe na kawe i powaznie z nia pogadaj, moze jej wtloczysz do polkuli, ze jednak jest szczesliwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chciałam poznać zdanie innych, dowiedzieć się czy ktoś był w takiej sytuacji i jak sobie z nią poradził. ja byłam!ale poradziłam sobie z nią w normalny ,ludzki sposób dorośli ludzie,którzy czują się ze sobą źle po prostu się ROZSTAJĄ nie ma się co dusić w związku-tym bardziej mając 22 lata Każdy związek przechodzi kryzys i sztuką jest go przeczekać i odbudować wszystko na nowo. może i sztuką jest przejść ten kryzys ale to strasznie wyniszcza jeżeli przechodzi się go samemu nie wiem czy to kryzys, nie wiem czy taka walka z wiartrakami ma sens, nie wiem czy czasem za miesiąc czy dwa wszystko nie wroci do normy, nie wiem czy on potrzebuje czasu by popracowac nad swoim zachowaniem, nic nie wiem. człowiek uczy się na błędach nie spróbujesz nie będziesz wiedzieć może "nie wiem" zamieni się w "wiem"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość clover22
wyciągam wnioski, dziekuje za rozmowe. Sprobuje po raz setny z nim o tym pogadać, choć nie powiem, ostatnio się troszke poprawiło - mam nadzieje, że nie jest to poprawa kilkudiowa. Jeśli nadal sie nic nie bedzie zmieniac, pewnie sie rozstaniemy (moze on tez nie jest szczesliwy i tylko czeka na dobry moment?)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×