Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość alekssa

Sprawy damsko-męskie. Mam problem, potrzebuję Waszej pomocy!

Polecane posty

Gość alekssa

Obecna sytuacja zmusza mnie do proszenia Was o poradę. Mam 21.lat, od lutego byłam w związku z cudownym mężczyzną, dwa lata starszym. Był to rok akademicki, a on studiuje 250km ode mnie. Jeździłam do niego, on przyjeżdzał do mnie, widywaliśmy się co tydzien, góra 2.tygodnie, wszystko wręcz wrzało. Były to najpiękniejsze chwile w moim życiu. Jednak w chwili rozpoczęcia się wakacji między nami zaczęło się psuć. Nie widywaliśmy się często mimo, że mieszkamy 20km od siebie. A jak się spotykaliśmy to on nie był już tak kochany, miły, czuły jak wcześniej. w połowie czerwca mielismy poważną rozmowę. Powiedział mi, że czuję, że się wypala w tym związku, że ja jestem tak cudowna dla niego, a on nie potrafi być taki dla mnie, że nie chce mnie ranić, że na mnie nie zasługuję. Powiedział mi nawet, że zadarzały się takie sytuacje, że był zły w momencie, w którym mnie widział, że denerwowały go moje zachowania. Jakoś to załagodziłam, powiedziałam mu, że to przetrwamy, że spróbujemy to naprawić, daliśmy sobie drugą szanse. Wydawało mi się, że wszystko zmierza ku polepszeniu, spotykaliśmy się, kochaliśmy - tak jak wcześniej. Jednak po dwóch tygodniach znów się zaczęło, on powiedział, że u niego sie nic nie zmienia, że nie chce być ze mną na siłę, wbrew sobie, że on ciągle się wypala, ale to dzieję się "samo z siebie", że on nie ma na to wpływu. Zerwał ze mną, powiedział, że coraz częściej łapie sie na tym, że traktuje mnie jak przyjaciółkę, a nie jak dziewczynę, że nie odczuwa potrzeby, żeby mnie przytulać, łapać za ręke czy całować. Pierwsze trzy dni były dla mnie straszne, płakałam ciągle, nie radziłam sobie ze zwykłymi domowymi obowiązkami i mówiłam mu o tym. Bo on ciągle do mnie pisał, dzwonił. Mówił, że zawsze będę dla niego ważna, że zawsze chce mieć ze mną kontakt, że chce mi pomagać, być obecnym w moim życiu - ale wrócić nie chciał. Po tych trzech dniach jakoś wyluzowałam, zauważyłam, że zaczął pisać częściej, ładniej jakby bardziej uczuciowo. Nie widzieliśmy się dwa tygodnie, do momentu kiedy na chwilę spotkaliśmy się na imprezie. Pocałował mnie, powiedział, że ślicznie wyglądam, zasugerował, żebym była mu wierna. Cały kolejny tydzień po imprezie było między nami gorąco, pikantne smsy, długie nocne rozmowy, wszystko jak na początku znajomości. Zobaczyliśmy się w weekend - przyjechałam do niego, bo był przeziębiony. Było cudownie, duzo rozmawialiśmy, przytulaliśmy się, całowaliśmy nawet kochalismy się ze sobą jak nigdy. Od tego momentu znów stałam się jego Kochaniem, jego Malutką, widywaliśmy się co weekend, bo w tygodniu oboje pracujemy. Ostatnie dwa weekendy były jeszcze wspanialsze. Dwa tygodnie temu był u mnie, poszliśmy do znajomych na grila, później spał u mnie - ogólnie cały weekend razem, bardzo intensywnie, bardzo miło i bardzo szczęśliwie. W czwartek spotkaliśmy się w Mielnie na imprezie, poszliśmy na plaże, było mega romantycznie. Później przyjechaliśmy do mnie, wspólne śniadanie, obiad, po czym on pojechał do siebie. Zaprosił mnie na cały weekend do domu, bo jego rodzice wyjechali. Było pięknie, ciągle razem, gdzie byśmy nie wyszli trzymaliśmy się za rękę, całowaliśmy, przytulaliśmy. Czułam się szczęśliwa, doceniona. Jednak w niedziele kiedy musiałam już wracać strasznie smutno mi się zrobiło, że muszę go zostawić, a on mi zasugerował, że powinnam już iść, bo on ma strasznie dużo zadań do wykonania. Oczywiście jak to ja, w chwili kiedy rozstawaliśmy się wcześniej po wspólnych weekendach musiałam wszystko popsuć, zrobiłam się kapryśna i opryskliwa. A on to zauważył. Powiedział, że znów to samo, że strasznie go zdenerwowałam, że nie potrafie uszanować tego, że on musi zrobić inne rzeczy, że myśle tylko o sobie, a przez cały weekend było tak cudownie. Przeprosiłam go, powiedziałam, że po prostu ciężko mi się z nim rozstać na kolejny tydzień, że po prostu nie chce, no ale rozumiem. Udobruchałam go, przytulił mnie, pocałował, pożegnaliśm y się. Wszystko było w porządku, napisał mi smsa Buźka Słoneczko. Naprawdę, myślałam, że jestem na dobrej drodze, żeby to wszystko odbudować. Wieczorem zadzwonił do mnie. Powiedział, że chce porozmawiać, bo musi mi to powiedzieć teraz, lepiej teraz niż za dwa miesiące czy jakiś okres później, żebym nie cierpiała. Powiedział mi, że to wszystko nie idzie w tym kierunku w którym ja bym chciała, w kierunku związku. Powiedział, że strasznie lubi spędzać ze mną czas, że czuje do mnie sympatie, ale nic w nim się nie zmienia, że chciałby do mnie wrócić i że coraz bardziej utwierdza się w tym, że nie czuje do mnie tego co powinien. Powiedział, że my nigdy już nie będziemy razem. Zachowałam zimną krew i powiedziałam, że jego czyny świadczą inaczej, że on też się do mnie znów przywiązuje, że nasze kontakty się poprawiają. Powiedziałam mu, że ja nie oczekuje od niego, że on mi w najbliższym czasie powie, że chce ze mną być. Powiedziałam, że wiem, że nie jesteśmy razem, ale nie myśle o tym co było. Powiedziałam, że ja poznaje go z całkiem innej strony, jakbym poznawała nowego chłopaka, że w tym momencie żyję chwilą, a nie tym co będzie. A on zakłada z góry, że będzie tak, a nie inaczej. Poprosiłam go, żeby tez spróbował nie myśleć o przyszłości i żeby zapomniał o przeszłości, bo niepotrzebnie się zadręcza. Powiedział, że cieszy się, że umiemy ze sobą rozmawiać, a z tym, że powiedział, że już "nigdy nie będziemy razem" to był taki zabieg, żebym ja sobie to wszystko przemyślała. Spytałam jak on by się czuł na moim miejscu i co by zrobił, a on powiedział, że powinnam myśleć tylko o sobie, że w "miłości trzeba być własnie s****ysynem i myśleć tylko o sobie" - jego słowa. Nie spotyka się z nikim, ja również, ciagle jesteśmy sobie wierni, powiedział mi, że nie potzrebuje innej dziewczyne, ze na chwile obecną w ogóle nie potrzebuje dziewczyny.. Ale powiedział mi też, że od tej chwili oficjalnie jesteśmy wolni i możemy robić co chcemy. Drogie Forumowiczki, co mam zrobić, żeby odzyskać moją wielką miłość? Co mam zrobić, żeby on chciał być ze mną? Jesteśmy umówieni na niedziele do kina, a za dwa tygodnie na wspólne świętowanie moich urodzin.. Proszę Was o dojrzałe rady. Jestem osobą strasznie uczuciową i bardzo to wszystko przeżywam. A nie odpuszczę go sobie, bo po prostu czuję, że nie mogę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kawafntyjt
sorki ,ale nie chce mi sie czytac takiego elaboratu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak dla mnie to On jest niezłym graczem, uzależnia cię od siebie emocjonalnie i bawi się tobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nic na siłę, nie szukaj go, nie dzwoń i jeśli Cię to będzie męczyć nie umawiaj się do kina itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczynaZportofino
A może spróbuj ograniczyć z nim kontakty? Wiem, że to dla Cb będzie trudne, skoro go kochasz, ale tylko dłuższa rozłąka może go uświadomić, że coś traci. Myślę, że tylko w ten sposób dowiesz się, czy on coś do Cb czuje... Już nie mówiąc o tym, że zauważyłby, że w towarzystwie innych mężczyzn też bawisz się dobrze, że jest tak, jak mówiłaś- czyli że żyjesz chwilą, a nie zadręczasz się myślami, czy on Cię kocha, czy też nie. Bo w tym momencie wasze relacje są dla mnie lekko dziwne... chłopak nie chce się nudzić i utrzymuje kontakt? Ma ochotę i utrzymuje kontakt? Innego wytłumaczenia nie widzę, skoro już dwa razy się rozstał... Pzdr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×